Mojżesz, Synaj i Dekalog

Adam Ligęza, Michał Wilk

espe.pl/OD_POPIOLU_DO_OGNIA_Stary_Testament-891.html |

publikacja 01.03.2010 09:34

Mojżesz, Synaj i Dekalog

Izrael w Egipcie

Potem umarł Józef i wszyscy jego bracia, i całe to pokolenie. A synowie Izraela rozradzali się, pomnażali, potężnieli i umacniali się coraz bardziej, tak że cały kraj się nimi napełnił” (Wj 1,6-7) — tak rozpoczyna się Księga Wyjścia, czyli kolejny etap historii Izraela. Kończą się opowieści o Józefie, a na scenie za moment pojawi się nowy bohater — Mojżesz...

Wraz z Księgą Rodzaju kończą się także opowieści o patriarchach. Dochodzimy do zupełnie nowej tradycji, w której Izraelici będą ukazani jako naród wybrany. Dotąd przyglądaliśmy się historii poszczególnych rodzin, teraz zajmiemy się historią całego narodu — poznamy dwanaście pokoleń Izraela, będziemy świadkami zawarcia przymierza, dowiemy się, czym jest Prawo regulujące religijne i społeczne życie tegoż narodu.

Ale między kolejnymi etapami historii jest zachowana ciągłość, prawda?

Oczywiście. Dwanaście pokoleń Izraela pochodzi od dwunastu synów patriarchy Jakuba. Wzmianka o tym, że Izraelici rozmnażali się i stali się potężnym narodem (por. Wj 1,7) jest wypełnieniem błogosławieństwa z Księgi Rodzaju i obietnic danych patriarchom (por. Rdz 1,28; 9,1; 12,2; 17,2-6; 48,4). Bóg, przedstawiając się Mojżeszowi i pierwszy raz objawiając człowiekowi swe imię— Jahwe — powie: Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba (Wj 3,6). Jedność tradycji jest więc zachowana, ale perspektywa historyczna, teologiczna, a nawet socjologiczna w Księdze Wyjścia jest zupełnie inna. Pan Bóg jest ten sam, ale doświadczenie religijne Izraelitów jest teraz zupełnie nowe. Pan wywiedzie Izraelitów potężną ręką z kraju niewoli, a następnie uczyni swoim wybranym narodem. I w tym sensie mówimy o nowym etapie religii — o tzw. religii jahwistycznej.

Już na początku Księgi Wyjścia mowa o dwóch wielkich nieszczęściach, które spotkały Izraelitów, gdy przebywali jeszcze w Egipcie: „Ustanowiono nad nim przełożonych robót publicznych, aby go uciskali ciężkimi pracami. Budowano wówczas dla faraona miasta na składy: Pitom i Ramses” (Wj 1,11). A następnie autor natchniony pisze: „Egipcjanie bezwzględnie zmuszali synów Izraela do ciężkich prac i uprzykrzali im życie uciążliwą pracą przy glinie i cegle oraz różnymi pracami na polu” (Wj 1,13-14).

W tym wstępie w zaledwie kilku wersetach aż pięćrazy powtarza się rdzeń bd, w rozmaity sposób opisując niewolę Izraelitów. Miasta Pitom i Ramses są więc symbolami nieszczęścia i niewoli. Pierwsze zdania Księgi Wyjścia mówiąo ogromnym nieszczęściu, które nieoczekiwanie dotknęło Izraelitów. To jest bardzo dobry punkt wyjścia do opowiedzenia fascynującej historii o Bogu, który jest wolnością, i o narodzie, który odzyskał wolność.

Czy pobyt Izraelitów w Egipcie jest potwierdzony przez historyków?

Dziś właściwie już tak... Poza relacją biblijną wiele innych świadectw wskazuje na to, że faktycznie był taki czas, kiedy w Egipcie przebywali Azjaci. Podam kilka argumentów pochodzących z archeologii... Znany jest egipski papirus, w którym wymienione zostało 40 niewolnic. Wszystkie mają semickie imiona, a jedna nazywa się Szifra, czyli tak samo jak położna wezwana do faraona, o której mowa w Wj 1,15. Inny argument: tzw. Papirus Anastasi 5 pochodzący z XIII wieku przed Chr. wspomina żołnierza, który szukał dwóch niewolników przy wschodniej granicy Egiptu. Ci prawdopodobnie uciekli na pustynię, gdyż zwiadowca widział ich niedaleko Migdol, miasta leżącego na trasie wyjścia Izraelitów i wspominane jest w Lb 33,7. Jeszcze inny przykład: w Biblii czytamy, że Izraelici musieli pracowaćw Egipcie przy wyrabianiu cegieł. Jedno z przepięknych malowideł znalezionych w grobowcu Rechmira, władcy z XV wieku przed Chr., faktycznie przedstawia niewolników pracujących przy cegłach. Kolejnym, być może najbardziej znanym śladem obecności Izraela w Egipcie, jest słynna Stela Merenptaha zawierająca nazwę Izrael. Ciekawe omówienie i analizę tych i wielu innych odkryć archeologicznych zaproponowali niedawno N.M. Sarna i H. Shanks w książce pt. Ancient Israel. From Abraham to the Roman Destruction of the Temple.

Jeżeli Izraelici przebywali w Egipcie, to o jakim okresie mówimy?

Niektórzy bibliści uważają, że miało to miejsce w XV wieku, za faraonów Tutmozisa III (1479-1425) i Amenofisa (1425-1401).
Wtedy Kanaan był pod kontrolą Egiptu. Niemniej jednak zdecydowana większość uczonych uważa, że wydarzenia z Księgi Wyjścia trzeba datować raczej na XIII wiek przed Chr. Sama obecność miasta Ramzes w Biblii wskazuje na faraona Ramzesa II panującego w latach 1279-1213. I tu taka ciekawostka... Wzmianka o pracach budowlanych w mieście Ramzes zachowała się do naszych czasów w tzw. Papirusie Leiden 348. W tym dokumencie czytamy, że jeden z urzędników faraona rozkazał nadzorcom robót, by wydzielali jedzenie niejakim apiru.
Niektórzy archeolodzy są zdania, że tajemnicze słowo apiru należy czytać jako ibri, co w wielu innych inskrypcjach oznacza Hebrajczyków. Trudno jednoznacznie wykazać słuszność tej teorii, ale wydaje się, że hipoteza wskazująca na XIII wiek przed Chr. — mimo wszystko — jest bardziej prawdopodobna.

Wróćmy do tekstu Biblii. Zmuszanie Izraelitów do ciężkiej pracy miało ograniczyć liczbę ich urodzeń. Tymczasem szybko okazuje się, że zamierzony skutek nie został osiągnięty, a faraon wydaje kolejny okrutny rozkaz: „Jeśli w rodzinie Izraelskiej urodzi się chłopiec, to winniście go zabić, a jeśli dziewczynka, to zostawcie ją przy życiu” (Wj 1,16).

Spróbujmy rozszyfrować zawarty w tej informacji sens teologiczny... Jak powiedzieliśmy, wzmianka o tym, że Izraelici rozmnażali się i stali się potężnym narodem (por. Wyj 1,7) jest wypełnieniem błogosławieństwa z Księgi Rodzaju i obietnic danych patriarchom (por. Rdz 1,28; 9,1-7; 12,2; 17,2-6; 48,4). Co więcej, w Księdze Wyjścia Boga po raz pierwszy przywołuje się wprost w momencie, gdy mowa o nowo narodzonych Izraelitach (por. Wj 1,15.20-21). Bóg jest więc Bogiem życia, a faraon — wprost przeciwnie — przyczyną śmierci, siłą zła... Bóg Izraelitów i władca Egiptu stoją po dwóch przeciwnych stronach sceny i oznaczają dwie przeciwne opcje: życie i śmierć. Co więcej, już tu, na samym początku, mamy zapowiedź biblijnej konfrontacji życia i śmierci, która później powtórzy się wiele razy: siły zła i śmierci na pierwszy rzut oka zawsze będą o wiele potężniejsze, a jednak nie zdołają zniszczyć życia. Faraon kazał uciskać i znęcać się nad Izraelitami, a jednak ci nadal stawali się potężnym narodem...

W takim razie symboliczna staje się w księdze również geografia — Egipt jest krainą śmierci, a Kanaan — Ziemią Obiecaną, ziemią życia.

Świetnie! Rozumiesz zatem, czym dla Izraelitów będzie przejście przez Morze Czerwone?

Przejściem od śmierci do życia...

Tak. I to nie tylko w sensie politycznym, lecz przede wszystkim duchowym: od bycia-bez-Boga do bycia ludem Boga. To tutaj, w Księdze Wyjścia, Bóg objawi swoje imię...

Realizacja planu Bożego rozpoczyna się od wprowadzenia na scenę nowego bohatera — Mojżesza... To ten, o którym autor Dziejów Apostolskich napisał, że byłczłowiekiem „miłym Bogu” (por. Dz 7,20).

Zwróć uwagę na piękne egipskie brzmienie imienia: słowo Mojżesz (hebr. Mōše) brzmi nawet w innym egipskim imieniu, które przysługiwało potężnym faraonom: Tut-mozis. Dosłownie oznacza ono: począć się, narodzić.

Tak? Więc dlaczego autor biblijny napisał, że córka faraona „dała mu imięMojżesz, mówiąc: «Bo wydobyłam go z wody»” (Wj 2,10)?

Autor biblijny doszukuje się hebrajskiego pochodzenia słowa w terminie māshâ, co znaczy: wydobyć, uratować. Taka ludowa etymologia z filologicznego punktu widzenia jest mało prawdopodobna, natomiast jest ona o tyle istotna, że wskazuje na konieczność czytania imienia chłopca przez pryzmat biblijnej, a nie egipskiej symboliki. Dano mu na imię Mojżesz, gdyż został wydobyty z wody... Przypomnij sobie znaczenie wód zalewających świat w czasie potopu — symbolu śmierci, chaosu, niebytu. Pamiętasz, jak mówiłem, że słowo tēpojawia się w Biblii tylko dwa razy i oznacza Arkę Noego oraz kosz, w którym umieszczono Mojżesza? Otóż chłopiec wydobyty z wody — hebrajskie sformułowanie min-hammayim mešîtihû można też przetłumaczyć: ocalony z wody— to ten, który ocali Izraela, wyprowadzając go z królestwa śmierci i chaosu.

Przed nim rozstąpią się wody morza, a Izraelici pójdą ku krainie życia po suchym piasku...

Widzisz, że w opowiadaniu o narodzinach Mojżesza jest ukryta zapowiedź jego powołania i przyszłej misji... Inna ciekawostka wiąże się z brzmieniem języka hebrajskiego. Języki semickie mają olbrzymie możliwości dźwiękonaśladowcze, a poezja hebrajska często wykorzystuje różne ciekawe efekty brzmieniowe. Otóż w wielu tekstach hebrajskich, gdy mowa jest o zagrażających człowiekowi wodach morza czy kłębiących się falach oceanu, często pojawia sięcharakterystyczne nagromadzenie dźwięków: m, a niekiedy: msz. Trochę jak w polskim zestawieniu szum morza. Tak jakby autorzy próbowali oddać brzmieniem przerażający hałas morskich bałwanów, a długa spółgłoska m nadawałaby się do tego najbardziej...

Ps 130,1 Z głębokości wołam do Ciebie, Panie...

Mimma ‘ămaqqîm qerā’tîkā

Ps 98,7 Niech szumi morze i to, co je napełnia...

Yir‘am hayyām ûmelō’ô

Iz 17,12 Ach, wrzawa mnogich ludów! jak łoskot morza, tak huczą. Ach, rozgwar narodów! jak szum fal potężnych, tak szumią.

Hôy hămôn ‘ammîm rabbîm kahămôt yammîm yehěmāyûn ûše’ôn l  e’ummîm kiš’ôn mayim kabbîrîm yiššā’ûn

I już wracam do opowiadania... Chłopcu dano na imię Mojżesz, gdyż został wydobyty z wody... Po hebrajsku brzmi to: dano mu na imię Mōše, bo min-hammayim mešîtihû. Imię głównego bohatera nie tylko zapowiada jego powołanie jako symbol! Wypowiadając to imię, możemy już teraz słyszeć w nim przerażający szum groźnych bałwanów morskich, pośród których Izraelici pójdą kiedyś do Ziemi Obiecanej...

To jest niesamowite...

To prawda...

Idźmy dalej... Wszyscy znamy opowieść o narodzinach Mojżesza. Pewna kobieta urodziła syna. Ukrywała go przez trzy miesiące, a następnie, nie mogąc dłużej go chować, wzięła skrzynkę z papirusu, powlekła ją żywicą i smołą, a następnie, włożywszy w nią dziecko, umieściła w sitowiu na brzegu rzeki. Chłopca znalazła córka faraona. Oddała go jego matce na czas karmienia, a potem, gdy chłopiec podrósł, wychowywał się na dworze faraona.

Opowieśćo narodzinach Mojżesza ma bardzo interesujące związki z dawną tradycją Wschodu, a konkretnie — z historią państwa akadyjskiego. Historia z Księgi Wyjścia do złudzenia przypomina legendę o narodzinach niejakiego Sargona Wielkiego — władcy państwa, syna pewnej kapłanki. Gdy przyszedł na świat, jego matka ułożyła go w koszyku z trzciny i puściła na rzekę. Dziecko zostało odnalezione przez Akiego, człowieka opiekującego się ogrodami. Ten wychowywał chłopca, dopóki bogini Isztar nie mianowała Sargona królem Akadu. Legenda zaczyna się takim oto wołaniem...

Ja jestem Sargon, wszechpotężny król Akadu (...).
Moja matka, kap
łanka, poczęła mnie i zrodziła w ukryciu.
U
łożyła mnie w koszyku z trzciny, koszyk uszczelniła smołą.
Powierzy
ła mnie rzece. Wody rzeki nie wzburzyły się nade mną...

(J.B. Pritchard, Ancient Nearn Eastern Texts Relating
to the Old Testament
, Princeton 1969, 119)

Jest mało prawdopodobne, by tak wiele podobieństw było dziełem przypadku. Niektórzy uczeni nazywają Sargona akadyjskim Mojżeszem. Sargon będzie założycielem i wielkim władcą Imperium Akadyjskiego, zaś Mojżesz da Izraelitom wolność i sprawi, że staną się wielkim narodem.

W kolejnych wersetach drugiego rozdziału Księgi Wyjścia przenosimy się w czasie o dobre kilkanaście lat. Kiedy Mojżesz był już młodzieńcem, pewnego dnia zabił jednego z Egipcjan. Bojąc się konsekwencji swego czynu, uciekł do kraju Madianitów, gdzie spotkał Jetrę. Ten dał mu za żonę swoją córkę, Seforę. W ten sposób Mojżesz stał się pasterzem trzód Jetry.

I w ten sposób dochodzimy do trzeciego rozdziału, czyli do fragmentu, który w liturgii Wielkiego Postu czytany jest w Niedzielę III Tygodnia roku C.

Krzak gorejący

Gdy Mojżesz pasał owce swego teścia, Jetry, kapłana Madianitów, zaprowadził pewnego razu owce w głąb pustyni i przyszedł do góry Bożej Horeb. Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego. Wtedy Mojżesz powiedział do siebie: «Podejdę, żeby się przyjrzeć temu niezwykłemu zjawisku. Dlaczego krzew się nie spala?» Gdy zaś Pan ujrzał, że Mojżesz podchodził, żeby się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: «Mojżeszu, Mojżeszu!» On zaś odpowiedział: «Oto jestem». Rzekł mu Bóg: «Nie zbliżaj się tu! Zdejm sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą». Powiedział jeszcze Pan: «Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba». Mojżesz zasłonił twarz, bał się bowiem zwrócić oczy na Boga. Pan mówił: «Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z ręki Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód, na miejsce Kananejczyka, Chetyty, Amoryty, Peryzzyty, Chiwwity i Jebusyty. Teraz oto doszło wołanie Izraelitów do Mnie, bo też naocznie przekonałem się o cierpieniach, jakie im zadają Egipcjanie. Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów, z Egiptu». A Mojżesz odrzekł Bogu: «Kimże jestem, bym miałiść do faraona i wyprowadzić Izraelitów z Egiptu?» A On powiedział: «Ja będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem, będzie to, że po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć Bogu na tej górze». Mojżesz zaśrzekł Bogu: «Oto pójdę do Izraelitów i powiem im: Bóg ojców naszych posłał mię do was. Lecz gdy oni mnie zapytają, jakie jest Jego imię, to cóż im mam powiedzieć?» Odpowiedział Bóg Mojżeszowi: «JESTEM, KTÓRY JESTEM». I dodał: «Tak powiesz synom Izraela: JESTEM posłałmnie do was». Mówił dalej Bóg do Mojżesza: «Tak powiesz Izraelitom: „JESTEM, Bóg ojców waszych, Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba posłał mnie do was. To jest imię moje na wieki i to jest moje zawołanie na najdalsze pokolenia (Wj 3,1-15).

Pewnego razu [Mojżesz] zaprowadził owce w głąb pustyni i przyszedł do góry Bożej Horeb. Wtedy ukazał mu się Anioł Pański w płomieniu ognia, ze środka krzewu. Mojżesz widział, jak krzew płonął ogniem, a nie spłonął od niego”. Czy w Starym Testamencie nie było tak, że kto zobaczył Boga, ten musiał umrzeć?

Racja. W niektórych tradycjach zobaczenie Boga jest jakby przekroczeniem niewidzialnej granicy: przejściem ze sfery profanum do sfery sacrum, czyli czymś, czego człowiekowi czynić nie wolno. Jednak Mojżesz — jak zobaczymy później w opisie zawarcia przymierza — w wielu aspektach różni się od innych osób, którym ukazał się Bóg. Jest kimś bardzo szczególnym...

Ale dlaczego Boga nie można było zobaczyć? Dlaczego groziło to śmiercią?

Kiedyś, w czasie jednego z wykładów, moja pani profesor od teologii Starego Testamentu próbowała wytłumaczyć tę zagadkę w bardzo oryginalny, interesujący sposób... Otóż chodzi o to, że nasz ludzki sposób widzenia — czy tego chcemy, czy nie — jest aspektowy; rzeczywistość postrzegamy zawsze z jakiegoś punktu widzenia. Gdy patrzysz komuś w oczy, to nie widzisz jego pleców. Gdy patrzysz na krajobraz, leżąc na łące, doskonale zdajesz sobie sprawę, że z lotu ptaka świat wygląda zupełnie inaczej. Nie tak natomiast rzecz ma się ze słuchaniem. Słuchając, docieramy poza to, co jest zewnętrzne, i potrafimy wydobyć prawdę, wewnętrzną istotę rzeczy. W pewnym sensie słuchanie obiektywizuje rzeczywistość. Słuchając kogoś, poznajesz osobę właśnie jako osobę— uświadamiasz sobie jej przeżycia, troski, radości, problemy... Rozmawiając z kimś, doświadczasz obecności drugiej osoby, zaczynasz zdawać sobie sprawę, że słowa przekazują coś więcej niż tylko to, co znaczą...

Ciekawe...

Jest coś jeszcze... Zauważ, że nasz wzrok utrwala obrazy, czyli robi jakby stop-klatki rzeczywistości, dzięki którym nasze wyobrażenie o świecie jest w  miarę uporządkowane. Ale w odniesieniu do Pana Boga takie porządkowanie i systematyzowanie jest dość niebezpieczne — grozi tym, że człowiek zatrzyma się na poziomie idei i własnych wyobrażeń o Bogu. Gdyby coś takiego miało miejsce, oznaczałoby to duchową śmierć... Stąd — mówi Stary Testament — zobaczenie Pana rzeczywiście grozi śmiercią, natomiast słuchanie Jego głosu to droga życia. Przypomnij sobie słynne Credo Izraelitów: Słuchaj, Izraelu, Pan jest twoim Bogiem... (Pwt 6,4).

Gdy zaś Pan ujrzał, że Mojżesz podchodził, żeby się przyjrzeć, zawołał Bóg do niego ze środka krzewu: «Mojżeszu, Mojżeszu!» On zaś odpowiedział: «Oto jestem». Rzekł mu Bóg: «Nie zbliżaj się tu! Zdejmij sandały z nóg, gdyż miejsce, na którym stoisz, jest ziemią świętą»” (Wj 3,4-5). Gest zdjęcia sandałów jest znakiem szacunku, prawda?

Właściwie trudno tu mówić o szacunku w potocznym rozumieniu tego słowa. Gdy człowiekowi ukazuje się Bóg, wówczas reakcją nie jest taki szacunek, jaki okazujemy sobie, spotykając się na ulicy, lecz poczucie egzystencjalnej trwogi i lęku. Izajasz po spotkaniu z Panem krzyczał: I powiedziałem: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów!” (Iz 6,5).

Mojżesz — podobnie — zasłania sobie oczy i boi się spojrzeć...

Rabin Izaak Cylkow, komentując ten werset, napisał, że przystęp do miejsca, w którym objawia się majestat Boży, jest śmiertelnemu i grzesznemu człowiekowi wzbroniony. Takie przekonanie nie jest przecież kwestią jakiegoś arbitralnego zakazu, lecz raczej naturalną reakcją płynącą — powiedziałbym — z natury tej niewyobrażalnej, ale dobrze wyczuwalnej różnicy panującej między istnieniem Boga i człowieka. Rzecz jasna, nie oznacza to, że nasze odniesienie do Boga ma być więzią zbudowaną na strachu czy lęku. Stąd jako odpowiedź na wołanie Izajasza możemy przeczytać słowa Boga z Księgi Ozeasza: Nie chcę, aby wybuchnął płomień mego gniewu i Efraima już więcej nie zniszczę, albowiem Bogiem jestem, nie człowiekiem; pośrodku ciebie jestem Ja — Święty, i nie przychodzę, żeby zatracać(Oz 11,9).

Mojżesz bał się spojrzeć na Boga, a żydzi do dziś nie wypowiadają imienia Boga — Jahwe. Znaczenie takiego zwyczaju jest podobne, prawda?

Zgadza się. Izraelici imię Jahwe wypowiadają jako ādōnāy, co zazwyczaj tłumaczy się jako Pan. Zresztą, nie tylko Izraelici... Od niedawna, bo od września 2008 roku, na polecenie papieża Benedykta XVI także w naszej liturgii imię Jahwe powinno być zawsze zastępowane słowami: Pan, ādōnāylub kýrios.

Tło rozmowy Boga z Mojżeszem tworzą symbole. Góra to miejsce, gdzie niebo styka sięz ziemią, gdzie to, co ludzkie, dotyka i spotyka się z tym, co Boskie. Pustynia jest miejscem ciszy, z którego Bóg przemawia do serca człowieka. No i ogień... Jak należy rozumieć symbol ognia?

Zależy, czy chcemy zrozumieć ten symbol w odniesieniu do Pana Boga, czy do człowieka. Akurat w tym opowiadaniu obydwie drogi są możliwe.

W odniesieniu do Boga?

Ogień jest czymś nieuchwytnym, czymś, co istnieje, a jednocześnie nie JEST tak, jak jest każda inna rzecz — nie ma stałej konsystencji i trudno go jakoś zmierzyć czy ogarnąć. Co więcej, jakakolwiek rzecz dotknięta ogniem, zmienia swą postać. Ogień jest piękny, ale — zwróć uwagę — jest pięknem, którego ty nie możesz dotknąć, gdyż cię zniszczy... Jest nieposkromionym żywiołem — w jednej chwili może się rozprzestrzenić i ogarnąć wszystko inne... Daje ci ciepło, jest więc źródłem energii, oświetla, ale jest też pewna granica, której nie możesz przekroczyć, zbliżając się do ognia.

Można też powiedzieć, że ogień jest czymś najbardziej tajemniczym — promieniuje, oświetla i w tym sensie jego istnienie jest bardziej ewidentne niż cokolwiek innego. Z innej strony, właśnie przez to, że nie można się do niego zbliżyć, nie można go dotknąć, pozostaje jakąś niezbadaną tajemnicą...

Tak. I właśnie dlatego symbol ognia pojawia się w Biblii wraz imieniem Boga — z imieniem Jahwe. Jest to imię, które — jak mówi Katechizm Kościoła Katolickiego — właściwie stanowi odrzucenie jakiegokolwiek imienia.

To znaczy?

Słowo Jahwe jest imieniem Boga. Ale gdy się uważnie zastanowisz, dojdziesz do wniosku, że to imię... nic nie mówi. Właściwie więcej ukrywa, niż ujawnia.

Zazwyczaj tłumaczy się, że imięto pochodzi od hebrajskiego „jestem, który jestem”, prawda?

Tak. Wierz mi, setki tysięcy stronnic zapisano, próbując wytłumaczyć etymologię i znaczenie sformułowania: ’ehyeh ăšer ’ehyeh. Zastanawiano się nad możliwością wyprowadzenia znaczenia ’ehyehz języka egipskiego. Przez jakiś czas sądzono, że źródłosłowem jest w tym przypadku rdzeń hwh, który może oznaczać: upaść — Bóg, który trzęsie ziemią— lub: kochać z pasją— Bóg, który kocha z oddaniem. Dziś w dyskusji większość naukowców nie kwestionuje twierdzenia, że chodzi tu raczej o rdzeń: hyh — być. Ale jak przetłumaczyć imię? Jestem tym, który jest? Jestem tym, co jest? Jestem będącym? Jestem, który jestem? Z punktu widzenia filologii wszystkie rozwiązania są poprawne. Problem tkwi jednak gdzieś indziej... Otóż, gdy powiesz komuś: ja jestem..., wówczas twój rozmówca będzie oczekiwał, że dokończysz zdanie i powiesz, kim jesteś. Bo dopiero druga część zdania wniesie istotne informacje dotyczące treści, czyli tego, co o sobie chcesz powiedzieć: ja jestem... mężczyzną, mieszkańcem Krakowa, studentem itd. Tradycja scholastyczna słusznie rozróżniała istnienie — to, że coś jest— i istotę— to, że coś jest czymś. Wprawdzie myśl biblijna daleka jest od rozważań metafizyków, to jednak faktem jest, że imię Boga nie mówi, kim lub czym On jest w sensie treściowym. To imię nic nie odkrywa. Wprost przeciwnie — zakrywa... Czytając imię Jahwe, możemy powiedzieć za prorokiem Izajaszem: Prawdziwie Tyś Bogiem ukrytym, Boże Izraela, Zbawco! (Iz 54,15). Stąd uważam, że zwyczaj Izraelitów, by nie wypowiadać imienia Jahwe, w pewnym sensie lepiej współgra ze znaczeniem słowa. Mówienie ma za zadanie odkrywanie treści, natomiast milczenie skrywa w sobie niedostępną tajemnicę albo jest znakiem czegoś, czego nie da się powiedzieć...

Mówiąc Mojżeszowi swoje tajemnicze imię, Bóg — mimo wszystko — daje się jakoś poznać — przypomina przeszłość: „Jestem Bogiem ojca twego, Bogiem Abrahama, Bogiem Izaaka i Bogiem Jakuba” (Wj 3,6), a następnie daje obietnicę dotyczącą przyszłości: „...i będę z tobą” (Wj 3,12).

Ale widzisz, to już jest zupełnie inne i — powiedziałbym — bardziej właściwe podejście do problemu. Jeśli ktoś usiłuje za wszelką cenę wyłuskać z imienia Boga coś odnoszącego się do Jego istoty, oznacza to, że taka osoba ma dość statyczny sposób rozumienia tego, czym jest objawienie. Lecz spójrz: imię Boga zostało wyrażone czasownikiem, a nie rzeczownikiem! Myśl biblijna — jak właśnie zauważyłeś — ma charakter dynamiczny. Bóg jest z człowiekiem, a to znaczy, że tak osobista historia każdego człowieka, jak i historia całego narodu, jest historią zbawienia. Uczestnicząc w historii, człowiek poznaje, kim jest Bóg. Dlatego Izraelita by powiedział: Chcesz mi powiedzieć coś o Bogu? Więc opowiedz mi twoją historię zbawienia. Opowiedz, czego Pan dokonał w historii twoich przodków. Rozumiesz, dlaczego Biblia została spisana jako historia? J.B. Metz bardzo trafnie powiedział, że biblijna koncepcja objawienia opiera się na trzech filarach, którymi są: wydarzenie, pamięć i narracja.

Wróćmy jeszcze do symbolu ognia. Powiedziałeś, że można go odnosić także do człowieka...

Zgadza się. W nurcie takiej interpretacji nasze opowiadanie staje się locus classicus całej wschodniej i zachodniej tradycji mistycznej. Motyw krzewu gorejącego jako symbol doświadczenia mistycznego jest chętnie komentowany przez wielu wybitnych teologów i mistrzów życia wewnętrznego.

Chodzi o to, że doświadczenie to jest tak dogłębne i intensywne?

Tak. Mistycy są ludźmi, którzy — podobnie jak Mojżesz — w swoim życiu na własne oczy ujrzeli Boży płomień miłości. Co więcej, ten płomień dotknął ich, oczyścił, oświecił i przemienił całe istnienie. Pozwól, że zacytuję tylko pierwsze wersety przepięknego poematu Jana od Krzyża...

O żywy płomieniu miłości,
Jak czule rani si
ła żaru Twego
Środka mej duszy najgłębsze istnienie!
Bo nie masz ju
żw sobie bólu żadnego!
Sko
ńcz już! — Jeśli to zgodne z twoim pragnieniem!
Zerwij zas
łonętym słodkim zderzeniem!

Można powiedzieć, że dzieła świadków Bożego Ognia — mam na myśli pisma Orygenesa, Pseudo-Dionizego Areopagity, Jana od Krzyża, Teresy, Simone Weil czy Chiary Lubich — są niczym innym, jak wołaniem za prorokiem Izajaszem: Kto z nas wytrzyma przy trawiącym ogniu? Kto z nas wytrwa wobec wieczystych płomieni? (Iz 33,14). Z kolei tradycja Wschodu, idąc za tą samą intuicją, krzewem gorejącym nazywa Matkę Bożą. Najświętsza Dziewica — powie św. Hezychiusz z Jerozolimy — nosiła w łonie Boga — płonącą Miłość, ale ów Ogień nie spalił Jej ani nie zniszczył. Wydała na świat Syna Bożego, lecz pozostała dziewicą. Stąd w tradycji wschodniej Bogurodzica chętnie jest ukazywana w ikonie zwanej Krzak płonący. Matka Boża z Dzieciątkiem, tzw. typ Hodegetria, jest umieszczona w centrum, zaś tło tworzy gwiazda złożona z dwóch kwadratów — zielonego i czerwonego. Zieleń to symbol krzewu, zaśczerwień— znak płomienia. Całości dopełniają przedstawienia motywów Starego Testamentu: Mojżesz pod krzakiem gorejącym, drabina Jakuba, brama Ezechiela i różdżka Jessego. Ta sama myśl zawiera się w przepięknym hymnie bizantyjskim ku czci Bogurodzicy...

Cień prawa skrył się, gdy nadszedł czas łaski:
Podobnie jak krzak p
łonął, a nie spalał się,
Tak Dziewica porodzi
ła i pozostała Dziewicą.
Ze s
łupu ognia powstało Słońce sprawiedliwości,
Miejsce Moj
żesza zajmuje Chrystus — zbawienie naszych dusz.

Wracając do tekstu Biblii, chciałbym zauważyć, że Mojżesz mimo wszystko boi się... Powiem więcej: ten jego lęk jest tak bardzo ludzki.

Autor natchniony jest tu mistrzem pióra i świetnie zarysowuje psychologię opowiadania. Wypowiedzi Mojżesza są krótkie, ale impulsywne — tak, jakby Mojżesz chciał się przed czymś bronić i uciec... Za to wypowiedzi Boga są długie, łagodne, pełne cierpliwości... Dwa rodzaje głosów nakładają się na siebie i oto Mojżesz w tak pomyślanej narracji stopniowo ulega Panu.

To, przed czym najbardziej się bronił, to zadanie, które teraz otrzyma. Bóg mówi mu: „Idź przeto teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów, z Egiptu” (Wj 3,10), a Mojżesz na to: „Kimże jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić Izraelitów z Egiptu?” (Wj 3,11). Szczerze mówiąc, nie dziwię się takiej reakcji. To było dość ryzykowne...

No... Z punktu widzenia realiów historii pójść do faraona i żądać wypuszczenia niewolników na wolność oznaczało w zasadzie to samo co popełnić samobójstwo. Lecz przypomnęto, co powiedziałem na początku naszej rozmowy: w Księdze Wyjścia konfrontacja życia i śmierci ukazana jest zawsze w taki sposób, że siły śmierci — patrząc po ludzku — są nieporównywalnie większe, a jednak nie zdołają zniszczyć życia.

Na potwierdzenie wiarygodności swych słów, Bóg obiecuje Mojżeszowi znak... Ale dziwny jest ten znak — ma być nim właśnie to, że Izraelici opuszczą Egipt.

No więc właśnie... Czytając Biblię, przyzwyczailiśmy się do klasycznych znaków, które są uwiarygodnieniem i jakby przedsmakiem tego, co dopiero ma się stać. Przypomnij sobie np. słynne runo Gedeona z Księgi Sędziów (por. Sdz 6,34-40). Tymczasem tu znak dany przez Boga nie wyprzedza wydarzeń, lecz znakiem ma być samo wydarzenie. Autor biblijny chce nam najprawdopodobniej powiedzieć, że oto Bóg próbuje przygotować Mojżesza do jego nowej misji. Chce nie tylko wprowadzićgo w przygodę wiary, lecz od razu chce go wrzucić na głęboką wodę. W końcu Mojżesz za chwilę podejmie się jednego z najważniejszych zadań w całej historii zbawienia! Będzie musiał wyprowadzić Izraelitów z Egiptu i doprowadzić ich do Ziemi Obiecanej. Zgodzisz się ze mną, że do tak ważnej misji musi byćpowołany ktoś zaufany i dobrze wypróbowany...

Czyli w pewnym sensie Mojżesz odkrywa tutaj swoje powołanie?

Tak, oczywiście. Z punktu widzenia gatunków literackich mamy tu narrację zawierającą elementy typowe dla biblijnych opowiadań o powołaniu. Spójrz na samą formułę wprowadzającą: Pan zawołał: „Mojżeszu, Mojżeszu!”; On zaś odpowiedział: „Oto jestem” i porównaj ją z innymi opowieściami tego typu... Albo porównaj nasze opowiadanie z opowiadaniem o powołaniu proroka Jeremiasza. Zobaczysz, jak wiele wspólnych elementów mają te fragmenty.

Powołanie Mojżesza

Powołanie Jeremiasza

teofania — płonący krzak (Wj 3,3-6)

misja (Wj 3,9-10.16; 4,12)

wątpliwości Mojżesza (Wj 3,11.13; 4,1.10.13)

znak (Wj 3,12-15; 4,2.6.9)

Ja będę z tobą (Wj 3,12; 4,12.15)

potwierdzenie misji (Wj 4,12.15)

teofania (Jr 1,4)

misja (Jr 1,5)

wątpliwości Jeremiasza (Jr 1,6)

znak (Jr 1,9-10)

Ja będę z tobą (Jr 1,8)

potwierdzenie misji (Jr 1,7)

Jest jeszcze inna rzecz dotycząca powołania Mojżesza — ciekawostka, którą w swym komentarzu do Księgi Wyjścia zauważył i opisał B. Childs. Otóżnie wiem, czy zwróciłeś kiedyś uwagę, że często jest tak, iż gdy ktoś o czymś mówi lub pisze, nieświadomie w swojej wypowiedzi powtarza pewne utarte zwroty i słowa. Często są to jakieś ulubione powiedzenia, a niekiedy słowa wyrażające trochę to, co kryje się w podświadomości mówiącego.

Niektóre testy psychologiczne polegają na analizie słów spontanicznie wypowiadanych i powtarzających się w wypowiedzi kogoś, kto nie do końca jest świadom, że je powtarza...

No więc właśnie... Trochę podobnych analiz można dokonać na gruncie filologii. Otóż chodzi o to, by z narracji, która z natury rozwija sięw sposób linearny, wyłowić wyrazy powtarzające się lub bliskoznaczne, a następnie zastanowić się, czy można je uporządkować według jakiś kryteriów. Językowcy mówią o tzw. grupach semantycznych. Jeśli jest to możliwe, wówczas zdefiniowane grupy słów mogą być cenną wskazówką w interpretacji tekstu, z tym że informacja w nich zawarta nie należy już do poziomu linearnej narracji, lecz jest wpisana niejako poprzecznie w opowieść. Można powiedzieć: zapisana między wierszami...

A jakiś konkretny przykład?

No więc właśnie... B. Childs zauważył, że w naszym opowiadaniu jest wiele terminów znaczeniowo należących do tych samych rodzin wyrazów. To zaintrygowało go do tego stopnia, że postanowił je wszystkie wypisać. I wtedy okazało się, że słowa te tworzą cztery bardzo wyraźne grupy tematyczne: terminy związane z czasownikiem widzieć, słowa odnoszące się do misji, terminy nawiązujące do problemu wiarygodności oraz słowa związane z czasownikiem mówić. Co więcej, kolejne grupy semantyczne nie nakładają się na siebie, tylko następują w toku narracji jedna po drugiej, w takiej kolejności, jak je wymieniłem.

Do jakich wniosków prowadzi taka analiza?

Bóg odkrywa przed Mojżeszem jego powołanie i powierza mu bardzo ważną misję. Narracja jest — że tak powiem — jednym kanałem informacji, które autor przekazuje czytelnikom. Ale drugim kanałem są grupy semantyczne. Wpisana w nie została jakby wewnętrzna struktura powołania Mojżesza, czy — mówiąc dobitniej — duchowa dynamika, która musi się dokonać w naszym bohaterze, by to powołanie zostało przez niego w pełni odczytane. Otóż powołanie przychodzi z zewnątrz, czyli od Boga. Człowiek nie jest w stanie sam go sobie wypracować. By je odczytać, trzeba wpatrywać się w Bożą rzeczywistość, kontemplować ją, czytać Jego znaki... — to jest pierwsza grupa semantyczna. Wraz z powołaniem przychodzi zrozumienie misji, jaką Bóg powierza człowiekowi. Bóg posyła, trzeba więc być gotowym, by wyjść z dotychczasowej sytuacji, iść gdzieś, gdzie jest mniej wygodnie, podjąć ryzyko, działaćw imieniu Boga — tu mamy wszystkie te słowa z drugiej grupy znaczeniowej. Wszystko, co zaczyna się dziaćw życiu człowieka, oprócz zwykłego, widocznego znaczenia, ma głębszy sens — jest znakiem obecności Boga. Z tym że by móc to dostrzec, trzeba na życie spojrzeć oczyma wiary. I oto mamy trzecią grupę semantyczną— słowa związane z wiarą i wiarygodnością: wierzyć, słuchać, znak... Czwarta grupa terminów — słowo, mówić, usta, język — przypomina, że człowiek jest posłany przez Boga do innych osób. To, co sam zrozumiał w spotkaniu z Bogiem, ma teraz głosić innym...

Ciekawy sposób czytania tekstu... Natomiast jeśli chodzi o powołanie... Trudno mi jakoś ogarnąć umysłem radykalizm tego momentu, jaki przeżył Mojżesz. „Idź teraz, oto posyłam cię do faraona, i wyprowadź mój lud, Izraelitów, z Egiptu”... W opowiadaniu to jest tak powiedziane, jakby chodziło o pójście na spacer czy na zakupy. A przecież życiu Mojżesza dokona się teraz prawdziwa rewolucja! Od tego momentu będzie kimś zupełnie innym!

Kimś innym, a jednocześnie dalej sobą. Spójrz, Mojżesz przychodzi przed Boga jako pasterz — przychodzi z laską w ręku. I odejdzie także z laską, lecz jako pasterz narodu Izraela. Nawet w tych najbardziej rewolucyjnych pomysłach Pana Boga zawsze jest jakaś ciągłość. Nawet gdy życie pozornie wywraca siędo góry nogami, to potem okazuje się, że wiele wcześniejszych wydarzeń było przygotowaniem do tego, co przyszło potem i co wyjaśniło sens niezrozumiałych dotąd faktów. Z perspektywy czasu wiele spraw wygląda inaczej. Stąd M. Heidegger mówił, że ostatecznie sens życiu człowieka nada... śmierć. I w narracji literackiej jest podobnie. Późniejsze opowieści odkrywają głębszy sens tego, co było wcześniej i co stanowiło drogę późniejszych wydarzeń. W ten sposób tworzy się niewidzialny świat literackich znaczeń i odniesień. Jeżeli chcemy opowiadanie o gorejącym krzaku odczytać w całej pełni znaczenia, musimy uchwycić odpowiednią perspektywę, czyli zająć się tym, co ono zapowiada. Zresztą, w tym sensie dość istotny jest sam symbol krzaku...

Krzaku?

Krzew, w którym Mojżesz ujrzał Boga, rósł blisko Bożej góry Horeb, czyli w okolicach Synaju (hebr. sînāy). Gdy mówiliśmy o różnych symbolach, zapomniałem wspomnieć, że słowo krzak po hebrajsku to seneh. Ten termin podpowiada, gdzie teraz powinniśmy się udać...

Synaj — przymierze i Dekalog

Wtedy mówił Bóg wszystkie te słowa: «Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłująi przestrzegają moich przykazań. Nie będziesz wzywał imienia Pana, Boga twego, do czczych rzeczy, gdyż Pan nie pozostawi bezkarnie tego, który wzywa Jego imienia do czczych rzeczy. Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz pracować i wykonywać wszystkie twe zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem ku czci Pana, Boga twego. Nie możesz przeto w dniu tym wykonywać żadnej pracy ani ty sam, ani syn twój, ani twoja córka, ani twój niewolnik, ani twoja niewolnica, ani twoje bydło, ani cudzoziemiec, który mieszka pośród twych bram. W sześciu dniach bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, w siódmym zaś dniu
odpocz
ął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty. Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie. Nie będziesz zabijał. Nie będziesz cudzołożył. Nie będziesz kradł. Nie będziesz mówił przeciw bliźniemu twemu kłamstwa jako świadek. Nie będziesz pożądał domu bliźniego twego. Nie będziesz pożądał żony bliźniego twego, ani jego niewolnika, ani jego niewolnicy, ani jego wołu, ani jego osła, ani żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego». (Wj 20,1-17)

Góra Synaj

Mojżesz otrzymał od Boga dziesięć przykazań na górze Synaj. Góry w dawnych mitologiach symbolizowały centrum świata i dlatego były miejscem spotkań bogów z ludźmi. Czy w biblijnej symbolice góry chodzi o to samo?

Fakt, góry pełnią w Biblii ważną rolę. Wystarczy przypomnieć takie góry, jak: Synaj, Syjon, albo — w Nowym Testamencie — Tabor, Golgotę lub górę, na której Jezus wypowiedział osiem błogosławieństw. W Księdze Jubileuszów — jest to jeden z ważniejszych apokryfów Starego Testamentu — góra Synaj jest nazwana środkiem pustyni i pępkiem świata (por. Jub 8,19). W tym sensie rzeczywiście obraz biblijny przypomina trochę— by posłużyć się terminologią M. Eliadego — ideę axis mundi, osi łączącej ziemię z niebem, wokół której rozciąga się świat i dzięki której ów świat nie jest homogeniczny i jednowymiarowy. Zasadniczo jednak biblijne góry są miejscami świętymi, ponieważ właśnie na górach Bóg objawia się ludziom.

Czy Horeb i Synaj to nazwy jednej i tej samej góry?

To jest akurat kwestia dyskusyjna. Zasadniczo przyjmuje się, że tak... A przynajmniej w finalnej wersji tekstu Pięcioksięgu obydwie nazwy używane są raczej zamiennie. Natomiast jeśli na problem popatrzymy z punktu widzenia historii tekstu, to zauważymy, że nazwa Synaj pojawia się przede wszystkim w wersetach, które w klasycznej teorii źródeł zaliczano do tzw. dokumentu jahwistycznego i kapłańskiego, zaś nazwa Horeb pojawia się w tzw. źródle elohistycznym. Czy jednak różne tradycje miały na uwadze tę samą górę? Czy faktycznie chodziło o górę, czy raczej o pasmo górskie? Trudno powiedzieć...

A zatem pytanie o ewentualną lokalizację geograficzną raczej nie ma sensu?

Starożytna tradycja pochodząca z IV wieku po Chr. podaje, że spotkanie Mojżesza z Bogiem miało miejsce na południu Półwyspu Synajskiego, w okolicach masywu, którego dwa najwyższe szczyty to gebel mussa gebel qatarin. To tam matka cesarza Konstantyna kazała wznieść niewielką kaplicę. Później mury monasteru, znanego dziś jako klasztor św. Katarzyny, kazał rozbudować cesarz Justynian. Do dzisiaj w monasterze tym rośnie krzew, który — według tradycji — zobaczył Mojżesz, gdy pasł na pustyni owce swojego teścia. Nawiasem mówiąc, to właśnie w tym klasztorze w 1844 roku niemiecki uczony, K. von Tischendorf, odnalazł jeden z najstarszych greckich rękopisów Pisma Świętego — tzw. Kodeks Synajski.

Na ile tradycja ta jest potwierdzona historycznie?

Różne pomysły i hipotezy historyków zależą w tym przypadku od rozstrzygnięcia wielu innych problemów. Przede wszystkim nie do końca wiadomo, jak wyglądała trasa, którą przebyli Izraelici...

Przymierze

Było to w trzecim miesiącu od wyjścia Izraelitów z Egiptu; w tym dniu przybyli oni na pustynię Synaj. Wyruszyli z Refidim, a po przybyciu na pustynięSynaj rozbili obóz na pustyni. Izrael obozował tam naprzeciw góry” (Wj 19,1-2). Tak rozpoczyna się opis zawarcia przymierza na Synaju...

Warto, byśmy sobie uświadomili, że czytamy opowiadanie, które dla Izraelitów jest jedną z najważniejszych tradycji w całej Biblii. W wydarzeniu wyjścia z Egiptu i w opisie zawarcia przymierza synajskiego Izraelici widzą źródło swej narodowej i religijnej tożsamości. Te dwa momenty historii są ze sobą ściśle powiązane.

Ale Bóg nie ukazuje się całemu ludowi. Rozmawia tylko z Mojżeszem...

Zgadza się. Mojżesz ukazany jest w Pięcioksięgu jako pośrednik między Bogiem a Izraelem. Sam Bóg chciał, by tak było: Oto Ja przyjdę do ciebie w gęstym obłoku, aby lud słyszał, gdy będę rozmawiał z tobą, i uwierzył tobie na zawsze (Wj 19,9).

A zatem Pan każe Mojżeszowi wejść na górę, a następnie mówi mu słowa, które ma przekazać Izraelitom: „Tak powiesz domowi Jakuba i to oznajmisz Izraelitom: Wyście widzieli, co uczyniłem Egiptowi, jak niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie. Teraz jeśli pilnie słuchać będziecie głosu mego i strzec mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów, gdyż do Mnie należy cała ziemia. Lecz wy będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym. Takie to słowa powiedz Izraelitom” (Wj 19,3-6).

W tym poleceniu zawiera się właściwie całe znaczenie i sens przymierza. Po pierwsze, zwróć uwagę, inicjatywa wychodzi od Boga. Jest to o tyle ważne, że odtąd Izraelici będą się nazywać narodem wybranym — wybór, którego dokonał Bóg, od teraz określa ich tożsamość. Albo lepiej: to, iż są narodem wybranym, jest wyrazem woli Boga. Po drugie, kolejne formuły świetnie wyrażają charakterystyczną dla przymierza wzajemność relacji: Izrael będzie szczególną własnością Pana — królestwem kapłanów, narodem świętym — a Bóg będzie Bogiem Izraelitów i będzie mieszkał pośród swego ludu (por. Wj 19,5-6; Pwt 26,17-18; Jr 7,23; Ez 11,20; Oz 2,25).

Szczególnie ładne jest to stwierdzenie: „niosłem was na skrzydłach orlich i przywiodłem was do Mnie”...

Kapitalnie oddaje pełną troski ojcowską miłość Pana Boga. Tu widać, jak na dłoni, że przymierze rozumiane w sensie religijnym nie jest układem prawniczym, opartym na zasadzie oko za oko, lecz wypływa z Bożej miłości. Poza tym, zwróć uwagę, to stwierdzenie odnosi się do wyjścia Izraelitów z Egiptu. Bóg najpierw przypomina Izraelitom wydarzenie, które przywróciło im wolność, a dopiero potem mówi o prawach, których należy przestrzegać. Jak powiedziałem, wyjście z niewoli i przymierze synajskie to właściwie jedno wydarzenie, które dało początek historii Izraela.

Mojżesz obwieszcza ludowi wolę Pana Boga, a lud przyjmuje ją z wielkim entuzjazmem. Stwierdzenie: „spełnimy wszystko, co Pan powiedział” wydaje siębyć bardzo jednoznaczne i stanowcze.

Podobna formuła pojawi się później, w opisie samego obrzędu zawarcia przymierza, dzieląc tym samym materiał tej części Księgi Wyjścia — tzw. sekcji synajskiej — na kolejne mniejsze jednostki literackie...

Wj 19,7-8

Wj 24,3

Mojżesz powrócił i zwołał starszych ludu, i przedstawił im wszystko, co mu Pan nakazał.

 

Wtedy cały lud jednogłośnie powiedział: «Uczynimy wszystko, co Pan nakazał». Mojżesz przekazał Panu słowa ludu.

Wrócił Mojżesz i obwieścił ludowi wszystkie słowa Pana i wszystkie Jego zlecenia.

 

Wtedy cały lud odpowiedział jednogłośnie: «Wszystkie słowa, jakie powiedział Pan, wypełnimy».

W jednym z midraszów czytamy, że gdy naród Izraela zareagował entuzjastycznie na warunki przymierza, wówczas Bóg zażądał gwarancji tego, że lud faktycznie będzie wierny przykazaniom. Na to Żydzi zaproponowali, że taką gwarancją będą umiłowani słudzy Boga, czyli Mojżesz i Aaron, a także wielcy ojcowie wiary: Abraham, Izaak i Jakub. Ale Bóg stwierdził, że to zbyt mało... Na to Żydzi zaproponowali, że w takim razie gwarancją wierności przymierzu będą wszystkie jeszcze nienarodzone dzieci izraelskie. Na taką propozycję Bóg przystał i oświadczył: W ich imieniu daję wam Moją Torę. Dlatego, w myśl tradycji żydowskiej, każdy Żyd, niezależnie od tego, kiedy się urodził, jest pieczęcią, od której zależy wiarygodność przymierza. Konstanty Gebert, komentując ten midrasz, pisze: my wszyscy, czy jesteśmy, wierzący, czy nie, czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy gwarantami przymierza — i jeśli żyjemy niezgodnie z Torą, to w takim stopniu, w jakim to od nas zależy, unieważniamy je.

Następnie Izraelici rozpoczynają kilkudniowe przygotowania... Wszystko odbywa się dokładnie według poleceń Boga: „Idź do ludu i każ im się przygotować na święto dziś i jutro. Niechaj wypiorą swoje szaty i niech będą gotowi na trzeci dzień, bo dnia trzeciego zstąpi Pan na oczach całego ludu na górę Synaj” (Wj 19,10-11).

Jeśli chodzi o czas przygotowań, interesujący jest nakaz Boży, by nikt pod groźbą śmierci nie wchodziłna górę: Kto by się dotknął góry, będzie ukarany śmiercią (Wj 19,12). W starożytnych opisach teofanii zawsze mocno eksponowany jest ten charakterystyczny podział przestrzeni na sferę sacrumprofanum. Tylko Bóg może przekroczyć tę granicę. Objawienie całkowicie jest Bożą inicjatywą.

I wreszcie trzeciego dnia Bóg ukazuje się Mojżeszowi. Cały lud w tym czasie czeka pod Synajem. Spotkaniu towarzyszą szczególne zjawiska związane z naturą: grzmoty z błyskawicami, gęsty obłok rozpościerający się nad górą, głos potężnej trąby... Czytamy w Biblii: „Mojżesz wyprowadził lud z obozu naprzeciw Boga i ustawił u stóp góry. Góra zaś Synaj była cała spowita dymem, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu i uniósł się dym z niej jakby z pieca, i cała góra bardzo się trzęsła. Głos trąby się przeciągał i stawał się coraz donośniejszy. Mojżesz mówił, a Bóg odpowiadał mu wśród grzmotów” (Wj 19,17-20).

Chmura, obłok, trąby, dym, trzęsienie ziemi — to są właśnie typowe elementy starożytnych teofanii. Ciekawa jest idea zawarta w wersecie Wj 19,16: góra się trzęsie i lud, patrząc na nią, także drży... Gdy czytamy ten fragment, na myśl przychodzi bardzo stary utwór poetycki, w którym autor z przejęciem opisuje budzącą lęk chwilę objawienia się Boga. Tam doświadczenie religijne również zostało oddane za pomocą opisów sił natury.

Głos Pański ponad wodami, zagrzmiał Bóg majestatu:
Pan ponad wodami niezmierzonymi!
G
łos Pana pełen potęgi!
G
łos Pana pełen dostojeństwa!
G
łos Pana łamie cedry,
Pan
łamie cedry Libanu,
sprawia,
że Liban skacze niby cielec
i Sirion niby m
łody bawół.
G
łos Pana rozsiewa ogniste strzały,
g
łos Pana wstrząsa pustynią,
Pan wstrz
ąsa pustynią Kadesz.
G
łos Pana zgina dęby, ogałaca lasy:
a w Jego pa
łacu wszystko woła: „Chwała!” (Ps 29,3-9).

Wspomniałeś, że Mojżesz jest mediatorem między Bogiem a narodem.

Tak. On jest kimś szczególnym. Kimś, za pośrednictwem kogo Bóg dał Izraelitom rzecz najświętszą — Prawo. Stąd Mojżesz jest jakby umiłowanym i uprzywilejowanym sługą Boga Jahwe. To wybranie wyraża się m.in. w ten sposób, że o Mojżeszu mówi się, iż on mógł oglądać Boga twarzą w twarz. On jest kimś szczególnym. Podobnie jak opisy spotkań Mojżesza z Bogiem są szczególne. W sumie w Księdze Wyjścia mamy pięć teofanii; są to klasyczne opisy stanowiące punkt odniesienia dla wszystkich autorów natchnionych Starego i Nowego Testamentu.

A zatem Mojżesz oglądał Boga twarzą w twarz, a później — gdy schodził z Synaju — jego twarz promieniowała blaskiem.

Ta wzmianka jest splotem wymiaru kontemplacji i działania — zawiera całą istotną treść dotyczącą osoby Mojżesza. Był to człowiek, który żył w zażyłej przyjaźni z Bogiem, tzn. żył kontemplacją. Zaś świętość ma to do siebie, że promieniuje jak światło i nie daje się ukryć pod korcem. W Mojżeszu Żydzi mogli zobaczyć oblicze samego Boga. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że Mojżesz był dla Żydów żywym sakramentem Bożej obecności i odpowiedzią na głos modlitwy: Panie, Boże Zastępów, odnów nas i ukaż Twe pogodne oblicze, abyśmy doznali zbawienia (Ps 80,20). I to była rzecz zasadnicza — nieporównywalnie bardziej wiarygodna niż umiejętność czynienia cudów, znaków czy magicznych sztuczek. Raz jeszcze przywołam myśl Konstantego Geberta, który zwraca uwagę, że Mojżesz-cudotwórca mógł być jedynie oszustem zręczniejszym od wróżbitów faraona. Tymczasem istotne jest to, iż wydarzenie na górze Synaj miało być powtórzeniem osobistego doświadczenia Mojżesza w skali całego narodu. Jak powiada J. Ratzinger, Mojżesz ukazuje nam oblicze Boże, a tym samym drogę, którą mamy iść. Jest ona drogowskazem właściwego „exodusu”, polegającego na tym, że na wszystkich drogach historii musimy szukać i znajdować drogę do Boga jako właściwy kierunek.

Następnie Mojżesz wraca do ludu i obwieszcza wszystkie słowa Pana. Jesteśmy w dwudziestym czwartym rozdziale Księgi Wyjścia. Jak powiedziałeś, lud z entuzjazmem przyjmuje wszystkie polecenia. I wtedy rozpoczyna się sam właściwy obrzęd zawarcia przymierza. Sporo tu symboli... „Spisał więc Mojżesz wszystkie słowa Pana. Nazajutrz wcześnie rano zbudował ołtarz u stóp góry i postawił dwanaście stel, stosownie do liczby dwunastu pokoleń Izraela. Potem polecił młodzieńcom izraelskim złożyć Panu ofiarę całopalną i ofiarę biesiadną z cielców. Mojżesz zaś wziął połowę krwi i wylał ją do czar, a drugą połową krwi skropił ołtarz. Wtedy wziął Księgę Przymierza i czytał ją głośno ludowi. I oświadczyli: «Wszystko, co powiedział Pan, uczynimy i będziemy posłuszni». Mojżesz wziął krew i pokropił nią lud, mówiąc: «Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami na podstawie wszystkich tych słów»” (24,4-8).

W ostatnim wersecie w polskim przekładzie czytamy: Oto krew przymierza, które Pan zawarł z wami... Ale w tekście hebrajskim znów pojawia się zwrot kārat berît, czyli rozcinać przymierze.

Ten sam, który pojawił się w opowiadaniu o Abrahamie (por. Rdz 15,9-10.17-18.)...

No właśnie.

Tu — podobnie jak wcześniej — mięso zwierzęce rozcinane jest na kilka części...

Jeden z dokumentów pochodzących z VIII wieku przed Chr. wspomina przymierze, które zawarli dwaj pogańscy królowie: Barga i Matiel. Zdaje się, że jeden z nich nie dotrzymał postanowień wynikających z układu, bo dokument mówi: Tak jak rozćwiartowana jest ta jałówka, tak musi być rozćwiartowany Matiel (KAI I,222). Jak wspominałem wcześniej, ryt rozcięcia zwierząt na części miał prawdopodobnie przypominać i ostrzegać, co się stanie z osobą, która nie będzie wiernie przestrzegać zasad przymierza.

A czy krew nie jest symbolem życia?

Tak... Oczywiście, symbolika biblijna jest wielowymiarowa... W przymierzach politycznych chodzi o życie w sensie bezpieczeństwa i pokoju; w teologii — o życie z Bogiem...

źniej „wstąpił Mojżesz wraz z Aaronem, Nadabem, Abihu i siedemdziesięciu starszymi Izraela. Ujrzeli Boga Izraela, a pod Jego stopami jakby jakieś dzieło z szafirowych kamieni, świecących jak samo niebo. Na wybranych Izraelitów nie podniósł On swej ręki, mogli przeto patrzeć na Boga. Potem jedli i pili” (Wj 24,9-11). Ciekawa sprawa! Cały rytuał kończy się... biesiadą!

To cię dziwi? W kulturze Wschodu wspólny posiłek oznacza bliskie relacje i rodzinną, domową atmosferę. Po zawarciu przymierza obydwie strony są... jak rodzina (por. Rdz 31,44-54). Poza tym jedzenie, podobnie jak krew, jest symbolem życia... Niektórzy bibliści uważają nawet, że znaczenie słowa berît należy wyprowadzać nie od arabskiego słowa rozcięcie, lecz od hebrajskiego bārāh, co znaczy jeść. Ale taka hipoteza jest mało prawdopodobna...

Są w Biblii inne opisy przymierza, w których ryt związany jest z posiłkiem?

Jasne. Przede wszystkim ten najbardziej znany i — dla nas, chrześcijan — najważniejszy...

To znaczy?

Ostatnia Wieczerza Jezusa i apostołów. Zwróć uwagę, w jak wielu szczegółach ewangeliści nawiązują w opisach Ostatniej Wieczerzy do przymierza synajskiego. Mojżesz zbudował ołtarz u stóp góry i postawił dwanaście stel, stosownie do liczby dwunastu pokoleń Izraela, a Chrystus zasiadł przy stole z dwunastoma apostołami, którzy później staną się fundamentem nowego ludu Bożego — Kościoła (por. Ef 2,20). Mojżesz wziął połowę krwi i wylał ją do czar, a drugą połową krwi skropił ołtarz, a Chrystus podał apostołom kielich i powiedział: To jest moja krew...

To jest kielich nowego przymierza”...

No właśnie. W obydwu przymierzach krew jest źródłem życia... Ale w Nowym Testamencie krew nie jest już krwią zwierząt, lecz samego Boga — jest źródłem boskiego życia! Nie ma wątpliwości, że tłem tradycji Ostatniej Wieczerzy są opisy Paschy i przymierza synajskiego. Stąd i wzmianka o posiłku ma tu duże znaczenie. Obydwa przymierza są początkiem historii narodu: w pierwszym przypadku — narodu Izraela; w drugim — Kościoła... Ale obydwa rytuały zawarcia przymierza są ściśle związane z wydarzeniami historycznymi, które dla wierzących oznaczają odzyskanie wolności i przejście z krainy śmierci do królestwa życia: przymierze synajskie — z wyjściem z niewoli egipskiej; Ostatnia Wieczerza — ze śmiercią Chrystusa na krzyżu.

Właściwie co to jest przymierze? Jak można je zdefiniować?

Najprościej mówiąc, przymierze to porozumienie, czyli umowa między dwoma stronami. W starożytnym świecie układ przymierza był ideą złożoną i ewoluującą, stąd dziś trudno jednoznacznie go zdefiniować. Jeśli chodzi o etymologię pojęcia, E. Kutsch na podstawie analizy dawnych dokumentów prawnych doszedł do wniosku, że termin berît zasadniczo może wskazywaćna trzy sytuacje: po pierwsze — układ lub obowiązek, który ja dobrowolnie akceptuję; po drugie — układ lub obowiązek, który ja nakładam na kogoś innego; i po trzecie — układ oparty na wzajemności obowiązków, praw i przywilejów. Wydaje się, że tylko w trzecim przypadku można mówićo przymierzu w ścisłym sensie. Przymierze jest więc ideą pochodzącą ze świata polityki — oznacza porozumienie ludzi lub narodów i wszystko to, co wiąże się z tym porozumieniem: obowiązki, prawa, postanowienia, warunki, sam symboliczny rytuał zawarcia przymierza, polityczne, społeczne i ekonomiczne skutki zachowania lub zerwania układu...

Czyli przymierze pierwotnie było ideą funkcjonującąświecie polityki? Taki sojusz państw? I dopiero później przeszło do języka religii?

Zgadza się. Sojusz państw lub pojedynczych osób... Później idea polityczna stała się pewnym sposobem mówienia o relacji łączącej Boga i ludzi...

A czy istnieją świadectwa przymierzy politycznych?

W samej Biblii trochę mimochodem wspomina się polityczne porozumienia Moabu (por. Pwt 28,69) czy układ zawarty w okolicach Sychem (por. Joz 8,30-35). Ważniejsze jednak w tej kwestii są świadectwa pozabiblijne. W latach 50. minionego stulecia w Bogazköy odnaleziono archiwum królewskie państwa Hetytów, a w nim dokumenty opisujące przymierza polityczne zawierane między równymi partnerami, np. między Ramzesem II i Hattusili III. Te świadectwa datuje się na XIV-XIII wiek przed Chr. Istotną dla nas sprawą jest to, że struktura wszystkich dokumentów jest bardzo podobna. We wszystkich niemal umowach powtarza się następująca sekwencja: preambuła, prolog historyczny, warunki, zapisanie przymierza, wezwanie bogów na świadków, błogosławieństwa dla zachowujących przymierze i przekleństwa dla tych, którzy okażą niewierność przymierzu. Inną bardzo ważną grupą świadectw są dokumenty asyryjskie z VIII i VII wieku przed Chr. Te jednak majązupełnie inny charakter prawny, nie pojawia się w nich prolog historyczny, zaś zapisane w nich zarządzenia władcy wydają się być warunkami narzuconymi z góry.

Na ile tego typu dokumenty są pomocne w interpretacji Biblii?

Z jednej strony stanowią bardzo cenne źródło informacji umożliwiające prowadzenie badań porównawczych. Skoro trwała więź Boga z ludźmi została nazwana w Biblii przymierzem, to nie powinno nas dziwić, że opis przymierza synajskiego z Księgi Wyjścia zostałspisany w formie literackiej, która w XIV i XIII wieku przed Chr. była w powszechnym użyciu wśród ludów Bliskiego Wschodu.Idea przymierza religijnego jest lepiej zrozumiała, gdy poznamy równieżjej tło historyczno-społeczne. Z drugiej strony wiele kwestii do dziś pozostaje nierozstrzygniętych...

Jakie na przykład?

Współczesne badania próbują znaleźć odpowiedźna wiele pytań. Na ile opis przymierza synajskiego faktycznie przypomina strukturą przymierza hetyckie, a ile we współczesnych rekonstrukcjach jest dobrej woli uczonych? Czy przymierze biblijne bardziej jest zbliżone do umów hetyckich z XIII wieku przed Chr., czy do dokumentów asyryjskich pochodzących z VIII i VII wieku przed Chr.? Skąd Hebrajczycy znali sposoby zawierania przymierza charakterystyczne dla terenu Mezopotamii? Czy informacje na ten temat trafiły do Palestyny za pośrednictwem Amorytów, czy pochodzą bezpośrednio od Hetytów (wg niektórych świadectw Hetyci przebywali przez pewien czas w Palestynie, Abraham kupiłnawet pole według praw hetyckich; por. Rdz 23). No i najważniejsza kwestia sporna... Niektóre przymierza były zawierane między równymi partnerami, inne miały charakter niesymetryczny: mniejsze państwo stawało sięwasalem większego, zwierzchnik brał pod swoje skrzydła podwładnego. Wobec tego który model należy przenieść na grunt tekstów biblijnych, by metafora teologiczna przymierza zachowała swążywotność? Wszak nie można przecież sądzić, iż relacja istniejąca między Bogiem a człowiekiem jest relacją partnerską równego z równym...

Prawo i Dekalog

Wróćmy do tekstu Księgi Wyjścia. W jaki sposób to wszystko, co powiedzieliśmy do tej pory, pozwala nam lepiej zrozumieć dziesięć przykazań?

Nie będziemy mówić o poszczególnych przykazaniach, natomiast chciałbym, byśmy zrozumieli naturę i wewnętrzną logikę Dekalogu — coś, co można uchwycić jedynie, czytając przykazania jako fragment Księgi Wyjścia i całego Pięcioksięgu. By to było możliwe, na początku trzeba powiedzieć dwie istotne rzeczy. Po pierwsze, dwie kamienne tablice z Dekalogiem w Biblii nazwane są tablicami Świadectwa (Wj 31,18; 32, 15; 34,29). Zwróciłeś kiedyś na to uwagę?

Szczerze mówiąc, nie...

No więc właśnie... Wszyscy doskonale wiedzą, że przykazania to słowa, które sam Bóg skierowałdo zgromadzenia Izraela. Napisał je na dwu tablicach kamiennych i dał mi je - powie Mojżesz, zwracając się do ludu (por. Pwt 5,22). Ale mało kto zwraca uwagęna to, że Biblia nazywa kamienne tablice tablicami Świadectwa.

Co znaczy takie określenie?

To, że przykazania są świadectwem przymierza. Są częścią przymierza — to dlatego potem zostały złożone w Arce Przymierza (por. Wj 25,16; 40,1-3) i stały się najcenniejszym skarbem narodu wybranego. W Biblii Dekalog pojawia się dwa razy: w Wj 20,2-17 i w Pwt 5,6-21. Pierwszy zapis jest częścią opisu teofanii na Synaju. Ten opis został przerwany w Wj 19,10-25, ale później jest kontynuowany w Wj 20,18-21. I właśnie na początku tej drugiej części mamy Dekalog. Możemy go zrozumieć tylko i wyłącznie w kontekście przymierza, które — jako wydarzenie historyczne — wraz z wyjściem z Egiptu daje początek historii Izraelitów! To pierwsza ważna rzecz...

A druga?

W Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy, że Dekalog streszcza i ogłasza Prawo Boże. Dekalog to trzon Prawa. Mówiąc bardziej obrazowo, moglibyśmy powiedzieć, że dziesięć przykazań to jakby część reprezentatywna całego Prawa Izraela. Z kolei — jak pamiętasz — Izraelici słowem Prawo nazywajątakże pięć pierwszych ksiąg Biblii.

Pięcioksiąg jest Prawem spisanym, prawda?

Zgadza się. Więc, by zrozumieć naturę Prawa — w tym także Dekalogu — i by móc odpowiedzieć sobie na pytanie, czym ono właściwie jest, musimy zajrzeć do... samego Prawa. Sięgniemy do bardzo interesującej analizy struktury Pięcioksięgu, zaproponowanej przez E. Zengera i J.L. Ska, a następnie spróbujemy odpowiedzieć sobie na pytanie, gdzie Prawo ma swe źródło, czyli co jest uzasadnieniem wszystkich norm zawartych w Dekalogu i w innych miejscach Pięcioksięgu.

Przypomnijmy: Prawo, czyli Tora, to pięć pierwszych ksiąg Biblii: Księga Rodzaju, Księga Wyjścia, Księga Kapłańska, Księga Liczb i Księga Powtórzonego Prawa.

Dawniej dominował pogląd, że księgi te powinny być czytane jako autobiografia Mojżesza. To oczywiście stanowiło podwójny problem: po pierwsze, Mojżesz pojawia się dopiero w Księdze Wyjścia, a nie w Księdze Rodzaju, a po drugie, ostatni rozdział Księgi Powtórzonego Prawa wspomina o śmierci przywódcy Izraela, więc Mojżesz sam nie mógł napisać tego fragmentu. Dziś przeważa opinia, że pięć pierwszych ksiąg Biblii to opowieść o wędrówce Izraela do Ziemi Obiecanej — wędrówce, która jest nie tylko faktem historycznym, ale przede wszystkim wydarzeniem duchowym. I właśnie jako duchowe pielgrzymowanie przekracza ramy historii: swym początkiem sięga do samych początków świata, następnie staje się wydarzeniem historycznym — wędrówką z Egiptu do Kanaanu, ale ostateczny cel tej wędrówki znowu wykracza poza czas i przestrzeń i kieruje człowieka ku ostatecznej ziemi obiecanej. Jeżeli dane geograficzne każdej z ksiąg potraktujemy jako uporządkowaną sekwencję, wówczas zobaczymy, że w samym centrum wędrówki znajduje się góra Synaj.

Rdz

Wj

Kpł

Lb

Pwt

Stworzenie świata, obietnica ziemi

Z Egiptu pod Synaj

Synaj

Od Synaju do Moabu

Wskazówki, jak żyć w ziemi obiecanej

Księgi Prawa zostały więc uporządkowane koncentrycznie. Centrum stanowi Księga Kapłańska. Księga Rodzaju i Księga Powtórzonego Prawa to jakby zewnętrzna rama: na początku i na końcu wędrówki Bóg zwraca siędo dwóch największy bohaterów Pięcioksięgu — Abrahama i Mojżesza — i mówi im o obietnicach ziemi i potomstwa, czyli o tym, co jest celem wędrówki. Ciekawa jest tu gra słów widzieći ukazać.

 

Rdz 12,1.7

Pwt 34,1.4

Pan rzekł do Abrama: «Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę.

Pan, ukazawszy się Abramowi, rzekł: «Twojemu potomstwu oddaję właśnie tę ziemię». Abram zbudował tam ołtarz dla Pana, który mu się ukazał.

Mojżesz wstąpił ze stepów Moabu na górę Nebo, na szczyt Pisga, naprzeciw Jerycha. Pan zaś pokazał mu całą ziemię Gilead aż po Dan...

Rzekł Pan do niego: «Oto kraj, który poprzysiągłem Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi tymi słowami: Dam go twemu potomstwu. Dałem ci go zobaczyć własnymi oczami, lecz tam nie wejdziesz».

Zakończenia obydwu ksiąg opiera się na identycznym schemacie literackim.

Księga Rodzaju

Księga Powtórzonego Prawa

Stworzenie świata — obietnica ziemi

Zakończenie (Rdz 49-50)

Błogosławieństwo Jakuba dla 12 synów

Śmierć Jakuba

Jakub pochowany w ziemi obiecanej

Wskazówki, jak żyć w ziemi obiecanej

Zakończenie (Pwt 33-34)

Błogosławieństwo Mojżesza dla 12 pokoleń Izraela

Śmierć Mojżesza

Mojżesz pochowany (przez Boga) w niebie

Z kolei Księga Wyjścia i Księga Liczb to wewnętrzna rama literacka. Tu odpowiadających sobie motywów — tak treściowych, jak i formalnych — jest znacznie więcej. Zwróć uwagę, że tworzą one sekwencje, których elementy układają się niemal w tej samej kolejności. Całość tworzy piękną, przemyślaną konstrukcję...

 

Księga Wyjścia

Księga Liczb

Egipt ->pustynia-> Synaj

Synaj ->pustynia->Moab

Wj 12 Pascha

Wj 16 Manna i przepiórki

Wj 17 Woda wyprowadzona ze skały

Wj 18 Nadanie urzędu (sędziowie)

Wj 32 Kult bałwochwalczy (Baal)

Pwt 9 Pascha

Pwt 11 Manna i przepiórki

Pwt 20 Woda wyprowadzona ze skały

Pwt 11 Nadanie urzędu (70 starszych)

Pwt 25 Kult bałwochwalczy (Baal)

Zagrożenia

Zagrożenia

Zewnętrzne

Egipt

Amalekici

Wewnętrzne

Szemranie ludu

Kult bałwochwalczy

Wewnętrzne

Szemranie ludu

Kult bałwochwalczy

Zewnętrzne

Moab

Madianici

Sześć formuł zawierających itinerarium wędrówki (wyszli z... przybyli do...): 12,37; 13,20; 14,1nn.; 15,22; 16,1; 17,1

Sześć formuł zawierających itinerarium wędrówki (wyszli z... przybyli do...): 10,12; 20,1; 20,22; 21,10 nn.; 22,1; 25,1

I wreszcie dochodzimy do centrum — do góry Synaj. Izraelici zatrzymują się, a Pan Bóg da im teraz wiele wskazówek, norm i nakazów, które odtąd będą pilnie przestrzegane. Serce Księgi Kapłańskiej stanowią prawa dotyczące kultu, kapłaństwa i świętości, a w samym centrum mówi się o obrzędach związanych z najważniejszym świętem Izraelitów — z Dniem Przebłagania. Można powiedzieć, że w samym sercu Tory wyryte jest imię Izraela — ludu, który jest królestwem kapłanów, narodem świętym (Wj 19,6)... Czyż nie to było istotą obietnicy przymierza synajskiego?

Księga Wyjścia

Księga Kapłańska

Księga Liczb

Wj 17-24 Tora (10 przykazańi księgi Prawa)

Wj 25-40 wskazówki dotyczące budowy Świętego Mieszkania

Teologia Świętego Mieszkania

 

ŚWIĘTY BÓG

POŚRÓD LUDU

UŚWIĘCENIE

 

Kpł 16 — centrum — DzieńPrzebłagania (Yom Kippur)

Lb 1-10 Izrael jako wspólnota święta

 

Niesamowite! Już po raz kolejny widać, jak olbrzymie znaczenie dla lektury Biblii ma umiejętność dostrzeżenia struktury tekstu.

Zgadza się. Na tym właśnie polega specyfika literatury semickiej. Ale idźmy dalej... Prawo jest więc opowieściąo wyjściu z Egiptu i o wędrowaniu ku Ziemi Obiecanej. Tymi, którzy opowiadają, sąIzraelici, a przedmiotem opowieści jest ich historia, w której uczestniczą. Z punktu widzenia literatury opowieść jest narracją.
Ale między różnymi opowiadaniami Pięcioksięgu znajdujemy także zbiory praw, czyli tzw. kodeksy. Klasyczna opinia, która utrwarliła się wśród biblistów i powtarzana jest niemal we wszystkich wprowadzeniach do Starego Testamentu, wyróżnia trzy zbiory praw Pięcioksięgu: Kodeks Przymierza (por. Wj 21-23), Kodeks Świętości (por. Kpł 17-26) oraz tzw. Powtórzone Prawo (por. Pwt 5-28).

Czyli kodeksy przerywają narrację, tak? Przepisy zebrane są w kodeksach i jakby „włożone” w tok narracji?

Tak. Tak to wygląda z lotu ptaka... Natomiast jeżeli Torę weźmiemy pod lupę i z uwagą zaczniemy czytać różne opowieści, czyli narracyjne partie tekstu, starając się wyłowić pojawiające się w nich różne nakazy i normy, wówczas zorientujemy się, że już w opowiadaniach o prapoczątkach pojawia się wiele przepisów i nakazów. Przypomnij sobie nakazy dane przez Boga Noemu i jego synom w opisie przymierza (por. Rdz 9,3-6) albo obowiązek obrzezania dany Abrahamowi (por. Rdz 17). Jeżeli zechcemy kontynuować taką analityczną lekturę i prześledzimy całą drogę Izraela przez pustynię (por. Wj 12-18 i Lb 10-36), zobaczymy, że również tam jest wiele nakazów Pana.

Czyli nakazy prawne pojawiają się nie tylko w wydzielonych kodeksach, lecz również w samej narracji. To chcesz powiedzieć?

Dokładnie. E. Zenger dokonał szczegółowej analizy tekstu Pięcioksięgu pod takim właśnie kątem. Jako przykład jego badań przygotowałem tabelę, która ilustruje, w jaki sposób w Księdze Liczb narracja splata się z przepisami i normami prawnymi.

Narracja

Przepisy i normy

-----------

10,11-14,45

16-17

20-25

27,12-23

31,1-33,49

1,1-10,10

15

18-19

26,1-27,11

28-30

33,50-36,13

Po wnikliwej analizie każdego wersetu Tory okazało się, że zarówno narracja, jak i przepisy stanowią około 50% całego tekstu Pięcioksięgu.

Co wynika z takich analiz? O czym świadczą wyniki badań tekstu?

O tym, że w Prawie rozumianym jako fakt literacki narracja i kodeksy wzajemnie się przenikają. To z kolei jest znakiem pewnego specyficznego sposobu myślenia: otóż biblijne pojęcie Prawa nie zawęża się do zbioru nakazów — jego istotą jest dokonująca się w świadomości Izraela przedziwna dialektyka, w której pamięć o historii splata się ze świadomością wynikających z niej nakazów i zasad życia, a następnie obydwie rzeczywistości tworzą jedną, spójną całość. Innymi słowy, normy wypływają z historii, a historia nadaje im sens, zaś jedność historii i norm wyraża się w  formie przymierza.

Historia nadaje sens prawom... To znaczy, że tylko ktoś, kto sam uczestniczył w wydarzeniach takich, jak wyjście z Egiptu, kto w wydarzeniach tych doświadczył działania Boga i wie, czym jest wolność, potrafi żyć według praw i nakazów?

Tak! Jednym z podstawowych aspektów doświadczenia religijnego Izraelitów jest pewność, że wszelkie przykazania, zasady i reguły zawarte w Prawie nie są czymś narzuconym z góry, lecz stanowią owoc dojrzałej świadomości człowieka, otwierającej się na sens historii, w której człowiek uczestniczy. Najważniejsze jest pierwsze i źródłowe doświadczenie wiary Izraela — wyjście z niewoli egipskiej, ale istotne są również wszystkie późniejsze wydarzenia będące znakami obecności Boga wśród ludzi. Uczestniczenie w historii, która daje ci smak wolności i bycia z Bogiem, natychmiast rodzi pragnienie, by tę wolność zachować. Jednocześnie pojawia się świadomość, że istnieje
pewien styl życia, który tej wolności strzeże i ją podtrzymuje. Pojawiające się później przepisy, reguły i tradycje z czasem stają się mądrością całych pokoleń. Ich zadaniem jest strzeżenie przymierza, czyli chronienie żywej wiary — miłosnej relacji Boga i ludzi.

Wydaje mi się, że gdy myślimy o przepisach prawa, łatwo popaść w jedną z dwóch skrajności: z jednej strony grozi nam subiektywizm, czyli przekonanie, że człowiek sam tworzy sobie prawa, a potem interpretuje je jako wolę Boga. Z drugiej strony istnieje niebezpieczeństwo legalizmu, który polega na bezkrytycznym przestrzeganiu litery prawa.

Zgadza się. Subiektywizm konsekwentnie prowadzi do relatywizmu, zaś legalizm często jest oznaką ciasnej świadomości i fundamentalistycznej wizji Prawa — przekonania, że Prawo jest zbiorem zasad, które spadły z nieba albo zostały podyktowane przez Boga. Naturalną i całkiem zrozumiałą reakcją człowieka na tak rozumiane normy jest postawa buntu i odrzucenia. Tymczasem biblijna koncepcja jest zupełnie inna. Trzeba powiedzieć jasno: Bóg nie dyktuje nakazów prawa, lecz objawia się w historii i daje się poznać jako Osoba. Natomiast człowiek porusza się w ramach tej historii, odkrywa daną mu możliwość wybierania, ale także to, czym jest prawdziwa wolność, uczy się zasad, które chronią go przed duchową śmiercią, jego serce staje się coraz bardziej rozsądne, a świadomość coraz bardziej dojrzała. Z czasem zasad jest coraz więcej — są one formułowane, spisywane, przekazywane z pokolenia na pokolenie... Jednym słowem, są darem. I to właśnie osoby wierzące mająna myśli, mówiąc, że Prawo jest wolą Pana Boga. W tym sensie reguły przymierza są święte — nie ze względu na treść, lecz ze względu na swą funkcję. Dotyczy to przede wszystkim Dekalogu, który — jak powiedzieliśmy — jest trzonem całego Prawa.

Czyli im bardziej człowiek uświadamia sobie sens historii, tym lepiej rozumie Prawo...

Tak, ale człowiek biblijny zwróciłby uwagę na to, że uświadamiać sobie nie należy rozumieć jako pojmowanie intelektem, lecz jako odkrywanie i przyswajanie sobie nowej świadomości przychodzącej od Boga i ogarniającej całego człowieka.

I znowu dochodzimy do tego, że wielką mądrością Izraelitów był fakt, iż Biblia została spisana jako historia zbawienia, a nie traktat o Panu Bogu.

Zgadza się. W Księdze Powtórzonego Prawa Bóg daje Izraelitom piękną lekcję, tłumacząc, w jaki sposób należy dochodzić do rozumienia Prawa. Dla nas dziś słowa te mogą być podpowiedzią, jak należy właściwie czytać Biblię...

Gdy syn twój zapyta cię kiedyś: „Jakie jest znaczenie tych świadectw, praw i nakazów, które wam zlecił Pan, Bóg nasz?”, odpowiesz swojemu synowi: „Byliśmy niewolnikami faraona w Egipcie i wyprowadził nas Pan z Egiptu mocną ręką. Uczynił na oczach naszych znaki i cuda wielkie przeciwko Egiptowi, faraonowi i całemu jego domowi. Wyprowadził nas stamtąd, by iść z nami i przyprowadzić nas do ziemi, którą poprzysiągł dać przodkom naszym. Wtedy rozkazał nam Pan wykonywać wszystkie te prawa, bać się Pana, Boga naszego, aby zawsze dobrze nam się wiodło i aby nas zachował przy życiu, jak to dziś czyni. Na tym polega nasza sprawiedliwość, aby pilnie przestrzegać wszystkich tych poleceń wobec Pana, Boga naszego, jak nam rozkazał” (Pwt 6,20-25).

Nie sądzisz, że przykazania w wersji katechizmowej, gdy zostają wyjęte z Biblii i oderwane od narracji, która historię zbawienia czyni ich tłem, tracą trochę swą wyrazistość?

Takie niebezpieczeństwo istnieje, gdy zapominamy o formule wprowadzającej, która wcale nie przez przypadek obecna jest w obydwu przekazach.

Wj 20,1-3 Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie...

Pwt 5,6-7Jam jest Pan, Bóg twój, który cięwyprowadziłz ziemi egipskiej, z domu niewoli. Nie będziesz miał bogów innych oprócz Mnie.

Zanim Bóg ogłasza nakazy i zakazy, najpierw przypomina wyjście z Egiptu...

Właśnie. Ta formuła — jak pisze O. Kaiser — przypomina, iż Prawo nie jest czymś, co stanowi istotę, lecz czymś, co chroni relację Boga z ludźmi i przez co Izrael odpowiada na Bożą miłość. Ono nie daje zbawienia, ale porusza Boga w Jego miłosierdziu, by udzielał Izraelowi przebaczenia grzechów.Te rzeczy można pojąć tylko od wewnątrz, czyli będąc samemu uczestnikiem historii zbawienia...