Pozostałe objawienia

oprac. ks. Adam Sekściński

publikacja 03.05.2011 09:54

"Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał..."

Pozostałe objawienia


Fragment książki "Prawdziwe życie Jezusa Chrystusa", który zamieszczamy za zgodą Wydawnictwa M


Przedstawiliśmy w porządku chronologicznym objawienia, jakie wspomnienia Ewangelistów przekazały intensywnie i pośpiesznie (roz­działy 41-42). Charakter fragmentaryczny, uzupełniający się i różnorod­ny tych opisów oraz rozbieżności pomiędzy nimi zwracają uwagę na fakt, że nie wszystko zostało powiedziane. Jan kończy swoją Ewangelię słowa­mi, których dotąd nie przytaczaliśmy:

Jest ponadto wiele innych rzeczy, których Jezus dokonał, a które, gdyby je szczegółowo opisać, to sądzę, że cały świat nie pomieściłby ksiąg, które by trzeba napisać (J 21,25).

Jan kończy opis ukazania się Jezusa nad brzegiem jeziora (ostatniego, jakie podaje), mówiąc:

To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał (J 21,14).

Trylogia Janowa

Istotnie, Ewangelia Jana mówi tylko o trzech oficjalnych objawie­niach się Jezusa zebranym Apostołom: wieczorem w dniu Zmartwych­wstania, za osiem dni z udziałem Tomasza, wreszcie w Galilei na brzegu jeziora. Miały jednak miejsce jeszcze inne objawienia, o których wspo­mnieliśmy w oparciu o Ewangelię Jana, który wraz z Mateuszem opowia­da o ukazaniu się Jezusa Marii Magdalenie oraz o Ewangelię Łukasza, który opisuje spotkanie z uczniami w drodze do Emaus. Jan nie wprowa­dza tych opisów do swojego tekstu, ponieważ opowiada tylko o ob­jawieniach oficjalnym świadkom wiary, założycielom Kościoła: kolegium apostolskiemu.

Odmienna tetralogia Łukasza

Należy wspomnieć objawienie się Jezusa uczniom w drodze do Emaus, opowiedziane przez Łukasza. Jan nie bierze tego jednak pod uwagę, bowiem uczniowie ci nie należeli do kolegium Dwunastu. Łukasz wspomina także o ukazaniu się Jezusa Piotrowi w dniu Zmartwychwstania, zapewne przed południem (Łk 24,34). Objawienie to jest jak najbardziej oficjalne i jest potwierdzone przez św. Pawła (1 Kor 15,5). Oprócz tego objawienia się Jezusa Jedenastu wieczorem w święto Paschy w dniu Wniebowstąpienia (rozdz. następny, razem jest cztery) i inne (niezliczone), które są sygnalizowane w Dziejach Apostolskich bez podania szczegółów.

Pięciokrotne ukazanie się Jezusa według Pawła

Apostoł Paweł zasługuje na to, by go zacytować, ponieważ pisał już o tym około roku 50, być może jeszcze przed Ewangelistami. Stre­ścił objawienia Chrystusa w sposób zaskakujący. Powiedział bowiem:

Przekazałem wam na początku to, co przejąłem; że Chrystus umarł - zgodnie z Pismem - za nasze grzechy [...], że zmartwychwstał trzeciego dnia, zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi (por. Łk 24,34). Później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi (1 Kor 15,3-8).
 

Paweł podaje tylko pięć przykładów i to bez szczegółów; szkoda, bowiem o większości z nich Ewangeliści nie opowiadają.
Oprócz objawienia się Jezusa Piotrowi, o którym Łukasz (24,34) tylko wspomina, następuje ukazanie się pięciuset braciom; Paweł nie mówi ani kiedy, ani gdzie.
Podobnie co do ukazania się Jakubowi, pierwszemu biskupowi Jerozo­limy, który poniósł śmierć męczeńską i został uznany za jedną z kolumn pierwotnego Kościoła (Ga 2,9). To osobne ukazanie się Pana bez wąt­pienia przyczyniło się do jego ogromnego prestiżu, z którym sam Piotr musiał się liczyć w czasie Soboru Jerozolimskiego, a nawet do od­stąpienia od tradycji, która zmuszała pierwszych chrześcijan do spożywa­nia potraw koszernych (Dz 15,20 i 29). Kiedy wysłannicy Jakuba będą mu zarzucać, że spożywa z poganami mięso nie wykrwawione, mimo przepi­su legalnego podtrzymanego przez Sobór Jerozolimski, Piotr podda się.
Wtedy jednak z powodu tego ustępstwa spotka się z publiczną dezap­robatą Pawła (Ga 2,12-13).
Apokryficzna Ewangelia do Hebrajczyków chce nam przekazać całą zawartość objawienia się Jakubowi. Dotyczyło ono sławnego Całunu, przetrzymywanego dziś w Turynie, którego autentyczność stale potwier­dzają poważne badania naukowe:

Pan, po oddaniu Całunu słudze arcykapłana, udał się do Jakuba i pokazał się jemu. Jakub bowiem istotnie poprzysiągł, że nie będzie już spożywał chleba od chwili, kiedy pił z kielicha Pańskiego aż do dnia, kiedy Go zobaczy powstałego z martwych [...]. Pan powiedział jeszcze: Przynieście stół i chleb. I zaraz potem wziął chleb, pobłogosławił go, połamał i dał go Jakubowi Sprawiedliwemu mówiąc: Bracie mój, spożywaj chleb, albowiem Syn Człowieczy obudził się spośród śpiących (Ewangelia do Hebrajczyków, fragment zachowany przez świętego Hieronima, De viris illustribus, II).

Inny, bardzo stary fragment tej żydowsko-chrześcijańskiej ewangelii, z którego mamy tylko cytaty, podaje słowa Jezusa, podobne do tych, które przytacza Łukasz (24,39):

Dotknijcie Mnie i zobaczcie: duch nie ma ciała ani kości, jak to widzicie u Mnie.

Zgodnie z tym fragmentem, cytowanym przez świętego Hieronima (na temat Izajasza 63, prolog) i przez Ignacego Antiocheńskiego (List do Smyrnitów, III, 3, na przełomie I i II wieku), Jezus miał jeszcze powiedzieć:

Chodźcie, dotknijcie Mnie i zobaczcie, nie jestem bezcielesnym demo­nem.

Jednakże to powiedzenie, przekazane tylko przez ustną tradycję, oraz ta apokryficzna ewangelia nie mają możliwego do przyjęcia znaczenia historycznego. Usiłują one uzupełnić to, co przemilczają Ewangelie natchnione.
Piąte pojawienie się Jezusa, wspominane przez Pawła, jest tym, które przyniosło jego nawrócenie powalając go na ziemię w drodze do Damasz­ku, gdzie się udawał, aby prześladować chrześcijan. Rożni się od pozo­stałych, bowiem nie są to odwiedziny Jezusa na ziemi, ale jest to niebieska wizja Zmartwychwstałego po Wniebowstąpieniu, całkiem od­mienna od ukazywania się jedenastu Apostołom, często podczas posiłku (Łk 24,30, 41-43; J 21,12; Dz 1,4; Mk 16,14).

Zakończenie u Marka

Natomiast zakończenie u Marka, dodane bardzo szybko do je Ewangelii, dla uzupełnienia zagubionej ostatniej kartki, podaje to ciekawe (i kanonicznie uznane przez Kościół) streszczenie, które zbiera starożytne i pierwotne tradycje:

Po swym zmartwychwstaniu, wczesnym rankiem w pierwszy dziej tygodnia, Jezus ukazał się najpierw Marii Magdalenie, z której wyrzucił siedem złych duchów. Ona poszła i oznajmiła to tym, którzy byli z Nim pogrążonym w smutku i płaczącym. Ci jednak słysząc, że żyje i że i Go widziała, nie chcieli wierzyć (Mk 16,9-11).

Fragment ten, podobny do przekazanego przez Łukasza (24,10), mówi o przejęciu Apostołów i o ich niedowiarstwie, do którego pokornie się przyznali, aby nas pouczyć na temat trudności wiary i łaski Zesłania Ducha Świętego, która pozwoliła im trudność tę pokonać (chodzi o łaskę sakramentu bierzmowania, którego moc zbyt często się nie docenia i minimalizuje).
Słowa Marka (16,11) na temat niedowiarstwa Apostołów wydają się twarde. Ale i Łukasz, który łagodzi lub opuszcza słowa Marka o słaboś­ciach uczniów, równie surowo powiada:

Lecz słowa te [słowa kobiet] wydały im się czczą gadaniną i nie dali im wiary (Łk 24).

Ten surowy osąd wymyka się wyrozumiałemu Ewangeliście, który skądinąd usprawiedliwia to niedowiarstwo, przypisując je nadmiarowi szczęścia.

Oni z radości jeszcze nie wierzyli (Łk 24,41).

Ta wyrozumiałość, może zbyt wspaniałomyślna, odbija ciekawy aspekt niewierności Apostołów.
Radość napawa strachem, taki był tytuł pewnej popularnej komedii, której fabuła była oparta o wydarzenia pierwszej wojny światowej. Wspomina ona o powrocie jeńca, uznanego za zmarłego. Niepocieszeni rodzice opłakiwali go po Mszy pogrzebowej. A oto on powraca cały i zdrowy, wbrew wszelkiemu prawdopodobieństwu. Nie zginał, a tylko zaginął. W związku z jego powrotem bracia i siostry, a nawet wiekowi służący, usiłują stopniowo, etapami, przekazać tę wiadomość, aby stare­go ojca nie zabiła gwałtownie radość.
Nasza uparta pedanteria, poszukująca „naukowych dowodów", może doznać frustracji z powodu spontanicznych opowieści Ewangelii, obcych dzisiejszym starannym wymaganiom naukowym. Żadnego dowodu, żadnego stwierdzenia metodycznego! Wszystkie te opisy są bez znaczenia, niezgodne z historią, powiadają racjonaliści. W ślad za nimi egzegeci katoliccy, w trosce o to, aby je dostosować do reguł naukowości, prze­ścigają się w poddawaniu Ewangelii anachronicznym wymaganiom, łącz­nie z psychoanalizą i błędną filozofią, które sprowadzają ludzkie poznanie do wytworu podmiotowego. Apostołowie poddawani tak różnorodnym kryteriom, nie potrafią odpowiedzieć. Gdyby jednak mogli, to prawdopodo­bnie zamilkliby lub powiedzieliby wprost: nie byliśmy archiwistami. Spon­tanicznie, bez posługiwania się papierem, ustnie, za pomocą naszej żywej pamięci i serca, daliśmy świadectwo. Podaliśmy to, cośmy widzieli, cośmy przeżyli, to, co nas uderzyło, to, co nas zbijało z tropu: tego nauczaliśmy, tym żyło pierwsze pokolenie chrześcijańskie, a wy kontynuujcie ich żywą tradycję, niestety u wielu z was martwą. Nie tworzyliśmy ani literatury, ani formalnych sprawozdań. Poniechajcie swojego formalizmu i swojej pedanterii. Chronologia nie miała znaczenia dla nas, podobnie jak dla o wiele bliższej wam Bernadetty Soubirous. Jesteśmy świadkami prymitywnymi i dlatego prawdziwymi. Opowiedzieliśmy bez ogródek o naszej słabości, tchórzostwie, niedowiarstwie, w przeciwieństwie do tego, co czynią przy­wódcy tego świata: natchnieni wielbiciele swojej własnej chwały i zasług, artyści w sztuce ukrywania swoich błędów i swoich zbrodni. Naszą chwałą stała się nasza słabość i nasze męczeństwo. Wam daleko do męczeństwa. Daleko wam do miłości. Jesteście wolni. Bóg pozostawił was wolnymi, ale wolnymi nade wszystko po to, aby wydostać się z tego grzęzawiska.

Ostatni rozdział Ewangelii Marka przywołuje dalej opis uczniów z Emaus:

W końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego (Mk 16,12).

Jest to inny opis niż u Łukasza (24,33). Czyż byłby to słaby punkt zakończenia kanonicznego u Marka? A może to Łukasz uległ swojemu optymizmowi i swojej naturalnej grzeczności?
W zakończeniu Marka, najciekawsze są ostatnie wersety. Marek (16) zbiera w jedno wszystkie objawienia się Jezusa Apostołom. Najpierw Jezus wyrzuca im niedowiarstwo:

W końcu ukazał się samym Jedenastu, gdy siedzieli za stołem, i wyrzucał im brak wiary i upór, że nie wierzyli tym, którzy widzieli Go zmartwychwstałego (Mk 16,14).

Potem, tuż przed Wniebowstąpieniem, daje im dokładne wskazówki co do ich misji, ale właśnie chodzi o to ostatnie objawienie. Potwierdza ono i uściśla obietnice charyzmatów (Mt 10,8).

Częste ukazywanie się Jezusa przez czterdzieści dni

Łukasz, wyraźniej niż pozostali Ewangeliści, kładzie nacisk na ukazywanie się Jezusa podczas czterdziestu dni na przestrzeni od Zmartwychwstania do Wniebowstąpienia (Dz 1,1-2). Te objawienia Jezusa stawia jako zakończenie życia prowadzonego pod wpływem Ducha Świętego.

Pierwszą Księgę napisałem, Teofilu, o wszystkim, co Jezus czynił i czego nauczał od początku [od dzieciństwa, już przepełnionego Duchem Świętym, o którym on sam tylko opowiada] aż do dnia, w którym udzielił przez Ducha Świętego poleceń Apostołom, których sobie wybrał, a potem został wzięty do nieba.

Tutaj właśnie przypomina o częstych i serdecznych spotkaniach z Jezusem po Zmartwychwstaniu:

Im też [Apostołom] po swojej męce dał wiele dowodów, że żyje: ukazywał się im przez czterdzieści dni i mówił o królestwie Bożym (Dz 1,1-3).

W Ewangelii Łukasz podaje dokładniej temat tych częstych rozmów:

To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach. Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, po­cząwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego. Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca [Ducha Świętego]. Wy zaś pozostańcie w mieście, aż będziecie uzbrojeni mocą z wysoka (Łk 24,44-49)