Wszyscy pod sąd

ks. Tomasz Jaklewicz

publikacja 22.11.2020 06:00

„I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody”. Powtórne przyjście Chrystusa, czyli paruzja, oznacza sąd nie tylko nad chrześcijanami, ale nad całą ludzkością.

Wszyscy pod sąd HENRYK PRZONDZIONO / Foto Gość Bóg czeka na miłość w najmniejszych. Także tych malutkich jak hostia. Tych nienarodzonych, pozbawionych głosu i władzy. Całkowicie bezbronnych.

1. Sednem sądu jest ujawnienie prawdy o człowieku. Kąkol, który na ziemi rośnie razem ze zbożem, zostanie ostatecznie oddzielony od zboża. „Odpowiedzialność jest tylko tam, gdzie jest ktoś, kto zapyta. Artykuł wiary o sądzie mówi nam o tym, że o nasze życie ktoś zapyta i niepodobna będzie tego pytania nie dosłyszeć” (Benedykt XVI). Istnieje ostateczna sprawiedliwość, której żadna ziemska instytucja nie zapewni. Myśl o sądzie jest mobilizacją dla sumień, a jednocześnie daje nadzieję. Zło nie może wygrać. Dobro zostanie nagrodzone, zło ukarane. Czy trzeba się lękać Bożego sądu? Modne jest dziś w Kościele zapewnianie, że nie ma się czego bać. Skąd ta pewność? W dawnej liturgii pogrzebowej wybrzmiewały słowa modlitwy: „Zachowaj mię, Panie, od zguby wiecznej, w dzień sądu straszliwy; gdy przyjdziesz sądzić świat cały, każdy zadrży, wielki i mały”. Bojaźń przed sądem Bożym zaprowadziła wielu do nawrócenia. Jasne, że lepiej się nawrócić z miłości niż ze strachu. Ale mimo wszystko lepiej się nawrócić niż trwać w grzechu.

2. Nad całością tej wizji unosi się Boża sprawiedliwość, a zarazem wezwanie do czynienia miłosierdzia. „Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią” – taka jest zasada, którą kieruje się Sędzia narodów. Ten, kto kochał najmniejszych, kto miał serce otwarte na potrzebujących, ten może liczyć na Boże miłosierdzie. Kto zniszczył w sobie dobro, podeptał miłość, zamienił serce w kamień, temu grozi piekło. Miłosierdzie i sprawiedliwość idą w parze w tej scenie. Często na ambonie można usłyszeć, że ostatecznie liczyć się będzie tylko miłość bliźniego. Bo Pan Bóg nie zapyta o Różaniec czy chodzenie do kościoła. To błędne myślenie. Jezus nie odwołał przecież przykazania miłości do Boga, ale wskazywał na łączność religijności i miłości bliźniego. Katechizm naucza, że podczas sądu ostatecznego „nastąpi potępienie zawinionej niewiary, która lekceważyła łaskę ofiarowaną przez Boga. Postawa wobec bliźniego objawi przyjęcie lub odrzucenie łaski i miłości Bożej” (678).

3. „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych…”. Bóg czeka na miłość w najmniejszych. Także tych malutkich jak hostia. Tych nienarodzonych, pozbawionych głosu i władzy. Całkowicie bezbronnych. Kolejną grupą zagrożonych „najmniejszych” są dziś osoby starsze i chore, którym bogate społeczeństwa, zamiast troski i wdzięczności, oferują „komfortową” śmierć. Perwersja aborcji i eutanazji polega na tym, że uśmiercenie jest tu przedstawione jako tzw. lepsze rozwiązanie, czyli uczynek miłosierdzia. „…Mnie uczyniliście” – to brzmi groźnie jak ostrzeżenie. Tak powinno brzmieć.