Tylko Biblia?

Marcin Jakimowicz

GN 35/2018 |

publikacja 30.08.2018 00:00

„Boże Ciało? Wniebowzięcie Maryi? Przecież tego nie ma w Piśmie Świętym!” – słyszymy od protestantów. Promujący zasadę sola scriptura („tylko Biblia”) zdają się nie zauważać, że… nie występuje ona w samej Biblii.

Tylko Biblia? canstockphoto

Szanuję braci protestantów. Mam wśród nich wielu znajomych. Za św. Janem Pawłem II powtarzam, że ekumenizm jest „wymianą darów” i przyjmuję to, czym mnie obdarowują. A czym obdarowują? Miłością do słowa Bożego. Znam wielu z nich i wiem, że zaczytują się w nim godzinami. Znajomością Biblii mogą zawstydzić wielu z nas.

Znakomicie opisał to Johannes Hartl, doktor teologii i filozofii, kiedy po raz pierwszy trafił za ocean. W Domu Modlitwy spotkał młodego Nowozelandczyka: „Andy wraz z przyjaciółmi postanowili przez cztery godziny dziennie medytować nad jednym wersetem z Psalmów. Słucham? Cztery godziny?! Wykładowca wyjaśnia nam, w jaki sposób się do tego zabiera: tylko jeden werset. Modląc się, wolno go przeżuwa. Modli się nim. Przeformułowuje go w osobistą modlitwę. Wyśpiewuje go. Zapisuje. Cztery godziny! Słowo ma swoją długość i głębię. Jest o wiele głębsze niż dłuższe, więc również krótsze wersety mają wielki, głęboki wymiar. Do tej pory wydawało mi się, że dobrze znam Pismo Święte i prowadzę aktywne życie duchowe. Byłem już w szoku, kiedy trafiła mnie prawdziwa petarda: »A co trzy tygodnie wybieramy nowy werset«. Opadła mi szczęka”.

Zimny pot

Kocham Biblię, pisałem o tym wielokrotnie. Nie mogę jednak zgodzić się z tym, że jest ona jedynym autorytetem rozstrzygającym w kwestiach wiary i praktyki.

To zagadnienie będzie zawsze punktem zapalnym w dialogu z braćmi protestantami. Wychowani w różnych tradycjach rozbijemy się w pewnym momencie o skałę, którą stanowią dwa łacińskie słowa: sola scriptura. Spadkobiercy reformacji bez mrugnięcia okiem podważą wniebowzięcie Maryi czy zasadność wychodzenia na ulice za opłatkiem. Dlaczego? „Bo tego nie ma w Biblii”.

Po debacie w Lipsku w 1519 roku Marcin Luter sformułował pogląd, że nie tylko papież czy ojcowie Kościoła, ale nawet sobory powszechne mogą mylić się w zagadnieniach doktrynalnych. Później jego poglądy dotyczące wyłączności autorytetu Biblii stały się jeszcze radykalniejsze. Ostatecznie przyjęto zasadę: „Co nie jest biblijne, nie jest teologią”, która wywarła ogromny wpływ na poreformacyjne nauczanie i jest uznawana za podstawowy filar teologiczny przez wszystkie Kościoły protestanckie. Czy mówi o niej sama Biblia?

Protestanci, wyrzekając się dogmatów, niejako sami utworzyli sobie… dogmat. Znakomicie opisał to w swej książce „W domu najlepiej” Scott Hahn, prezbiteriański biblista, którego życie zmieniło jedno krótkie pytanie: „Na zajęciach z historii Kościoła jeden z lepszych studentów (ekskatolik) zadał mi pytanie, którego nigdy wcześniej nie słyszałem: »Profesorze Hahn, jak panu wiadomo, bojowym okrzykiem reformacji jest sola scriptura, zasada głosząca, że jedyną podstawą naszej wiary jest Biblia, z pominięciem autorytetu papieża, soborów kościelnych czy tradycji. W którym miejscu Biblia naucza, że Pismo Święte jest naszym jedynym autorytetem?«. Oblał mnie zimny pot. W seminarium mówiono o mnie, że dźgam pytaniami jak wyjątkowo dociekliwy giez, ale takie nigdy nie przyszło mi do głowy. Zareagowałem jak typowy złapany na niewiedzy belfer: »Co za głupie pytanie!«. Zamarłem, gdyż były to właśnie te słowa, których przyrzekałem sobie nigdy nie używać jako nauczyciel. Student nie dał się łatwo zbić z tropu: »Poproszę zatem o głupią odpowiedź«. »Najpierw zajrzyjmy do fragmentów: Mt 5,17 i 2 Tm 3,16-17. Zobaczmy też, co na temat tradycji mówi Jezus u Mateusza w rozdziale 15«. Student miał wyraźnie przemyślaną odpowiedź: »Jezus nie potępia tradycji w ogóle, tylko złą, skażoną, a Drugi List do Tymoteusza mówi, że wszelkie pismo, a nie tylko Pismo, jest pożyteczne. Pożyteczna jest przecież także modlitwa, ewangelizacja i szereg innych spraw. A jak mi pan wyjaśni Drugi List do Tesaloniczan 2,15?«. »Przypomnij mi ten fragment« – poprosiłem słabym głosem. »Przeto, bracia, trwajcie niewzruszenie i trzymajcie się tradycji, o których zostaliście pouczeni bądź żywym słowem, bądź za pośrednictwem naszego listu«. »Za bardzo odchodzimy od tematu!« – zaprotestowałem. Wracając obwodnicą do domu, jęczałem, patrząc w gwiazdy: »Panie, co się dzieje? Gdzie w Piśmie Świętym jest mowa o sola scriptura?«. Protestancka rewolta przeciwko Rzymowi opierała się na dwóch filarach, jeden z nich zaczął się trząść w posadach. Byłem przerażony. Spędziłem tydzień nad Biblią. Nie na wiele się to zdało. Zadzwoniłem do paru znajomych. Rezultat był podobny. Poprosiłem o pomoc dwóch najlepszych teologów amerykańskich i kilku swoich byłych profesorów. Było dla nich szokiem, że w ogóle stawiam takie pytanie, nie mówiąc już o tym, że nie satysfakcjonują mnie ich odpowiedzi. Zagadnąłem jednego z nich: »Jakoś zupełnie nie mogę sobie przypomnieć, dlaczego my właściwie wierzymy, że Biblia jest jedynym autorytetem«. »Scott, co za głupie pytanie!« »Poproszę więc o głupią odpowiedź!«. »Zasady sola scriptura – próbował profesor – nie da się udowodnić biblijnie. Biblia nie stwierdza jednoznacznie, że jest jedynym autorytetem chrześcijanina. To prawda sformułowana w pewnym momencie historii przez reformatorów w odpowiedzi na roszczenia katolickie, jakoby wiara była oparta na Piśmie Świętym plus Kościół i tradycja. Jest to więc założenie teologiczne, punkt wyjścia, a nie udowodniony wniosek«. Przytoczył te same fragmenty biblijne, które wcześniej cytowałem studentowi, a ja udzieliłem mu tych samych przemyślanych odpowiedzi. »Gdzie zostało potępione samo pojęcie tradycji? I co miał na myśli święty Paweł, zachęcając Tesaloniczan, by niewzruszenie trzymali się tradycji spisanej i ustnej? – nie dawałem za wygraną. – To jakiś paradoks: głosimy, że chrześcijanie mogą wierzyć tylko w to, co jest zapisane w Biblii, tymczasem Biblia nigdzie nie naucza, że jest naszym jedynym autorytetem«. Innego teologa zapytałem: »Co dla ciebie jest filarem i podstawą wiary?«. »Oczywiście Biblia!« »W takim razie dlaczego Biblia stwierdza, że filarem i podporą prawdy jest Kościół (1 Tm 3,15)?« »Punkt dla ciebie, Scott«. »To ja się czuję, jakbym tracił punkty«. Ziemia trzęsła mi się pod nogami. Pytanie miało większy kaliber niż wszystkie pozostałe, a nikt nie umiał mi na nie odpowiedzieć”.

Słowo daję

– Wyznacznikiem działalności Kościoła nie było nigdy „samo Pismo”, ale również pierwotnie ukształtowana Tradycja apostolska. Jedynym źródłem Objawienia jest Bóg, ale przekazywane jest ono dwutorowo, za pomocą dwóch „kanałów”: pierwotnego – ustnego, czyli Tradycji, i wtórnego, spisanego – Biblii. Biblia pierwotnie istniała w postaci Tradycji, następnie została spisana. „Pierwotnie w Kościele istniało tylko ustne przekazywanie wiary. Zajmowali się tym najpierw apostołowie, którzy przez nauczanie, przez świadectwo osobistego życia, przez ustanowione instytucje: Kolegium Dwunastu oraz przez ustanawianych przewodzących wspólnot przekazywali wiernym to, co usłyszeli od Chrystusa i Ducha Świętego – wyjaśnia ks. dr hab. Tomasz Szałanda. − Tradycja apostolska jest tradycją żywą. To nie człowiek (np. papież), ale sam Bóg wybiera czas, by odkryć przed oświecanym przez Ducha Świętego Kościołem pewne prawdy. Dlaczego protestanci wyłącznie w Biblii (i to często – od XVI wieku – w okrojonej wersji) odnajdują źródło Objawienia, skoro tak redukcjonistycznego podejścia nie mieli ani apostołowie, ani wspólnoty, którymi kierowali, ani Kościół kolejnych wieków?

Sobór Trydencki orzekł, że Ewangelia zawarta jest w „księgach spisanych i tradycjach niepisanych”, które należy czcić „z jednakową nabożnością i szacunkiem”.

„W imieniu jakiej władzy działamy? Kto kogo powinien powoływać i odwoływać? Kto kogo poprawia? Środowiska protestanckie mają problem z odpowiedzią na te fundamentalne pytania – opowiada Ulf Ekman, nawrócony na katolicyzm pastor, który przez 31 lat prowadził protestancki Kościół dający początek wspólnotom skupiającym 250 tys. wiernych. – Moje największe odkrycie? Kościół nie jest tymczasową strukturą domu, jak to sugerują wspólnoty protestanckie. Jest wieczny. Zawsze będzie. To on podtrzymuje wszechświat. Jezus mówi: „Ty jesteś Piotr i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą”. Nie można znieść Kościoła. Istnieje jednak warunek: to Piotr buduje Kościół”.

Dlaczego nie?

− Katolik nie może przyjąć zasady sola scriptura z kilku powodów − wyjaśnia franciszkanin o. Wit Chlondowski, doktor teologii dogmatycznej (naprawdę nie można mu zarzucić braku otwartości na dialog międzywyznaniowy). – Po pierwsze dlatego, że nie jest ona zapisana w samej Biblii. To nie jest biblijna zasada. Najczęściej bracia protestanci uzasadniają ją, przywołując fragmenty: „Wszelkie Pismo od Boga natchnione jest i pożyteczne do nauczania, do przekonywania, do poprawiania, do kształcenia w sprawiedliwości” albo „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha”. To piękne cytaty, tyle że… nie wspominają ani słowem o tym, że Biblia jest jedynym autorytetem. W dyskusjach pada często również fragment: „Oświadczam każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi: Jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył, Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej księdze”, tyle że po pierwsze Jan pisał o „tej księdze”, o Apokalipsie, a poza tym znów nie ma tu ani słowa o tym, że słowo Boże jest jedynym autorytetem. Takiego fragmentu w Biblii nie ma. Pierwsi chrześcijanie nie traktowali tego w ten sposób. Nie ma takich zapisów. Co robili? Dbali o żywą tradycję, pielęgnowali ją.

– Początkowo funkcjonowała jedynie tradycja ustna. Kościół był przed Biblią, pamiętajmy o tym – przypomina o. Wit. – Wysyłał poszczególnym Kościołom (tak wtedy nazywano lokalne wspólnoty – nie jako denominacje, ale jako lokalne wspólnoty jednego Kościoła powszechnego) listy orzekające, co jest natchnione, a co nie. Jak ustalano kanon? Sporządzano listy ksiąg, które gminy uważały za natchnione. Porównywano je i – uwaga! – przyjmowano jedynie te, które były uważane za natchnione we wszystkich gminach. To dopiero znak jedności, w jakiej Duch prowadził Kościół! W wielu gminach uważano za natchnionego „Pasterza” Hermasa (dzieło w języku greckim podobne nieco do Apokalipsy). Rzymska gmina zaoponowała: „To świetne dzieło, ale nie pasujące do liturgii, zresztą napisane przez brata Piusa I”. Efekt? „Pasterza” nie znajdziemy w Biblii. Jednym z filarów sola scriptura jest zasada „jasności Biblii”. Protestanci powtarzają za Marcinem Lutrem, że Biblia sama w sobie jest czytelna, wystarczająca, że „Pismo wyjaśnia Pismo”, nie potrzeba więc interpretatora, a zatem Kościoła. Traktują Biblię jak książkę „Zrób to sam” Adama Słodowego (czasami w rozmowie z nimi używam żartobliwie tego argumentu, a oni nie oponują). Każdy może interpretować słowo Boże. Doprowadza to jednak do wielu podziałów w łonie samego protestantyzmu. Każda wspólnota może ustalać własny pogląd na zasadzie większościowej. Wystarczy poszczególne denominacje zapytać o rozwód, małżeństwo, antykoncepcję… Są denominacje, które uznają legalną aborcję (Amerykański Kościół Episkopalny), są takie, które są jej bezwarunkowo przeciwne: wspólnoty ewangelikalne czy Południowa Konwencja Baptystów. Wystarczy zapytać o słowa Jezusa: „To jest Ciało moje”. Co to znaczy? Jak je interpretować? Co zbór, to inna odpowiedź. Fragmenty są jasne pod względem gramatycznym, ale interpretacji mnoży się mnóstwo. Pierwszy Kościół, bojąc się herezji, naleciałości gnostyckich, pism „niby-apostolskich”, dbał nie tylko o sam kanon Biblii, ale również o jej interpretację i ciągłość hierarchiczną. O to, by biskupi pozostawali między sobą w komunii. Gdy w jakimś miejscu ustanowiono biskupa, inni nakładali na niego ręce. Już w starożytności szczególnie traktowano Kościół w Rzymie. W czasie sporów doktrynalnych zwracano się „do Piotra”. Roma locuta, causa finita – Rzym się wypowiedział, sprawa zamknięta.

Żywy organizm

– Wiele razy słyszałem argument, że po śmierci apostołów Tradycja jest już niepotrzebna, bo mamy słowo Boże – opowiada o. Wit. – Zasada „jasności Biblii” nie sprawdza się jednak „w praniu”. Dlaczego protestanci nie są zgodni w podstawowych kwestiach, na przykład tego, czy istnieje Trójca? Takie poglądy znajdziemy w niektórych ruchach zielonoświątkowych wpadających w herezję modalistyczną z II wieku (Bóg jest jeden, ale objawia się na trzy sposoby, modusy). Poznałem protestantów, których długo musiałem przekonywać i udowadniać im poprzez Biblię, że istnieje Trójca!

Czy zasada sola scriptura nie zakłada tego, że Kościół jest martwą konstrukcją? Co powiedział o Duchu Świętym sam Jezus? „Wszystkiego was nauczy”, „Doprowadzi was do całej prawdy”. To, co było zasiane, dopiero wyrasta. Duch objawia w czasie.

„Chociaż Objawienie zostało już zakończone, to nie jest jeszcze całkowicie wyjaśnione; zadaniem wiary chrześcijańskiej w ciągu wieków będzie stopniowe wnikanie w jego znaczenie” − czytamy w Katechizmie. – Biblia jest sprawdzianem dla Tradycji, gdyż ta nie jest i nie może być z nią sprzeczna – wyjaśnia ks. Szałanda. – Papież nie tyle ustala prawdy wiary, ile ogłasza powszechne przekonanie Kościoła.

Prowadzony przez Ducha Kościół nie jest martwą „religią Księgi”, ale żywym Ciałem Chrystusa, Ludem Bożym. Nie cierpi na chorobę sierocą, ale jest prowadzony przez Ducha Świętego, który prowadzi go i naucza. Przez cały czas.•

Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.