Zła złem nie zwycieżysz

Andrzej Macura

publikacja 12.02.2020 15:30

Garść uwag do czytań na VII niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.

Pomieszanie Steve Buissinne z Pixabay Pomieszanie
Kiedy będziesz próbował pokonać zło złem tylko zła w świecie przymnożysz

Dawno tej niedzieli nie było. To znaczy VII okresu zwykłego w roku B. Na pewno nie w ostatnich latach. To efekt kalendarzowych zawirowań związanych z ruchomym świętem, jakim jest Wielkanoc. Ale nie ma co czekać. Czas po ośmiu latach skończyć cykl, nie oglądając się na to, czy teksty w tej chwili potrzebne czy nie :). Parę więc słów także o tych czytaniach, choć pierwsi czytelnicy zajrzą do tego tekstu pewnie dopiero za czas jakiś...

A przeznaczone na tę niedzielę czytania są piękne. O nadziei, która każe zapomnieć o dawnych Bożych dobrodziejstwach, bo przyćmiewają je nowe.

1. Kontekst pierwszego czytania Iz 43, 18-19. 21-22. 24b-25

Pierwsze czytanie to fragment Izajasza. Dokładniej: DeuteroIzajasza. Czyli napisany został w czasach niewoli babilońskiej. I zapowiadał rychły jej koniec. Bóg ujmie się za swoim ludem i sprawi, że wygnańcy będą mogli powrócić do swojej ojczyzny.

Dla nieobeznanych ze Starym Testamentem trzeba tu jednak chyba coś dodać. Chodzi o to, że w księgach tegoż Starego Testamentu widać pewien teologiczny schemat, odwołujący się do przymierza zawartego niegdyś przez Izraela z Bogiem. Na Horebie – Synaju. Bóg zobowiązał się wtedy, że będzie się swoim ludem opiekował. Izrael zobowiązał się natomiast do przestrzegania Bożego prawa. Cała historia Izraela, zwłaszcza do czasów niewoli babilońskiej, jest w Starym Testamencie pisana w tym kluczu: kiedy Izrael (potem Izrael i Juda) jest wierny Bogu, dzieje mu się dobrze. Kiedy jednak o Bogu zapomina, Bóg też „zapomina” o swoim przymierzu. Przywołuje ich do porządku pozwalając, by inne narody nad nimi górowały. W tej perspektywie widziano tez niewolę babilońską. To kara za niewierność – oznajmiali prorocy. Ale zapowiadali też, że Bóg  w końcu się nad swoim znękanym  ludem zlituje. I w tym kontekście trzeba widzieć czytanie tej niedzieli.

Jako że internet nie wymaga reżimu co do długości tekstów zacytujmy to cały fragment, z którego wzięte zostało czytanie tej niedzieli. Sam teks czytania – pogrubioną czcionką.

Tak mówi Pan,
wasz Odkupiciel, Święty Izraela:
«Ze względu na was posłałem do Babilonu [zdobywcę]:
i sprawię, że opadną wszystkie zawory więzień,
a Chaldejczycy wybuchną biadaniem.
Ja jestem Pan, wasz Święty,
Stworzyciel Izraela, wasz Król!
Tak mówi Pan,
który otworzył drogę przez morze
i ścieżkę przez potężne wody;
który wiódł na wyprawę wozy i konie,
także i potężne wojsko;
upadli, już nie powstaną,
zgaśli, jak knotek zostali zdmuchnięci.
Nie wspominajcie wydarzeń minionych,
nie roztrząsajcie w myśli dawnych rzeczy.
Oto Ja dokonuję rzeczy nowej:
pojawia się właśnie. Czyż jej nie poznajecie?
Otworzę też drogę na pustyni,
ścieżyny na pustkowiu.

Sławić Mnie będą zwierzęta polne,
szakale i strusie,
gdyż na pustyni dostarczę wody
i rzek na pustkowiu,
aby napoić mój lud wybrany.
Lud ten, który sobie utworzyłem,
opowiadać będzie moją chwałę.

 

Lecz ty, Jakubie, nie wzywałeś Mnie,
bo się Mną znudziłeś, Izraelu!

Nie przyniosłeś Mi baranka na całopalenie
ani Mnie nie uczciłeś krwawymi ofiarami.
Nie zmuszałem cię do ofiary niekrwawej
ani cię nie trudziłem ofiarą kadzidła.
Nie kupiłeś Mi wonnej trzciny za pieniądze
ani Mnie nie upoiłeś tłuszczem twoich ofiar;
raczej Mi przykrość zadałeś twoimi grzechami,
występkami twoimi Mnie zamęczasz.
Ja, właśnie Ja przekreślam twe przestępstwa
i nie wspominam twych grzechów.

Obudź Mą pamięć, rozprawmy się wspólnie,
mów ty, ażeby się usprawiedliwić.
Zgrzeszył twój pierwszy ojciec,
pośrednicy twoi wykroczyli przeciw Mnie.
Więc sponiewierałem książąt mego przybytku,
obłożyłem klątwą Jakuba.
Izraela [wydałem] na zniewagi.

Stosunkowo jasne, prawda? Bóg sprawi, że ciemięzca Ludu Wybranego – Babilon – upadnie. A wtedy stanie się to, co wydawało się niemożliwe, co w istniejących wcześniej realiach nie mieściło się w głowie: nowi władcy pozwolą wygnańcom wrócić do swojej ojczyzny. To będzie nowy cud wyjścia. Nie trzeba już będzie wracać myślą do dawnej historii, jaką było wyzwolenie Izraela z Egiptu. Teraz doświadczą nowego cudu, wspanialszego. I będą – to już zadanie tego ludu – głosić chwałę Boga.

Pojawia się tu nawiązanie do teologicznej koncepcji „Reszty Izraela”. Cały lud, cały Izrael, nie był Boga godny. Zlekceważył Go. Teraz czcić go będą wybrani. Ci, którzy ogarnięci duchem wiary zdecydują się na powrót do Ziemi Obiecanej. Oni będą już inni, lepsi. Historia ta w nieco innej wersji powtórzy się przy przyjściu Jezusa: też nie cały Izrael go przyjmie, ale część, taka „Nowa Reszta”...

I do tego zlekceważenia Boga nawiązuje wypowiedź, którą słyszymy w dalszej części czytania „przykrość zadałeś twoimi grzechami,  występkami twoimi Mnie zamęczasz”. Bóg jest tego świadom. Ale mimo to decyduje się przebaczyć: „Przekreślam twe przestępstwa  i nie wspominam twych grzechów”. Mimo tych nieprawości, mimo iż cały Izrael na pewno się nie nawrócił – zresztą spora jego część w Babilonii porzuciła wiarę przodków – Bóg decyduje się dalej wspierać swój lud. Tych, którzy dokonali wyboru, że chcą być Jego ludem.

Dla nas żyjących w XXI wieku to przypomnienie, że Bóg jest zawsze wierny. I że wybacza, choć niekoniecznie człowiek na to zasługuje. Bóg po prostu wychodzi z inicjatywa pojednania pierwszy.

2. Kontekst drugiego czytania 2 Kor 1, 18-22

Drugie czytanie tej niedzieli to fragment drugiego listu św. Pawła do Koryntian. Dość trudnego w lekturze, bo Paweł broni w nim swojego urzędu apostolskiego, a nam część zawiłości tej sytuacji trudno pojąć. Wydawać się wręcz może, że Paweł to straszny narzekacz :) W każdym razie fragment, który tej niedzieli słyszymy w Kościele, to jego obrona przed zarzutem o jakąś grę wobec Koryntian, o dwulicowość wobec nich, o to, że dba w tym wszystkim głownie o siebie. Paweł pisze:

Bóg mi świadkiem, że w tym, co do was mówię, nie ma równocześnie «tak» i «nie». Syn Boży, Chrystus Jezus, Ten, którego głosiłem wam ja i Sylwan, i Tymoteusz, nie był «tak» i «nie», lecz dokonało się w Nim «tak». Albowiem ile tylko obietnic Bożych, wszystkie w Nim są «tak». Dlatego też przez Niego wypowiada się nasze «Amen» Bogu na chwałę. Tym zaś, który umacnia nas wespół z wami w Chrystusie i który nas namaścił, jest Bóg. On też wycisnął na nas pieczęć i zostawił zadatek Ducha w sercach naszych.

Trochę zagmatwane, prawda? Ale tylko trochę :)

Zarzut dwulicowości, jaki stawiano Pawłowi wykorzystuje on do pokazania wierności Boga. Wierności, za którą chrześcijanie wielbią Boga:  zwrot „wypowiada się nasze «Amen»” trzeba rozumieć jako Amen, niech tak się stanie, wypowiadane na zakończenie modlitw uwielbienia. Bóg jest wierny swoim obietnicom. Jak obiecał, tak się zawsze stawało, więc w przyszłości też tak będzie. Jest za co go wielbić.

W ostatnich dwóch zdaniach zaś Paweł przypomina, że nie ma co kultywować podziałów na „my” i wy”. Bo umocnienie i jednych i drugich pochodzi od tego samego Boga, a i wybór na apostołów, to nie kwestia jedynie własnego chciejstwa Pawła i jego towarzyszy, ale kwestia namaszczenia (w sensie wybrania) przez Boga. Więcej, i jedni i drudzy (Paweł i towarzysze oraz Koryntianie) mają tę sama pieczęć Boga i ten sam zadatek Ducha. Dziś pewnie powiedzielibyśmy: jeden, wyciskający niezatarte znamię chrzest i jedno dające Ducha bierzmowanie.

Czytany tej niedzieli w Kościele fragment jest więc wezwaniem Koryntian do porzucenia działań wywołujących czy wspierających podziały  oraz wskazaniem, że wszystkich – i ludzi Pawła i Koryntian – wybrał i obdarował Bóg.

Fragment ten wydaje się nieść bardzo istotną treść dla katolików w Polsce w 2020 roku (nie wiem jak będzie w przyszłości, tekst piszę w tym właśnie roku): zaprzestańcie dzielenia, pamiętajcie, że wszyscy jesteście wybrani przez Boga, wszyscy ochrzczeni, wszyscy macie jednego Duch i jedną nadzieję życia wiecznego. Wszyscy też spożywacie z tego samego stołu. Porzućcie podziały, zaprzestańcie uprawiania gierek, przestańcie się przepychać udowadnianiem sobie, kto jest lepszym chrześcijaninem. Bożym wybrańcem jest Kowalski, biskup każdej z diecezji oraz papież.

3. Kontekst Ewangelii Mk 2, 1-12

Ewangelia tej niedzieli wzięta została z pierwszej części dzieła Marka, z jego początków. Ewangelista odpowiada w niej na pytanie o tożsamość Jezusa: kim jest, co może człowiekowi dać. Jezus juz został ochrzczony w wodach Jordanu, już był na pustyni. Dokonał już pierwszego cudu (w tej Ewangelii) uzdrowienia opętanego, a potem uleczył jeszcze wielu chorych. Jawi się więc jako ten, który może wybawiać człowieka od nieszczęść. „Pan posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę,
więźniom głosił wolność” – przypomina liturgiczna aklamacja przed Ewangelią tej niedzieli. A scena, którą przedstawia jest krokiem naprzód: nie tylko uwolnienie od chorób, ale nadto odpuszczenie grzechów. Przytoczmy więc teraz jej treść.

Gdy po pewnym czasie Jezus wrócił do Kafarnaum, posłyszano, że jest w domu. Zebrało się zatem tylu ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. I przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili nosze, na których leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: «Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy».

A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: «Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga?» Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: «Czemu myśli te nurtują w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć paralitykowi: Odpuszczone są twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje nosze i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje nosze i idź do swego domu!» On wstał, wziął zaraz swoje nosze i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga, mówiąc: «Nigdy jeszcze nie widzieliśmy czegoś podobnego».

4. Warto zauważyć

Kim jest Jezus? Tym który uzdrawia. Tym, który odwraca skutki grzechu pierwszych rodziców. Jest też tym, który odpuszcza grzechy. Spełnia zapowiedź z Księgi Rodzaju: On jest potomkiem niewiasty, który depcze głowę węża. To pierwsza odpowiedź, jaka odczytujemy w tej scenie.

Zapytajmy jednak po raz drugi: Kim jest Jezus? Grzechy odpuszczać może tylko Bóg – trzeźwo zauważają świadkowie wydarzenia. Jeśli odpuszcza grzechy, a na potwierdzenie tych słów dokonuje wielkiego cudu uzdrowienia paralityka, to On musi być Bogiem. Bo gdyby było inaczej, Bóg nie pozwoliłby Jezusowi po taki bluźnierstwie kogokolwiek uzdrowić. W nawiązaniu do pierwszego czytania - w dziejach świata po raz kolejny dzieją się rzeczy większe, niż to, co Bóg pokazał wcześniej. Były cuda wyjścia z Egiptu, był cud wyzwolenia z niewoli babilońskiej, a teraz Bóg okazuje swoje łaskawość i dobroć przez to, że wchodzi między ludzi, uzdrawia i odpuszcza grzechy.

Warto jednak zapytać też w tej scenie o człowieka, o ludzi. Sparaliżowany... Nic nie mógł zrobić, prawda? Czy zamierzony przez Ewangelistę czy nie jest to też obraz człowieka, którego obarcza wina grzechu: jest wobec swojego grzechu bezradny, nic z nim nie może zrobić, bo nie może cofnąć tego co zrobił i nie dopuścić do grzechu. A Bóg w osobie Jezusa te grzechy mu odpuszcza. Każdy, bezradny wobec swojego grzechu człowiek może liczyć na ich odpuszczenie. Bo Bóg jest dobry, nie chce śmierci grzesznika.

Zapytajmy o człowieka po raz drugi. Zapytajmy o tych niosących sparaliżowanego. Ludzi, którzy byli tak zdeterminowani w tym, by zanieść chorego do Jezusa, ze weszli na dach i go rozebrali, by chorego opuścić przed Uzdrowiciela. To piękny obraz tego, że choć Bóg może wszystko, często działa, gdy widzi tez jakąś inicjatywę człowieka, gdy widzi jego, ich, wiarę. To wzór zaangażowania  dla chrześcijan, którzy chcą realizować przykazanie miłości bliźniego: mocno się zaangażować, jakby chodziło o moją własną sprawę. Nie mówić tak łatwo,  że nie da się i koniec.

Zapytajmy jednak o człowieka po raz trzeci. Patrząc na zgorszonych najpierw faryzeuszy i uczonych w Piśmie, którzy – słusznie – zauważyli, że człowiek nie może odpuszczać grzechów. A potem patrząc na wszystkich zebranych, pewnie też owych z początku wątpiących, którzy za to co zobaczyli wielbili Boga... To przypomnienie: człowiek ma kierować się rozumem, w sprawach wiary powinien mądrze rozeznawać. Nie znaczy to jednak permanentnie wątpić. Znaczy to także ulec przed siłą oczywistych argumentów, zmienić zdanie, z wątpiącego, poszukującego, stać się też wierzącym....

5. W praktyce

Warto zwrócić się do Jezusa, warto Mu zaufać. On nie tylko może leczyć wszelkie choroby, ale i nam, bezradnym wobec zła, także czynionego przez nas samych, może odpuścić grzechy. Tu na ziemi możemy  jeszcze szukać innych rozwiązań. Ale skoro pewne jest, że umrzemy, warto skorzystać z oferty, jaką daje Jezus. I już dziś pracować na swoje życie wieczne. Choćby tylko otwarciem na wiarę w Jezusa.

W kontekście zachowania się tych, którzy przynieśli sparaliżowanego do Jezusa ... Warto próbować postępować podobnie: dla potrzebujących zrobić wiele, ile się da, a nie zasłaniać się uznanie, że się nie da, że to za trudne...  Jasne: nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim, którzy pomocy potrzebują. Ale nie chodzi o wszystkich. Chodzi przede wszystkim o tych, którzy są blisko nas i właściwie tylko na nas mogą liczyć.

A kontekście tych, którzy najpierw powątpiewali, potem wielbili Boga, a potem... nie wiadomo jaka przyjęli postawę... Warto zapytać o naszą wdzięczność. Jak długo prosimy o łaski, jak długo za nie dziękujemy. Czy nie jest tak, że potrafimy wytrwale prosić, ale potem szybko o otrzymanych łaskach zapominamy. Zapominając dziękować choćby tylko ogólnie, za wszystkie dobrodziejstwa...

A w kontekście tego, o czym pisał święty Paweł.... W Polsce roku 2020, kiedy piszę ten tekst,  trwa w najlepsze, a może nawet eskaluje wrogość. Mowa głownie o tej, związanej z polityką, z reformami sądownictwa. Nie znam przyszłości, nie wiem czy ten temat za parę lat będziemy mieli za sobą ani czy nie pojawią się nowe powody do wykopywania kolejnych rowów w naszym społeczeństwie... Odpowiedź chrześcijanina wobec takich działań musi być jednak ciągle ta sama: porzucić działania sprzyjające podziałom, angażować się na rzecz pojednania.  Choćby tylko uważając na słowa w internetowych dyskusjach. Dziś wielu za cnotę uważa – jak twierdzą – mówienie prawdy i właśnie prawdą usprawiedliwia atakowanie w mocnych słowach przeciwników. Tyle że nie zauważa się różnicy między mówieniem prawdy z złośliwym jej naciąganiem do własnych tez i używaniem w charakterze maczugi. Jeśli komuś zależy na prawdzie nie zatrzymuje się na powierzchownościach, ale stara się zobaczyć sprawę jak najgłębiej, jak najszerzej.