Wierny obietnicy

ks. Adam Sekściński

publikacja 17.03.2010 21:05

Bóg pozostaje wierny swoim obietnicom, choć wypełnia je zwykle inaczej niż sobie to wyobrażamy.

Pustynia Negev ks. Adam Sekściński Pustynia Negev
Na tę pustynię uciekała Hagar i tu ukazał jej się Anioł Pański

Po spotkaniu z Melchizedekiem Abram po raz kolejny spotyka się w „widzeniu” z Bogiem. Stary Testament wielokrotnie mówi o wizjach jako sposobie porozumiewania się Boga z ludźmi. Często przychodziły one w formie snów, jednakże nie były z nimi tożsame. Ich tło było naturalne, lub nadprzyrodzone, a człowiek który ich doświadczał był albo jedynie obserwatorem, albo aktywnie w nich uczestniczył. Najczęściej wizji doświadczali prorocy, którzy później w swoich mowach przekazywali ich treść ludowi.

Bóg obiecuje Abramowi „sowitą nagrodę”. Ten jednakże stwierdza:

„O Panie, mój Boże, na cóż mi ona, skoro zbliżam się do kresu mego życia, nie mając potomka; przyszłym zaś spadkobiercą mojej majętności jest Damasceńczyk Eliezer. I mówił: Ponieważ nie dałeś mi potomka, ten właśnie, zrodzony u mnie sługa mój, zostanie moim spadkobiercą.”(15,2-3)

Zgodnie z ówczesnym prawem sługa mógł zostać adoptowany i uczyniony dziedzicem jeśli stojący na czele rodu mężczyzna nie miał męskiego potomka. Nie wiadomo, czy Abram już adoptował swojego sługę Eliezera z Damaszku, czy też dopiero zamierzał to uczynić. W każdym razie wspomnienie przez niego tej ostatecznej możliwości i dopuszczenie myśli, że odda wszystko w ręce kogoś, kto nie jest z nim spokrewniony, a na dodatek był wcześniej sługą lub niewolnikiem, świadczy co najmniej o zniecierpliwieniu Abrama, jeśli nie o utracie przez niego nadziei na potomstwo.

Kiedy Bóg ponawia swoje obietnice: licznego potomstwa i ziemi, Abram prosi o znak, który miałby to potwierdzić. I otrzymuje go w postaci towarzyszącej przymierzu przysięgi. Rytuał polegający na przecięciu zwierząt wzdłuż na dwie części i przejściu pomiędzy nimi jest poświadczony w Jr 34,18 i w dokumentach z Mari. Tutaj został zastosowany dla ukazania przymierza Boga z Abramem.

Bóg zawiera z nim przymierze według odwiecznego obyczaju, przechodząc w symbolicznej pochodni między ciałami poprzecinanych zwierząt

Odpędzenie przez Abra­hama ptaków padlinożernych symbolizuje przyszłą ochronę przed wrogami, gdy Izraelici po­siądą ziemię. Dym, piec i ogień natomiast symbolizują Boga, który w niezwykłym geście zstąpienia z góry przyjmuje konsekwencje niewy­pełnienia złożonej obietnicy; Bóg zawiera przy­mierze z Abrahamem. Chociaż wielu naukowców uważa to raczej za przysięgę niż przymierze, po­nieważ Rdz 24,7; 50,24; Pwt 7,8.12.13; 8,1.18, itd. mówią o przysiędze danej ojcom, to jednak  zarówno sam tekst, jak i paralele pozabiblijne potwierdzają, że jest to przymierze.

Tradycyjnie południowo-zachodnią granicę Izraela stanowił „strumień [wadi] Egiptu", utożsamiany z Wadi el 'Arish, płynącym w północno-wschodniej części Synaju (Lb 34,5). Granice przebiegające od Potoku Egipskiego (Wadi el-Arish) aż do Eufratu (grani­ca północno-zachodnia) odnoszą się do najwięk­szego obszaru państwa izraelskiego za panowa­nia Dawida - co jest aluzją do wielkiego króla zawartą w tym opowiadaniu.

Mija dziesięć lat, a mimo obietnicy Boga, Abram i Saraj nadal nie mają syna. W kulturze, która wysoko ceniła macierzyństwo, Sara musiała spotykać się z brakiem szacunku. Może nas dziwić ta  chęć do płodzenia i rodzenia - tak patriarchów, jak następnie ich potomków tworzących naród po to, by wzrastał w liczbę i znaczenie. Jednakże w czasach starożytnych potomstwo stanowiło największą war­tość, ponieważ zapewniało trwałość rodu, jego siłę, znaczenie i często decydowało o pozycji społecznej, co było szczególnie cenione wśród Semitów.

Nic więc dziwnego, że bezpłodność była uważana za największe nie­szczęście męża i żony, z tym, że kobieta najbardziej cierpiała, ponieważ była uznawana za „drugą kategorię" w gronie innych, często pogardza­na i spychana na dalsze miejsce. Abraham wprawdzie cierpliwie czekał na potomka, nie osądzając żony, jednakże inni zapewne zupełnie inaczej patrzyli na nią jako na bezpłodną.

Dlatego też żona Abrama, zgodnie z ówczesnymi zwyczajami postanowiła, aby Abram zbliżył się do jej niewolnicy i miał z nią dzieci. Niewolnice bowiem uważa­ne były w starożytności za własność i prawne prze­dłużenie swojej pani. Mogła więc Saraj wykorzystać Hagar jako zastępczą matkę, która urodzi jej dziecko. Nie było tutaj mowy o żadnym kontrakcie prawnym, bowiem kobiety te były postrzegane jako legalne „zastępczynie" swojej pani, zaś urodzone przez nie dzieci traktowano jako jej potomstwo. Skoro bowiem niewolnice były własnością swojej pani, to tak samo „własnością” były ich dzieci.

Konkubiny [nałożnice] nie miały pełnego statusu żon - były dziewczętami, które nie wnosiły do związku posagu i których rola sprowadzała się do rodzenia dzieci. Z biblijnych przykładów wynika, że zastępcze matki miały gorszą pozycję prawną od żon.

Dlatego też lekceważący stosunek brzemiennej Hagar do swojej pani nie mógł pozostać bez konsekwencji. W odwecie i za zgodą Abrama Saraj upokarza swoją służącą, a ta ucieka na pustynię. Przypuszczalnie powraca do rodzinnego Egiptu drogą wiodącą do Szur. W drodze ma miejsce niezwykła sytuacja. Oto ukazuje się jej Anioł Pański, mówiąc aby wróciła i poddała się woli swej pani. Ponadto składa obietnicę: „Rozmnożę twoje potomstwo tak bardzo, że nie będzie można go policzyć.” (16,10). Anioł mówi w pierwszej osobie: „ja”. Ponieważ jednak jest posłańcem Boga (hebr. „anioł” = posłaniec – ludzki lub nadprzyrodzony), nie przemawia we własnym imieniu, ale w imieniu Tego, którego reprezentuje. Oznajmia też, że syn Hagar, Izmael (dosł. „Niech Bóg usłyszy/zwróci uwagę", bo­wiem Bóg zwrócił uwagę na jej cierpienie) będzie dziki jak onager, czyli dziko żyjący osioł. „Będzie on walczył przeciwko wszystkim i wszyscy – przeciwko niemu; będzie on utrapieniem swych pobratymców. będzie on walczył przeciwko wszystkim i wszyscy – przeciwko niemu; będzie on utrapieniem swych pobratymców.” (16,12b)

Hagar robi rzecz niespotykaną nigdzie indziej w Starym Testamencie – nadaje imię Bogu. Zwykle czynność nadawania imienia wyraża władzę nad tym, kto je otrzymuje. W tym przypadku najbardziej prawdopodobne jest, że Hagar, nie znając imienia Bóstwa, które się jej uka­zało, nadała mu imię określające Jego naturę, by mogła Je wzywać w przyszłości:

„Hagar nazwała Pana przemawiającego do niej: Tyś Bóg Widzialny, bo mówiła: Czyż więc tu widziałam, potem jak mnie widział?”(16,13)

Potem wróciła Hagar do Abrama i Sary i urodziła Izmaela.

Bóg zaś po raz kolejny ponowił przymierze i obietnice dane Abramowi. Tym razem znakiem była zmiana imion – Abram na Abraham (od hebr. 'ab hamón, „ojciec mnóstwa"), Saraj na Sara. W starożytnym świecie imiona posiadały szczególną moc. Nadając imiona zwierzętom, Adam okazał swoje panowanie nad nimi. Podobnie tutaj zmiana imion oznacza powtórzenie obiet­nicy przymierza, jak i uznanie małżonków za wybrane sługi Boże.

Jednym z najważniejszych znaków tego przymierza miało być obrzezanie. Było ono powszechnie praktykowane na Bliskim Wschodzie i traktowane jako rytuał związany z dojrze­waniem płciowym, płodnością lub małżeństwem. Jednakże dla Izraelitów stało się znakiem przynależności do „wspólnoty przymierza”. Dlatego też może być postrzegane jako jeden z wielu przykładów, w których Bóg przekształca powszechną praktykę, nadając jej nowy (chociaż niekoniecznie całkiem obcy) cel, związany z objawieniem samego Siebie oraz ukazaniem związku, łączącego Go z Jego ludem.

Słysząc po raz kolejny o swoim licznym potomstwie roześmiał się Abraham (podobnie jak to później uczyni Sara – Rdz 18,12), miał już bowiem prawie sto lat; i prosił Boga o uznanie za dzie­dzica Izmaela. Bóg jednak pozostaje wierny swojej obietnicy i zapowiada teraz już w sposób konkretny:

„Moje zaś przymierze zawrę z Izaakiem, którego urodzi ci Sara za rok o tej porze.”(17,21)

Oddalił się Bóg, a Abraham znowu uwierzył i obrzezał zarówno siebie, jak i wszystkich mężczyzn w swoim domu.