Na początku było Słowo

ks. Piotr Łabuda

publikacja 05.10.2023 10:21

Ewangelię wg św. Jana rozpoczyna uroczysty tekst poetycki, nazywany najczęściej Prologiem. Jest to swoiste wprowadzenie do czwartej Ewangelii.

Zapis słowa, które daje życie. ks. Zbigniew Wielgosz /Foto Gość Zapis słowa, które daje życie.

Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało (z tego), co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłości w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła - (J 1,1-5).

Ewangelię wg św. Jana rozpoczyna uroczysty tekst poetycki nazywany najczęściej Prologiem. Jest to swoiste wprowadzenie do czwartej Ewangelii. Zapowiada to wszystko, co Jan zamierzał przekazać w swoim dziele, przede wszystkim naukę o Jezusie Chrystusie.

Wydaje się, iż prolog św. Jana to starochrześcijański hymn. Jego autorem był zhellenizowany Żyd, który przyjął chrześcijaństwo – być może słuchał on osobiście nauki Jezusa Chrystusa[1]. Być może ewangelista na bazie tego hymnu ułożył historię preegzystencji Jezusa Chrystusa. Zasadniczym jego celem jest ukazanie działania Słowa Przedwiecznego w świecie i uczestnictwa wierzących w Jego życiu. Autor czwartej ewangelii podkreśla, iż Słowo Przedwieczne w pełni objawiło się w Jezusie, Jednorodzonym (czy dokładnie jak to jest w tekście greckim: Jednorodnym) Bogu. O Nim zaświadczyli Jan Chrzciciel i wszyscy ci, którzy z wiarą przyjęli Słowo Wcielone. Prolog pozwala jednak także dowiedzieć się, kim był Jezus przed tajemnicą nazaretańskiego wcielenia.

Gdy jednak człowiek współczesny czyta ten hymn, trafia na szereg trudności. Zwróćmy uwagę tylko na niektóre z nich.

 Było Słowo

Ewangelista pisze o tajemniczym pochodzeniu Jezusa, którego już na początku nazywa Logosem („Słowem”) (J 1,1). Termin ten może też oznaczać: „wyraz”, „przemówienie” („mowę”), „regułę”, „to, co nadaje sens”, „wyjaśnienie”, „wiedzę”, „mądrość”. W tym znaczeniu św. Jan niewątpliwie nawiązuje do Starego Testamentu, zwłaszcza do ksiąg mądrościowych (Iz 55,11; Prz 8,12-9,6; Mdr 8,4; 9,9-10; 18,14-16) – i to w dwojakim sensie. Najpierw oznacza mądrość jako zamiar Boży względem stworzenia, a następnie jego realizację. W odniesieniu do Jezusa oznacza, że jest On wypełnieniem objawienia, najwyższym Objawicielem, ostatecznym Darem Boga, jedyną możliwą Drogą prowadzącą do zbawienia, Obliczem Boga wśród ludzi („Ojciec jest we Mnie, a Ja w Ojcu” – J 10,38). Co więcej: był i jest Bogiem. Z tego względu jest jedynym, który może powiedzieć, kim jest Ojciec, a zarazem jest jedyną drogą do Niego.

Pierwsze zdanie Ewangelii św. Jana: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo” (J 1,1-2) – jest jednym z bardziej rozpoznawalnych cytatów biblijnych. Jezus zostaje określony mianem Słowa. Ogólny sens pierwszych dwóch wersetów jest dla nas jasny. Ewangelista zapewnia, że Słowo znajduje się w ustawicznej, prawdziwej, trwałej, dynamicznej i wewnętrznej relacji do Boga.

Jezus jest Słowem. Aby lepiej zrozumieć co to znaczy warto spojrzeć na siebie. Oto mamy coś powiedzieć. Najprościej i najjaśniej można to uczynić za pomocą słowa. Używając tylko mimiki, gestów, a nawet pisma, narażamy się na niezrozumienie. Żywe słowo w określonej sytuacji jest najbardziej jednoznaczne. Słowo jest też wyraźnym komunikatem, iż ktoś pragnie kogoś o czymś poinformować, pragnie drugiej osobie coś przekazać. Co więcej – chce być zrozumiany. Skoro do niej mówi, to znaczy, że wierzy, iż mówienie ma sens.

Wydobywające się z płuc powietrze, uderzając w odpowiedni sposób w wiązadła głosowe, sprawia, iż tworzy się dźwięk. Kilka dźwięków składa się na słowo. Donośność słowa zależy od wielu czynników. Nade wszystko jednak zależy od jego woli. To mówiący decyduje o donośności słowa. Może je wypowiedzieć głośno lub cicho. Słowo może być serdeczne lub wrogie. Może być pełne miłości, ale i nienawiści. Słowo może leczyć, ale może też ranić. A zatem słowo człowieka pochodzi nade wszystko z jego serca. Niejednokrotnie długo zastanawiamy się, co i jak powiedzieć. Mówimy, że bijemy się z myślami. Kiedy uda nam się wreszcie wyartykułować to, co zamierzaliśmy, czujemy się, jakbyśmy urodzili słowo. A zatem można powiedzieć, iż słowo mieszka w nas, w nas się rodzi, rozwija się, dojrzewa.

Jezus zostaje nazwany Słowem…

Można powiedzieć, iż chrześcijanie I wieku – prawdopodobnie w Efezie – znaleźli sposób, by wnikać w tajemnice Jezusa Chrystusa, by poznawać Jego tożsamość. Szukając odpowiedzi na to pytanie, stwierdzili: Jezus był Słowem u Boga, Jezus był Bogiem.

Można powiedzieć, że On od początku istnieje w Bogu czy też że zostaje zrodzony z Boga – w Bogu. Prawdziwy Bóg z Boga. On pochodzi z Jego wnętrza, z Jego umysłu, z Jego serca, z całego Jego jestestwa. Istniejąc w Bogu, zostaje zrodzony czy też zostaje wypowiedziany. Staje się Słowem widzialnym. Jak w akcie stworzenia Bóg powiedział słowo: „niech stanie się światłość” (Rdz 1,3), tak, gdy nadeszła „pełnia czasów, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego przed Prawem” (Ga 4,4).

Jezus – zrodzony, a nie stworzony; współistotny Ojcu. Przeświadczenie to od samego początku towarzyszyło chrześcijanom: „Bóg Ojciec rodzi Boga Syna; Ten więc jest najdoskonalszym wyrazem natury, doskonałości i przymiotów Bożych Boga Ojca; On jest rzeczywiście Słowem, którym Bóg Ojciec doskonale, a przy tym istotowo oddaje samego siebie”[2]

Słowo przed wszystkim

„Słowo” nie należy do porządku stworzenia. Zanim zaistniały rzeczy stworzone, Ono już istniało. W chwili stwarzania świata, przed ziemią i oceanem, przed źródłami pełnymi wody, przed górami i pagórkami, przed niebem i obłokami (Prz 8,22-26), „Słowo” już było. Poprzedziło wszelkie stworzenie i jest jego sprawcą. Dzięki Niemu wszystko zostało powołane do istnienia (1 Kor 8,6). „Bez Niego nic się nie stało (z tego), co się stało” (J 1,3).

Jako Przedwieczne Słowo Boga Jezus Chrystus, był „na początku” czy też, jak dosłownie można przetłumaczyć frazę grecką (en arche), Jezus był „w początku”. Grecki termin arche ma jednak jeszcze inne znaczenia. Arche znaczy także: „podstawa”, „zasada”, „przyczyna”. Można więc stwierdzić, iż Jezus Chrystus – Przedwieczne Słowo – był nie tylko przed stworzonym światem, ale był przed wiecznością. Jezus był „w początku”, ale i „w zasadzie”, „w przyczynie”[3]. Można powiedzieć za R. Brandstaetterem, iż Jezus – Przedwieczne Słowo – był „przed wszystkim”[4]. Wyrażenie „na początku” oznacza, iż Jezus Chrystus należy do strefy Boga – jest na początku, jest przed wszystkim. Jezus jest fundamentem i podstawą wszystkiego.

Stąd też Jan zapisze, iż „Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo” (J 1,1). Można powiedzieć, iż podkreśla on bliskość z Bogiem, ścisłą więź Słowa z Bogiem. Słowo jest u Boga. Słowo jest Bogiem. Słowo jest nieodłączne od Boga. Słowo nie odróżniało się od Boga, gdyż Słowo było na początku u Boga. Zawsze należało i należy do innej rzeczywistości niż świat.

W Rdz 1,1 czytamy: „Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”, a Mądrość w Księdze Przysłów mówi: „od wieków jestem stworzona, od początku, nim ziemia powstała” (Prz 8,23). Uosobiona Mądrość niejako wskazuje, iż była i działała obok Boga Stworzyciela („przy Nim byłam” [Prz 8,30]; „z Nim byłam” [Mdr 9,9]; „przed wiekami, na samym początku mnie stworzył” [Syr 24,9]). Prolog Ewangelii św. Jana nic nie mówi o stworzeniu. Podkreśla i wskazuje jedynie absolutny charakter początku, który jest poza czasem i poza przestrzenią. W początku jest Słowo.

W J 1,1 wyrażenie „na początku” przenosi nas w sferę transcendencji – do Boga, do rzeczywistości, w której istnieje jedynie osobowy związek Słowa z Bogiem. Ten związek ma charakter trwały (na co wskazuje użyty czas – imperfectum) i dynamiczny (na co wskazuje grecka formuła pros). Słowo jest nastawione na Boga (pros ton theon) i równocześnie jest Bogiem (theos bez rodzajnika w J 1,1c). Słowo nie utożsamia się z Bogiem (wówczas byłby rodzajnik: ho theos), ale nie jest też od Boga oddzielone na zasadzie podporządkowania.

Charakterystyczny jest także użyty przez Jana grecki termin logos („słowo”). Tu chodzi o sens, o myśl, o wypowiedź. A zatem Przedwieczne (przy usunięciu z jego pola znaczeniowego kategorii czasu) Słowo jest przed początkiem, przed wiecznością, jest w Bogu i było Bogiem.

Słowo jest Życiem i Światłością

„Słowo” od początku pozostaje w wyjątkowej relacji z ludźmi. Jest najpierw życiem. Ewangelista nie mówi o życiu naturalnym, ale o nadprzyrodzonym życiu Bożym, które przez Syna staje się udziałem wszystkich wierzących. „Słowo” jest „światłością”, która objawiła się już w chwili stworzenia, ale i Ono pojawiło się między ludźmi, czyli „stało się ciałem” (J 1,14). Wcielenie jest jedynym w swoim rodzaju objawieniem się Bożej „światłości”, która oświeca każdego człowieka, czyli pozwala każdemu zrozumieć samego siebie. Jest „światłością świata” (J 8,12), która rozbłyska w „ciemnościach”. Tutaj po raz pierwszy Ewangelista pisze o sprzeciwie, z jakim spotkała się „światłość”. Jego wyrazem będzie odrzucenie „światłości”, nienawiść względem prawdy. Ewangelista często pisze o tym, iż „świat” odrzuca Jezusa. Termin „świat” ma podwójne znaczenie. W pewnych wypadkach oznacza po prostu ziemię stworzoną przez Boga. Jednak znacznie częściej Jan określa w ten sposób ludzi, którzy odnoszą się wrogo do Boga i Jego przykazań. Są to ci, którzy nie wierzą w Jezusa jako „światłość” zesłaną przez Ojca, aby rozświetlić „ciemności”, czyli przynieść objawienie. Dokonali wyboru i chcą pozostać w „ciemnościach”. Jest to tragiczne w swoich konsekwencjach odrzucenie Tego, który przyszedł na ziemię, kierując się miłością.

Słowem „ciemności” Jan określa także ludzi, którzy nie przyjmują Chrystusa, są wobec Niego obojętni lub wrodzy. Jednak już na początku Ewangelista zapowiada zwycięstwo „Słowa”: „ciemność jej nie ogarnęła” (J 1,5). Jest to zapowiedź ostatecznego triumfu Jezusa nad mocami „ciemności” (J 12,31; 16,11.33; 1 J 5,4).

Przez to Słowo wszystko się stało i wciąż trwa. A zatem Przedwieczne Boże Słowo stoi u początku wszystkich rzeczy – i Ono decyduje o ich trwaniu. Słowo stworzyło świat i podtrzymuje go w istnieniu.

Wszystko, co istnieje, istnieje w Bogu i dzięki Bogu. Słowo jest Życiem i Światłością. Jezus stwierdza: „Ja jestem światłością świata; kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). Psalmista zaś nie ma wątpliwości: „W Tobie jest źródło życia, i w Twej światłości oglądamy światłość” (Ps 36,10). Bo tylko Bóg jest źródłem pełni życia. Dzięki Słowu na świat wchodzi Życie, które jest światłością ludzi.

Przeciwieństwem światła jest ciemność. Według Rdz 1,2 ciemność stanowi pierwotny żywioł istniejący przed aktem stwórczym Boga, powołującym do istnienia światłość. W Biblii ciemność kryje liczne niebezpieczeństwa (Ps 23,4). Ciemności jednak nie przemogły światłości. Światłość jest niepokonana, bo jej moc nigdy nie słabnie. Dramat egzystencji ludzkiej polega na tym, że przed człowiekiem rozpościerają się dwie drogi: albo światłość w ciemności, albo ciemność bez światłości.

Człowiek od Boga – Jan

W J 1,6 pojawia się postać Jana Chrzciciela. Może uderzać gwałtowna zmiana tonu hymnu. Ewangelista bowiem pisze niespodziewanie o Janie Chrzcicielu. Zaznacza jednak, że między Jezusem a Jego poprzednikiem istnieje zasadnicza różnica. Jeden był już na początku i jest Bogiem, a drugi jest człowiekiem zesłanym przez Boga, aby dać świadectwo. Jan Chrzciciel nie był „światłością”, ale jej świadkiem: wobec przywódców narodu (J 1,19-28), wobec Izraela (J 1,31-34) i wobec własnych uczniów (J 1,35-37).

Jan jest posłańcem od Boga, a jego zadaniem jest dawać świadectwo o światłości: „Przyszedł on na świadectwo, aby zaświadczyć o światłości” (J 1,7). Czwarta ewangelia wielokrotnie podkreśla tę rolę Jana (J 1,15.19.32.34; 3,26.28; 5,33; 10,41). Co więcej, wskazuje na podporządkowanie Jana Chrzciciela w stosunku do Słowa-Światłości: „Nie był on światłością” (J 1,8). Liczni komentatorzy tłumaczą to faktem, iż w środowisku ewangelisty toczyła się dyskusja na temat roli Jana Chrzciciela w dziejach zbawienia. Prolog wyraża się o nim pozytywnie, ale równocześnie ustawia go w pozycji świadka w odniesieniu do osoby Jezusa. To Jezus jest Światłością Prawdziwą.

Świadectwo Jana ma otwierać innych na prawdziwe Światło. Charakterystyczne, iż Jan nie uzasadnia, nie przekonuje – on otwiera drogę Światłości, zaprasza do spotkania ze Światłością. Wydaje się, iż Jan z wielkim zaangażowaniem wypełniał swoją misję. Można przypuszczać, iż tak gorliwie pełnił funkcję posłańca, że z czasem w nim zaczęto widzieć Światłość, której tak oczekiwano. Jan nie był jednak Światłością, ale został posłany, by o tej Światłości zaświadczyć (J 1,8). Jan Chrzciciel nie był Światłością, ale jej świadkiem: wobec przywódców narodu (J 1,19-28), wobec Izraela (J 1,31-34) i wobec własnych uczniów (J 1,35-37).

Swoi Go nie przyjęli

Po wzmiance o Janie Chrzcicielu Ewangelista znów zwraca uwagę na Jezusa (J 1,9-11). Stwierdza, że od stworzenia „Słowo” jest wewnętrznym światłem każdego człowieka. Pozwala mu zrozumieć samego siebie i ukazuje sens istnienia. Ewangelista odpowiada więc na pytanie, które zawsze zadawali sobie ludzie: „Jaki jest sens naszego życia?”. Ewangelista odpowiada: „Sensem tym jest Jezus Chrystus, który jest «Słowem»”. W Nim znajdziemy prawdziwe objawienie Boga oraz pełnię życia. Podkreśla jednak, że osiągniemy ją tylko dzięki wierze, do której wezwani są wszyscy ludzie. Ci, którzy wierzą, iż Jezus jest Chrystusem, Zbawicielem i Objawicielem, związali się z Nim i dzięki temu stali się dziećmi Bożymi (J 3,15; 6,40.47; 20,31).

Świadomość bycia stworzonym winna skłaniać każdego człowieka do uznania Słowa. Tymczasem świat nie przyjmuje Tego, który jest Prawdziwą Światłością. Świat nie przyjmuje Tego, który oświeca człowieka. Świat nie przyjmuje swojego Stwórcy. Przyjście Słowa na świat nie spowodowało żadnej zmiany, nie wywołało żadnej reakcji, nie stworzyło żadnej przestrzeni dla tego Światła.

Jak wyrzut brzmią słowa prologu: „Swoi Go nie przyjęli” (J 1,11). Jan podkreśla to, używając formuły greckiej ta idia, co dokładnie można oddać jako: nie przyjął Go „swój, własny, osobisty”. Nie przyjęli Go swoi, można by rzec – domownicy, najbliżsi, krewni.

Moc dla tych, którzy Je przyjęli

Przez akt wiary w Słowo człowiek staje się dzieckiem Boga. Rodzi się on ze Słowa, które go wzbudza do życia i z Nim się jednoczy jako jego pierwiastek ożywczy. W ten sposób człowiek jest w ścisłym znaczeniu zrodzony, a nie tylko stworzony. Do prawdziwego życia zatem nie jest powołany przez siły naturalne (krew), nie ukształtował się za sprawą zjednoczenia ciał, swojej egzystencji nie zawdzięcza ludzkiej woli. Człowiek jest narodzony, gdyż żyje w Słowie.

Ewangelista podkreśla znaczenie wiary w Jego imię. Imię jest przeciwieństwem nieznanego. Imię pozwala ustalić, kim jest dana osoba. A zatem, jeśli Słowo przyszło pod imieniem, to „swoi” powinni Je rozpoznać. Jan jednak podkreśla, iż nie wystarczy znać imię Słowa, znać pełnioną przez Nie rolę (iż jest Mesjaszem, Synem Człowieczym). Trzeba w Nie uwierzyć. „Swoi Go nie przyjęli”, bo nie uwierzyli w Nie. Natomiast w tych, którzy Je przyjęli, to imię dokonało przemiany. „Wierzący w imię Jego” zostali przemienieni. „Wszystkim tym […], którzy Je przyjęli, dało moc, aby stali się dziećmi Bożymi” (J 1,12).

Stało się Ciałem

Stwierdzenie: „Słowo stało się ciałem” (J 1,14) – wydaje się być najważniejszym wersem w hymnie. Odwieczne „Słowo” weszło w czas świata i w historię człowieka. Zamieszkiwanie Boga między ludźmi jest przedstawione przy pomocy biblijnego obrazu rozbicia namiotu pośród obozowiska. Jest tu jakieś nawiązanie do namiotu, który został zbudowany na pustyni, na miejsce pobytu Boga pomiędzy Izraelitami (Wj 25,8). „Słowo”, stale obecne w świecie, który zawdzięcza Mu swe istnienie, objawiało wielkość i majestat Boga. Przybrało postać ludzką: stało się ciałem, człowiekiem. „Słowo-Bóg”, przyszło na ziemię, aby uczynić z wierzącego ludu dzieci Boże i aby zaprowadzić je do Ojca.

Aby móc być rozpoznanym, Przedwieczne Słowo wcieliło się: „Słowo ciałem się stało” (J 1,14). Podkreślając przyjęcie przez Słowo ciała, autor zwraca uwagę na solidarność Słowa z człowiekiem. Ciało bowiem staje się wspólną substancją Przedwiecznego Słowa i stworzonego człowieka. Ciało w ujęciu biblijnym oznacza całość człowieka. Przedwieczne Słowo godzi się na ograniczoność ciała. A przecież człowiek jako sarks („ciało”) jest oddalony i różny od Boga, występuje w opozycji do Niego. Przeciwstawienie bierze się z tego, że człowiek jest ciałem, a Bóg – duchem (Rdz 6,3; Hi 10,4-5). Stąd też prorok Izajasz podkreśla: „Wszelkie ciało to jakby trawa, trawa usycha, więdnie kwiat, gdy na nie wiatr (duch) Jahwe powieje; słowo Pana trwa na wieki” (Iz 40,6-8; por. Jr 17,5; Ps 56,5; 78,39; 103,24-16).

Ciało oznacza słabość, duch zaś moc. Słabość jest naturalną cechą ciała, a moc – naturalnym przymiotem ducha. Ciało oznacza przemijalność i śmiertelność. Człowiek jako ciało jest bytem skazanym na śmierć, zniszczenie, zepsucie: „Wszelkie ciało starzeje się jak odzienie, i to jest odwieczne prawo: na pewno umrzesz” (Syr 17,17). Natomiast Bóg jest „Bogiem żywym”.

Według J 1,14, Przedwieczne Słowo Boga jest nieprzemijalne. „Słowo Boga naszego trwa na wieki” (por. Iz 40,8). I to Przedwieczne Słowo staje się ciałem, czymś podatnym na zniszczenie, poddanym śmierci. Słowo Przedwieczne zgodziło się na słabość i śmiertelność, która przynależy do cielesności. To akt głębokiej solidarności z ludźmi, Słowo przyjęło kondycję „ciała”. „Absolutny boski byt łączy się z przygodnym bytem ludzkim”[5].

Oto Słowo stało się „czymś ze świata”, dostępnym dla zmysłów, ograniczonym i przemijalnym. Zgodziło się na „stawanie się” w określonych warunkach, w konkretnym czasie i miejscu. Przedwieczne Słowo w ten sposób weszło w sposób widzialny w dzieje ludzkości. Jest to punkt zwrotny w historii zbawienia. Otwiera ludzkości ostateczną możliwość zbawienia. To „historyczne objawienie Boskiego Logosu w ciele dokonuje się ze względu na sytuację rodzaju ludzkiego, który zamknął się przed światłością świecącą w ciemności (J 1,5). Teraz więc jeszcze raz zaoferowane zostaje ludziom Boże światło i zbawienie, i to w sposób szczególny i niepowtarzalny, gdyż Logos, który jest światłem i życiem ludzi (J 1,4), sam staje się człowiekiem – jako taki mieszka wśród ludzi”[6]. Znamienne, iż od tego momentu ewangelista nie wspomina o Słowie. Rozpoczyna się misja Jezusa.

Zamieszkało między nami

Wielu komentatorów wskazuje, iż J 1,14: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas”, należy do najstarszej części hymnu. Kryje się za nią niezwykle bogata chrystologia Kościoła Janowego.

Formuła „Słowo stało się ciałem” należała do duchowego dziedzictwa Kościoła Janowego. Wydaje się, iż pełniła ona w nim rolę wyznania wiary. Do czwartej ewangelii zaś mogła zostać wprowadzona, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się błędów chrystologicznych. Oto Jezus – Przedwieczne Słowo – przyjął prawdziwe ciało i rzeczywiście zamieszkał między nami.

Pisząc, iż Słowo „Zamieszkało między nami”, Autor czwartej ewangelii używa greckiego słowa eskanezen, które dosłownie należałoby przetłumaczyć: „Rozbiło namiot między nami”. Pamiętać trzeba, iż Biblia powstała w kulturze ludów nomadycznych Bliskiego Wschodu, a w niej „zamieszkać gdzieś” znaczyło tyle, co rozbić namiot. Ponadto obraz namiotu (gr. skenoun) odpowiadał starotestamentalnym sposobom przedstawienia obecności Boga pośród narodu wybranego. Być może autor celowo wybrał słowo skeneuo („namiot”), aby nawiązać do obecności Jahwe w Namiocie Spotkania, do objawienia się chwały Jednorodzonego, do teofanii na Synaju czy też – w zgodzie z tradycją mądrościową – do obecności Boga wśród Żydów (Syr 24,8n.). Formuła: „I zamieszkało wśród nasi” – w tradycji Starego Testamentu ma sens wyraźnie teologiczny. Nawiązuje ona do idei przebywania Jahwe pośród narodu wybranego w Namiocie Spotkania na pustyni (Wj 25,8; 29,42-46; Kpł 26,11; Lb 35,34), a następnie w Świątyni jerozolimskiej (1 Krl 8,10-13), szczególnie zaś do przebywania Boga w Izraelu poprzez Prawo i Mądrość (Syr 24,8-12.23). Dla autora czwartej ewangelii Jezus jest Nowym Namiotem, Nową Świątynią, Nowym Miejscem (i sposobem) obecności Boga wśród ludzi[7].

Słowo nie tylko stało się Ciałem, czyli Człowiekiem, ale Jezus, jako Bóg-Człowiek, jest też „pełen łaski i prawdy”. „Łaska” oznacza wszystko, co pochodzi od Boga. Natomiast „prawda” koncentruje uwagę na rzeczywistości Boga w Jezusie w opozycji do wszystkiego, co pozorne i iluzoryczne.

Prolog nie podaje żadnego pouczenia na temat tego, jak dokonało się połączenie Słowa Przedwiecznego z ciałem. Połączenie tych dwóch logicznie diametralnie różnych rzeczywistości, Słowa Przedwiecznego i ciała, jest potwierdzone przez podwójne świadectwo: przez Jana, który to zapowiadał, i przez tych, którzy później ujrzeli Jego chwałę. Sam jednak przebieg wydarzenia jest dla człowieka niedostępny. Ta niemożliwość jest jednak pewną oczywistością – niemożliwe jest bowiem zrozumienie tajemnicy wcielenia Boga. Jedno jest pewne: tak człowiek, jak i Bóg-Człowiek zostają zrodzeni z Boga, to znaczy przez Słowo u swego źródła: jeden jako Syn Boga, inni jako dzieci Boga.

Jan pisze: „którzy wierzą w Jego imię” (J 1,12), a zatem „którzy oglądali Jego chwałę” (J 1,14). „Wierzyć” odnosi się do Słowa pod postacią światłości, a „widzieć” odnosi się do obecności Słowa w ciele. To jednak ten sam Jezus – prawdziwy Bóg-Człowiek, Przedwieczne Słowo – daje się słyszeć i widzieć. Jezus to Przedwieczne Słowo, prawdziwy Bóg-Człowiek i – jak dodaje Jan – Jednorodny – (Monogenes), pochodzi On bowiem od Ojca i ma te same właściwości co Ojciec.

Jan Paweł II, nazwał Prolog syntezą wiary Kościoła apostolskiego: „Prolog Janowy z pewnością jest tekstem kluczowym, w którym prawda o synostwie Bożym Chrystusa znajduje swój pełny wyraz. Ten, który «stał się ciałem», czyli człowiekiem, jest równocześnie przedwiecznym «Słowem», czyli Jednorodzonym Synem: Bogiem, «który jest w łonie Ojca». (…) Ten sam przedwieczny Syn, który przychodzi na „świat” jako «Słowo, które stało się ciałem», przynosi z sobą ludzkości pełnię «łaski i prawdy». Przynosi pełnię prawdy, ponieważ uczy o Bogu prawdziwym, którego «nikt nigdy nie widział». Przynosi zaś pełnię łaski, ponieważ wszystkim, którzy Go przyjmują, daje moc, aby się na nowo narodzili z Boga: aby stali się dziećmi Bożymi”[8].

 

[1] Por. H. Langkammer, Pieśń o Logosie, w: Egzegeza Ewangelii św. Jana. Kluczowe teksty i tematy teologiczne, Lublin 1992, s. 26. Szerzej zob. S. Mędala, Ewangelia według świętego Jana. Rozdziały 1 – 12, Częstochowa 2008, s. 237-256; P. Łabuda, Mysterium Incarnationis – Mysterium Misericordiae w najstarszych warstwach Prologu Ewangelii św. Jana, w: Oblicza miłosierdzia w Biblii, red. J. Jaromin, Wrocław 2016, s. 199-228

[2] W. Szczepański, Ewangelie i Dzieje Apostolskie, Kraków 1917, s. 467.

[3] Zob. J. Jeremias, Słowo objawiające, w: Biblia dzisiaj, red. J. Kudasiewicz, Kraków 1969, s. 307.

[4] Zob. R. Brandstaetter, Pisma Świętego Jana Ewangelisty, Warszawa 1978, s. 13-14.

[5] R. Schnackenburg, A Słowo stało się ciałem, „Communio P” 3 (1983), z. 3, s. 23.

[6] Tamże, s. 25.

[7] W Języku łacińskim namiot to tabernakulum.

[8] Jan Paweł II, Wierzę w Jezusa Chrystusa, Odkupiciela, Warszawa 1991, s. 64.