My, dzieci i dziedzice

ks. Zbigniew Niemirski

publikacja 03.07.2018 08:10

W jednym z fragmentów Listu do Rzymian pojawia się, choć nie obok siebie, każda z Osób Trójcy Świętej.

Chrześcijanie Wiecznego Miasta żyli w sytuacji wrogości pogańskiego otoczenia Chrześcijanie Wiecznego Miasta żyli w sytuacji wrogości pogańskiego otoczenia
Na zdjęciu ogrody otaczające rzymskie katakumby Domitylli - świętej męczennicy żyjącej na przełomie I i II wieku

Jest Duch Boży, który prowadzi, Ojciec, do którego możemy wołać „Abba!”, i Chrystus, z którym mamy udział w cierpieniu i w chwale. I to współdziałanie każdej z Osób jakoś odnosi się do nas – albo lepiej, może się odnosić, jeśli zechcemy dać się prowadzić, by wejść w zupełnie nową rzeczywistość: stanie się synem i dziedzicem samego Boga.

Dla św. Pawła punktem odniesienia stał się ustrój niewolniczy. W domach oprócz panów mieszkali także niewolnicy. Ich życiu towarzyszył strach. Stawali się towarem, którym handlowało się na targach. Niewolnik w każdej chwili musiał być gotowy na rezygnację z własnej woli. Nawet życie niewolnika było własnością jego pana. To dlatego św. Paweł buduje przeciwstawienie: duch niewoli, by pogrążyć się w niewoli, i Duch przybrania za synów, gdy nie mówi się „panie” (w sensie: mój właścicielu), ale „ojcze”.

Przylgnięcie do Chrystusa i zgoda na prowadzenie przez Ducha Bożego stawiają chrześcijanina w roli pełnoprawnego członka rodziny, syna, nie niewolnika. Ta nowa rzeczywistość nie oznacza samych radości. Apostoł Narodów jest tutaj realistą. „Skoro wspólnie z Nim cierpimy” – to stwierdzenie pokazuje, że adresaci listu, mimo że są dziećmi Bożymi, spotykają się z rzeczywistością daleką od szczęścia.

Chrześcijanie Wiecznego Miasta żyli w sytuacji wrogości pogańskiego otoczenia. Zaledwie kilka lat po otrzymaniu Pawłowego listu wybuchnie krwawe prześladowanie z rozkazu Nerona. To prześladowanie wybuchło przy przyzwoleniu mieszkańców stolicy imperium, którzy łatwo uwierzyli oskarżeniom, że to chrześcijanie podpalili Rzym. Ta wiara dana pomówieniom nie zrodziła się nagle. Ona była skutkiem niechęci i wrogości narastających przez lata.

Świadomość synostwa rodzi także prosty skutek, odwołujący się do prawa – i tego z czasów Apostoła Narodów, i tego współczesnego. Syn ma prawo do dziedziczenia. I tu osadza się chrześcijańska nadzieja. „Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami”, a dziedziczymy z Bożym Synem Jego los. On najpierw łączy się z cierpieniem, ale w przyszłości będzie udziałem w chwale.