Odejście Jezusa

oprac. ks. Adam Sekściński

publikacja 04.06.2011 10:37

Trzej Ewangeliści nie mówią o Wniebowstąpieniu - Mateusz nie wspomina ani słowem, Jan odnosi się do niego w sposób pośredni

Odejście Jezusa


Fragment książki "Prawdziwe życie Jezusa Chrystusa", który zamieszczamy za zgodą Wydawnictwa M


Powrót do Ojca

Trzej Ewangeliści nie mówią o Wniebowstąpieniu:
- Mateusz nie wspomina ani słowem
- Jan odnosi się do niego w sposób pośredni:

I nikt nie wstąpił do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił - Syna Człowieczego (J 3,13; por. Pwt 30,12 i Prz 30,4). A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem (J 6,62). Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego (J 20,17).

Ewangelia spisana przez Marka kończy się wcześniej. Jednak zakoń­czenie krótko uzupełnia:

Pan Jezus został wzięty do nieba (Mk 16,19).

Natomiast Łukasz, jedyny z Ewangelistów, który wspomina o Wniebo­wstąpieniu, przywołuje je dwukrotnie:
- w swojej Ewangelii (24,50-53);
- na początku Dziejów Apostolskich (1,1-14), gdzie podejmuje koń­cowy opis swojej Ewangelii wraz innymi szczegółami, przez co nabiera on niezwykłego znaczenia.

Łukasz nawrócił się w wyniku doświadczenia charyzmatycznego wspólnoty antiocheńskiej. Był uczniem Pawła, charyzmatycznego Apos­toła, określanego tak z powodu swego mistycznego powołania pod wpływem objawienia się mu Jezusa oraz jego wyjątkowego poddania się mocy Ducha Świętego. Łukasz stał się pierwszym towarzyszem tego misjonarza, który nawrócił „świat zamieszkały". To właśnie uczyniło go zdolnym do opowiedzenia Ewangelii Kościoła w Dziejach Apostolskich.

Jedyny opis ewangeliczny

Ewangelia Łukasza kończy się króciutkim opisem ostatniego ukaza­nia się i odejścia Jezusa:

Potem wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie sta­le przebywali w świątyni, błogosławiąc Boga (Łk 24,50-53).

Obietnica Ojca

Opis w Dziejach Apostolskich podaje więcej szczegółów o tym ukaza­niu się Jezusa:

A podczas wspólnego posiłku kazał im nie odchodzić z Jerozolimy, ale oczekiwać obietnicy Ojca: «Słyszeliście o niej ode Mnie - [mówił] - Jan chrzcił wodą, ale wy wkrótce zostaniecie ochrzczeni Duchem Świętym». Zapytywali Go zebrani: «Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraela?» (Dz 1,4-6).

Uczniowie nie zmienili się. Polityka wciąga ludzi, ale Jezus nadał nowy kierunek ich myśleniu:

Nie wasza to rzecz znać czasy i chwile, które Ojciec ustalił swoją władzą, ale gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi (Dz 1,7-8).
 


Ostatnie słowa według Marka (16)

Zakończenie Ewangelii Marka podaje bardziej szczegółowo praktycz­ne i prorockie wskazówki Jezusa przekazane tuż przed Jego odejściem:

«Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie». Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga. Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły (Mk 16,15-20).

Opis w Dziejach Apostolskich

Dzieje Apostolskie podają:

Po tych słowach uniósł się w ich obecności w górę i obłok zabrał Go im sprzed oczu. Kiedy uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba, przystąpili do nich dwaj mężowie w białych szatach. I rzekli: «Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba» (Dz 1,7-11).

Łukasz celowo używa w jednym zdaniu trzykrotnie słowa „niebo". Wyraża w ten sposób zarówno rozstanie, jak i zachętę do oczekiwania na powrót Jezusa na końcu świata. Pierwsi chrześcijanie uważali, że jest on bliski. Jeżeli jednak Jezus wzbudza często nadzieję bezpośrednią, to znaczy, iż pozostaje bliski, dostępny na co dzień dla każdego na drodze przygotowującej przyszłość ostateczną. Świat stworzony trwa od czterech miliardów lat. Potrzebne było to niewyobrażalnie długie trwanie, aby uformowało się życie, powstał gatunek człekokształtnych i wreszcie Homo Sapiens: człowiek rozumny, posiadający duszę, zdolny do tworze­nia narzędzi, języka i posiadający potrzebę pochówku. Rzecz całkiem nowa: około sto tysięcy lat, a właściwa historia, która rodzi się z na­staniem pisma, liczy zaledwie dziesięć tysięcy lat. Ile ich jeszcze będzie aż do powrotu Chrystusa?

Matka Jezusa

W celu przygotowania tej rozpoczynającej się przyszłości, stu dwu­dziestu uczniów zgromadziło się w górnym pokoju wraz z Dwunastoma:

Wszyscy oni trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego (Dz 1,14).

Maryja musiała się tutaj koniecznie znaleźć, Ona, która już sama była Kościołem Nowego Przymierza, aby za poruszeniem Ducha Świętego wydać na świat Syna Bożego. A zatem Maryja musiała być obecna tutaj w chwili, gdy rodził się Kościół.

Dzieje Apostolskie (1,14) wymieniają Ją pośród kobiet-uczniów z Gali­lei (najwierniejszych) oraz krewnych: braci, to znaczy kuzynów z szeroko pojętego klanu: na pierwszym planie Jakuba i Szymona, którzy zostaną dwoma pierwszymi biskupami Jerozolimy. Maryja pozostanie pokornie poddana wyłącznie męskiej władzy Apostołów. Chociaż Jezus stanowi niewidzialny mistyczny szczyt Kościoła, to Piotr stoi na czele władzy widzialnej. Niezmierzona wyższość Matki Pana objawi się dopiero w za­światach.
 

 


Kościół widzialny jest niedoskonały, niekiedy uciążliwy, jedynie Koś­ciół niewidzialny jest doskonały w swojej czystej części, której najwięk­szą wspaniałością jest Maryja.
Jest obecna wraz z wszystkimi, z oczyma przepełnionymi tym ostat­nim pojawieniem się i odejściem Jezusa, co sprowadza Ją do zdecydowa­nej prostoty wiary.

Wielu pisarzy chrześcijańskich pragnęło właśnie Jej przypisać pierw­sze z Jezusem w poranek wielkanocny, a nie choćby Marii Magdalenie. Po co szukać tak daleko, skoro - według Dziejów Apostolskich - Ona naprawdę przeżyła spotkanie z Chrystusem: to ostatnie, najbardziej znaczące, bowiem Ona stanowi przejście między skromnym życiem ziemskim a wysłaniem Ducha, który zrealizuje Jego dzieło, dokona zbiorów tego, co On zasiał (J 4,38; por. 4,35).

Chrystus począł się z Ducha Świętego, który wcale nie jest ojcem ani zapładniającym, ale zasadą i źródłem życia. Kościół, podobnie jak Jezus, rodzi się z Ducha Świętego, a Maryja towarzyszy tym narodzinom na poziomie ludzkim.

Zbliża się Pięćdziesiątnica

Chodzi o godzinę rozlania Ducha Świętego, które przemienia i przebó-stwia serca, o godzinę, w której zaczyna się skuteczność charyzmatów. Duch Święty jest samym źródłem Kościoła.
Pięćdziesiątnica jest chwilą bardzo trudną: Chrystus zniknął. Teraz jest obecny widzialnie tylko w zbawczych gestach, w sakramentach, które Duch Święty ożywia.
Jezus to obiecał, stopniowo dawał tego znaki: przez swój ostatni oddech, znakomicie zrozumiany przez Jana Ewangelistę (J 19,30), potem przekazał to w sposób zasadniczy swoim Apostołom, tchnąć na nich jako Zmartwychwstały i mówiąc:

Weźmijcie Ducha Świętego... (J 20,22).

W dniu Pięćdziesiątnicy realizuje się obietnica w całej swojej skutecz­ności: Duch Święty spaja każdego człowieka z Chrystusem, upodabniając go do Niego od wewnątrz. W ten sposób czyni z każdego człowieka w Chrystusie, jedynego żyjącego: jedno ciało, jeden szczep winny (J 15).

Od Pięćdziesiątnicy do Pięćdziesiątnicy

Zesłanie Ducha Świętego wcale nie jest wydarzeniem dawnym czy nieaktualnym, ani nawet wydarzeniem jedynym, bowiem od tamtego czasu Kościół bezustannie odnawia się od Pięćdziesiątnicy do Pięć­dziesiątnicy. Widzimy to na przestrzeni całych Dziejów Apostolskich. Od rozdziału 4, od chwili, kiedy Apostołowie i Kościół są przerażeni z powo­du nadejścia pierwszych prześladowań.

Po tej modlitwie zadrżało miejsce, na którym byli zebrani, wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym i głosili odważnie słowo Boże (Dz 4,23-31).

Dlaczego Łukasz powiedział, że zostali „napełnieni Duchem Świę­tym"? Zostali Nim „napełnieni" od Pięćdziesiątnicy, powiedział nam. (Dz 2,2). Owszem, tyle że oni posuwają się od pełni do pełni, podobnie jak Maryja postępowała w łasce Ducha Świętego, łaska po łasce: od Niepoka­lanego Poczęcia do pełni Zwiastowania, od ciemnej pełni Kalwarii do pełni ożywczej Pięćdziesiątnicy i aż do pełni chwalebnej i promiennej Wniebowzięcia, poprzez całą serię wspaniałych codziennych Pięćdziesiątnic.
 


Tak trwa i wzrasta Kościół poprzez walkę duchową, w której cienie grzechu wydobywają światła:
- Pawła i Franciszka z Asyżu, i jego niezliczonych towarzyszy misyj­nych, pierwszych ewangelizatorów odległych krajów, potem na progu czasów nowożytnych, łącznie z zakonami monastycznymi;
- budowniczych chrześcijaństwa w Średniowieczu;
- potem wobec nawrotu do pogaństwa, który cechuje okres Rene­sansu, wiosna mistyczna Teresy z Awila i Jana od Krzyża, zryw misyjny Ignacego Loyoli i jego towarzyszy usiłujących w ślad za Chrystusem rzucić ogień na ziemię (Łk 12,49);
- nowe zastępy misjonarzy powstawać będą aż do połowy XX wieku;
- pokorną matkę Teresę, tak wielką duchowo w skromnym hindus­kim niebiesko-białym sari, na wzór Jezusa pokrywającą oblicze ziemi w służbie ubogim, których codziennie spotykam. Większość z nich jest całkowicie nieznana, pomijana przez środki przekazu.

Dzieło Boże, dzieło Chrystusa to walka duchowa. Nie tu miejsce, by o tym przypominać. Po pierwotnej, niemal cudownej ekspansji, a także innych w ciągu dziejów, istnieją także doświadczenia i prześladowania.

W dzisiejszym świecie bilans wydaje się coraz bardziej zróżnicowany pomiędzy upadkiem i zepsuciem, które rozbijają dzieło Boże, a elitami, które milcząco wykorzystują nadal podziemną eksplozję Ducha Święte­go. Ukryta świętość ubogich zajmuje miejsce, które się objawi w dniu ostatnim, łącznie z rozlicznymi działaniami solidarności anonimowej pod etykietą chrześcijańską lub niechrześcijańską: Lekarze świata, Leka­rze bez granic i wiele innych stowarzyszeń, do których Chrystus skieruje radośnie w ostatnim dniu te słowa:

Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego [...]: Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie (Mt 25,34-36).

Bilans na przyszłość jest w naszych rękach.

Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łk 18,8).

Oto aktualne pytanie Jezusa wobec niezrozumienia ludzi. Czy koniec świata stanie się wzniosłą apoteozą Chrystusa? A może nową Golgotą ukrzyżowanego Kościoła? Historia zbawienia jest myląca poprzez swoje zdobycze jak i swoje klęski, od śmierci samego Chrystusa poczynając. Mimo pozorów Bóg jest najsilniejszy, jest obecny wszędzie, zdecydowa­nie, nade wszystko w sercach, w których głębokie zmiany trwają i pod­trzymują pokój na ziemi. Zbawienie przyjdzie nie drogami politycznymi, ale przez Miłość, to znaczy przez Boga. Kościół to Jezus Chrystus głoszony i przekazywany aż do Swego ostatecznego Powrotu. Dla tego najważniejszego dzieła każdy z nas jest niezastąpiony. Kto może pojąć, niech pojmuje (Mt 19,12).