publikacja 23.12.2019 20:20
Garść uwag do czytań ma wspomnienie Świętych Młodzianków Męczenników z cyklu "Biblijne konteksty".
HENRYK PRZONDZIONO / Foto Gość
Tak rzeź niewiniątek ukazał na jednym ze swoich fresków Michael Willmann, zwany śląskim Rembrandtem.
To tylko wspomnienie. To znaczy ten obchód. Nie ma rangi uroczystości, święta, ale tylko wspomnienia. Zazwyczaj nie komentuję czytań do takich obchodów, ale ten obchód warto chyba wyróżnić.
1. Kontekst pierwszego czytania 1 J 1,5-2,2
Pierwsze czytanie zaczerpnięto z przepięknego pierwszego listu św. Jana Apostoła . Wywód w nim nie toczy się liniowo, ale wiruje; myśl powraca do wcześniej wyrażonych twierdzeń, by je czasem sprecyzować, czasem wycieniować, czasem rozszerzyć o jakiś aspekt... Fragment wzięto z początku tego listu. Czytanego zresztą przez cały okres Bożego Narodzenia. Dzień wcześniej, w święto Autora listu, czytany jest jego wstęp.
[To wam oznajmiamy], co było od początku,
cośmy usłyszeli o Słowie życia,
co ujrzeliśmy własnymi oczami,
na co patrzyliśmy
i czego dotykały nasze ręce -
bo życie objawiło się.
Myśmy je widzieli,
o nim świadczymy
i głosimy wam życie wieczne,
które było w Ojcu,
a nam zostało objawione -
oznajmiamy wam,
cośmy ujrzeli i usłyszeli,
abyście i wy mieli współuczestnictwo z nami.
A mieć z nami współuczestnictwo znaczy:
mieć je z Ojcem i Jego Synem Jezusem Chrystusem.
Piszemy to w tym celu,
aby nasza radość była pełna.
Tego dnia idziemy krok dalej
O tym więcej w „Biblijnych kontekstach” na święto św. Jana Apostoła i Ewangelisty. Tego dnia idziemy krok dalej.
Nowina, którą usłyszeliśmy od Jezusa Chrystusa i którą wam głosimy, jest taka: Bóg jest światłością, a nie ma w Nim żadnej ciemności. Jeżeli mówimy, że mamy z Nim współuczestnictwo, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie postępujemy zgodnie z prawdą. Jeżeli zaś chodzimy w światłości, tak jak On sam trwa w światłości, wtedy mamy jedni z drugimi współuczestnictwo, a krew Jezusa, Syna Jego, oczyszcza nas z wszelkiego grzechu.
Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy. Jeżeli wyznajemy nasze grzechy, Bóg będąc wiernym i sprawiedliwym odpuści je nam i oczyści nas z wszelkiej nieprawości. Jeśli powiemy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki.
Dzieci moje, piszę wam to dlatego, żebyście nie grzeszyli. Jeśliby nawet ktoś zgrzeszył, mamy Rzecznika wobec Ojca, Jezusa Chrystusa sprawiedliwego. On bowiem jest ofiarą przebłagalną za nasze grzechy, i nie tylko za nasze, lecz również za grzechy całego świata.
Piękne, prawda? I na pierwszy rzut oka pełne sprzeczności. Mamy trwać w światłości, czyli nie grzeszyć, a jednocześnie uznać, że grzeszymy. Jak to wszystko ogarnąć? Może po kolei, ale bez rozwodzenia się.
Sprzeczność okazuje się nie taką znowu sprzecznością. Chodzimy w światłości, jeśli nawet grzesząc umiemy prosić o wybaczenie. Trwamy w ciemności, jeśli wypieramy się naszych grzechów i uznajemy że nic się nie stało. To bardzo ważne wskazanie także dla chrześcijan XXI wieku.
Nie ma ludzi idealnych, bezgrzesznych. Ci, którzy starają się iść za Jezusem zazwyczaj o tym wiedzą. Świadomi swoich słabości ciągle zwracają się do Boga. Ci którzy w Boga nie wierzą, którzy go porzucili, albo i ci wierzący, którzy sobie z Boga nic nie robią.... Jakże często opowiadają, że są OK, prawda? Oczywiście nie znaczy, że nie ma wśród takich ludzi naprawdę porządnych, ale na pewno nie jest tak, że ta grupa jest generalnie lepsza od wierzących. Ci ludzie tylko inaczej na siebie patrzą. Nie zamierzają widzieć winy w sobie, chętniej pokażą na innych. Chodzą w ciemności, bo tak im dobrze. Bo w tej ciemności nie widzą swoich grzechów...
A następujący po tym czytaniu fragment Psalmu 124 to pochwała Boga, który wspomaga tych, którzy pokładają w Nim nadzieję. I tych, którzy biją się we własne, nie cudze piersi. I tych, którzy – jak młodziankowie i ich rodziny z Ewangelii – cierpią z powodu różnych Herodów....
Gdyby Pan nie był po naszej stronie,
gdy ludzie przeciw nam powstali,
wtedy pochłonęliby nas żywcem,
gdy gniew ich przeciw nam zapłonął.
Wówczas zatopiłaby nas woda,
potok by popłynął nad nami,
wówczas potoczyłyby się nad nami
wezbrane wody.
Dusza nasza jak ptak się wyrwała z sidła ptaszników,
sidło się podarło i zostaliśmy uwolnieni.
Nasza pomoc w imieniu Pana,
który stworzył niebo i ziemię.
2. Kontekst Ewangelii Mt 2,13-18
Ewangelia tego wspomnienia to jedno z kilku opowiadań pierwszej części Ewangelii Mateusza, w którym przedstawia on, jak od początku w życiu Jezusa wypełniały się proroctwa Starego Testamentu. Na to wypełnianie się w życiu Jezusa proroctw Ewangelista będzie zresztą wskazywał częściej. Scena opowiedziana w czytanym we wspomnienie Młodzianków fragmencie rozgrywa się tuż po wyjeździe mędrców ze wchodu. To oni, w dobrej wierze rozpytując w Jerozolimie o nowonarodzonego króla Żydów, wzbudzili niepokój w chorobliwie zazdrosnym o swoją władzę Herodzie. Pierwszą część tej Ewangelii czyta się także w Niedzielę Świętej Rodziny roku A.
Gdy Mędrcy odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić”.
On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: „Z Egiptu wezwałem Syna mego”.
Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał oprawców do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców.
Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: „Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma”.
3. Warto zauważyć
Boga warto słuchać: On wie co robi i jest w stanie mimo przeróżnych ludzkich, nawet Herodowych kalkulacji zrealizować swoje plany. To główne przesłanie tej Ewangelii. W kontekście wspomnienia Świętych Młodzianków to jednak także ważne przypomnienie, że nawet jeśli człowiekowi wydaje się, że jest nic dla Boga nieznaczącą ofiarą Jego planów, to jest inaczej. Dla Kościoła – i dla Boga – to przecież męczennicy. Ich bezsensowna śmierć była wkalkulowana w plany Boga który musiał jakoś ochronić Jezusa przed Herodem. I ta ich ofiara – choć nie z ich własnego wyboru – nie jest przez Boga zlekceważona i zapomniana. Dziś tych bezimiennych czcimy....
4. W praktyce