Ogień i rozłam

ks. Tomasz Jaklewicz

GN 33/2019 |

„Przyszedłem ogień rzucić na ziemię”. Te słowa mogą (i powinny) niepokoić. Nasz obraz Jezusa, a co za tym idzie obraz samego Boga, bywa zniekształcony, niepełny.

ks. Tomasz Jaklewicz ks. Tomasz Jaklewicz

1.W Kościele akcentujemy dziś, że Bóg jest pełen łagodności, czułości, współczucia, delikatności, miłosierdzia. To prawda, ale nie cała. Stary Testament wspomina, że Bóg spuścił ogień na Sodomę i Gomorę z powodu grzechów ich mieszkańców. Prorok Eliasz w imię Najwyższego surowo potraktował fałszywych proroków. Biblia pełna jest zapowiedzi karzącego ognia. Owszem, Bóg jest łagodny, ale i gwałtowny. Jest miłosierny, ale i oceniający. Jest dobry, ale i wymagający. Bóg jest ogniem, który rozjaśnia ciemności błędów, grzechów, zboczeń. Przychodzi, aby oczyścić świat ze zła. Właśnie dlatego, że nas kocha, ocenia nasze postępowanie i demaskuje błędy. Jego słowa bywają ogniem dla sumień. Tym bardziej pali nas ten ogień, im bardziej jesteśmy uwikłani w niewierność, pychę, w grzech po prostu. Nie wolno przeciwstawiać „surowego” Boga Starego Testamentu „łagodnemu” Bogu Nowego Testamentu. Obraz Jezusa jako łagodnego rabbiego, który toleruje wszystkich i wszystko w imię łatwego pokoju, jest fałszywy. Jezus ogłasza królowanie, czyli panowanie Boga. Przychodzi jako zbawiciel, ale zapowiada także sąd. Ogień to biblijny obraz sądu Bożego. Jaki obraz Jezusa noszę w sobie? Czy nie wycinam z Ewangelii tego, co trudne, wymagające, oceniające?

2.Ogień jest symbolem wieloznacznym. To nie tylko obraz kary za grzech. Ogień to także obraz miłości. Bóg chce nie tylko pokonania zła. Jezus chce, by świat zapłonął miłością. Wielu mistyków, próbując opisać spotkanie z Bogiem, mówi o ogniu. Święty Jan od Krzyża pisze: „Bóg nasz jest ogniem pochłaniającym”, który „wyniszcza i przemienia w siebie wszystko, czego dotknie. Dla dusz, które w głębi swego wnętrza ulegają działaniu tego ognia miłości, śmierć mistyczna, o jakiej wspo­mina św. Paweł, staje się bardzo prosta i słodka. Dusze takie myślą mniej o pracy nad wyniszczeniem i wyrzeczeniem się siebie, jakiej mają dokonać, lecz raczej usiłują pogrążyć się w ogni­sku miłości, w nich gorejącym, a mianowicie w Duchu Świętym”. Można obrazowo powiedzieć, że ten sam Boży ogień dla jednych jest niebem, dla innych czyśćcem, dla innych piekłem.

3.Szokujące jest stwierdzenie Jezusa o tym, że nie przyniósł pokoju, lecz rozłam. W kontekście obecnych sporów, być może lepiej rozumiemy te słowa. To nie jest tylko spór polityczny. Polityka to tylko jeden z aspektów całej sprawy. W świecie i w Polsce toczy się wojna o dusze. Są dwie opcje: albo uwierzymy Jezusowi i prawdzie, którą przynosi, albo opowiemy się za bezbożną wizją człowieka i świata z wszystkimi tego konsekwencjami. Wielu nawołuje do pojednania, bo jak mówią „pokój jest najważniejszy”. Problem w tym, że tych dwóch opozycyjnych wizji nie da się pogodzić. Rozłam bywa konsekwencją wierności prawdzie. Wzywanie do pokoju za cenę prawdy jest budowaniem na piasku. Jezus nie szukał fałszywego pokoju z Sanhedrynem, nie negocjował pojednania z Piłatem czy Herodem. Dlatego został zabity. 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.