Pierwszy hołd

Leszek Śliwa

GN 50/2021 |

publikacja 16.12.2021 00:00

Obraz przedstawia nawiedzenie, czyli wizytę Najświętszej Maryi Panny w domu Jej krewnej Elżbiety, matki Jana Chrzciciela, który wkrótce miał się urodzić.

Rogier van der Weyden "Nawiedzenie Najświętszej Marii Panny", olej i tempera na desce, ok. 1445 r. Muzeum Sztuk Pięknych,  Lipsk Rogier van der Weyden "Nawiedzenie Najświętszej Marii Panny", olej i tempera na desce, ok. 1445 r. Muzeum Sztuk Pięknych, Lipsk

Widzimy chwilę opisaną w Ewangelii według świętego Łukasza: „Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: »Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona«” (Łk 1,41-42). Święty Jan Chrzciciel, który później zapowiadał nadejście Mesjasza, uczynił to więc po raz pierwszy już w łonie swej matki. Jego poruszenie się sprawiło, że Elżbieta za sprawą Ducha Świętego rozpoznała w Jezusie Zbawiciela.

Za niewiastami otwiera się głęboka perspektywa przypominająca o długiej drodze, którą musiała pokonać Maryja, by dotrzeć do Elżbiety.

Po prawej stronie w tle znajduje się okazała budowla – siedziba Elżbiety i jej małżonka Zachariasza. Niewielką sylwetkę Zachariasza widzimy zresztą przed otwartą bramą – bawi się z psem. Brama jest uchylona, bo przez nią na powitanie krewnej wyszła Elżbieta. Okazały pałac Elżbiety i Zachariasza przypomina kościół, co jest zapowiedzią budowy Kościoła Chrystusowego.

Obraz jest własnością zamożnej niemieckiej rodziny Speck von Sternburg. Po wojnie podczas reformy rolnej w byłej Niemieckiej Republice Demokratycznej komuniści zabrali dzieło i przekazali je muzeum w Lipsku. W 1994 roku władze połączonych Niemiec zwróciły obraz prawowitym właścicielom. Baron Wolf-Dietrich Speck von Sternburg zdecydował jednak, że dzieło pozostanie w muzealnej kolekcji w stałym depozycie.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.