Synaczkowie moi!

ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 23.06.2018 05:50

Autor 1 Listu św. Jana posługuje się wyrażeniem teknia. To wyjątkowy zapis w języku greckim Nowego Testamentu.

Synaczkowie moi! HENRYK PRZONDZIONO /Foto Gość Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy mówi do swych uczniów: „Dzieci (teknia), jeszcze krótko jestem z wami”.

Oprócz tego miejsca pojawia się jeszcze w Ewangelii wg św. Jana, gdzie Pan Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy mówi do swych uczniów: „Dzieci (teknia), jeszcze krótko jestem z wami”.

Teknia jest językowym zdrobnieniem od rzeczownika teknon, wskazującym na małe, niedojrzałe organizmy: szczenięta, a nie psy, jagnięta, dzieciątka, a nie dzieci. I nie chodzi tutaj tylko o zaakcentowanie owej niedojrzałości, ale także o pełen uczucia stosunek dorosłych kontaktujących się z tymi, którzy wchodzą w okres wzrastania.

To dlatego ks. prof. Feliks Gryglewicz, uznany biblista, używa w swym klasycznym komentarzu do Listów św. Jana określenia „synaczkowie”, a nie jak to mamy w Biblii Tysiąclecia: „Dzieci moje”. Określenie „synaczkowie” pokazuje bliższy stosunek autora do adresatów, który pisząc ten list był już człowiekiem podeszłym w latach. „Synaczkowie” wchodzą na niełatwą drogę swego leciwego mistrza. I cóż spotykają na tej drodze? Można powiedzieć, że to samo, co stało się i stanie się udziałem każdego pokolenia uczniów Pana Jezusa: zaproszenie do świętości i zagrożenie grzechem, który trzeba pokonać. Jeśli autor Listu używa określenia teknia, tego samego, którego w Janowej Ewangelii użył Pan Jezus w stosunku do swoich uczniów podczas Ostatniej Wieczerzy, to znak, że chciał się odwołać do autorytetu Mistrza.

Dla Zbawiciela uczniowie byli teknia – synaczkami. Przed nimi, gdy dorosną i dojrzeją, była perspektywa głoszenia Ewangelii „aż po krańce świata”, połączona z dawaniem świadectwa aż po męczeńską śmierć. Ona miała z nich, „synaczków”, robić synów, uczniów i świadków.

1 List św. Jana, napisany u końca I w., powstał w okolicznościach zewnętrznej i wewnętrznej wrogości wobec wspólnot chrześcijańskich. Te wewnętrzne odnosiły się do zagrożenia błędnymi naukami, a te zewnętrzne wiązały się z prześladowaniami. Obie domagały się szybkiego dojrzewania. Teknia powinni stawać się możliwie szybko synami i uczniami, a w dalszej perspektywie – jeśli tego będą się domagać okoliczności – także świadkami. Trzeba tutaj dodać, że grecki rzeczownik martys, który tłumaczymy jako „świadek”, znaczy również „męczennik”.