„Zero tolerancji” wg św. Pawła

Jacek Dziedzina

publikacja 09.06.2010 13:04

Dialog można prowadzić z człowiekiem. Z każdym. Nie dyskutuje się tylko z diabłem. Taką metodę zastosował Paweł na Cyprze.

„Zero tolerancji” wg św. Pawła   Roman Koszowski/Agencja GN Brzeg Morza Śródziemnego w Salaminie. Tutaj przypłynęli Paweł, Barnaba i Jan Marek Dlaczego właśnie Cypr stał się celem pierwszej wyprawy misyjnej nawróconego Pawła? Może z Antiochii Syryjskiej, skąd wyruszył razem z Barnabą i Janem Markiem, były akurat dobre połączenia na wyspę? Promocyjne „last minute” na statku? Może Barnaba, który pochodził z Cypru, uznał, że najlepiej zacząć od jego rodzinnych stron? To, co wydarzyło się na wyspie, pozwala wierzyć, że obok ludzkich okoliczności zdecydowało posłuszeństwo dobrym natchnieniom Ducha.

Warto rozmawiać

Pafos, zachodnie wybrzeże Cypru. Po upalnym dniu tysiące turystów nadal korzystają z uroków śródziemnomorskiego kurortu. Długi przybrzeżny bulwar Posidhónos oraz sąsiedni Apostólou Pávlou do późnych godzin nocnych zabawiają opalonych wczasowiczów. Głównie Rosjan i Brytyjczyków. Przy knajpkach ekrany telewizorów mają przyciągać kibiców futbolu. Dziś Polska zremisuje z Austrią, ale nie widać nigdzie wymalowanych na biało-czerwono twarzy. Większość rodaków o tej porze jeszcze pracuje. Agacie przyznajemy się, że św. Pawłowi depczemy po piętach. – Aaa, tak… Kiedy umarł, wszyscy Polacy tutaj byli razem i płakali. Ale… nie wiedziałam, że był w Páfos – dziewczyna dziwi się, że przeoczyła „wizytę” Jana Pawła na Cyprze... No cóż, 12 godzin pracy robi swoje.

Agata śmieje się z nami, kiedy tłumaczymy, że nie o Papieża, a o apostoła sprzed 2000 lat chodzi, że w Pafos, parę metrów od nas, miało miejsce jedno z ważniejszych wydarzeń misyjnych Apostoła. Tutaj rzymski prokonsul Sergiusz Paweł uwierzył Barnabie i Pawłowi, mimo przeszkód stawianych przez wpływowego maga Bar-Jezusa (Elimasa). Agata nie kryje zdumienia. – Jestem tu od dwóch lat i pierwszy raz słyszę takie rzeczy – mówi. Podzielony Cypr kryje więcej takich atrakcji, zagłuszonych trochę przez „plażowo-leżącą” turystykę. Nie tylko w Pafos.

Ściana

„Zero tolerancji” wg św. Pawła   Roman Koszowski/Agencja GN Kościół św. Jerzego w Deryneia – Nie jesteście w Polsce, tylko na Cyprze – Stavrós daje nam do zrozumienia, że to on zapłaci za naszą kawę. Greckie imię mężczyzny oznacza dosłownie... krzyż. – Jesteście gośćmi, czy nie? – mruga porozumiewawczo, więc głupio byłoby nadal się upierać. W miasteczku Deryneia, na wschodzie Cypru, panowie na emeryturach całe dni spędzają w kafejce na rozmowach i grach towarzyskich. Genialny aromat cypryjskiej kawy miesza się z ziołowym zapachem tytoniu z fajek. Tuż obok nas stoi mały gustowny kościół św. Jerzego. Otwarty cały czas, ale nabożeństwo, jak mówią mieszkańcy, odbywa się tylko raz w roku, właśnie w dniu św. Jerzego. Prawie codziennie liturgia prawosławna sprawowana jest w sąsiednim kościele. Tutaj żyją sami chrześcijanie, ale tam... – Stavrós z niechęcią patrzy w północnym kierunku. Jesteśmy tuż pod strefą buforową (neutralną), kontrolowaną przez ONZ, i drugą, nadzorowaną przez Brytyjczyków. Tuż za nią zaczyna się już Turecka Republika Cypru Północnego. Samozwańczego państewka nie uznaje żaden kraj na świecie, poza nim samym i Turcją. Formalnie cały Cypr przystąpił cztery lata temu do Unii Europejskiej. Dla cypryjskich Greków z Południa cała wyspa jest jednym państwem. Północ – jak mówią – od 1974 r. okupują Turcy. – Co oni tam z kościołami zrobili... Sam widziałem, jak zamienili niektóre na obory i trzymają w nich zwierzęta – Stavrós z niesmakiem wspomina wizytę na Północy trzy lata temu.

„Zero tolerancji” wg św. Pawła   Roman Koszowski/Agencja GN Wejście do klasztoru Kykko w górach Troodos Grecy zamieszkiwali Cypr już kilkanaście wieków przed Chr. W czasie podróży Pawła i Barnaby wyspa była jedną z prowincji rzymskich. Piętno na historii wycisnęło najpierw podbicie Cypru przez krzyżowców w XII w., a następnie udana ofensywa turecka w 1570 roku. Grecy cypryjscy (prawosławni) początkowo witali muzułmanów jak wybawców, z czasem okazało się, że nowi właściciele swoją polityką doprowadzili do stopniowego wyludniania wyspy. To zrodziło ideę enosis, czyli przyłączenia Cypru do Grecji. Jej gorącym zwolennikiem był już w połowie XX w. zwierzchnik Cypryjskiego Kościoła Prawosławnego, Makarios III, późniejszy... prezydent wyspy. Powstała grecka partyzantka EOKA, która miała swój sztab dowodzący w klasztorze Kykko, w górach Troodos, jednym z najsłynniejszych w świecie prawosławnym. Dali się we znaki jednak nie tyle cypryjskim Turkom, co swoim ziomkom, którzy ich nie popierali. Sam Makarios zaczął później odchodzić od enosis i chciał niepodległości Cypru, ograniczając prawa Turków. Musiał uciekać, bo dawni sojusznicy próbowali dokonać na niego zamachu. I tę sytuację wykorzystała Turcja, która w lipcu 1974 r. rozpoczęła inwazję na Cypr. Skończyło się tym, co jest dzisiaj – podzieloną wyspą, z grecką większością na Południu i turecką na Północy. I z podzieloną stolicą, Nikozją – w połowie turecką, w połowie grecką.

Nikozja - podzielona na części grecką i turecką, stolica Cypru   Roman Koszowski /GN Nikozja - podzielona na części grecką i turecką, stolica Cypru
Po drugiej stronie miasta – prowokacyjne flagi Tureckiej Republiki Cypru Północnego i Turcji ułożone z kamieni
Port w Salaminie


Wjeżdżamy w strefę buforową. Można tu odnieść wrażenie, że Cypr to jedne wielkie koszary. Ogrodzone zasiekami i wieżami kontrolnymi tereny brytyjskie i ONZ mają stanowić zaporę w sytuacji ewentualnego wznowienia konfliktu. Droga prowadzi nas w końcu do... punktu granicznego. Kontrola paszportów przez cypryjskich Greków, potem Turków. Musimy wykupić nowe ubezpieczenie na samochód, bo to z Południa tutaj jest tylko bezużytecznym papierkiem. W środku państwa członkowskiego Unii Europejskiej!

Jedziemy tam, bo w tureckiej części leży starożytna Salamina (Salamis) z portem, do którego przybili Paweł i Barnaba. Ten drugi zresztą pochodził właśnie z tego miasta, kiedyś najważniejszego na Cyprze. Trzeba zaopatrzyć się w nową mapę, bo greckie nazwy na mapach z Południa tutaj po prostu nie istnieją, zastąpione przez tureckie. Tylko Salamina jest wyjątkiem, ze względu na turystów.

„Zero tolerancji” wg św. Pawła   Roman Koszowski/Agencja GN Grób św. Barnaby „Gdy przybyli do Salaminy, głosili słowo Boże w synagogach żydowskich”, zanotował św. Łukasz, autor Dziejów Apostolskich. To zapewne zgodnie z zasadą, że najpierw trzeba głosić Ewangelię synom Izraela. Poza tym Barnaba znał tutaj wszystkich jeszcze z podwórka, więc łatwiej było nawiązać kontakt z ludnością. Barnaba jest trochę pomijany w tradycji zachodniej. Trochę zapominamy, że to on właśnie umożliwił nawróconemu Szawłowi spotkanie z Apostołami, a przynajmniej z Piotrem i Jakubem, w Jerozolimie. Wszyscy bali się Szawła, nie dowierzając do końca temu, co się stało. Barnaba miał wśród nich wielki autorytet, bo, jak mówią Dzieje Apostolskie, „był bowiem człowiekiem dobrym i pełnym Ducha Świętego i wiary”. Sprzedał wcześniej swój majątek, a pieniądze przekazał Apostołom na rzecz ubogich. I to on właściwie był początkowo liderem I wyprawy misyjnej.

Na Cyprze św. Barnaba (Varnavas) jest głównym patronem, czczonym przez chrześcijańskich Greków z Południa. Nie wiedzieliśmy nawet, że trafimy tu... dokładnie w wigilię dnia patrona wyspy. Tego dnia wieczorem przyjadą pielgrzymi greccy, nazajutrz od rana zjawią się ponownie. A my wraz z nimi.

Celebracja pod napięciem

„Zero tolerancji” wg św. Pawła   Roman Koszowski/Agencja GN Obchody święta Barnaby – Całowaliście już ikonę Varnavas? – Lafki i Maria zachęcają nas, żeby stanąć w kolejce do świętego. Przyjechały tu z Nikozji, trzymają świece podczas całej długiej uroczystości. Do sanktuarium przyjechały setki pielgrzymów z Południa. Z dala od współczesnej Salaminy i starożytnych ruin znaleziono – według tradycji – grób św. Barnaby. Cypryjski Kościół starał się wtedy o autonomię. I pewien arcybiskup miał ponoć sen, w którym anioł pokazał mu, gdzie ma szukać grobu Apostoła. „Znajdziesz pod drzewem chlebowym”. Duchowny posłuchał i rzeczywiście, znalazł grób. Tyle tradycja, ale od wieków właśnie tutaj, jak wierzą prawosławni, spoczywają szczątki towarzysza św. Pawła.

W kościele zaczyna się nabożeństwo. Chrystos, prawdopodobnie diakon, od ponad godziny kroi przyniesiony przez pielgrzymów chleb. – To prezent dla św. Barnaby – tłumaczy Maria. – Po liturgii każdy może wziąć kawałek – dodaje z uśmiechem. Skupienie pojawia się na twarzach wiernych. I donośny śpiew porywa wszystkich zebranych. Mam czasami wrażenie, jakby to było spotkanie wspólnoty neokatechumenalnej, bo niektóre pieśni przypominają klimaty Drogi. Liturgii przewodniczy tajemniczy patriarcha Gabriel. Tajemniczy, bo poza uczestnikami święta nikt potem na Południu nie rozpoznawał duchownego. Lefki natomiast mówi, że znają go tu wszyscy. – Znacie opowieść o trzech braciach? – pyta. No ba, jeszcze wczoraj czytałem ją z wypiekami na twarzy. – Trzech braci było księżmi, potem musieli stąd uciekać przed Turkami. Dwóch z nich nie żyje, tylko Gabriel został. I on tu przyjeżdża i modli się o wyzwolenie tej części Cypru od Turków – ścisza głos, bo „patriarcha” całuje właśnie w tej intencji ikonę Barnaby. – Potem można do niego podejść i ucałować go w pierścień, – Maria schyla głowę i dodaje: – wtedy spłynie na was wielka łaska przez tego człowieka. Kościół otoczony jest tureckimi policjantami. Pierwszy zaczepiony przez nas pielgrzym także okazuje się mundurowym „po cywilu”, ale prawdopodobnie greckim. Dużo czasu zajmuje mu porozumiewanie się z „ważnymi czynnikami”, czy może wpuścić dziennikarzy do kościoła. Każda ze stron ma powody do nadwrażliwości i ostrożności... Niestety. – Turcy robią nam problem z przyjazdem tutaj, ale my się nie zrażamy i pielgrzymujemy – mówią greccy pielgrzymi.

Kościół pogranicza

„Zero tolerancji” wg św. Pawła   Roman Koszowski/Agencja GN Pozostałości po konflikcie grecko-tureckim na tyłach kościoła Świętego Krzyża w Nikozji Dzieje Apostolskie mówią, że Apostołowie „przeszli przez całą wyspę aż do Pafos”. Prawdopodobnie wzdłuż południowego brzegu, dzisiaj miejsca wypoczynku setek tysięcy turystów. My przejeżdżamy przez całą wyspę, ale trochę bardziej niż Apostołowie. Zahaczamy nawet o północny skrawek, „koniec świata”, gdzie samotny mnich Zachariasz pilnuje kościoła w klasztorze Andrzeja Apostoła. To enklawa prawosławna na północy kraju. docieramy także do podzielonej stolicy, Nikozji. Już przy wjeździe widać wyraźnie na wzgórzu ułożoną z kamieni 600-metrową flagę samozwańczej republiki. Ks. Umberto jest na Cyprze attaché nuncjusza apostolskiego, posługuje w kościele Świętego Krzyża. Prezbiterium katolickiej świątyni wychodzi już... na stronę turecką. W ogrodzie widoczne są zasieki, a na sąsiednich budynkach ślady kul po wojnie domowej. – Niektórzy mówią, że nawet tutaj gdzieś Paweł przechodził, ale ta wiedza jest mi niepotrzebna. Ja wierzę w Boga, a nie w domysły – małe oczka uśmiechają się spod okularów. Niektórzy sugerują, że stąd pochodził pierwszy biskup Cypru, Iraklidios, który miał towarzyszyć Apostołom w czasie ich pobytu tutaj.

Podobne, nie do końca sprawdzone wersje dotyczą południowego kurortu, Larnaki. Widzieliśmy wprawdzie kościół św. Łazarza, ale pozostaje tylko uszanować wiarę tych chrześcijan, którzy twierdzą, że tam właśnie pochowano św. Łazarza. tego samego, którego Jezus wcześniej wskrzesił z martwych, a który później przybył na Cypr i został biskupem. Księdza Umberto martwią inne sprawy: podział kraju, którego dotyka tak namacalnie w Nikozji. I tak dobrze, że otwarto już przejście między obiema częściami miasta. Ale do pełnego dialogu i pojednania jeszcze daleko.

Jeśli Bóg z nami

„Zero tolerancji” wg św. Pawła   Roman Koszowski/Agencja GN Pafos, kościół Kyriaki na miejscu dawnej synagogi, gdzie nauczał Paweł. We wspomnianym już Pafos na zachodnim wybrzeżu łatwo dotrzeć do Agios Kyriaki, kościoła wzniesionego na ruinach potężnej bazyliki z III w. Ta z kolei stanęła na fundamentach dawnej synagogi, gdzie przemawiali także Paweł z Barnabą. Tutaj właściwie Paweł przejmuje inicjatywę w podróży. Pafos było siedzibą rzymskiego prokonsula, więc wpływy kultury rzymskiej dawały więcej pola do popisu właśnie Pawłowi. Przed synagogą natomiast najprawdopodobniej otrzymał chłostę od diaspory żydowskiej. Na placu stoi tzw. Kolumna św. Pawła. Tradycja podaje, że właśnie przy niej Paweł miał być bity przez ziomków. W Pafos trwają też prace archeologiczne, głównie polskich naukowców, m.in. na terenie dawnego Domu Tezeusza. Tutaj prawdopodobnie miał swoją siedzibę prokonsul Sergiusz Paweł, który zainteresował się apostołami i wezwał ich do siebie, bo „chciał słuchać słowa Bożego”.

„Zero tolerancji” wg św. Pawła   Roman Koszowski/Agencja GN Pafos.Tutaj Paweł oślepił maga Elimasa Na drodze stanął im jednak bardzo wpływowy na dworze mag Bar-Jezus, „usiłując odwieść prokonsula od wiary”. Recepta Pawła na szarlatana była prosta – żadnej dyskusji, tylko rozkaz: „O, synu diabelski, pełny wszelkiej zdrady i wszelkiej przewrotności, wrogu wszelkiej sprawiedliwości, czyż nie zaprzestaniesz wykrzywiać prostych dróg Pańskich? Teraz dotknie cię ręka Pańska: będziesz niewidomy i przez pewien czas nie będziesz widział słońca”. Bp Kazimierz Romaniuk zastanawia się w swojej książce, skąd takie zdecydowanie Pawła. Przecież ryzykował kompromitację, gdyby szarlatan jednak nie oślepł. Bp Romaniuk pisze, że „w zajściu z Elimasem uderza przede wszystkim absolutne zdecydowanie Pawła: żadnych pertraktacji, żadnych omawiań z tzw. ogródkiem. Rzeczy są nazywane po imieniu. Nikomu nie wolno wykrzywiać dróg Ducha Świętego”. Taka pewność, że Bóg zadziała, musiała zrobić wrażenie na wszystkich świadkach. Pisał przecież później w Liście do Rzymian: „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?”.

Najlepsi chrześcijanie

W Agios Kyriaki właśnie skończyła się próba chóru. Świątynię prawosławni przekazali kiedyś katolikom. Ci z kolei dzielą ją razem z anglikanami. I na tablicy ogłoszeń znajdują się informacje obu parafii. Chórem dyryguje Francis, Angielka, która swoją emeryturę spędza na Cyprze. Jak większość tutejszych parafian. Basujący mocno Tim kieruje z kolei budową pobliskiego hospicjum. Parafianie stawiają je własnymi rękami, szukając ciągle darczyńców. Oboje byli też świadkami cudu – jak twierdzą – kiedy przyjechała do Pafos pewna Kanadyjka, Lilianne. W czasie Mszy św. zaczęły krwawić jej ręce i nawet stojący na zewnątrz czuli unoszący się miły zapach perfum. – Ja wierzę, że to była wiadomość od Boga dla nas – Tim nie wygląda na religijnego fanatyka. – Zresztą, porozmawiajcie z ojcem Johnem, on wam wszystko opowie.

„Zero tolerancji” wg św. Pawła   Roman Koszowski/Agencja GN O. John przyjmuje zapowiedzi przedślubne podczas śniadania w parafii Wskazany dom otoczony jest zaniedbanym ogrodem, całym zastawionym starymi meblami. Na werandzie otwarta Biblia, nad stołem drewniany krzyż. I mnóstwo kotów. – W niedzielę przychodzi tu charyzmatyczna grupa katolików z Filipin – ojciec John tłumaczy nam, skąd ten swojski, urzekający w sumie rozgardiasz. Jest Palestyńczykiem z Betlejem. Właśnie „przyłapaliśmy” go na modlitwie wstawienniczej nad jakąś parą. Ale już po południu jedziemy razem do pobliskiego klasztoru. Sam go tu założył. To siostry ze Wspólnoty Betlejem, prawie wszystkie z Francji. Siostry nam pomagają, bez ich modlitwy jesteśmy zgubieni – mówi otwarcie. I zaczyna odprawiać Mszę dla sióstr... po arabsku. – Codziennie w innym języku, żeby się nauczyły – tłumaczy po zakończeniu. – Nie myśli ksiądz także o klasztorze męskim? – pytam. Przez chwilę milczy i odpowiada: – Przyjechałem kiedyś na Cypr na urlop. Miałem wypadek w górach Troodos. Ledwo uszedłem z życiem. Powiedziałem wtedy: Panie, jeśli chcesz, żebym Ci służył na Cyprze, daruj mi życie. I ślubowałem sobie, że postawię tu także klasztor męski. Sam, za swoje pieniądze, muszę to zrobić – opowiada. Sam organizuje właściwie rozległą parafię. Ale każdy parafianin ma co robić. – Anglicy są najlepszymi katolikami na świecie – mówi wprost. – Angażują się w życie parafialne i nie robią z siebie narodowego Kościoła, tylko wiedzą, że są katolikami – dodaje. Nie ukrywa, że ma trochę pretensji do Polaków, których też tu pełno. – Oni bardziej trzymają się ze sobą. Ale jak już tu mieszkasz, to musisz integrować się z parafią, jesteśmy jednym Kościołem, a nie narodowymi grupami wyznaniowymi. Cypryjscy chrześcijanie potrzebują wsparcia Polaków – dodaje.

„Zero tolerancji” wg św. Pawła   Roman Koszowski/Agencja GN Cypryjscy chrześcijanie potrzebują wsparcia Polaków Św. Paweł odpłynął z Pafos, zostawiając po sobie nawróconego prokonsula. I zniszczoną reputację oszusta, Elimasa, którego nazwał „synem diabła”. Tylko z diabłem się nie dyskutuje. Diabła się demaskuje. Rozmawia się tylko z ludźmi. Dialogu potrzebuje podzielona wyspa. Chrześcijanie mają tu jeszcze wiele do zrobienia.