Objawienie Pańskie. Jezus i Jego Matka

ks. Piotr Łabuda

publikacja 02.02.2020 18:00

Mateuszowy przekaz jest potwierdzeniem, że narodzenie Jezusa jest wydarzeniem w pełni historycznym i prawdziwym.

Muzeum Diecezjalne w Tarnowie, Szczepanów, Pokłon Trzech Króli. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość Muzeum Diecezjalne w Tarnowie, Szczepanów, Pokłon Trzech Króli.

W mowie na Objawienie Pańskie św. Augustyn zapisze: „Magowie ze Wschodu przyszli, żeby oddać hołd narodzeniu z Dziewicy. Ten dzień dziś świętujemy. Ten dzień rozjaśnił tamten wcześniejszy, który powrócił do nas doroczną uroczystością. Ci magowie byli pierwocinami plemion pogańskich, my jesteśmy ludem z narodów pogańskich. Nam te rzeczy ogłosił język Apostołów, im zaś gwiazda, która była niczym język niebios: zarówno nam Apostołowie, jak i im niebiosa ogłosiły chwałę Boga. Dlaczego więc mielibyśmy nie uznawać tych niebios, które uczynione zostały tronem Boga? Jak jest napisane: dusza sprawiedliwego jest tronem mądrości. Przez te niebiosa przecież sam twórca niebios i ich mieszkaniec zagrzmiał, a na głos tego grzmotu zatrząsł się świat i uwierzył. Wielki to znak. W żłobie jeszcze wtedy leżał a już prowadził magów ze Wschodu. Ukryty był w stajni, a rozpoznany został w niebiosach, aby uznany w niebiosach objawił się w stajni i aby ten dzień nazwany został „Epifanią”, co po polsku może być wyrażone przez słowo „ukazanie się”. Ten dzień wskazuje równocześnie na uniżenie Jego niebiańskiej wzniosłości, bowiem Ten, który ukazany został na niebie przez znaki ciał niebieskich, znaleziony został jako leżący w ciasnej stajni: słaby ze względu na niemowlęce członki, owinięty w niemowlęce pieluchy, a równocześnie czczony przez magów i wzbudzający strach w złych ludziach.

To oświecenie magów – o czym nie wolno nie powiedzieć – jest wielkim dowodem na ślepotę Żydów. Oni szukali w swoim kraju Tego, którego tamci w swoim nie poznali. Pomiędzy nimi magowie znaleźli jako niemowlę tego, którego oni odrzucili, gdy między nimi nauczał. W ich krainie ci pielgrzymi z dalekich stron oddali hołd Chrystusowi dziecku, które jeszcze nie wydawał z siebie słów, podczas gdy sami obywatele ukrzyżowali młodego Chrystusa działającego cuda. Magowie w małych członkach rozpoznali Boga, a Żydzi w wielkich czynach nie oszczędzili Go nawet jako człowieka: tak jakby czymś większym było widzieć nową gwiazdę, która zajaśniała wraz z Jego narodzinami, niż słońce, które zaćmiło się przy Jego śmierci. A przecież ta gwiazda, która magów przyprowadziła do miejsca, gdzie był ze swoją Dziewiczą Matką Bóg-niemowlę, i która mogła także i Żydów prowadzić do tego miasteczka, wycofała się jednak i nie pojawiła się, dopóki magowie nie zapytali Żydów o miejsce, w którym miał się narodzić Chrystus – Żydzi przecież wskazali je na podstawie boskich Pism – i dopóki Żydzi nie powiedzieli: „W Betlejem Judzkim, bowiem tak jest napisane: A ty, Betlejem, ziemio Judy, nie jesteś najmniejszym między księstwami Judy, bo z ciebie wyjdzie wódz, który będzie rządził moim ludem, Izraelem” (Mt 2,2-6). Cóż innego oznaczało to boskie zrządzenie opatrzności, jeśli nie to, że u Żydów miały pozostać tylko boskie Pisma, którymi poganie zostali oświeceni i oni sami zaślepieni? Posiadają je nie po to, by usłyszeć o swoim zbawieniu, ale aby świadczyły o naszym zbawieniu. Dzisiaj przecież, gdyby podczas przytaczania przez nas dawnych proroctw na temat Chrystusa zapowiadających rzeczy już dokonane jacyś poganie, których chcemy pozyskać dla wiary, powiedzieliby, że te teksty nie powstały przed wydarzeniami, które zapowiadają, ale po tym, gdy miały miejsce, aby w ten sposób sądzić, że to, co znajduje się w proroctwach, zostało przez nas spreparowane, my odczytujemy księgi Żydów, aby odsunąć wątpliwości pogan. To właśnie oni zostali wyobrażeni w tych magach, których Żydzi z miasta, w którym narodził się Chrystus, pouczyli boskimi wypowiedziami, a sami Go nie szukali ani nie rozpoznali.

Teraz więc, najdrożsi, synowie i dziedzice łaski, „przypatrzcie się waszemu powołaniu” (1 Kor 1,26) i przylgnijcie najwytrwalszą miłością do Chrystusa, który ukazał się Żydom i plemionom pogańskim jako kamień węgielny. Ukazał się przecież w tych swoich niemowlęcych pieleszach zarówno tym, którzy byli blisko, jak i tym, którzy byli daleko: Żydom w osobach będących blisko pasterzy i plemionom pogańskim w osobach żyjących daleko magów. Jedni uwierzyli w tym samym dniu, w którym się urodził, drudzy uwierzyli i przyszli do Niego dzisiaj. Ukazał się wiec nie tym uczonym, nie tym sprawiedliwym. Pasterze przecież pełni byli nieuctwa w swojej prostocie, magowie zaś bezbożności w zabobonach. Dla obydwu Chrystus uczynił siebie kamieniem węgielnym: przyszedł przecież po to, by wybrać to co głupie w oczach świata i zawstydzić uczonych, i nie powołał sprawiedliwych, ale grzeszników, aby żaden wielki człowiek się nie pysznił i aby żaden mały nie tracił nadziei. Dlatego uczeni w Piśmie i faryzeusze, którzy uważali samych siebie za zbyt mądrych i zbyt sprawiedliwych, chociaż odczytując prorockie wypowiedzi wskazali na miejsce narodzenia Chrystusa, odrzucili Go jako budowniczowie. Jednak On stał się kamieniem węgielnym i na wypełnił, gdy umierał to, na co wskazał, gdy się rodził. Do Niego przylgnijmy wraz z tą resztką Izraela, która przez łaskę wybrania otrzymała zbawienie. Ci bowiem pasterze wyobrażali mających dołączyć do Chrystusa ludzi pochodzących z bliska, abyśmy także my, których wezwanie z daleka symbolizowało przybycie magów, już nie byli pielgrzymami i przychodniami, ale współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowani na fundamencie Apostołów i Proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus, który z dwóch rodzajów ludzi zrobił jeden, abyśmy w jednym miłowali jedność i abyśmy mieli niezmordowaną miłość prowadzącą do dołączenia także gałązek, które chociaż były wszczepione w drzewo oliwne, zostały jednak na skutek pychy wyłamane i stały się heretyckie. Bóg bowiem ma moc ponownie je wszczepić”[1].

Tradycja i redakcja

Pierwszy rozdział Ewangelii Dziecięctwa nade wszystko ukazuje zasadnicze prawdy o osobie Jezusa. Św. Mateusz przedstawia Jezusa, który pochodzi z domu i rodu Dawida poprzez osobę Józefa oraz sposób w jaki zjawił się On na świecie, mimo, że Józef nie jest Jego naturalnym Ojcem. Opisał także, iż Maryja w chwili poczęcia była i pozostała dziewicą. Drugi rozdział łączy się z pierwszym – w tekście greckim, gdyż ewangelista stawia partykułę (gr. de), która sprawia, iż opis przybycia Mędrców (gr. magoi) wskazuje, iż Jezus się narodził: „Gdy przeto Jezus się narodził w Betlejem…” (Mt 2,1). Mateusz nie relacjonuje samego narodzenia. Jego zamiarem bowiem – po przedstawieniu kim jest Jezus – jest przedstawienie niezwykłego pokłonu przybywających ze świata pogańskiego mędrców. Czyni to, gdyż na bazie tego historycznego wydarzenia pragnie przedstawić niezwykle ważną myśl teologiczną[2].

Mateuszowy przekaz jest potwierdzeniem, że narodzenie Jezusa jest wydarzeniem w pełni historycznym i prawdziwym. Znane są jednak podobne opowiadania – np. w 66 roku przybył w towarzystwie magów do cesarza Nerona król Armenii, aby złożyć mu hołd. Możliwe, że ta znana w ówczesnym świecie historia miała wpływ literacki na redakcję Mt 2,1-12, ale jedynie wpływ na uformowanie literackie tekstu[3]. Tak w Ewangelii wg św. Łukasza jak i w przesłaniu św. Mateusza zostają podane szczegóły historyczne, które pozwalają stwierdzić, iż narodzenie Mesjasza miało miejsce w Betlejem, w pokoleniu Judy, że miało to miejsce za czasów króla Heroda[4]. Mateusz opisuje także przybycie Mędrców – pochodzących najprawdopodobniej z terenów między Tygrysem a Eufratem, miejsca słynącego z astronomii i astrologii. Są to wszystko z pewnością fakty. Niewątpliwie jednak na bazie tego przybycia, Mateusz kreśli ważniejsze przesłanie. Każde bowiem wydarzenie – z przeszłości i z czasów nam współczesnych ma wymiar historyczny i symboliczny. W sposób szczególny historia którą kreśli nam Pismo Święte zawiera głębsze przesłanie – zawierają teologię. Autorzy natchnieni opisując wydarzenia nadają im głębsze znaczenie. Za pomocą wydarzeń historycznych pouczają, napełniają mądrością, prowadzą nas ku zbawieniu[5].

Tak też należy patrzeć na przekaz o przybywających do Betlejem Mędrców. Św. Mateusz pisząc o narodzeniu Jezusa w Betlejem za czasów króla Heroda, ukazuje późniejsze Jego odrzucenie przez Izrael i przyjmowanie „Wydarzenia Jezusa” przez pogan. Ewangelista przekazuje wieści o poszukiwaniu i wędrówce pogan do Jezusa. Pisze o ich trudzie, o gwieździe, darach – a przez to ukazuje niezwykły obraz Mistrza z Nazaretu, który jest prawdziwym Królem Świata.

Ewangelista Mateusz nic nie wspomina o wydarzeniach w Nazarecie, milczy o podróży Świętej Rodziny do Betlejem, choć z pewnością znał te wydarzenia. Wydaje się, iż milczenie to jest powodowane tym, że pragnie on skoncentrować uwagę czytelników na mieście Dawidowym. Wydaje się, iż pragnie podkreślić, iż Jezus, król Żydowski, pochodzi z Judy i w Judzie zostanie zabity. W sercu Izraela się rodzi, w sercu Izraela dokonuje się także Jego męka i śmierć. Jezus jest prawdziwym Królem Izraela.

Św. Mateusz kieruję ewangelię do wywodzących się ze wspólnoty narodu wybranego. Bazując na przekazie św. Marka, Autor pierwszej Ewangelii podkreśla, iż Jezus jest Nowym Mojżeszem, jest prawdziwym Zbawicielem, zaś Dobra Nowina – Ewangelia, jest niejako Nowym Przymierzem – Nowym Pięcioksięgiem. Stąd też dla Mateusza, Herod przez zamiar zabicia Mesjasza przypomina faraona, który zamierzał zgładzić pierwszego wybawcę Izraela – Mojżesza. Herod zostaje też ukazany jako król, który nie może poszczycić się pochodzeniem z rodu Dawida. W ten sposób Mateusz zestawia Heroda i jego królestwo z Osobą i Królestwem Jezusa podkreślając, iż to Jezus jest prawdziwym Panem i Bogiem. Co więcej pragnie także wskazać, iż Dobra Nowina przeznaczona jest także dla pogan. Stąd też w miejsce pokłonu pasterzy (Łk 2,8-20) wprowadza hołd pogańskich Mędrców z odległych krajów. Również i poganie mogą odpowiedzieć wiarą na Ewangelię – jeśli tylko otrzymają taką możliwość. Pisząc do Żydów Ewangelista pokazuje, że naród wybrany nie jest jedynym – nie tylko ten lud jest w stanie odpowiedzieć wiarą na Boże Objawienie. Co więcej – można odnieść wrażenie, iż ci, którzy powinni uwierzyć – paradoksalnie – nie uwierzyli. Ci którzy byli pewni siebie, swojej wiary i swojego wybrania okazali się słabi – nie dostrzegli nadejścia Pana.

W tradycji Starego Przymierza można odnaleźć motywy kreślące obraz pogan poszukujących w Izraelu zbawienia (zob. Iz 2,2-3; 43,14 i in.). Już Księga Liczb przekazuje opowiadanie o Balaamie, proroku ze Wschodu, który zapowiadał pojawienie się „gwiazdy z Jakuba” (Lb 24,17). Przybycie Mędrców do Jerozolimy wypełnia proroctwo Balaama o „gwieździe z Jakuba”. Mesjasz Izraela został objawiony poganom. Król Izraela stał się Panem „wielu narodów”. Obraz przybycia Mędrców do Betlejem przypomina także wizytę Królowej Saby u syna króla Dawida – u Salomona (zob. 1Krl 10,1-13). Jezus bowiem, nowy i ostatni syn Dawida jest uosobieniem mądrości, której posiadaniem szczycił się król Salomon (Mt 12,42)[6].

Przekaz o przybyciu Mędrców do Nowonarodzonego Zbawiciela nawiązuje także do sytuacji Kościoła otwartego na pogan i otoczonego wrogością ze strony Synagogi z powodu przynależności do Jezusa. Autor natchniony wskazuje, że gdy poganie przychodzą do Jezusa, Zbawiciela świata, są świadkami odrzucenia Jezusa ze strony Izraela, są świadkami przerażenia i złości Jerozolimy, która „zabija proroków i kamienuje tych, którzy są do niej posłani” (Mt 3,37).

Podobnie jak obecność czterech kobiet w genealogii Jezusa wskazywała na wejście pogan do Kościoła, tak też przybycie Mędrców zapowiada przystąpienie pogan do wspólnoty uczniów uznających Jezusa Mesjasza i Syna Bożego.

Magowie ze Wschodu

Pierwotnie greckie określenie magos odnoszone było do perskich kapłanów, później, w czasach hellenistycznych w ten sposób określano przedstawicieli wschodniej teologii, filozofii i przyrodoznawstwa. Magowie w starożytności uważani byli za czarnoksiężników i szarlatanów. Ceniono ich jednak za posiadaną wschodnią mądrość. Judaizm, choć odrzucał wszelkie praktyki czarnoksięskie, to jednak z uznaniem patrzył na magów. Chrześcijaństwo przejęło od judaizmu negatywną ocenę praktyk czarnoksięskich, przeciwstawiając się przybierającemu z czasem na sile wszelkiemu irracjonalizmowi. Stąd też często przekaz o pokłonie magów odczytywany był jako podkreślenie, iż Chrystus jest kresem magii. W przekazie jednak Ewangelii wg św. Mateusza Magowie – Mędrcy, ukazani są pozytywnie. Są pobożnymi poganami pragnącymi oddać pokłon Jezusowi[7].

Trudno dziś odpowiedzieć na pytanie ilu było owych mędrców, kim byli, skąd pochodzili. Na przestrzeni wieków, pod wpływem pobożności ludowej, powstało wiele legend i opowieści. Podawano, iż Magowie pochodzili z Arabii, inni wskazywali, iż Mędrcy pochodzili z Persji. W przekazach znaleźć można także odniesienia do Mezopotamii lub Etiopii. Również liczba mędrców długi czas była nieustalona. W Kościele zachodnim wcześnie ustaliła się liczba trzech – być może inspiracją do tego była Mateuszowa informacja o złożonych trzech darach. W ten sposób podaje już Orygenes (+256 r.). Jednak w Kościołach syryjskich mówiono o dwunastu magach oraz o towarzyszącym mu orszakiem. W przekazach apokryficznych znajdujemy wiele różnych szczegółów i wiele wskazań liczbowych. Trudno jednak wskazać który z przekazów jest najbardziej możliwy.

Różnie również określano czas przybycia Mędrców do Betlejem. Mówiono o okresie dwóch lat po narodzeniu Jezusa, inni za św. Augustynem, mówili o trzynastym dniu od narodzenia Jezusa. W późnym średniowieczu powstała tradycja relikwii Trzech Królów, które zostały sprowadzone do Włoch (do Mediolanu) w okresie wojen krzyżowych, a które zostały przeniesione do Kolonii około 1164 roku przez cesarza Fryderyka Barbarossę, gdzie znajdują się po dziś dzień.

Mędrców często nazywa się królami. W średniowieczu otrzymali oni imiona: Kacper, Melchior i Baltazar[8]. W legendach średniowiecznych Kasper przedstawiany był jako młodzieniec bez brody, Melchior jako siwobrody starzec, Baltazar zaś jako ciemnoskóry. Legendy opowiadają o ich powrocie drogą morską i ich nawróceniu przez św. Tomasza.

Mówiąc o przekazach apokryficznych, które w niezwykle barwny sposób kreślą szczegóły związane z przybyciem Magów do Betlejem, czy też o wskazaniach ojców Kościoła, czy świętych warto odnotować fragmenty w których pojawia się postać Maryi. I tak według św. Bernarda z Clairvaux złoto było potrzebne ubogiej rodzinie, kadzidło – bo grota miała przykry zapach, mirra – dla zabicia znajdującego się w niej robactwa. Św. Bernard pisze także, iż: Maryja i Józef mieli otrzymać 30 srebrników, które zgubili, znalazł je pasterz, który oddał je kapłanom; ci zaś dali je Judaszowi za zdradę Jezusa.

W innym apokryfie[9], autor opisując przybycie mędrców pisze także o Maryi i Józefie, którzy wraz z mędrcami uczestniczyli w pokłonie. „Józef i Maryja czcigodni i błogosławieni ludzie, godni by im powierzono Dziecko, aby byli nazywani i rzeczywiście byli rodzicami i opiekunami Dziecka Głosu, który zwiastował Dziewicy, i opiekunami Pełnej Woli Doskonałej Łaski. Maryja stała się bramą dla wielkiego Światła, które przyszło na świat z dobrocią, by rozproszyć ciemność. Była ona drogą życia do Boga, jej własnego syna, który się ukazał w ludzkim ciele, i stanie się dla niej sławą, pamiątką i błogosławieństwem na pokolenia pokoleń. Józef i Maryja wznieśli swe oczy i zobaczyli, że jest z nami i towarzyszy nam Światło, które przez łaskę urodziło się w ich domu. Rzekli do nas: „Wasze przybycie do nas nie podobało się nam, bo choć przywiedliście tu Światło i wielką nadzieję całego świata, to odchodzicie z Nim pozbawiając Go nas, mimo że w wielkiej łasce zostaliśmy uznani godnymi być Jego sługami przy wychowywaniu ciała, które pojawiło się w naszym domu. A oto teraz widzimy, że odchodzi wraz z wami”.

Mówimy do niej: „Błogosławiona niewiasto między niewiastami, wielebna Maryjo, która dzięki łasce byłaś godna począć z Ducha poprzez twoje czyste posłuszeństwo i urodzić Dziecko Życia wiecznego Słowa, ty która zostałaś obdarzona zaufaniem i uznana godną być nazywana Jego Matką! Oto teraz twoje chwalebne Dziecko jest wewnątrz ciebie, i oto w domu czeka na ciebie, choć jednocześnie nie opuszcza nas, tak jak nam powiedział, bowiem wielki jest dar życia, który poprzez twe Dziecko został dany wszystkim światom. Tajemnica, która dawniej była ukryta w Ojcu Wszechświata, została nam odsłonięta przez twe Dziecko. Ukazał się Skarb Życia, który był strzeżony dla wszystkich ludów. Nie tylko do ciebie należy ten Wielki Dar i Światło Życia, lecz do wszystkich światów, górnych i dolnych. Wznieś swe oczy i zobacz, że jest On w całym stworzeniu pełnym Jego chwalebnych tajemnic i że je całe oświeca. Objawił się teraz na świecie w ciele, tak że On i Jego postacie są wszędzie widziane, bowiem wysłany został przez Jego Majestat dla życia i dla zbawienia każdego człowieka”.

Po przedstawieniu spotkania mędrców z e świętą rodziną autor apokryfu zapisze, iż „Józef i Maryja radując się tym wszystkim, co usłyszeli [od nas] o Świętym Dziecku, odwrócili się i poszli do swego domu. Maryja weszła i znalazła Dziecko Światła śmiejące się i wychwalające wszystkie swoje niezgłębione i zadziwiające tajemnice, które od pradawnych czasów głoszono o Nim na całym świecie, i które oto przez Jego obecne ukazanie się wszystkie zostały spełnione. Wychwalało i wyznawało swego Ojca, który Je wysłał dla zbawienia Jego światów. Maryja i Józef oddali Mu pokłon, a Maryja rzekła doń: „Uradowałam się zobaczywszy Skarb Życia, moje Światło, Święte Dziecko posłuszeństwa moich uszu. Pan mego świętego dziewictwa otworzył me łono swą świętą łaską. Ucieszyłam się wielce, że w mym domu znalazłam mój wielki Skarb, który urodziłam, i moje wielkie Światło, które jest wieczne, gdyż sądziłam, mój Umiłowany, że ludzie ze Wschodu wskutek Twej wielkiej do nich miłości zabrali Cię w zamian za dary, które z Twych rzeczy Ci złożyli. Sądziłam tak, ponieważ widziałam Twoją świętą postać odchodzącą wraz z nimi”.

On zaś odpowiedział Maryi mówiąc słodkim i łagodnym głosem: „Pokój ci, moja matko i karmicielko, godna tego, by być błogosławioną między niewiastami, bowiem zasłużyłaś sobie na Owoc Głosu Życia, który otrzymałaś i poczęłaś z miłością, zrozumieniem, wiarą i bez wahania. Za twą służbę otrzymasz zapłatę i błogosławieństwo. Pamięć o tobie będzie obecna we wszystkich pokoleniach, a w nowym świecie otrzymasz sowite wynagrodzenie. Dzięki tobie Ewa i jej dzieci będą miały nadzieję i życie, bo Ty swą osobą usunęłaś włócznię, która broniła dostępu do Drzewa Życia. Przez ciebie na zawsze nastał spokój i pokój dla wszystkich światów od teraz po wieczne czasy. Amen.”

Gdzie jest Nowonarodzony?

Przekaz o pokłonie Mędrców, jak również cały drugi rozdział Ewangelii wg św. Mateusza, można zatytułować „poszukiwania Jezusa”[10]. Cały bowiem drugi rozdział koncentruje się wokół pytania: „Gdzie jest Jezus?”. Mędrcy pytają bowiem gdzie narodził się Mesjasz? Słyszą wtedy wyraźną odpowiedź: W Betlejem, na co wskazują słowa zapowiedzi Pisma „Bo tak napisał prorok: I ty Betlejem, ziemio Judy...” (Mt 2,5). Później, gdy Józef dowiaduje się o niebezpieczeństwie, Święta Rodzina spieszy do Egiptu. Na domyślne pytanie, gdzie przebywał Mesjasz po narodzeniu, Mateusz wskazuje: W Egipcie. „Z Egiptu wezwałem Syna mego...” (Mt 2,15). U końca wreszcie Ewangelii Dzieciństwa na pytanie gdzie jest Jezus – Ewangelista odpowiada: W Nazarecie. „Tak miało się wypełnić słowo proroka: Nazwany będzie Nazarejczykiem” (Mt 2,23).

Niezwykle ważne pytanie „gdzie” zadają po raz pierwszy Mędrcy którzy przybyli do Jerozolimy. Ewangelista milczy o podróży Mędrców. Mateusza bowiem interesują oni od momentu przybycia do Jerozolimy, od momentu postawienia pytania: „Gdzie jest Nowonarodzony Król Żydowski?”. Mędrcy interesują Apostoła od chwili gdy pytają o drogę do Jezusa, gdy szukają z Nim spotkania.

Kreśląc historię przybycia Mędrców św. Mateusz podpowiada, że każdy winien wzorem mędrców szukać drogi do Zbawiciela – jest rzeczą konieczną, by odnaleźć Boga-z-nami. Historia spieszących ze wschodu Mędrców zachęca by nieustannie szukać gdzie jest Jezus. Gdzie mogę Go znaleźć? Również Bóg bowiem nieustannie szuka człowieka. Ciekawym jest, że pierwsze słowa wypowiedziane przez Boga do Adama brzmią: „Gdzie jesteś?” (Rdz 3,9). Zostały one wypowiedziane po to, by obydwaj mogli się spotkać.

Mędrcy pytają o drogę do Króla Żydowskiego[11]. Przywołując mesjański tytuł Jezusa „Król Żydowski” Mateusz stawia pod znakiem zapytania tytuł królewski Heroda, który przecież był Idumejczykiem, i równocześnie podkreśla prawowitość królowania Jezusa. Mędrcy jakby nie zauważają królewskości władcy Jerozolimy – nie oddają mu hołdu. Oni bowiem szukają prawdziwego Króla. Króla, którego narodzenie obwieściła im tajemnicza gwiazda.

Pisząc o poszukujących Nowonarodzonego Mateusz przekazuje informację o gwieździe, którą Mędrcy ujrzeli na Wschodzie, a za przewodem której przybyli oni do Jerozolimy. W przekazie o narodzeniu Jezusa gwiazda zwiastuje i prowadzi ku radości (Mt 2,10). Wydaje się, iż św. Mateusz pisząc o gwieździe nawiązuje do rozpowszechnionego przekonania w starożytności wedle którego, każdy człowiek posiada swoją gwiazdę. Ludzie znaczący mają gwiazdę jasną, zwyczajni i prości – ledwie dostrzegalną. Jedna i druga pojawia się wraz z narodzinami człowieka i gaśnie wraz z jego śmiercią. Mędrcy szukają „Jego gwiazdy” (Mt 2,2). Za wzmianką o gwieździe kryje się także wspomniane wcześniej odniesienie do starotestamentalnego proroctwa Balaama, proroka pogańskiego (Lb 23,7), który został wezwany przez króla Moabu, aby przeklinał Izraela. Bóg jednak sprawił, że Balaam wypowiedział błogosławieństwo: „Widzę go, lecz jeszcze nie teraz, dostrzegam go, ale nie z bliska. Wschodzi Gwiazda z Jakuba, a z Izraela podnosi się berło” (Lb 24,17). Patrząc w przyszłość prorok widzi, jak z Jakuba (czyli Izraela) podnosi się Gwiazda (czyli Władca). Proroctwo Księgi Liczb spełniło się w Jezusie, „gwieździe nad Jakubem”.

Inni komentatorzy uważają, iż autor natchniony pisząc o gwieździe nawiązuje do motywu gwiazdy występującej w grecko-rzymskim świecie na monetach. Gwiazdę umieszczano nad głową władcy znacząc jego wielkość. Tak też miałby czynić Mateusz: przekaz, że „gwiazda stanęła nad miejscem, gdzie było Dziecię” oznaczałby wtedy, że nowonarodzone Dziecię zostało przez Boga wybrane i wyznaczone na Króla. Przybywający ze Wschodu Mędrcy są znakiem że Jezus jest nie tylko Królem Syrii lub Babilonu, ale Królem całego świata.

Inni podkreślają, iż to nie byle kto, ale Mędrcy idą za wskazówkami gwiazdy. Patrzenie na gwiazdy, zachwycanie się bezkresem niebios i usiłowanie poznania ich, wnikanie w ich rytm i harmonię, zapoczątkowały zdobycze wiedzy ludzkiej. Niebo rzeczywiście reguluje zjawiska ziemskie: ustala następstwo pór roku, miesięcy, dni i godzin, wyznacza pracę i odpoczynek, czas siewu i zbiorów, rozstawania się i odnajdywania, opłakiwania i święta. Mędrcy jednak nie zadawalają się obserwacją gwiazd. Dla nich wiedzą jest nie tylko obserwacja tego, co jest, ale zapytywanie się, co to znaczy. To właśnie pytanie prowadzi ich do poszukiwania i znalezienia Zbawiciela.

Trudno uznać, czy u podstaw teologicznej refleksji Mateusza znajduje się historyczne, zjawisko astronomiczne zaobserwowane przez chrześcijan. Trudno wskazać na jakieś konkretnie zjawisko[12]. Starsze opracowania wskazują, iż owa gwiazda, która powstała na wschodzi, towarzyszyła rzeczywiście wędrowcom – wyjątkowo tylko zgasła na czas wizyty w pałacu Heroda. Nie wydaje się jednak, by Mateusz pisząc o gwieździe myślał o konstelacji kilku gwiazd czy planet (np. jak wskazywał J. Kepler w XVI w. o koniunkcji Jowisza i Saturna w 7 wieku p.n.e.), gdyż grecki termin aster oznacza raczej jedną gwiazdę. Trudno przyjąć, iż była to jakaś nowa, stała gwiazda, kometa (jak kometa Halley’a – ta jednak pojawiła się 12/11 r. p.n.e.), czy też jakiś meteor świetlny. Czy rację miał Orygenes wskazujący, iż ową gwiazdą była właśnie kometa? Czy był to – jak twierdzi św. Chryzostom widzialny samym Magom meteor świetlny? Trudno jednoznacznie powiedzieć.

Papież Franciszek uczy, iż Mędrcy „idąc za światłem, poszukiwali Światła. Gwiazda, która pojawiła się na niebie, rozpaliła w ich umyśle i w ich sercach światło, pobudzające do poszukiwania wielkiego Światła Chrystusa. Mędrcy wiernie podążali za tym światłem, które ich wewnętrznie przenikało, i spotkali Pana”. „Idąc za przykładem Mędrców z naszymi małymi światłami, szukajmy Światła i strzeżmy wiary.”[13].

Spotkanie z Herodem

Aby odnaleźć Nowonarodzonego Króla, Mędrcy zadali sobie trud podróży. W spiesząc za gwiazdą przybyli do Jerozolimy[14]. Ich poszukiwania Nowonarodzonego Króla – ich pytanie, sprawiają, że tak Herod, jak i cała Jerozolima przerazili się (Mt 2,3). Z tekstu nie wynika czy Jerozolima przeraziła się bo Herod zadrżał, czy też również i lud Jerozolimy zadrżał na wieść o Nowym Królu. Z pewnością przeraził się Herod, który był niezwykle podejrzliwym królem. Nieustannie obawiał się o swoją władzę. Tekst Ewangelii potwierdza, iż Mateusz dobrze znał władcę Judei. W ostatnich latach swego życia Herod skazał na śmierć swych synów: Arystobula, Aleksandra i Antypatra. Nakazał także zgładzić faryzeuszy podejrzewanych o przygotowywanie spisku na jego życie. Lista zbrodni Heroda jest niezwykle długa. Usłyszanych wieści Herod rzeczywiście mógł się obawiać – jego tytuł „król żydowski” był owocem nieczystych starań i zbrodni. Stąd też przyjęcie przybyszów i jego zainteresowanie ich wieściami. Herod jednak nie zamierzał szukać prawdy. Szukał siebie.

Słysząc o poszukiwaniach Mędrców Herod wzywa arcykapłanów i uczonych aby zasięgnąć ich rady. Nie cieszył się on zbytnią popularnością wśród mieszkańców Jerozolimy. Stąd też zapowiedź narodzin nowego króla lub Mesjasza winna w rzeczywistości wywołać wśród mieszkańców jedynie radość. Tak jednak się nie stało. Wezwanych arcykapłanów i uczonych ludu Herod pyta o miejsce narodzenia się Chrystusa. Mędrcy bowiem nie wiedzą gdzie ma się narodzić Mesjasz. Potrzebują pomocy. Znamienne jest, że choć Żydzi przewyższają przybyłych wiedzą – znają bowiem i przepowiednie i miejsce narodzin oczekiwanego Mesjasza, to jednak ta wiedza nie prowadzi ich do właściwego celu. Nie prowadzi ich do spotkania. Paradoksalnie to poganie, a nie oni, oddają hołd Mesjaszowi. Przytaczane przez arcykapłanów i uczonych proroctwa – zapowiedzi Starego Przymierza, wyraźnie prowadzą ku Zbawicielowi ku Betlejem. Oni jednak do Betlejem nie wyruszają.

Uczeni cytując proroctwa Starego Testamentu (Mi 5,1 oraz 2Sm 5,2) wskazują, że przyszły Król-Mesjasz nie będzie panował nad ludem, ale będzie go pasł, będzie się troszczył o niego bezinteresownie, będzie królem łagodnym (2Sm 5,2). Taki pasterz będzie przeciwieństwem każdego króla, w szczególności króla Heroda. Ewangelista kreśli niezwykły obraz Jezusa. Wskazuje, że Jezus jest oczekiwanym Mesjaszem, Władcą Izraela (Mi 5,1) i równocześnie podkreśla, że Nowonarodzony Król jest Pasterzem swego ludu (2Sm 5,2)[15].

Będąc władcą obłudnym i przewrotnym Herod fałszywie prosi Mędrców, by w drodze powrotnej powiadomili go o miejscu narodzin Zbawiciela. Chce uczynić z Mędrców swoich wysłanników – chce za ich pomocą sprawić nieprawość – zło. Mateusz nie podaje, czy Mędrcy odpowiedzieli pozytywnie na wyrażone życzenie Heroda. Być może zachowanie Heroda nie wzbudziło ich podejrzeń. Z punktu widzenia historycznego dziwnym jest, że Herod nie wysłał swoich ludzi, którzy towarzyszyliby, choćby z ukrycia, dalszej podróży Mędrców. Smutnym jest, że Mędrcy udali się by oddać pokłon Temu, o którym mówiły proroctwa, uczeni zaś żydowscy, choć wiedzieli gdzie jest miejsce narodzin Mesjasza, nie wykazali żadnego zainteresowania – nie wyruszyli by spotkać Mesjasza. Niezwykłe jest też, że cała Jerozolima jest obojętna na to wszystko co się dokonuje. Radują się jedynie Mędrcy – wszyscy inni są całkowicie obojętni na wydarzenia, które się dokonują.

Opuściwszy dwór Heroda, Mędrcy ponownie spostrzegają gwiazdę, która prowadzi ich ku Betlejem. Czy rzeczywiście koniecznym był taki przewodnik. Wszak z Jerozolimy do Betlejem jest zaledwie kilka kilometrów. Czy rzeczywiście gwiazda zatrzymała się nad gospodą w której przebywała Święta Rodzina? Być może cały opis ukazujący gwiazdę za przewodniczkę Mędrców, należy traktować bardziej jako teologiczne zamierzenie Mateusza. Oto Mędrcy – a w ich osobach narody pogańskie, szukali w ciemnościach Jezusa. Bóg nagradza ich poszukiwania, ich starania i daje im gwiazdę – daje im światłość, która prowadzi ich do Zbawiciela.

Znaleźli Dziecię i Jego Matkę

Centralnym punktem opisu św. Mateusza jest pokłon. Konicznym jest w tym miejscu zwrócenie uwagi, iż Mateusz zapisze, iż Mędrcy „weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją” (Mt 2,11). Mędrcy odnajdują Dziecię z Matką w domu. Brak wzmianki o Józefie podkreśla szczególną pozycję Maryi. Formuła „Dziecię i Jego Matka” pojawia się w drugim rozdziale Ewangelii wg św. Mateusza pięć razy (zob. Mt 2,11.13.14.20.21). Można by rzec, iż przy Jezusie zawsze jest Jego Matka. Znamiennym jest, iż jedynie za pierwszym razem ewangelista wymienia imię Maryi (Mt 2,11). W pozostałych miejscach w miejsce imienia wymieniona jest godność Matki. Macierzyństwo Maryi staje się tytułem godności.

Zobaczywszy Jezusa, ewangelista zapisze, że „bardzo się uradowali” (Mt 2,10). Bóg jest Miłością. A gdy się znajdzie miłość, gdy doświadczy się miłości nastaje czas radości. Radość jest znakiem obecności Chrystusa. Tam gdzie On jest, tam jest radość. Jest ona przekazywana każdemu, kto miłuje, kto znajduje skarb (Mt 13,44), kto spotyka Żyjącego (Mt 28,8-9). Smutek jest znakiem nieobecności Boga.

Pisząc o pokłonie św. Mateusz zaznaczy, iż Mędrcy proskyneo – a zatem padli na twarz, oddali pokłon należny bogom, królom czy też szczególnie ważnym osobom. Termin ten pojawia się w Ewangelii wg św. Mateusza tam gdzie przychodzą do Jezusa potrzebujący, prosząc Go o pomoc – wsparcie. Pokłon oddają Mistrzowi uczniowie gdy dostrzegają w Nim Pana. Pokłon oddaje trędowaty, który przychodzi prosić Jezusa o oczyszczenie (Mt 8,1-4). Pokłon oddaje Jezusowi zwierzchnik synagogi Jair, gdy przychodzi do Jezusa prosząc Go: „Panie, moja córka dopiero co skonała, ale przyjdź i połóż na nią rękę, a żyć będzie” (Mt 9,18-26). Przejęci lękiem i zadziwieni uciszeniem burzy na jeziorze i wichru pokłon oddają Jezusowi Jego uczniowie (Mt 14,22-33). Oddając zaś pokłon Panu wyznają – „Prawdziwie jesteś Synem Bożym” (Mt 14,33). Pokłon oddaje Jezusowi kobieta kananejska prosząc o uzdrowienie ciężko chorej córki, którą nękał zły duch (Mt 15,21-28). Pokłon oddaje Jezusowi także matka synów Zebedeusza – Salome, prosząc Mistrza, by jej synowie mogli zasiąść w Jego królestwie po prawej i lewej stronie (Mt 20,20-23). Pokłon oddają Jezusowi także niewiasty doświadczając prawdy o Zmartwychwstaniu (Mt 28,9). Pokłon Zmartwychwstałemu oddają wreszcie Apostołowie, gdy przychodzi do nich Zmartwychwstały (Mt 28,17)[16].

Pokłon ten wskazuje na godność Jezusa który jest Synem Bożym (Mt 1,21; 2,15), Synem Dawida (Mt 1,1) i Emmanuelem (Mt 2,23). W scenie drugiego rozdziału Ewangelii wg św. Mateusza, Mędrcy oddają pokłon Królowi, którego ukazuje im Jego Matka – Maryja.

Oddając pokłon Mędrcy składają dary. Stary Testament wielokrotnie zapowiadał czas, gdy nadejdą poganie by złożyć dary królowi Izraela. Psalmista pisze o królach, którzy upadną na twarz przed Królem-Mesjaszem, pisze o wszystkich narodach służących i składających mu swe dary (Ps 72). Prorok zaś Izajasz zapowiada pielgrzymowanie wszystkich narodów i królów do światła z niezwykłymi darami: złotem i wonnościami (Iz 60,1-6). Autor Ewangelii pisze o niezwykłych darach: złoto, kadzidło i mirra. Kadzidło jest żywicą pachnących drzew rosnących w Arabii, Indiach i Somalii. Żywicę tą zbierano z ponad dziesięciu gatunków drzew z domieszką ziołowych aromatów. Kadzidło używane było nie tylko jako przyjemny środek zapachowy, ale miało być również symbolem wznoszącej się do Boga modlitwy. Mirra jest również żywicą pochodzącą z balsamowych drzew w Arabii i Etiopii. Był to starożytny środek leczący i gojący rany. Jedno i drugie stosowane było w kulcie, w praktykach magicznych oraz w celach kosmetycznych. Wraz ze złotem stanowiły najbardziej kosztowne przedmioty starożytności[17].

Widząc Jezusa Mędrcy „otworzyli swe skarby” (Mt 2,11). Skarbem u Mateusza jest serce człowieka. Gdzie jest twój skarb, tam będzie też serce twoje (Mt 6,21). Przybywszy do Boga-z-nami Mędrcy otwierają nade wszystko swoje serca. Jezus może w nich stać się. Symbolicznie dla Mateusza Mędrcy otworzyli swoje serca i ofiarowali to, co one zawierały. Złoto – bogactwo widzialne, przedstawia to, co się posiada. Kadzidło – to symbol bogactwa niewidzialnego jak Bóg, przedstawia to, czego się pragnie. Mirra – maść lecząca rany, przedstawia to, kim się jest. Otwierają zatem przed Bogiem to, co posiadają, swoje pragnienia i niedostatki. A Bóg wchodzi w ich skarby.

W II wieku św. Ireneusz z Lyonu tłumaczył, że podarowane przez Mędrców złoto to znak królewskiej godności Jezusa, kadzidło znak Jego Boskości, mirra zaś była zapowiedzią śmierci Jezusa na krzyżu. Inni komentatorzy widzą w darach symbole godności królewskiej (złoto), kapłańskiej (kadzidło) i wypełnienia proroctw mesjańskich (mirra). Dary miały być też świadectwem tego, że Mędrcy uwierzyli w Chrystusa, który jest prawdziwie Bogiem (złoto), prawdziwie człowiekiem (mirra) i prawdziwie Królem (złoto).

Po złożeniu darów Mędrcy otrzymują we śnie nakaz, by wyruszyli w drogę powrotną inną drogą[18]. Mateusz wskazuje, że to sam Bóg prowadzi tych, którzy oddali cześć Mesjaszowi. Sam Bóg niweczy zbrodnicze zamysły Heroda. Mędrcy odchodzą. Patrząc na Ewangelię św. Łukasz można powiedzieć, iż radosny powrót pasterzy (Łk 2,20) w Ewangelii św. Mateusza jest ucieczką Mędrców przed prześladowaniem. Być może jest to wskazanie i pouczenie Ewangelisty dla prześladowanych chrześcijan. Historia Mędrców – ich pobożność, złożone przez nich dary – niewątpliwie jest wskazaniem, iż ludzi pobożnych, ludzi szukających wytrwale Pana, Bóg ma w swojej opiece.

Inną drogą wrócili do swojej ojczyzny. Mateusz podkreśli inność tej drogi, gdyż oni już spotkali Jezusa. I dlatego idą inną drogą. Już nie tą, na której szukali Go, nie znając Go. Teraz już idą tą, na której znaleźli Tego Kogo szukali. Mędrcy już nie są tacy jak przedtem. Znaleźli miejsce, „gdzie” narodził się Król. Miejscem tym stało się ich serce. Mają zatem już ze sobą nowe niebo i nową ziemię, nasienie, które poniosą, gdziekolwiek pójdą.

Czytając Mateuszowy opis pokłonu Mędrców warto zwrócić uwagę, iż Maryja jest tu obecna niejako w cieniu. Niewątpliwie jednak jest Ona cała czas blisko Jezusa. Jest Tą, którą choć niewidoczna, ale zawsze gotowa by ukazywać Go poszukującym. W przekazie św. Mateusza, inaczej niż to jest w Ewangelii wg św. Łukasza, Maryja nie wypowiada ani jednego słowa. Zasadniczo jednak rysy teologiczne są takie same. Mateusz podkreśla nade wszystko Boskie pochodzenie Jezusa – ale również przedstawia Jego Matkę jako prawdziwą Bogurodzicę[19]. Godność Maryi jako Bogarodzicy daje Jej tytuł do najwyższej po Bogu czci. Myśl ta pojawia się w scenie pokłonu magów, którzy składają Chrystusowi hołd należny tylko Bogu. Cześć, jaką okazują oni Chrystusowi, staje się także w jakiś sposób udziałem Jego Matki, gdyż Ona ukazuje Dziecię Jezus przybyszom ze Wschodu i uczestniczy w chwale swego Syna.

Do Egiptu i Nazaretu

Przekaz o ucieczce do Egipcie i powrocie (Mt 2,13-23) jest ostatnim, trzecim aktem Mateuszowej historii Dziecięctwa. Scena pierwsza (Mt 2,13-15) zawiera polecenie wydane Józefowi, by ten wraz z Dzieciątkiem i Jego Matką uchodził do Egiptu. Polecenie to Józef wykonuje bezzwłocznie. Druga scena (Mt 2,16-18) przedstawia gniew Heroda ora jego rozkaz wymordowania dzieci w Betlejem do lat dwóch. Scena trzecia (Mt 2,19-23) – po śmierci Heroda anioł nakazuje Józefowi, by ten wrócił do ziemi Izraela, i dalej by osiadł nie w Judei, ale w Galilei[20].

Ewangelia wg św. Łukasz milczy o tych wydarzeniach. Przekaz jednak św. Mateusza jest wiarogodny. O pobycie Jezusa w Egipcie, choć w kontekście polemicznym, wspominają teksty rabinackie (zob. bSanh 107b), a także teksty pogańskie i polemizujące z chrześcijaństwem. Według tych przekazów – pamiętajmy, które były przeciwne chrześcijaństwu – Jezus w Egipcie miał się nauczyć sztuki czarnoksięskiej. Warto także pamiętać, iż teksty te mówią o pobycie w Egipcie Jezusa, gdy Ten był już dorosły. Trudnym z jednej strony jest także uznanie rzezi niemowląt, którą przekazuje św. Mateusz. Milczą bowiem o tym źródła pozabiblijne. Z drugiej jednak strony warto pamiętać, iż rodzina Heroda i jego bliscy doświadczyli bardzo wiele zła od władcy. Wydaje się także, iż liczba zamordowanych dzieci była niezbyt duża (niektórzy mówią o 25 chłopcach). Stąd też milczą o tym wydarzeniu teksty pozabiblijne[21].

Obraz ucieczki do Egiptu Józefa wraz z Maryją i Jezusem może przypominać los Józefa, jego ojca Jakuba i braci, którzy udali się do Egiptu, tam stali się narodem i powrócili do Ziemi Obiecanej. Niewątpliwie historycznemu wydarzeniu św. Mateusz chciał nadać znaczenie teologiczne, stąd też nawiązanie do Rdz 46,2-5. Oto Jezus zostaje ukazany jako nowy Jakub, w którym weźmie początek nowy lud Boży – Kościół[22].

Niewątpliwie, historia ucieczki do Egiptu uczy, iż losami Jezusa kieruje sam Bóg. On czuwa nad Świętą Rodziną nieustannie. Tym, który otrzymuje polecenie od Boga jest Józef. Autor ewangelii pokazuje jednak, iż w centrum zainteresowania Bożego posłańca jest „Dziecię i Jego Matka”. Znamienne jest, iż tak w opisie ucieczki, jak również w przekazie o powrocie ewangelista zawsze umieszcza w łączności „Dziecię i Jego Matkę”. Można powiedzieć, iż Maryja i Nowonarodzony są traktowani jako jedność. Rzecz jasna, iż dla starożytnych pisarzy niewątpliwie najważniejszą osobą był Jezus. Podkreślają oni: „Ewangelista nie mówi: „Weź Matkę i Jej Dzieci”, ale: „Weź Dziecię i Jego Matkę”, ponieważ Dziecię nie narodziło się dla Matki, ale właśnie dla Dziecięcia Maryja została wybrana na Matkę. Nie było chwałą dla Dziecięcia mieć Matkę, ale raczej błogosławieństwem dla Niej było mieć Syna. Mówiła zresztą: „Błogosławioną zwać mnie będą odtąd wszystkie pokolenia”.[23]

Przywołując i reinterpretując proroka Ozeasza: „Z Egiptu wezwałem mojego Syna” (Oz 11,1; Mt 2,15), ewangelista nadaje starotestamentalnemu cytatowi sens chrystologiczny. Co więcej, skoro Jezus jest Synem Bożym, to Maryja jest Bożą Rodzicielką, Bogarodzicą. Św. Mateusz wyraźnie uczy nas, iż Maryja jest prawdziwą Theothokos[24].

Ewangelista pomija szczegóły co do drogi jaką udali się do Egiptu, jak długo trwała podróż czy jak długo Święta Rodzina pozostała w Egipcie. Dla św. Mateusza informacje te – być może znane, nie były szczególnie ważnymi. Dla niego ważniejszym było pokazanie wypełnienie się zapowiedzi Starego Testamentu, a nade wszystko konsekwentne pokazywanie opieki Boga nad Świętą Rodziną. Apokryficzna tradycja uzupełnia bardzo obficie milczenie Mateusza.

Śmierć Heroda pozwoliła powrócić nie tylko Świętej Rodzinie, ale i wielu innym, którzy ratowali się przed krwawym królem. Egipt bowiem był często terenem gdzie mogli chronić się Izraelicie w niebezpieczeństwie. Nie wiemy jak długo Święta Rodzina pozostała w Egipcie. Ponownie bardzo różne informacje podają różne przekazy apokryficzne. Dla Mateusza jednak ważniejszym jest podkreślenie opatrzności Bożej, która czuwa nad swoimi wybranymi. Ewangelista także pokazuje także posłuszeństwo Józefa.

Podobnie jak przy zwiastowaniu, jak przy konieczności ucieczki do Egiptu, tak i w Egipcie Józef otrzymuje nakaz opuszczenia Egiptu. Takie działanie Boże przypomina dar jaki posiadał Józef egipski, wyjaśniający sen faraonowi (zob. Rdz 41). Słowa wypowiedziane przez anioła: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia” (Mt 2,20) przypominają słowa skierowane przez Boga do Mojżesza: „Wracajże do Egiptu, gdyż umarli wszyscy ci, którzy czyhali na twe życie” (Wj 4,19). Niewątpliwie Ewangelia wg św. Mateusza na wiele sposobów łączy się z opisami starotestamentowymi, nawiązuje do nich, przywołuje je. Warto jednak ponownie zwrócić uwagę na szczególną troskę jaką Bóg otacza „Dzieciątko i Jego Matkę”. Józef staje się Bożym człowiekiem – wręcz Bożym strażnikiem Bożego Syna i Jego Matki.

Po powrocie do ziemi narodu wybranego Józef jednak nie zamieszkuje w Judei, a w małej galilejskiej miejscowości, w Nazarecie[25]. Dzieje się tak na skutek ponownej interwencji anioła. Warto mieć w pamięci, iż Nazaret nie był miastem, ale niewielką osadą. Jego nazwa nie pojawia się w Starym Testamencie czy innych przed nowotestamentalnych tekstach. Mateusz podkreśla zamieszkanie Świętej rodziny w Nazarecie, gdyż prawdopodobnie miejscowość ta była elementem sporu chrześcijaństwa z judaizmem. Wydaje się, iż stawiano zarzut, iż jest niemożliwym, by Mesjasz wywodził się z tak mało znaczącej miejscowości. Być może również pierwsi chrześcijanie odczuwali takie pochodzenie Jezusa jako trudność (zob. J 1,46). Być może Mateusz z tych powodów podkreśla, iż Święta Rodzina powracając z Egiptu osiadła w Nazarecie[26].

Apokryficzny obraz

Wydarzenia, tak bardzo krótko ukazane przez św. Mateusza, uzupełniają liczne apokryfy. Ciekawym jest, iż wiele z nich bardzo dużo uwagi poświęca osobie Matki Jezusa. Do dziś potwierdzeniem tego są liczne świątynie, które powstały w miejscach związanych nie tylko z przekazem tekstów kanonicznych, ale z inspiracji tekstów apokryficznych. Przykładem w samym Betlejem może być franciszkańskie sanktuarium Groty Mlecznej. Poszczególne teksty jak i tradycje chrześcijańskie bardzo mocno koncentrują się na osobie Maryi.

Apokryficzna Ewangelia Pseudo-Mateusza opisuje podróż Świętej Rodziny do Egiptu i samo przybycie. Przekaz ten, choć pełen cudowności i niezwykłości pokazuje wielkość i znaczenie Maryi już w pierwszych wiekach chrześcijaństwa[27].

Kiedy przybyli do pewnej jaskini i chcieli w niej odpocząć, Maryja zeszła z osiołka i siadła, trzymając na kolanach Jezusa. Była tam Maryja, a z nią również trzech chłopców [sług] i jedna dziewczyna, którzy towarzyszyli im w drodze. Nagle z groty wyszło wiele smoków, na których widok dzieci zaczęły krzyczeć ze strachu. Wtedy Pan, który nie skończył jeszcze dwu lat, zsunąwszy się z kolan matki, stanął przed smokami, one zaś oddały Mu hołd i odeszły. I wtedy spełniło się to, co zostało powiedziane przez proroka psalmistę: „Chwalcie Pana z ziemi, smoki i wszystkie głębiny morskie”. Sam zaś mały Jezus szedł z nimi, aby nikomu nie szkodziły. Lecz Maryja i Józef mówili między sobą: „Lepiej byłoby dla nas, żeby te smoki nas zabiły, niż Dzieciątko zraniły”. Jezus zaś rzekł do nich: „Nie myślcie, że jestem dzieckiem; ja bowiem zawsze byłem mężem dorosłym. Trzeba więc, aby wszystkie dzikie zwierzęta złagodniały wobec mnie”.

Podobnie lwy i lamparty z czcią padały przed Jezusem i towarzyszyły Mu na pustyni. Dokądkolwiek Maryja i Józef udali się, poprzedzały ich wskazując drogę. Swoją uległość okazywały pochyleniem głowy, a gotowość usługiwania zaznaczały merdaniem ogonem. Kiedy Maryja pierwszego dnia zobaczyła wokół siebie lwy, lamparty i różne gatunki dzikich zwierząt, bardzo się zlękła. Dziecię Jezus zaś z uśmiechem spoglądając na nią powiedziało: „Nie bój się, matko, podążają bowiem one z nami nie dla zguby, lecz dla posługi twojej”. Słowa te usunęły bojaźń z ich serc. Lwy zaś kroczyły razem z nimi wraz z wołami, osłami i bydlętami jucznymi, które niosły potrzebne im rzeczy, i nikogo nie atakowały, choć razem przebywały. Łagodne były wśród owiec i baranów, które Józef i Maryja zabrali z Judei i mieli ze sobą. Te zaś szły pośród wilków i nie płoszyły się. Nikt się nikogo nie bał, nikomu też nie działa się krzywda. Wtedy wypełniło się to, co Izajasz powiedział: „Wilki z baranami paść się będą, lew i wół razem jeść będą plewy”. Były bowiem dwa woły, którym lwy wskazywały drogę Pana naszego, Jezusa Chrystusa; one razem ciągnęły wóz z potrzebnymi rzeczami.

Po trzech dniach takiego podróżowania Maryja poczuła zmęczenie od nadmiernego żaru na pustyni. Widząc palmę powiedziała do Józefa: „Odpocznę nieco pod jej cieniem”. Józef z pośpiechem zawiózł ją pod palmę i pomógł zejść z osła. Kiedy Maryja spoczęła pod drzewem przyglądając się liściom palmy, dostrzegła wiele owoców i powiedziała do Józefa: „Chciałabym, jeśli to możliwe, pokosztować owoców tej palmy”. A Józef rzekł do niej: „Dziwi mnie, że tak mówisz. Widzisz przecież, jak wysoka jest ta palma, a pragniesz jeść jej owoce. Ja zaś martwię się brakiem wody, bo nasze bukłaki są puste i nie mamy czym ugasić pragnienia, ani my, ani nasze zwierzęta”. Wtedy dzieciątko Jezus spoczywając na łonie swej matki, dziewicy, zawołało do palmy: „Pochyl się, drzewo, posil swoimi owocami moją matkę”. I na te słowa natychmiast palma nachyliła swój wierzchołek aż do stóp Maryi, i zebrano z niej owoce, którymi wszyscy się posilili. Kiedy już wszystkie owoce palmy zostały zebrane, pozostała ona pochylona oczekując rozkazu powstania od Tego, na którego rozkaz się pochyliła. Wtedy Jezus rzekł doń: „Powstań, palmo, wzmocnij się i podziel los moich drzew, które są w ogrodzie Ojca mego. Odkryj zaś u swych korzeni źródło, które ukryte jest w ziemi. Niech z niego popłyną wody dla ugaszenia naszego pragnienia”. I natychmiast podniosła się palma, z jej korzeni zaczęły wypływać źródła wód przezroczystych, zimnych i słodkich. Widząc te źródełka Józef i Maryja ucieszyli się wielce i ugasili pragnienie wraz z pozostałymi ludźmi i zwierzętami i złożyli dzięki Bogu.

Następnego zaś dnia udali się w dalszą drogę. Kiedy opuszczali to miejsce, Jezus zwracając się do palmy rzekł: „Taki przywilej daję ci, palmo, że jedną z twoich gałązek wezmą aniołowie moi i posadzą w ogrodzie Ojca mego. Udzielam tobie takiego błogosławieństwa, że o wszystkich, którzy w jakiejś walce zwyciężą, będzie się mówić: «Zdobyliście palmę zwycięstwa»”. Gdy On to mówił, ukazał się anioł Pański i stojąc przed palmą wziął jedną z jej gałązek i trzymając ją w ręku uleciał do nieba. Widząc to wszyscy upadli na oblicza swoje i tak pozostali niczym martwi. Wtedy Jezus rzekł do nich: „Dlaczego strach ogarnął wasze serca? Czy nie wiecie, że ta palma, którą poleciłem przenieść, będzie przygotowana w miejscu szczęśliwości dla wszystkich świętych, jak była przygotowana na tej pustyni dla was?”

Józef rzekł do Jezusa: „Panie, bardzo dokucza nam upał. Jeżeli się Tobie podoba, pójdziemy nad brzegiem morza; przechodząc bowiem przez miasta nadmorskie będziemy mogli nieco odpocząć”. Jezus mu odpowiedział: „Nie obawiaj się o to, Józefie! Tak skrócę wam drogę, że w ciągu jednego dnia przejdziecie tyle, ile można przejść w ciągu trzydziestu dni”. Gdy to powiedział, oto przed ich oczyma ukazały się wzgórza i równiny Egiptu. Szczęśliwi i uradowani dotarli do granic miasta zwanego Sohennen, do którego weszli. A ponieważ nie znali nikogo, kto mógłby ich przyjąć w gościnę, wstąpili do świątyni, zwanej kapitolem tego miasta egipskiego. W świątyni tej stało trzysta sześćdziesiąt pięć posągów bóstw, którym codziennie w obrzędach bałwochwalczych oddawano cześć boską.

Gdy Maryja weszła z Dzieciątkiem do świątyni, stało się tak, iż wszystkie posągi padły na ziemię; wszystkie leżały z doszczętnie rozbitymi i strzaskanymi obliczami, by jawnie okazała się ich nicość. Wtedy wypełniło się to, co powiedział prorok: „Oto Pan przyjdzie na lekkim koniu i wkroczy do Egiptu, a poruszą się przed Jego obliczem wszystkie dzieła rąk Egipcjan”. Skoro doniesiono o tym Afrodyzjuszowi, zarządcy tego miasta, przybył on do świątyni z całym swoim wojskiem, wszystkimi swoimi przyjaciółmi i towarzyszami. Kapłani zaś świątyni spodziewali się, że ukarze on tych, którzy stali się przyczyną zniszczenia ich bogów. Ów zaś, wkroczywszy do świątyni, przekonał się, że prawdą jest to, o czym słyszał. Natychmiast podszedł do Maryi, a Dzieciątku, które trzymała na rękach, pokłonił się jako Panu. Oddawszy zaś Jemu cześć przemówił do całego swego wojska i do wszystkich swoich przyjaciół mówiąc: „Jeśliby On nie był Panem tych wszystkich bogów, to oni bynajmniej nie padliby na oblicza swoje przed Nim, ani nie leżeliby powaleni przed Nim, poświadczając, że On jest ich Panem. Jeżeli my wszyscy przezornie nie uczynimy tak, jak bogowie nasi uczynili, możemy wzbudzić Jego gniew i wszyscy zginiemy, jak to przydarzyło się Faraonowi, królowi Egipcjan, który panował w tych dniach, kiedy Bóg dokonał wielkich cudów w Egipcie i wyprowadził z niewoli swój lud potężną ręką”

 

 

[1] Św. Augustyn, Mowa 200 (Na Objawienie Pańskie), 1,1-2; 3,1-4.

[2] Zob. J. Łach, Dziecię się nam narodziło, s. 58-59.

[3] Zob. J. Czerski, Maryja w tajemnicy Wcielania według Mt 1 – 2, „Salvatoris Mater” 2(2000), s. 42.

[4] Herod Wielki zmarł najprawdopodobniej tuż przed świętem Paschy w 4 roku przed naszą erą. Zob. J. Flawiusz, Dawne Dzieje Izraela, XVII,167.213. Stąd też rok narodzenia Jezusa należy przesunąć na czas wcześniejszy. W 525 r., pochodzący z rzymskiej prowincji Scytia Mniejsza (dziś Rumunia), mnich Dionizy Mały (Dionysius Exiguus), żyjący w Rzymie prawdopodobnie w latach 496-545, ustalił datę narodzenia Jezusa na 753 r. od założenia Rzymu (25 grudnia), a 754 r. uznał za 1 rok ery chrześcijańskiej, dzisiaj zwanej niekiedy naszą erą lub erą dionizyjską. Dziś wiadomo, że Dionizy pomylił się w swoich obliczeniach, i że Jezus urodził się kilka lat wcześniej. Rok nazywany rokiem 1. traktujemy więc jako umowny początek kalendarza. Dziś badacze uznają, iż zasadnym jest przyjęcie narodzin Jezusa około 5/6 r. przed naszą erą, choć inni wskazują za bardziej możliwy 3/2 r., zob. szerzej: G. Szamocki, Data narodzenia Jezusa Chrystusa, w: Żyjemy dla Pana, red. W. Chrostowski, Warszawa 2006, s. 340-363.

[5] Zob. szerzej A. Paciorek, Ewangelia według świętego Mateusza. Rozdział 1 – 13. Wstęp. Przekład z oryginału. Komentarz, Częstochowa 2005, s. 105-117.

[6] Zob. J. Homerski, Ewangelia według św. Mateusza, s. 89.

[7] J. Czerski, Maryja w tajemnicy Wcielania według Mt 1 – 2, s. 43.

[8] Kreślona na odrzwiach domów litery K, M, B nie pochodzą jednak od imion Mędrców: Kacpra, Melchiora i Baltazara, ale od łacińskiego błogosławieństwa Christus Mansionem Benedicat – „Niech Bóg błogosławi temu domowi”. Św. Augustyn tłumaczył te litery inaczej, jako wyznanie Christus Multorum Benefactor – „Chrystus dobroczyńcą wielu”.

[9] O Objawieniu Magom, o ich przybyciu do Jerozolimy i o darach, które przynieśli Chrystusowi, Zob. Apokryfy Nowego Testamentu. Tom I. Ewangelie apokryficzne. Opowiadania o Jezusie, Maryi, Józefie i Janie Chrzcicielu, red. M. Starowieyski, Kraków 2003, s. 342-388.

[10] Zob. P. Łabuda, Zostań z nami Panie. Lectio Divina, Tarnów 2015, s. 30.

[11] Zob. J. Czerski, Maryja w tajemnicy Wcielania według Mt 1 – 2, s. 44.

[12] Zob. szerzej J. Rumak, Adoracja Magów (Mat. 2,1-12), Ateneum Kapłańskie 42(1950), s.5, s. 396-398.

[13] Papież Franciszek, Idąc za światłem, poszukiwali Światła, L’Osservatore Romano 2(2014), s. 40.

[14] Zob. J. Rumak, Adoracja Magów (Mat. 2,1-12), s. 398-399.

[15] Zob. J. Klinkowski, „Mała Tora” – starotestamentalne tło ewangelii dziecięctwa, „Perspectiva” 6(2007), s. 73-77.

[16] Zob. J. Czerski, Miłosierdzie w Ewangelii św. Mateusza. Studium semantyczno-egzegetyczne, Opole 1986, s. 79.

[17] Zwyczaj święcenia złota i kadzidła w święto Trzech Króli pojawił się około XV/XVI wieku. Poświęconym złotem dotykano szyi, by ustrzec się przed chorobami. Poświęconym kadzidłem – w Polsce najczęściej żywicą z jałowca – okadzano całe domy i gospodarstwa, łącznie z oborami, żeby symbolicznie zabezpieczyć je przed chorobami i nieszczęściem.

[18] O możliwej trasie powrotu zob. J. Rumak, Adoracja Magów (Mat. 2,1-12), s. 399.

[19] Zob. J. Czerski, Maryja w tajemnicy Wcielania według Mt 1 – 2, s. 52. Na temat pochodzenia tytułu Bogurodzica, zob. R. Laurentin, Matka Pana. Krótki traktat teologii maryjnej, Warszawa 1989, s. 252-255.

[20] Zob. M. Karczewski, „Rachel opłakuje swoje dzieci…” (Mt 2,18). Męczeństwo dzieci w świetle Mt 2,16-1, „Studia Gdańskie” 28( 2011), s. 16-17; J. Czerski, Maryja w tajemnicy Wcielania według Mt 1 – 2, s. 47-48.

[21] Zob. J. Łach, Dziecię się nam narodziło, s. 77.

[22] Zob. J. Łach, Dziecię się nam narodziło, s. 75; J. Klinkowski, „Mała Tora” – starotestamentalne tło ewangelii dziecięctwa, s. 78.

[23] Anonim, Opus imperfectum in Matthaeum, 3.

[24] Zob J. Czerski, Maryja w tajemnicy Wcielania według Mt 1 – 2, s. 48.

[25] Zob. J. Homerski, Ewangelia według św. Mateusza, s. 98-100; B. Viviano, Ewangelia według świętego Mateusza, w: Katolicki komentarz biblijny, red. R.E. Brown, J.A. Fitzmyer, R.E. Murphy, Warszawa 2001, s. 920.

[26] A. Paciorek, Ewangelia według świętego Mateusza. Rozdział 1 – 13, s. 124-125.

[27] Ewangelia Pseudo-Mateusza datowana jest przez niektórych na utwór pochodzący z początku VII wieku. Tekst za K. Obrycki, M. Starowieyski, Ewangelia Pseudo-Mateusza, w: Apokryfy Nowego Testamentu. Tom I., s. 291-316.