O święty Henochu!

Franciszek Kucharczak

GN 44/2022 |

publikacja 03.11.2022 00:00

Litania do Wszystkich Świętych nie wymienia wszystkich świętych, zwłaszcza starotestamentalnych. A tych jest wielu. I są wspaniali.

Albrecht Dürer, „Adoracja Trójcy Świętej”. Artysta namalował różne grupy świętych. Za Janem Chrzcicielem (na prawo od Chrystusa u góry) widzimy osoby ze Starego Testamentu. Łatwo rozpoznać króla Dawida z harfą i Mojżesza z tablicami przykazań. wikipedia Albrecht Dürer, „Adoracja Trójcy Świętej”. Artysta namalował różne grupy świętych. Za Janem Chrzcicielem (na prawo od Chrystusa u góry) widzimy osoby ze Starego Testamentu. Łatwo rozpoznać króla Dawida z harfą i Mojżesza z tablicami przykazań.

Elżbieta i Zachariasz, rodzice Jana Chrzciciela, oboje z rodu Aarona. On – kapłan „z oddziału Abiasza”, jednego z 24 oddziałów kapłańskich ustanowionych przed wiekami przez króla Dawida dla uporządkowania służby w świątyni. Ona – małżonka kapłana, uchodząca za niepłodną, w późnym wieku urodziła Zachariaszowi syna. Można powiedzieć, że to ludzie mocno osadzeni w rzeczywistości Starego Testamentu – w kulcie świątynnym i przestrzeganiu Prawa nadanego narodowi wybranemu. A jednak ci małżonkowie stają się ważnymi bohaterami Nowego Testamentu. O Elżbiecie mówi archanioł podczas zwiastowania, wyjawiając Maryi, że jej krewna oczekuje dziecka. Do niej wędruje Maryja i w jej domu wyśpiewuje hymn Magnificat. Po urodzeniu się Jana Chrzciciela swój hymn zaśpiewa także Zachariasz, prorokując odzyskanym głosem, że jego syn pójdzie „przed Panem, torując Mu drogi”.

Na tym kończą się ewangeliczne wzmianki o Elżbiecie i Zachariaszu. Nie wiemy, co działo się z nimi w późniejszym czasie, choć tradycja wschodnia wiąże ojca Jana Chrzciciela z Zachariaszem, o którym wspomina Jezus, a który „zginął między ołtarzem a przybytkiem” (Łk 11,51). Mieli go zabić żołnierze Heroda w czasie rzezi niewiniątek za to, że nie chciał zdradzić miejsca ukrycia swojego syna. Elżbieta ukrywające się z Janem w górach według tej samej tradycji zmarła niedługo później.

Bo żyją z Bogiem

Cały Kościół, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie, zgodnie czci Elżbietę i Zachariasza jako świętych. Oboje zajmują wyjątkowe miejsce w historii zbawienia, wraz z synem Janem Chrzcicielem stanowiąc swoisty łącznik między Starym a Nowym Testamentem. Ich postacie przypominają, że Stare Przymierze także obfitowało w świętych.

– W czasach Starego Testamentu o świętych ludziach mówiono „sprawiedliwi”. Nie ma w Biblii określenia „święty Dawid” czy „święty Eliasz”, bo świętość jest zarezerwowana wyłącznie dla Boga. W Księdze Kapłańskiej jednak Bóg sam wzywa: „Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (Kpł 19,2). Z tych słów rodzi się pojęcie świętości jako życia z Bogiem. Dlaczego ktoś jest święty? Bo żyje z Bogiem – wskazuje biblista ks. dr hab. Janusz Wilk.

Koncepcja ta pojawia się również w Nowym Testamencie. – Święty Paweł mówi do pierwszych chrześcijan „święci”, bo żyją z Bogiem. Święty jest ten, kto żyje z Bogiem, a nie ten, kto jest doskonały moralnie. Doskonałość ta jest konsekwencją, a nie przyczyną świętości – podkreśla kapłan.

„Święty Abrahamie – módl się za nami” – brzmi jedno z wezwań Litanii do Wszystkich Świętych. Przywołuje się w niej także świętego Mojżesza i świętego Eliasza. – Te zawołania pojawiły się już we wczesnym Kościele, około IV wieku, wraz z Litanią do Wszystkich Świętych. Dla ówczesnych chrześcijan było to jasne: skoro my, żyjąc na ziemi, nazywamy siebie nawzajem świętymi, bo żyjemy z Bogiem, to tym bardziej za świętych należy uznać tych, którzy są już bezpośrednio z Nim – zauważa biblista.

Nawet Ewangelia potwierdza niebiański status świętych starotestamentalnych. Podczas przemienienia na górze apostołowie ujrzeli jaśniejącego Jezusa i rozmawiających z Nim Mojżesza i Eliasza. Z kolei sam Chrystus przypomina saduceuszom, że Stwórca przedstawia się Mojżeszowi jako Bóg Abrahama, Bóg Izaaka i Bóg Jakuba. Puentuje, że „Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych”. Skoro zatem patriarchowie żyją, a Bóg przyznaje się do nich, to znaczy, że są u Niego – jako święci.

Alternatywa dla Szeolu

Dla ludzi Starego Testamentu nie było to jasne. Przez długi czas dominowała koncepcja Szeolu – mrocznej i smutnej krainy zmarłych. Tak w powszechnym mniemaniu rysowała się perspektywa życia każdego człowieka po śmierci. Trudno było to nazwać nagrodą za świętość, dlatego za ideał uchodziło długie życie na ziemi, rodzina z gromadką dzieci i bogactwo.

– W ten sposób rozumiano wówczas owoce świętości. Polegało to na tym, żeby mieć rodzinę i dzieci, żyć w miarę spokojnie oraz posiadać bogactwo, pola czy stada. Sama świętość przejawiała się w tym, że człowiek przestrzegał zobowiązań wynikających z Tory. Fakt ten wynikał z przymierza: ja mam zobowiązania, ale Bóg też. Na tym polega pobożność biblijna Starego Testamentu – zauważa ks. Janusz Wilk.

Jezus, opowiadając przypowieść o bogaczu i Łazarzu, nawiązuje do przekonań o Szeolu, przedstawia go jednak jako przestrzeń z dwoma odrębnymi światami, oddzielonymi ogromną przepaścią. – W obu jest życie, i przy Abrahamie, i tam, gdzie przebywa bogacz, ale ten drugi człowiek żyje w cierpieniu i umęczeniu. Jezus pokazuje w ten sposób, co znaczy życie bez Boga i bez troski o drugiego człowieka. Natomiast święci są z Bogiem, spoczywają „na łonie Abrahama” – tłumaczy duchowny.

Przebłysk nadziei na lepsze życie po śmierci pojawia się już w Księdze Rodzaju i dotyczy czasów jeszcze przed potopem. W piątym rozdziale pierwszej księgi Biblii znajdujemy tajemniczą wzmiankę: „Żył więc Henoch w przyjaźni z Bogiem, a następnie znikł, bo zabrał go Bóg” (Rdz 5,24). Stwierdzenie to, choć lakoniczne, jest jednak wyraźnym komunikatem, że Bóg zabrał do siebie człowieka, który żył z Nim w przyjaźni – a więc był święty.

Podobną sytuację, ale już znacznie obszerniej opisaną, znajdujemy w Drugiej Księdze Królewskiej. Prorok Eliasz zostaje porwany w ognistym rydwanie… no właśnie – dokąd? Przecież nie do Szeolu?

– Na pewno nie. Został zabrany do życia bezpośrednio przy Bogu. Taka informacja wskazywała na istnienie lepszej rzeczywistości niż Szeol. Było to ważne dla Żydów, trudno się bowiem dziwić, że miejsce to ich nie zadowalało. W psalmach często pojawia się prośba: Boże, tylko nie zostawiaj mnie w Szeolu, bo tam jest ciemność i smutek – zaznacza biblista. Wskazuje, że im młodsze księgi Starego Testamentu, tym wyraźniej uwidacznia się w nich wiara w zmartwychwstanie. Obserwujemy to zwłaszcza w Księgach Machabejskich. W tym przypadku jeszcze mocniej ujawnia się wiara w zmartwychwstanie ludzi wiernych Bogu, czyli świętych. Fakt ten wybrzmiewa w scenie kaźni matki i jej siedmiu synów. „Lepiej jest nam, którzy giniemy z ludzkich rąk, w Bogu pokładać nadzieję, że znów przez Niego będziemy wskrzeszeni” – mówi katom jeden z młodzieńców (2 Mch 7,14). Sama matka zapewnia synów, że jeśli mężnie zniosą męczeństwo, nie zgadzając się na złamanie prawa Bożego, Bóg „w swojej litości ponownie odda [im] tchnienie i życie”.

I wreszcie klasyczny tekst o składce, jaką zorganizował Juda Machabeusz na ofiarę za żołnierzy, którzy dopuścili się grzechu: „Bardzo pięknie i szlachetnie uczynił, myślał bowiem o zmartwychwstaniu. Gdyby bowiem nie był przekonany, że ci zabici zmartwychwstaną, to modlitwa za zmarłych byłaby czymś zbędnym i niedorzecznym, lecz jeśli uważał, że dla tych, którzy pobożnie zasnęli, jest przygotowana najwspanialsza nagroda – była to myśl święta i pobożna” (2 Mch 12,43-45).

Ujrzę Twe oblicze…

Intuicja, że dla świętych jest coś lepszego niż Szeol, pojawia się w Biblii znacznie wcześniej – w psalmach, czyli około VIII–VI wieku przed Chrystusem. Widać to w Psalmie 16: „Dlatego się cieszy moje serce, dusza się raduje, a ciało moje będzie spoczywać z ufnością, bo nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu. Ukażesz mi ścieżkę życia, pełnię radości u Ciebie, rozkosze na wieki po Twojej prawicy” – pisze autor natchniony.

– To prawdziwa perełka. Dostrzegamy wyraźną sugestię zmartwychwstania – mówi ks. Janusz Wilk. Wskazuje też na końcówkę Psalmu 17: „Ja zaś w sprawiedliwości ujrzę Twe oblicze, powstając ze snu, nasycę się Twoim widokiem”. Mowa tu o śnie śmierci, po której wierny Bogu doświadcza zaspokojenia wszystkich pragnień przy Bogu.

Z kolei Psalm 49 mówi o ludziach, którzy „do Szeolu są gnani jak owce”. „Pasie ich śmierć, zejdą prosto do grobu, (...) Szeol ich mieszkaniem. Lecz Bóg wyzwoli moją duszę z mocy Szeolu, bo mię zabierze”.

Podobnych tekstów jest w psalmach więcej. – Widzimy więc w psałterzu, że jest jakaś kraina śmierci. Nie neguje się istnienia Szeolu, jednak ludzi sprawiedliwych, czyli świętych, Pan zabiera do siebie – tłumaczy kapłan.

Kto czyta Stary Testament, z pewnością zauważy, że występujący tam „sprawiedliwi” to ludzie z krwi i kości. Mają wady, popełniają ciężkie grzechy, jak Dawid, ale jednocześnie są jak on szczerze oddani Bogu. Przeżywają chwile tryumfu, jak Eliasz, lecz również jak on wpadają w duże zniechęcenie. Gdy upadają, żałują i pokutują, a gdy rozpoznają coś jako wolę Boga, idą za tym, gotowi w to imię ponieść nawet śmierć. Są konsekwentni, jak Jeremiasz, a przecież jak on przeżywają dramaty. Właśnie to jest prawdziwa ludzka świętość, inna od Bożej, bo ułomna, ale wzorowana na Bogu i dlatego stale wzrastająca – aż do nieba. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.