Bóg jest miłością

Andrzej Macura

publikacja 21.06.2022 20:58

Garść uwag do czytań uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa, roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

Gdy wyciągnął ręce swoje na krzyzu, pociągnął wszystkich do siebie Andrzej Macura CC-SA 4.0 Gdy wyciągnął ręce swoje na krzyzu, pociągnął wszystkich do siebie

Serce to miłość, miłosierdzie, współczucie. Przynajmniej w naszej kulturze. Jeśli więc obchodzimy uroczystość Serca Jezusa, wspominamy i czcimy Jego miłość, miłosierdzie, Jego dla nas współczucie. Jest co wspominać i czcić. Właściwie cała Biblia jest jedną wielką księgą o Bożej miłości do człowieka. Miłości nieraz twardej, wymagającej. Ale cóż by to była za miłość, gdyby nie chciała człowieka pociągnąć wzwyż? Czytania wybrane do liturgii tej uroczystości w roku C ukazują nam wycinki tego obrazu Boga.

1. Kontekst pierwszego czytania Ez 34, 11-16

Księga Ezechiela jest księgą dość trudną. No, może bardziej nużącą. Wystąpienia proroka są w niej długie i nieraz wydaje się, że niepotrzebnie tak długo wałkuje jeden temat. Ale trudno nie zauważyć, że to księga przepiękna. Przynajmniej momentami. Przypomnijmy: Ezechiel to prorok wygnania. Do babilońskiej niewoli trafił wraz z pierwszą grupą wysiedleńców, kiedy jeszcze istniała nadzieja, że państwo Judzie z Jerozolimą ocaleje. Ale okazało się, że jednak nie. Ezechiel, podobnie jak inni prorocy, w klęsce Narodu Wybranego upatruje kary za grzechy. W tym kontekście nie dziwią wyrzuty, jakie prorok czyni swoim rodakom. Oczywiście głosi też orędzie nadziei, że Bóg się zlituje...

Czytany w uroczystość Serca Jezusa fragment to zapowiedź, że Bóg zatroszczy się o swój lud, będzie dlań jak pasterz. Staje się bardziej wyrazista, gdy uświadamiamy sobie, w jakim pada kontekście: wyrzutów, jakie prorok w imieniu Boga czyni tym, którzy mieli paść Izraela,  ale którzy ten swój obowiązek zaniedbali. Przytoczmy nieco dłuższy fragment tej mowy – nie cały, bo pod koniec tego rozdziału mamy ciekawą zapowiedź mesjańską, ale nie mnóżmy wątków. Tekst czytania – pogrubioną czcionką.

Pan skierował do mnie te słowa: «Synu człowieczy, prorokuj o pasterzach Izraela, prorokuj i powiedz im, pasterzom: Tak mówi Pan Bóg: Biada pasterzom Izraela, którzy sami siebie pasą! Czyż pasterze nie powinni paść owiec? Nakarmiliście się mlekiem, odzialiście się wełną, zabiliście tłuste zwierzęta, jednakże owiec nie paśliście. Słabej nie wzmacnialiście, o zdrowie chorej nie dbaliście, skaleczonej nie opatrywaliście, zabłąkanej nie sprowadzaliście z powrotem, zagubionej nie odszukiwaliście, a z przemocą i okrucieństwem obchodziliście się z nimi. Rozproszyły się [owce moje], bo nie miały pasterza i stały się żerem wszelkiego dzikiego zwierza. Rozproszyły się, błądzą moje owce po wszystkich górach i po wszelkim wysokim pagórku; i po całej krainie były owce moje rozproszone, a nikt się o nie nie pytał i nikt ich nie szukał. Dlatego wy, pasterze, słuchajcie słowa Pańskiego: Wyrocznia Pana Boga: Przecież owce moje stały się łupem i owce moje służyły za żer wszelkiemu dzikiemu zwierzęciu, bo nie było pasterza, pasterze zaś nie szukali owiec moich, bo pasterze sami siebie paśli, a nie paśli moich owiec, dlatego wy, pasterze, słuchajcie słowa Pańskiego. Tak mówi Pan Bóg: Oto jestem przeciw pasterzom. Z ich ręki zażądam moich owiec, położę kres ich pasterzowaniu, a pasterze nie będą paść samych siebie; wyrwę moje owce z ich paszczy, nie będą już one służyć im za żer. Albowiem tak mówi Pan Bóg: Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę. Jak pasterz dokonuje przeglądu swojej trzody, wtedy gdy znajdzie się wśród rozproszonych owiec, tak Ja dokonam przeglądu moich owiec i uwolnię je ze wszystkich miejsc, dokąd się rozproszyły w dni ciemne i mroczne. Wyprowadzę je spomiędzy narodów i zgromadzę je z krajów, sprowadzę je z powrotem do ich ziemi i paść je będę na górach izraelskich, w dolinach i we wszystkich zamieszkałych miejscach kraju. Na dobrym pastwisku będę je pasł, na wyżynach Izraela ma być ich pastwisko. Wtedy będą one leżały na dobrym pastwisku, na tłustym pastwisku paść się będą na górach izraelskich. Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam będę je układał na legowisko - wyrocznia Pana Boga. Zagubioną odszukam, zabłąkaną sprowadzę z powrotem, skaleczoną opatrzę, chorą umocnię, a tłustą i mocną będę ochraniał. Będę pasł sprawiedliwie.

Do was zaś, owce moje, tak mówi Pan Bóg: Oto Ja osądzę poszczególne owce, barany i kozły. Czyż to wam może mało, że spasacie najlepsze pastwisko, by resztę swego pastwiska zdeptać swoimi stopami, że pijecie czystą wodę, by resztę zmącić stopami? A owce moje muszą spasać to, co wy zdeptaliście waszymi stopami, i pić to, coście zmącili waszymi stopami. Dlatego Pan Bóg tak mówi do nich: Oto Ja sam będę prowadził sąd pomiędzy owcą tłustą a owcą chudą. Ponieważ wszystkie zwierzęta słabe odpychaliście bokiem i plecami i popychaliście je swoimi rogami, tak że je przepędzaliście, dlatego chcę pomóc moim owcom, by już więcej nie stawały się łupem; osądzę poszczególne owce.

Ciekawe, prawda? Znacznie bardziej plastyczne, niż gdy czytać sam tekst czytania. Pasterze paśli sami siebie, nie dbali o owce. Dlatego Bóg wyrwie je z ich ręki. Ale żeby nie było, że winni tylko pasterze, jest tu też zapowiedź sądu nad owcami, które rozpychały się w stadzie, dbając tylko o siebie. To właśnie kontekst zapowiedzi, że Bóg sam stanie się (dobrym) pasterzem swoich owiec.

Sam? Mała dygresja. W następnych słowach prorockiego wystąpienia jest mowa o tym, że Bóg ustanowi Izraelowi pasterza, Dawida....

Ustanowię nad nimi jednego pasterza, który je będzie pasł, mego sługę, Dawida. On je będzie pasł, on będzie ich pasterzem. A Ja, Pan, będę ich Bogiem, sługa zaś mój, Dawid, będzie władcą pośród nich. Ja, Pan, to powiedziałem.

No to kto będzie pasterzem: sam Bóg czy Dawid? No właśnie. Sam Bóg i Dawid. Sam Bóg w osobie Syna Bożego, pochodzącego wedle ciała z rodu Dawida. Niesamowite, jak ta niby niekonsekwentna zapowiedź spełnia się Jezusie Chrystusie...

Ale nas w tę uroczystość interesuje bardziej ów wątek dotyczący tego, jakim w swoim pasterzowaniu będzie Bóg. Tekst, gdy się nad nim dłużej zatrzymać, jest pod tym względem bardzo ciekawy. Pewne określenia się w nim powtarzają, więc spróbujmy to jakoś uporządkować. Warto przy tym pamiętać, że u Ezechiela chodzi o owce, którymi są członkowie Narodu Wybranego, przesiedleni przez Babilończyków w różne miejsca ich imperium. A więc owce mocno dotknięte konkretnym trudnym doświadczeniem. Pozwala to widzieć wyraźniej co jest cechą pasterza, a co okolicznością, w której znalazły się owce. Przy okazji zaś to wskazanie, jacy powinni być pasterze. Nie, nie tylko księża. Wszyscy na mocy sakramentu chrztu, a zwłaszcza bierzmowania uczestniczymy w Chrystusowej misji Pasterza.

  • Bóg będzie szukał zagubionych, będzie miał pieczę nad całym stadem. Chyba ważna wskazówka: nie troszczy się o stado ktoś, komu los zagubionych jest obojętny, kto zagubionych ich nie szuka. Zadaniem pasterza jest właśnie troszczyć się o całe stado, czyli także o tych, co się zgubili.
     
  • Bóg dokona przeglądu owiec. By sprawdzić co i jak i by wiedzieć, ilu brakuje. A potem je uwolni z tych miejsc, gdzie się rozproszyły „w dni ciemne i mroczne”. Powtarza się więc wątek autentycznej troski o owce, także te zagubione. Pojawia się też jednak nowa, ciekawa myśl: zagubienie się owiec nie jest albo nie do końca jest ich winą. Odpowiedzialność za to ponoszą złe okoliczności – owe dni ciemne i mroczne. No i pasterze, którzy nie stanęli wtedy na wysokości zadania...
     
  • Bóg zgromadzi rozproszonego Izraela i przyprowadzi swój lud do ich kraju, gdzie będą mieli wszystkiego pod dostatkiem. I będzie swoje owce układał na legowisko, czyli będą mogły spokojnie spać, niczego się nie obawiając.... Ciekawe: Bóg dla swoich owiec robi coś, co wydaje się niemożliwe; odwraca ich los. A skoro dziś Bóg troszczy się i o nas.... Także i nasze nie za ciekawe koleje losu mogą się dzięki Niemu odmienić.
     
  • W ostatnim zdaniu najpierw powtórka: Pasterz odszuka zagubione owce i sprowadzi je z powrotem. Potem coś, czego wcześniej wprost nie było: że skaleczona zostanie przez pasterza opatrzona, a chora umocniona. Pytanie: kiedy się skaleczyły, kiedy zachorowały? Odpowiedzi na to pytanie w tekście nie znajdziemy. Możliwości są co najmniej trzy. Najpierw ta, że właśnie zranienie czy choroba mogły być powodem, dla którego te owce się gubiły, zapodziały, oddaliły od stada. Mogło też być tak, że zraniły się czy zachorowały już po tym, jak się zgubiły. Albo – trzecia możliwość – zraniły się czy zachorowały będąc ciągle w stadzie; w takim razie są w niebezpieczeństwie. Tymczasem w tekście to rozróżnienie „kiedy” jakby nie miało znaczenia. Nieważne kiedy się owca zraniła, nieważne kiedy zachorowała; potrzebuje pomocy, więc trzeba jej pomoc, a nie badać, czy była temu zranieniu czy chorobie winna czy tez nie. Niby oczywiste, gdy chodzi o udzielenie człowiekowi medycznej pomocy, ale już nie tak bardzo, gdy o chodzi o sprawy duszpasterzowania: niezależnie od tego kiedy i jak to się stało, trzeba udzielić pomocy.
     
  • Wyróżnijmy  w ostatnim zdaniu ostatnie stwierdzenie. Że owcę tłustą i mocną Pasterze będzie ochraniał. Chyba istotne: to nie jest tak, że Bóg troszczy się tylko o te owce zagubione, a zaniedbuje te które są w stadzie. Dba też o te, które maja się dobrze. Znów, powinno to być oczywiste. Ale niekoniecznie jest. Dziś wielu uważających się za świetnych pasterzy zwraca uwagę tylko na zagubionych. A te owieczki, które są w stadzie zdają się im tylko przeszkadzać, bo nie rozumieją troski pasterza o zagubione i zawracają mu głowę kolejnymi oczekiwaniami... Nic dziwnego, że w takim wypadku kolejne się gubią.

A następujący po tym czytaniu psalm responsoryjny  (Ps 23) to wysławianie Boga, który „jest mym pasterzem”;  dlatego niczego mi nie brakuje, nawet gdy idę ciemną doliną nie muszą się bać...

2. Kontekst drugiego czytania Rz 5, 5b-11

List do Rzymian... Do łatwych jego lektura nie należy. Dlaczego? Wczytując się w szczegóły nigdy nie można zapominać o całości jego przesłania. I odwrotnie, patrząc na całość nie wolno stracić z oczu szczegółów, które tę całość modyfikują. To sprawia w lekturze tego listu największą trudność. Ale my, słuchając  tekstu drugiego czytania, tego problemu nie mamy, bo w tym miejscu przesłanie Pawła zawiłe raczej (!) nie jest. Całość listu to traktat o Bogu, który chce zbawienia każdego człowieka; i żyda (w sensie religijnym) i poganina. I w kontekście tych właśnie rozważań padają słowa, jakie w uroczystość Serca Pana Jezusa (w roku C) słyszymy jako drugie czytanie, słowa o Bożej miłości. Przytoczmy tekst czytania wraz z fragmentem go poprzedzającym. Tekst czytania – pogrubioną czcionką.

Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. Ale nie tylko to, lecz chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, a wytrwałość - wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś - nadzieję. A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany.

Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy [jeszcze] byli bezsilni. A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni.  Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej, będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie. I nie tylko to - ale i chlubić się możemy w Bogu przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego teraz uzyskaliśmy pojednanie.
 

Wiadomo o co chodzi: możemy być pewni, że nasza nadzieja na zbawienie się spełni, bo otrzymaliśmy Ducha, który rozlał w nas miłość Bożą. Bóg nas po prostu kocha. I dalej Paweł uzmysławia to czytelnikom ukazując wielkość tej Bożej miłości ku nam: Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli grzesznikami, a więc żyli z dala od Boga. Skoro ukochał nas tak bardzo jako grzeszników, to tym bardziej  da nam życie wieczne jako tym, którzy zostali już z Nim pojednani.

Paweł nie byłby jednak sobą, gdyby jednak trochę nie zagmatwał :)

  • Zastanawiać możemy się choćby nad tym, po czym poznać, że miłość Boża rozlana jest w naszych sercach. Zapewne chodzi o sam fakt tego, że jesteśmy chrześcijanami; znaczy bowiem, że Bóg nas wybrał, bo bez tego nie bylibyśmy w stanie zbliżyć się do Niego.
     
  • Chwilę wahania możemy też przeżyć czytając o zbawieniu przez życie Jezusa. Chwilę, bo skoro w kontekście jest śmierć Jezusa, to owo życie będzie oznaczało zmartwychwstanie. Czyli chodzi o życie uwielbionego Jezusa, tego, który po zmartwychwstaniu zasiadł po prawicy Ojca, objął panowanie nad światem.
     
  • A co z tym „chlubieniem się” z ostatniego zdania? To najpewniej przeciwwaga dla chlubienia się uczynkami, o czym pisał wcześniej Paweł. Naszą chlubą nie są uczynki, bo one by nic nam nie dały. Nasza chlubą jest Chrystus, bo to przez Niego dostępujemy zbawienia.

Bóg naprawdę bardzo nas kocha. To najważniejsze przesłanie czytanego fragmentu.

3. Kontekst Ewangelii Łk 15, 3-7

Czytany w tę uroczystość fragment Ewangelii św. Łukasza to znana przypowieść o zagubionej owcy. Jest ona jedną z trzech następujących po sobie przypowieści Jezusa, które mają pokazać wielkość Bożego miłosierdzia dla grzeszników; dalej są przypowieści o zagubionej drachmie i o synu marnotrawnym. Dlaczego św. Łukasz wszystkie te trzy przypowieści, tak w swojej wymowie podobne, umieścił obok siebie? To niekoniecznie wynik jakiejś nieumiejętności wkomponowania ich w opowieść inaczej. Każda z tych trzech przypowieści ma nieco inny wydźwięk. Bo inna w każdej z nich jest sytuacja tych czy tego, co się zgubiło: owcy, drachmy, syna. Owca... Trudno dywagować, na ile zwierzę może być winne temu, że się zgubiło. Nie ma jednak wątpliwości, gdy chodzi o pieniążek, drachmę: nie ma najmniejszej winy, to raczej wina gospodyni, która ją zgubiła. A syn marnotrawny... Cóż, nawet jeśli nie przewidywał wszystkich możliwych konsekwencji swojej decyzji, to jednak wiedział co robi. I to chyba główna różnica, jeśli chodzi o wymowę tych przypowieści.

Jak napisałem, w przypowieści o owcy winnego za zagubienie trudno jednoznacznie wskazać. Można powiedzieć ogólnie, bez rozstrzygania o winie, że okoliczności były takie, że się zgubiła. Przytoczmy tekst tej przypowieści, z poprzedzającymi ją dwoma pierwszymi wersetami 15 rozdziału. Tekst czytania – jak zwykle pogrubioną czcionką.

Zbliżali się do Niego wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: «Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: "Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła". Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia.

4. Warto zauważyć

Trudno nie zauważyć, że w porównaniu z Ezechielową zapowiedzią z pierwszego czytania w Łukaszowej  przypowieści o zagubionej owcy rola pasterza jest dość okrojona. Do jednego tylko aspektu jego opieki nad stadem: poszukiwania tych owiec, które zaginęły. Uderza wręcz, że pasterz „zostawia” 99 owiec, a szuka tej jednej, która się zgubiła. Ale... Warto zwrócić uwagę, że to nie jest tak, że Jezus przedstawia tu Boga jako pasterza. Subtelniej: w odpowiedzi na zarzuty, że obraca się wśród celników i grzeszników odwołuje się do doświadczenia życiowego słuchaczy, z których wielu pewnie miało owce. I mówi im: podobnie jak wy szukacie owcy, która się wam zgubiła, nawet jeśli trzeba zostawić 99 tych, które się nie zgubiły,  tak postępuje Bóg wobec grzeszników. I jak wy nie robicie różnicy między owcą zagubiona przez własną głupotę czy głupotę waszą jako pasterzy, tak samo Bóg nie uzależnia tego szukania zagubionych od tego, z jakiego powodu się zgubili. Z każdego zaś odnalezionego cieszy się, podobnie jak wy cieszycie się ze znalezienia zagubionej owcy. Nie świętujecie tego, że macie 99 owiec, ale świętujecie, że znaleźliście tę jedną zagubioną; nie dziwcie się więc, kiedy Bóg też tak bardzo się cieszy z każdego odnalezionego grzesznika.

Nie odnajdujemy tu więc pełnego obrazu Boga jako pasterza. Ten – Chrystusa jako dobrego pasterza – znajdujemy w Ewangelii Jana. U Łukasza wyakcentowano tego obrazu jeden aspekt: podkreślenie prawdy, że Bogu zależy na tych, którzy się zgubili. Skoro zaś nie możemy rozstrzygnąć – jak pisałem wcześniej - czy z własnej winy czy nie, pozostaje przyjąć, że to nie ma dla Boga większego znaczenia. Następne przypowieści – o drachmie i synu marnotrawnym – jasno to pokażą. I jednych i drugi Bóg chce odnaleźć i przyprowadzić na powrót do swojego stada.

To piękny obraz Boga. Mocno współgrający z tym, co pisał Paweł, a co słyszeliśmy w drugim czytaniu, o Jezusie, który umarł za nas, gdyśmy byli grzesznikami. Takiego mamy Boga. Jest za co Go czcić. Jest za co czcić Jego dobre serce...


5. W praktyce

  • W nawiązaniu do Ezechiela i Ewangelii.... Skoro Bóg nie pyta o powody zagubienia, a zagubionych szuka, to pewnie i dla nas ewentualna wina tego, który się zgubił nie powinna mieć znaczenia; mamy mu pomóc niezależnie od tego, czy w swoim zagubieniu – jak syn marnotrawny – zawinił, czy – jak drachma – nie. Piękne wezwanie: pomóc nie zważając na grzech.... Różnie z tym w naszej rzeczywistości bywa. Warto zwrócić na to uwagę.
     
  • W nawiązaniu do Ezechiela, prorokującego o opatrywaniu ran i umacnianiu chorych przez Boga – Pasterza... Warto pamiętać, że ten czy ów nastroszeni wobec Boga mogą być jakoś zranieni. A przez to wrażliwi bardziej niż ci, którzy ran nie odnieśli. Trzeba być tu delikatnym. Z drugiej jednak strony  opatrzyć rany znaczy też najpierw je oczyścić, prawda? A to może boleć. Nie można tylko przyłożyć opatrunku licząc, że jakoś to będzie.
     
  • W nawiązaniu do Ezechiela, gdzie Bóg odmienia los wygnańców... Istnieje dziś w świecie, także wśród chrześcijan, dość silna tendencja, by powodów, dla których losy świata toczą się  w tym czy innym kierunku dopatrywać się w jakimś spisku możnych i wielkich. „Oni nas ciągle ogrywają” słychać tu i ówdzie „oni chcą nas ograbić”, „oni chcą z nas zrobić niewolników”. No tak, może i „oni chcą”. Ale czy im to wyjdzie – zupełnie inna sprawa. Warto ufać, że wiele, w ostateczności nawet wszystko, zależy od Boga. On, będąc „Panem przypadków” przez drobiazg potrafi te misterne plany zniweczyć, a poprowadzić ludzkość inną drogą.
     
  • W nawiązaniu do Ezechiela, że Bóg tłustą i mocną owcę będzie ochraniał... Poszukiwanie zagubionych na pewno jest ważne. Ale ważne jest też chronienie tych, które się nie zgubiły. Zostawić 99 można na chwilę. Ale najlepiej, by w tym czasie ktoś jednak ich pilnował. Bo się zgubią, bo wilki itp. Ewangelizacja? Niewątpliwie bardzo ważna. Ale przecież ważna jest też sensowna katecheza, w tym mistagogiczna. Bo jeśli owiec wcale się nie pilnuje, zgubi się ich więcej...
     
  • W nawiązaniu do wszystkich czytań.... Bóg jest dobry. Zależy Mu na człowieku. Truizm? Może. Ważny jednak, gdy zaczyna się podejrzewać Boga o jakieś niecne zamiary. Gdy rodzi się pokusa myślenia, że Bóg daje przykazania by człowieka uciemiężyć, a sam notorycznie je łamie, bo Jego nie obowiązują... Tak nie jest. Jeśli Bóg powiedział człowiekowi że ma kochać to dlatego, że sam kocha. Bez cienia jakiegokolwiek w tym grzechu.