Obrazy Zmartwychwstałego

ks. Tomasz Jaklewicz, współpraca: ks. Leszek Makówka

publikacja 06.04.2010 10:11

Ewangelie szkicują wizerunek Zmartwychwstałego delikatną kreską. Jak przedstawić to, co wykracza poza ludzką wyobraźnię? Jak namalować największą Nadzieję?

Zmartwychwstanie Chrystusa jest centralną prawdą naszej wiary. Najbardziej dobitnie mówi o tym św. Paweł: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie, próżna jest także wasza wiara” (1 Kor 15,14). Jeśli jednak otworzymy Ewangelię, to nie znajdziemy w niej opisu zmartwychwstania. To zaskakujące! Mateusz, Marek, Łukasz i Jan przekazują jedynie świadectwa o pustym grobie Jezusa oraz o spotkaniach Zmartwychwstałego z wybranymi świadkami.



XV stacja Drogi Krzyżowej w krypcie katedry w Katowicach. Autorki: Joanna Piech, Ewa Sidorowicz (1992 r.) fot. Józef Wolny

(Nie)wiarygodna opowieść
Jeśli porównamy obszerną opowieść o męce i śmierci z narracją o zmartwychwstaniu, zauważymy kontrast. Prawda o zwycięstwie Jezusa przekazana jest bez triumfalizmu, jakby nieśmiało. Ewangeliści nie używają języka reporterskiej relacji z wydarzenia, posługują się językiem pełnym szacunku dla tajemnicy, zdumienia, wręcz z domieszką niedowierzania. Dominuje nadzieja i radość, która jakby nie ma jeszcze odwagi w pełni wybuchnąć. To zaproszenie do wiary w niezwykły „ciąg dalszy” historii Jezusa. „Język Pisma dotyczący zmartwychwstania jest językiem łamanym, odwróconym, pozornie sprzecznym, przypominającym lód na jeziorze, który wiosną rozpada się i unosi się, aby uwolnić żywą wodę” (O. Clement).
Ten skromny styl przekazania wieści o zmartwychwstaniu Jezusa czyni tę niezwykłą nowinę bardziej wiarygodną. Gdyby apostołowie sami dopisali pocieszający happy end, posłużyliby się zapewne bardziej jednoznacznym i dobitnym odmalowaniem zwycięstwa Mistrza. Tymczasem wszystkie opisy spotkań z Żyjącym Zabitym akcentują wątpienie świadków, trudność w uznaniu, że to naprawdę się dzieje. Klęska Rabbiego z Nazaretu była na tyle spektakularna, tak bardzo haniebna i na tyle świeża, że trudno było uznać, że coś jeszcze może odwrócić tę sytuację. To przekraczało możliwości umysłu uczniów. I tak jest zresztą do dziś.



Fragment rzymskiego sarkofagu (IV w.). Krzyż zwycięski i śpiący żołnierze – to jedna z najstarszych ilustracji Zmartwychwstania fot. Wikimedia

Bez zmartwychwstania trudno wyobrazić sobie, jak z załamanych, rozproszonych, przybitych po śmierci Jezusa uczniów, mógł powstać Kościół – dynamiczna wspólnota głosząca tak skutecznie zbawienie w Chrystusie. „Pan rzeczywiście zmartwychwstał” – to wyznanie leży u początku Kościoła i do dziś jest „być albo nie być” chrześcijaństwa. Już około 56 roku, czyli zanim powstały na piśmie Ewangelie, św. Paweł pisze do Koryntian: „Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł – zgodnie z Pismem – za nasze grzechy, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem: i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu” (1 Kor 15,3-4). Te słowa świadczą o fundamentalnej tradycji Kościoła, przekazującej z pokolenia na pokolenie prawdę o zmartwychwstaniu.

Niespokojna ludzka wyobraźnia
Wiara w zmartwychwstałego Pana wyrażała się nie tylko w przepowiadaniu słownym, ale była także celebrowana w liturgii. Musiała więc znaleźć swój wyraz również w dekoracji kościołów, w plastycznych przedstawieniach, w katechizmowych ilustracjach. Śledząc historię sztuki, można zaobserwować tę samą prawidłowość, którą widzimy w Ewangeliach – męka i krzyż są tematami bliższymi, łatwiejszymi do przedstawienia, temat wielkanocny stanowił dla artystów wszystkich epok o wiele większe wyzwanie.



Kobiety idące do pustego grobu – kapitel kolumny z opactwa Mozac we Francji (XII w) fot. Wikimedia/Marie-Lan Nguyen

Ludzka wyobraźnia domaga się konkretów. Dlatego obok głównego nurtu tradycji, która wyraziła się w pisemnej formie Nowego Testamentu, powstawały inne pisma, tzw. apokryfy, których autorzy puszczali wodze fantazji. Próbowano jakoś wyobrazić sobie zmartwychwstanie. Autorzy apokryfów pisali np., że zmartwychwstanie trwało całą noc, towarzyszył mu huk z nieba, a słońce oświetliło wszystko. Rozstępująca się ziemia pochłonęła wielu nieprzyjaciół Jezusa. W tych opowieściach pojawia się też motyw krzyża, który wyłonił się z grobu.
Artyści próbujący zobrazować zmartwychwstanie czerpali inspirację nie tylko z Ewangelii, ale także z tych apokryficznych opowieści. Nie wszyscy wzięli sobie do serca ostrzeżenie św. Efrema Syryjskiego (IV w.): „On [Jezus] sam jeden wie, w jaki sposób wyszedł z grobu. A ty nie waż się pytać, jakim sposobem to uczynił, ponieważ i tak nie możesz niczego zgłębić o tej Tajemnicy Przemiany”.



Kobiety idące do pustego grobu – kapitel kolumny z opactwa Mozac we Francji (XII w) fot. www.wga.hu

Krzyż niezwyciężony
Jakimi obrazami zmartwychwstania posługiwali się chrześcijanie? Najstarszą ilustracją triumfu Chrystusa nad śmiercią był sam krzyż. Sztuka wczesnochrześcijańska unikała przedstawień cierpiącego Jezusa. Krzyż postrzegano jako znak zwycięstwa, triumfu i chwały. Na rzymskich tzw. sarkofagach pasyjnych, pochodzących z IV–V w., symbolem zmartwychwstania jest krzyż z monogramem Chrystusa (X i P – to chi i rho, dwie greckie litery, nie łacińskie! używane jako skrót słowa „Chrystus” ΧΡIΣΤOΣ), otoczony wieńcem laurowym. Po obu stronach krzyża widnieją postacie śpiących przy grobie żołnierzy.
Za symboliczne przedstawienie zmartwychwstania uchodziło wskrzeszenie Łazarza. Podobnie było z bohaterami Starego Testamentu, którzy zostali cudownie uratowani przed śmiercią. Typem Zmartwychwstałego jest Daniel, ocalony z jaskini pełnej lwów, Jonasz wypluty przez wielką rybę czy Noe ocalony z powodzi. Te postacie były traktowane jako symboliczne ilustracje zwycięstwa Chrystusa.



Ikona Anastasis (Saloniki, Grecja). Jezus zstępujący do otchłani wydobywa Adama fot. Józef Wolny

Warto podkreślić, że są to analogie, które mają swoje granice. Zmartwychwstanie Chrystusa nie było tym samym, co np. wskrzeszenie Łazarza. Powstanie z martwych Jezusa nie ma żadnego odpowiednika w ludzkich dziejach. Łazarz prędzej czy później umarł. Zmartwychwstanie to wydarzenie bez precedensu, przekroczenie granic historii. Owszem, Zmartwychwstały zostawił pewne widzialne ślady w ludzkiej historii, ale zarazem otworzył tę historię na inny świat, ku któremu dopiero zmierzamy.

Kobiety u grobu
Intrygującym znakiem wskazującym na zmartwychwstanie jest pusty grób. Przedstawienia grobu stanowiły przez długie wieki podstawowy motyw rezurekcyjny. Nawiązując do świadectw biblijnych,
pokazywano niewiasty spieszące do grobu oraz jednego bądź dwóch aniołów. Najstarsze przedstawienie niewiast u grobu pochodzi z baptysterium z Dura-Europos (ok. 250 r., słynny dom przerobiony na chrześcijańskie miejsce kultu). Kobiety na tych wizerunkach są najczęściej zamyślone, smutne, w rękach trzymają naczynia z wonnościami do namaszczenia ciała zmarłego.



Ten sam motyw w innej wersji. Jezus wydziera ludzi z paszczy Lewiatana, symbolu krainy zmarłych. Rycina Michaela Burghersa (XVIIIw.) fot. Wikimedia

Odpowiada to opisowi św. Marka: „One wyszły i uciekły od grobu; ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały” (16,8). Przedstawienia pustego grobu wiązały się z liturgią wielkanocną oraz z ruchem pielgrzymkowym do Ziemi Świętej. W architekturze pojawił się zwyczaj budowania kaplic na wzór Grobu Pańskiego w Jerozolimie. W Polsce najstarszą tego typu budowlę wzniesiono w kościele bożogrobców w Miechowie.

Jezus wyciąga Adama
Pierwsze wieki chrześcijaństwa cechuje mądra wstrzemięźliwość w dosłownym ilustrowaniu zmartwychwstania. Ten szacunek dla niewyrażalnej tajemnicy był obecny i zachował się do dziś w prawosławiu (tzw. teologia apofatyczna). Około 700 r. powstały w Bizancjum pierwsze obrazowe przedstawienia zstąpienia Jezusa do otchłani. Wytworzył się typ ikon zwany Anastasis (gr. powstanie, zmartwychwstanie).



Jezus zmartwychwstały unoszący się nad grobem. Obraz El Greco. (1600, Madryt) fot. www.wga.hu

Widzimy na nich Chrystusa w blasku, który ma pod stopami wyrwane z zawiasów skrzydła drzwi do krainy zmarłych. Poniżej tych wrót panuje ciemność. Na znak złamanych oków śmierci leżą tam klucze, zamki, resztki łańcuchów itd. Nieraz w mroku czai się postać pokonanego szatana. Chrystus w jednej ręce trzyma zwycięski krzyż, a drugą podaje Adamowi (przedstawiony z brodą i w ubraniu) i wydobywa go z grobu. Obok Adama widać Ewę, która także wyciąga ręce w stronę Jezusa. W kolejce do wyzwolenia czekają postacie Starego Testamentu (Dawid i Salomon w koronach) oraz Jan Chrzciciel.
Prawosławie ten właśnie wizerunek traktuje jako właściwą ikonę Zmartwychwstania. Unika w ten sposób „reporterskiej” dosłowności, ale kieruje wiernych w stronę najgłębszego sensu zmartwychwstania. Zadaniem ikony jest stać na straży tajemnicy, a jednocześnie być oknem na inny świat. Ikona Anastasis językiem obrazu w sugestywny sposób przekazuje teologię zmartwychwstania: Chrystus jako nowy Adam uwalnia starego Adama (ludzkość, mnie) z niewoli śmierci, grzechu, zła i otwiera dostęp do nowego życia.



Jezus wychodzący z grobu – fragment ołtarza Wita Stwosza w kościele Mariackim w Krakowie (1489 r.) fot. Henryk Przondziono

Chrystus wychodzący z grobu
Dopiero około XII wieku zaczynają rozpowszechniać się na Zachodzie wizerunki pokazujące Jezusa wychodzącego z grobu. Jest to odejście od tradycji biblijnej. Ewangelie nie podejmują przecież żadnej próby przedstawienia samego aktu zmartwychwstania, który pozostaje niedostępny. Potrzeba wyobrażenia sobie, jak to mogło wyglądać, okazała się silniejsza. Rozpowszechnione są dwa typy wizerunków Jezusa wychodzącego z grobu.
Na pierwszym z nich wychodzi On z grobowca zdecydowanym krokiem. Grób ma kształt sarkofagu, płyta jest odsunięta. Obok śpią strażnicy. Sen strażników jest obrazem nie tyle lekceważenia obowiązków, ile raczej symbolem niewiary w zmartwychwstanie. To strażnicy mają, według Ewangelii Mateusza (28,11-15), rozpowszechniać za pieniądze pogłoskę o kradzieży ciała Jezusa. Na tych wizerunkach widać też nieraz postać anioła, niewiast lub samej Marii Magdaleny.


Biblijny Jonasz uratowany z brzucha ryby symbolizuje zmartwychwstanie. Witraż z katedry w Canterbury, Anglia (XIII w.) fot. Zasoby internetu

Artyści balansują na cienkiej granicy między wymuszonym i w gruncie rzeczy fałszywym realizmem a chęcią zachowania poczucia misterium. Trzeba przyznać, że na wielu wizerunkach postać Jezusa emanuje zwycięstwem, chwałą. Na słynnym fresku Piero della Francesco Zmartwychwstały patrzy wprost szeroko otwartymi oczami. Jego twarz ma w sobie jakąś nadziemską siłę, skontrastowaną z senną bezsilnością strażników.
Pod koniec XVI wieku zaczynają się pojawiać we Włoszech wizerunki Zmartwychwstałego, który unosi się nad grobem. Tego typu przedstawienia mogą być łatwo wzięte za wniebowstąpienie Jezusa. Nieraz ta granica jakby się zaciera, co teologicznie ma swoje uzasadnienie, bo wniebowstąpienie jest dopełnieniem zmartwychwstania. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że wizerunki Jezusa szybującego jak – przepraszam za porównanie – rakieta kosmiczna idą za daleko w dosłowność.


Biblijny Jonasz uratowany z brzucha ryby symbolizuje zmartwychwstanie. mozaika z katedry w Ravello, Włochy (XIII w.) fot. FLICKR

Gipsowe figurki Zmartwychwstałego, które ustawiamy w kościołach, mają gdzieś tu swój pierwowzór. Trzeba jednak przyznać, że genialni artyści potrafili uniknąć kiczu. Na obrazie El Greco Chrystus Zmartwychwstały unosi się ponad spazmatycznie wygiętymi ciałami żołnierzy. Jego postać ma w sobie niezwykły blask i majestat. Artysta daje do zrozumienia, że przedstawia nie tyle dosłowną, co raczej teologiczną wizję.

Noli me tangere
Ostatnią grupę przedstawień stanowią sceny spotkań Zmartwychwstałego z wybranymi świadkami: Marią Magdaleną, uczniami z Emaus, św. Tomaszem, Apostołami nad Jeziorem Galilejskim. Najbardziej rozpowszechnionym motywem w sztuce chrześcijańskiej stało się spotkanie Marii Magdaleny z Jezusem. Uczennica wzięła swojego Mistrza za ogrodnika. „Noli me tangere” (Nie dotykaj mnie) – tajemnicze słowa Jezusa, które wypowiada do Magdaleny, stały się nazwą własną sceny inspirującej przez wieki największych artystów.


„Noli me tangere”. Spotkanie Marii Magdaleny ze Zmartwychwstałym. Fresk Fra Angelico (1440, Florencja) fot. Wisipix

Od XIV wieku Chrystus bywa pokazywany jako ogrodnik, z łopatą, grabiami i kapeluszem. Jezus jako ogrodnik – ten wizerunek ma swoją biblijną głębię. Pierwotnym powołaniem człowieka, według Księgi Rodzaju, było uprawianie ogrodu. Człowiek przez grzech porzucił Boży ogród i wybrał życie z dala od źródeł. Jezus przez swoje zmartwychwstanie przywraca człowieczeństwu jego pierwotny kształt. Wprowadza nas na powrót do Bożego ogrodu, w którym nie ma już śmierci ani grzechu. Najdoskonalszy obraz Zmartwychwstałego pozostanie tylko niedoskonałym odbiciem największej Nadziei. Słowa „Noli me tangere” stoją na straży niewymownej tajemnicy. Zbliżamy się do niej, kiedy wytrwale szukamy Jezusa wśród żyjących.