publikacja 29.03.2018 00:00
Tę biblijną księgę Żydzi odczytywali w czasie Paschy. Bóg jest zakochanym poetą, układa o każdym z nas… swoją Pieśń nad Pieśniami.
Marc Chagall, Les amoureux sur le fond jaune, 1960
Hebrajskie Szir Haszirim można tłumaczyć dosłownie jako „Pieśń pieśni” czy „Pieśń najdoskonalsza”. Utrwalony polski tytuł brzmi pięknie: Pieśń nad Pieśniami (skrót: PnP). Rabbi Akiba (zm. 135 po Chr.) w chwili, gdy pojawiły się wątpliwości co do kanoniczności tej księgi, miał powiedzieć: „Wszystkie Pisma są święte, Pieśń nad Pieśniami jest jednak najświętsza”.
Pieśń pociągała mistyków i zakochanych. Nie wszyscy żydowscy, a potem także chrześcijańscy komentatorzy Biblii podzielali ten zachwyt. Część z nich obawiała się tej tajemniczej, poetyckiej księgi. Słowo Bóg pojawia się w niej tylko raz. Erotyka jest niebezpieczna. Każdy wers Pieśni emanuje zmysłową miłością nazwaną „płomieniem Pańskim” (8,6) – to jedyna wzmianka o Bogu. Dlaczego w Biblii tuż za wynurzeniami sceptycznego Koheleta znajdujemy poemat o Oblubieńcu i Oblubienicy, a mówiąc bardziej współcześnie, o chłopaku i dziewczynie oraz o ich gorącej miłości? Jak czytać tę księgę? Jak ją rozumieć? Co mówi ona o Bogu, człowieku, miłości?
Niebezpieczna księga
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.