Wspomnienia Maryi

Anna Gładkowska

publikacja 12.11.2018 09:12

Maryja ze spokojem wypełniającym Jej serce wspominała lata jakie minęły od czasu spotkania z aniołem, który oznajmił, że Ona, prosta dziewczyna z Nazaretu zostanie Matką Syna Bożego.

Maryja Henryk Przondziono /Foto Gość Maryja

„W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja. Wszedłszy do Niej, (anioł) rzekł: (…) «Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i zostanie nazwany Synem Najwyższego (…)” (Łk 1,26-32).

Mnóstwo czasu upłynęło od tamtej chwili i tak wiele zmieniło się w życiu Maryi. Zza drzwi domu w Efezie, w którym mieszkała Matka Jezusa dobiegały stłumione łkania ludzi zgromadzonych na zewnątrz.

- Janie – zwróciła się ze smutkiem w głosie do ucznia, którego Jezus bardzo miłował.

- Tak, słucham – odpowiedział.

- Powiedz mi, dlaczego ci ludzie tak zawodzą? Martwi mnie i boli ich smutek – wyjaśniła Maryja.

- Martwią się, ponieważ wiedzą, że Twój czas na ziemi nie ubłagalnie dobiega końca. Boją się, co będzie, kiedy umrzesz. Jesteś przecież Matką naszego Pana – powiedział św. Jan Apostoł.

- Janie, oni nie powinni się ani bać, ani niepokoić. Przypomnij sobie ten moment, kiedy po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Chrystusa byliśmy wszyscy razem w Jerozolimie:

„Wtedy wrócili do Jeruzalem z góry zwanej Oliwną, która jest blisko Jeruzalem, w odległości drogi szabatowej. Przybywszy tam, weszli do sali na górze i przebywali w niej: Piotr i Jan, i Jakub, i Andrzej, Filip i Tomasz, Bartłomiej i Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Szymon Gorliwy, i Juda (brat) Jakuba. Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, z Maryją, Matką Jezusa (...)” (Dz 1,12-14).

- Pamiętam – odpowiedział uczeń. - I powiem Ci, że od chwili, kiedy widzieliśmy Jezusa po raz ostatni, bardzo za Nim tęsknie.

- Ja też tęsknię za Swoim Synem i dlatego nie obawiam się śmierci. Przez cały czas, który minął od kiedy zniknął mi z oczu zastanawiałam się, kiedy znowu będę mogła Go zobaczyć.

Maryja, wierząc słowom, które uczniowie po wniebowstąpieniu Jezusa usłyszeli od aniołów (por. Dz 1,11) każdego dnia modliła się, aby Jej Syn powrócił i uczynił ich narzędziami wiary, którymi mieli się stać. Każdego dnia, wraz ze wschodem słońca budziła się w Niej nadzieja, że może właśnie dzisiaj Chrystus powróci i że Ona powinna być gotowa. I każdego dnia wraz z zachodem słońca Maryja uczyła się cierpliwości, a także „wolności i Miłości, która czyni nas coraz bardziej wolnymi. W pewnym momencie nasze serca muszą przypominać gniazda. Gniazda, które pozostają puste, bo osoby, które kochamy, osoby, o które się troszczymy, tak jak ptaki, wzlatują do nieba” (s. Anna Maria Pudełko AP).

W dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy wszyscy uczniowie byli zgromadzeni razem, Chrystus wylał na nich Ducha Świętego i wtedy właśnie skończył się lęk, co będzie jutro, bo miejsce w sercu tych, którzy otrzymali Ducha Bożego zamiast strachu i niepewności wypełniła radość zbawienia, której nikt nie chciał zatrzymać dla siebie, ale każdy czuł się zmotywowany do dzielenia się ową euforią z tymi, którzy o Jezusie jeszcze nie słyszeli (por. Dz 2,1-36). A potem zaczęły się prześladowania. Również tamte chwile zapadły Maryi głęboko w pamięć. Jako pierwszy zginął Szczepan (por. Dz 7,58-60), a po nim kolejni uczniowie Jej Syna. Apostołowie, których Maryja znała i kochała rozproszyli się zabierając ze sobą ziarna Ewangelii i rozsiewając je po całym świecie, aby wydały plon obfity, o który miał się zatroszczyć Bóg:

„Otóż nic nie znaczy ten, który sieje, ani ten, który podlewa, tylko Ten, który daje wzrost – Bóg” (1 Kor 3,7).

I rzeczywiście ziarna Ewangelii zapuściły korzenie, a wierzący w Chrystusa pojawiali się w takich miejscach jak: Syria, Macedonia, Grecja i Rzym. Również wtedy Maryja czekała na powrót Jezusa i wciąż zastanawiała się nad wyborem, którego wiele lat temu dokonał Bóg: Ona niewykształcona dziewczyna, a Jej Syn, narodzony w ciemności nocy rozświetlił świat: „(…) Ja Jestem światłością świata” (J 8,12), mówił o Sobie, zaś w Jego świetle chodzą ci, którzy wystrzegają się grzechu; ci, którzy nie pozwalają, aby grzech zapanował w ich życiu. Syn Maryi, będąc Chlebem (por. J 6,35), który daje życie wieczne zakosztował co znaczy głód, kiedy przez czterdzieści dni pościł na pustyni. Syn, narodzony z niewiasty był niezrozumiany, sprzedany za trzydzieści srebrników, odrzucony i ukrzyżowany, a teraz zasiadł po prawicy Ojca. Bóg zobaczył w Maryi coś, czego Ona sama nie widziała, ale poddając się Jego woli i współpracy z Bożą łaską stała się narzędziem zbawienia. I podobnie jest z nami, mimo iż czasami zastanawiamy się: po co żyjemy i jaki jest sens, i cel naszego życia? Jednak „kiedy odkrywamy w nas Bożą chwałę, wtedy rozumiemy że jesteśmy arcydziełem Boga. Że możemy stać się Jego wielką radością i rozkoszą. Że On patrzy na nas z zachwytem” (s. Anna Maria Pudełko AP).

Początkowo Maryja miała nadzieję, że Chrystus odniesie zwycięstwo nad tymi, którzy gnębili Naród Wybrany. Tymczasem Jej marzenie trudno było przyrównać do planów jakie miał Bóg i tego, Kim okazał się Jezus Chrystus: Królem Królów, Panem Panów, Mesjaszem, który przyszedł, aby wyzwolić nie tylko Izrael, ale wszystkich ludzi z niewoli grzechu i dać im życie wieczne. No cóż, nieraz jest tak, że człowiek ma plany i wielkie – w jego mniemaniu marzenia – a tymczasem Bóg potrafi zaskoczyć czymś tak wspaniałym i niewyobrażalnym, że przekracza to ludzkie marzenie w sposób niepojęty.

Maryja westchnęła i zwróciła się do Jana: 

- Kiedy stąd odejdę przypominaj ludziom, że Jezus umarł za nich wszystkich, aby byli wolni od grzechu i śmierci. Przypominaj im nieustannie to, o czym mówił Mój Syn, aby kochali Boga ponad wszystko, a drugiego człowieka, swego bliźniego, jak samych siebie (por. Mk 12,30-31). Pragnę, aby pamięć o Chrystusie była w ludziach żywa, aby zanim coś zrobią, czy powiedzą wpierw zastanowili się, co w tej sytuacji zrobiłby czy powiedział Chrystus. I tak, jak w Kanie Galilejskiej powtarzam wciąż od nowa: zróbcie wszystko cokolwiek wam powie Jezus (por. J 2,5). Po tych słowach Maryja zasnęła.

”Nikt na świecie nie mógłby być lepszym niż Maryja. Jednak Ona (przez całe swoje życie) wolała pozostać tylko służebnicą Pańską” (św. Matka Teresa z Kalkuty).