Grzeszne nieposłuszeństwo

Andrzej Macura

publikacja 06.02.2010 18:35

Grzeszyć można przeciw Bogu, bliźniemu czy sobie samemu. Myślą, mową, uczynkiem albo zaniedbaniem. Można dopuszczać się drobnych przewinień albo największych podłości. Ale istota grzechu zawsze pozostaje ta sama.

Adam i Ewa. Tintoretto Wikimedia /PD Adam i Ewa. Tintoretto

Jest nią – jak pokazał autor trzeciego rozdziału Księgi Rodzaju – wynikłe z braku zaufania do Boga nieposłuszeństwo wobec Niego. Choć będzie łudził swoją atrakcyjnością, zawsze będzie brakiem prawdziwej miłości.

Strategia szatana

Czy to prawda, że molestuje pan swoje dziecko? – pyta ktoś złośliwy w towarzystwie. Odpowiedź ma w takiej chwili niewielkie znaczenie. Świadkowie zapamiętają sugestię, która będzie drążyć ich umysły, by w odpowiednim momencie przekształcić się w niemal pewność, że tak jest naprawdę. A ów pytający, z (teoretycznie) czystym sumieniem może mówić, że przecież o nic nie oskarżał, tylko pytał.

Wąż, którego przebiegłość wspomina Jahwista na początku trzeciego rozdziału Księgi Rodzaju, to niewątpliwie diabeł, nazywany ojcem kłamstwa. W zasadzie nie ma się czego czepiać. Tylko spytał, czy prawdą jest, jakoby Bóg, umieszczając ludzi w pięknym ogrodzie, zakazał im jeść z jego owoców. Trzeźwa odpowiedź kobiety, że chodzi tylko o jedno drzewo, drzewo poznania dobra i zła, nie na wiele się zdała. Niedoświadczona w walce z o wiele sprytniejszym przeciwnikiem nie zauważyła, że chodziło mu tylko o zasianie niepewności co do prawdziwych intencji Boga. Gdy człowiek daje się wciągnąć w narzekanie – że niby Bóg nie jest taki zły, ale jednak zakazał – jest już na przegranej pozycji. Drugi ruch kusiciela jest znacznie łatwiejszy.

Któż nie chciałby być mądrzejszy? Nikt jednak raczej nie nabrałby się na to, że mądrości doda wyskoczenie z drugiego piętra domu. Choć niewątpliwe dodałoby. Delikwent połamawszy nogi już wiedziałby, że nie warto było słuchać głupich rad. Wąż w pokusie był bardziej subtelny. Ale istota sprawy pozostała ta sama: ulec pokusie znaczyło zdobyć pewną wiedzę. Wiedzę, której człowiek wolałby jednak za taką cenę nie zdobywać.

Najpierw trzeba uspokoić: „na pewno nie umrzecie”, kto wam naopowiadał takich głupstw, czyżby zazdrosny o swoją przewagę nad wami Bóg?. A potem trzeba roztoczyć śmiałą wizję zysku, jaki nieposłuszeństwo Bogu przyniesie: będziecie, jak Bóg, znali dobro i zło”. Tak urobiona kobieta zapragnęła skosztować zakazanego owocu. I ona, i jej mąż nie zaufali Bogu. Chcieli przekonać się, czy przypadkiem ich nie oszukuje, zazdrośnie chroniąc swoje prerogatywy. Szybko tego pożałowali. Jak każdy, kto zamiast przed pokusą uciekać, próbuje z szatanem dyskutować.

Zdumiewające, jak skuteczna jest strategia szatana i dziś. Czyż nie w imię wyzwolenia spod Bożych nakazów, rzekomo złych, nieludzkich, dokonuje się dziś najohydniejszych zbrodni?

Zło grzechu
Pierwszym skutkiem grzechu było, wedle Jahwisty, odkrycie własnej nagości. Kobieta i mężczyzna od początku swojego istnienia byli nadzy. Zupełnie im to jednak nie przeszkadzało. Mieli czyste serca, więc nawet nie podejrzewali jedno u drugiego złych myśli. Gdy popełnili grzech, wszystko się zmieniło. Oni się zmienili. Stali się wobec siebie nawzajem podejrzliwi. Bo grzech, jak mówią teologowie, zakłóca wewnętrzny spokój.

Grzech zakłóca także relacje z Bogiem. Autor opowiadania obrazowo przedstawił tę prawdę pisząc, że mężczyzna i jego żona ukryli się przed przechadzającym się po ogrodzie Bogiem. Wcześniej się Go nie bali. To grzech sprawił, że woleli się przed Nim ukryć. A potem ten, który niedawno jeszcze wołał z zachwytu nad stworzoną dla niego towarzyszką życia, oskarżył ją przed Bogiem jako główną sprawczynię swojego grzechu. To trzeci skutek grzechu – zniszczenie relacji z drugim człowiekiem.

Znawcy ludzkich dusz wiedzą, że i dziś sporo ludzi żyjących w grzechu mniej lub bardziej ucieka przed Bogiem. Najpierw odkłada spowiedź, potem rezygnuje z modlitwy. A czasem nawet wiarę w Boga zaczyna traktować jako wynik umysłowych aberracji. Bo człowiekowi, tak bardzo chcącemu myśleć o sobie dobrze, trudno przyjąć postawę bijącego się w piersi celnika. Wiedzą też owi znawcy dusz, że grzech, nawet ukryty, źle wpływa na międzyludzkie relacje. To w otoczeniu, nie w sobie samym, człowiek jest skłonny upatrywać winnych swoich występków. I wiadomo też, że żyjący w grzechu miewają ze sobą ogromne kłopoty. Dopiero dobra spowiedź przynosi im upragniony pokój. Każdy grzech, także popełniony przez człowieka XXI wieku, ciągle pociąga za sobą, w różnym stopniu te trzy skutki: uderza w przyjaźń z Bogiem, wprowadza zło w relacje międzyludzkie i zakłóca wewnętrzny spokój.

Protoewangelia
Nie byłoby grzechu pierwszych rodziców, gdyby nie wąż – kusiciel. Dlatego to on pierwszy zostaje przez Boga skazany. W stwierdzeniu, że odtąd będzie się musiał czołgać, widać ludową próbę wytłumaczenia, dlaczego to zwierzę nie ma nóg. W całej scenie na pewno nie chodzi jednak o zwierzę. Jest ono raczej symbolem przebiegłości tego węża, który swoim sprytem zwiódł najważniejsze spośród Bożych stworzeń. Bóg zapowiada, że odtąd potomkowie niewiasty – czyli ludzie i potomkowie węża – wszystkie złe duchy – będą ze sobą toczyć ciągły bój. Szatan nie jest tu ukazany jako groźny wróg Boga. Tak naprawdę Jemu nic nie może zrobić. Ale jest szatan przeciwnikiem człowieka. Wbrew naiwnym przekonaniom jego wyznawców, nigdy nie chce ludzkiego szczęścia. Choć ostatecznie potomstwo niewiasty (nie sama niewiasta, jak jest w tłumaczeniu łacińskim) węża pokona, jednak on boleśnie je zrani. Tradycja chrześcijańska widzi w tym tekście pierwszą zapowiedź nadejścia Potomka Niewiasty, Jezusa, syna Dziewicy Maryi.

Kara
Co człowiek sieje, to i żąć będzie. Kobieta, która podając jabłko mężczyźnie niejako nim zawładnęła, teraz sama ma doświadczać panowania mężczyzny nad sobą. Choć będzie go potrzebowała, będzie go pragnęła, daleko będzie w ich relacjach do pierwotnej harmonii. Pierwszą tego oznaką będzie nadanie jej przez mężczyznę imienia: Ewa, matka żyjących. Także jej podstawowa zdolność – rodzenie dzieci – związana będzie z bólem. I nie chodzi tylko o sam ból fizyczny, ale o wszystkie, które przynosi ze sobą wychowanie dzieci. Także, jak doświadczyła Ewa, ich swarów i kłótni.

Mężczyzna, który łatwo sięgnął po podany mu owoc, od tej chwili będzie musiał zdobywać pożywienie w pocie czoła. Mimo wysiłku ziemia będzie mu rodziła chwasty. Bo niejako zbuntuje się przeciwko niemu. Aż w końcu mężczyzna i wszyscy ludzie wrócą do ziemi, z której zostali wzięci.

Teologowie widzą w tej scenie ukazanie czterech źródeł nieszczęść człowieka: cierpienia, śmierci, nierówności społecznych i braku harmonii ze światem przyrody. Kiedyś Jezus na nie wszystkie odpowie: uciszy burzę na jeziorze, pokazując, że może przywrócić harmonię między człowiekiem a światem przyrody. Uleczy cierpienie kobiety cierpiącej na krwotok, czym przywróci ją też do równych praw w życiu społecznym. Wskrzesi Jairowi córkę, czym przełamie niezwyciężony dotąd monopol śmierci zwracającej ziemi jej własność. A w międzyczasie na ziemi Gerazeńczyków wypędzi z człowieka legion złych duchów: sprawców wszystkich ludzkich nieszczęść…

Co dalej?
W edeńskim ogrodzie człowiek nie mógł już zostać. Tam było drzewo życia, przez które zło mogło się utrwalić na wieki. Dlatego Bóg usunął zeń człowieka, na jego straży pozostawiając cherubów i połyskujące ostrze miecza – symbol tego, że o własnych siłach człowiek nie jest w stanie wrócić do raju. Ale myliłby się ten, kto w tej postawie dopatrywałby się zemsty rozgniewanego Boga. Autor natchniony pisze, że przed wygnaniem Bóg sporządził dla człowieka odzienie ze skór. Tak nie robi ktoś zagniewany. To gest kogoś, kto wyprawia swoje dzieci w długą i trudną podróż…