publikacja 31.03.2025 04:45
Za co? Oj człowieku. Uczciwie pomyśl...
Andrzej Macura CC-SA 4.0
Człowiek wobec piękna i potęgi świata
A to wszystko dar Boga. I życie i to dane nam piękno (znajdź ludzi na zdjęciu jest ich kilkunastu:))
Co to będzie? Albo „co musi stać się niebawem”, „co potem musi się stać”? – używając słów Apokalipsy (1,1.19)... Listy do siedmiu Kościołów były pokazaniem „co jest”. Stan – bardzo różny – Kościołów Azji Mniejszej na przełomie I i II wieku. Podobnie jak różny jest stan Kościołów lokalnych dziś. Czwarty rozdział to początek wizji Apokalipsy dotyczących przyszłości. Przyszłości świata i Kościoła. A wszystko rozpoczyna się od wizji nieba.
Jan wepchnięty do nieba
Potem ujrzałem:
Oto drzwi otwarte w niebie,
a głos, ów pierwszy, jaki usłyszałem,
jak gdyby trąby mówiącej ze mną, powiedział:
«Wstąp tutaj, a to ci ukażę, co potem musi się stać».
Otwarte drzwi, potężny głos – ów pierwszy, czyli głos Chrystusa – zachęcający do wejścia. Jan zostaje zaproszony do nieba. Może bez wielkiego znaczenia, ale zapraszający go stoi za jego plecami. Jan patrzy przecież na otwarte drzwi, ale głos odzywa się za nim. Ciekawe, prawda? To nie jest zaproszenie płynące z nieba. To głos Chrystusa żyjącego ze swoim Kościołem; znającego dobrze jego sprawy, jego problemy, jego zmagania. Zapraszający jakby idzie z Janem, wpuszcza go przodem. Ten drobiazg to chyba umykające najczęściej podkreślenie tego, jak bliski jest Chrystusowi Kościół i jego sprawy. Jakby wracał z Janem do nieba po to, by mu pokazać przyszłość, ale zwykle jest na ziemi, wśród swoich. I – to już na pewno nie bez znaczenia – Janowi dane będzie spojrzeć na przyszłość z perspektywy nieba. Czyli zrozumie sens dziejów lepiej niż ci, którzy próbują na nie patrzyć tylko z ludzkiej, ziemskiej perspektywy.
Ale to, co „w zachwyceniu” o tych sprawach ujrzy Jan zaczyna się od wizji Boga. Ukazane zostaje mu najpierw to, kim jest ten, który jest Panem wszystkiego, kim jest Bóg.
Bóg i Zwycięzcy
Bibliści twierdza, że to, co zobaczy Jan przypomina opisy Namiotu Spotkania (tego z czasów wędrówki Izraela przez pustynię po wyjściu z Egiptu) i jerozolimskiej świątyni. Nic dziwnego: Namiot Spotkania, świątynia, były w pewnym sensie cząstką nieba; tam przebywał na ziemi Bóg. Ważniejsze chyba jednak, że wizja ta stała się w historii Kościoła inspiracją dla jego liturgii i hymnologii. Tak, liturgia, zwłaszcza Eucharystia, jest przecież nie tylko źródłem, ale i szczytem; źródłem wszelkich udzielanych nam łask, ale i szczytowym momentem oddawania Bogu czci. Bo to uobecniająca pamiątka ofiary posłusznego Ojcu do śmierci Jezusa. To „przez Niego, z Nim i w Nim”, „w jedności Ducha Świętego” oddajemy „wszelką część i chwałę” Ojcu... Ale wracając do zasadniczego tematu...
Doznałem natychmiast zachwycenia:
A oto w niebie stał tron
i na tronie ktoś zasiadał.
A Zasiadający był podobny z wyglądu do jaspisu i do krwawnika,
a tęcza dokoła tronu - podobna z wyglądu do szmaragdu.
Dokoła tronu - dwadzieścia cztery trony,
a na tronach dwudziestu czterech siedzących Starców,
odzianych w białe szaty,
a na ich głowach złote wieńce.
A z tronu wychodzą błyskawice i głosy, i gromy,
i płonie przed tronem siedem lamp ognistych,
które są siedmiu Duchami Boga.
Tron to oczywiście wskazanie, że zasiadający na nim, Bóg, jest królem. A że to niebo, jest władcą nad władcami; jest prawdziwym władcą świata. Opisując go Jan mówi o Jego podobieństwie do drogich kamieni. Być może miało to dla niego jakieś konkretne znaczenie. Dziś jednak nie jest to dla nas jasne. Ogólnie rzecz biorąc – i to jest tu najważniejsze – chodzi tu o podkreślenie majestatu Boga, Jego piękna, splendoru.
Nieco zaskakujące, że prócz tego tronu Jan widzi dwadzieścia cztery inne trony. I tyluż zasiadających na nim starców. Inni władcy? Poniekąd. Ustawienie tych tronów wokół „tronu głównego” wskazuje, że nie jest to przeciwstawienie jednej władzy drugiej. Chodzi raczej o to, że zasiadający na nich współkrólują razem z Bogiem. Przypomina to obietnicę daną Kościołowi w Laodycei: „Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie” (Ap 3,21). Ale i oni – jak to czytamy w dalszej części opisu tej wizji (4,10), a także w dalszym toku narracji Apokalipsy 5,8; 11,6; 19,1-4), oddają cześć Bogu zasiadającemu na tronie znajdującym się w środku.
Kim owi zasiadający na tronach starcy są? Jest ich dwudziestu czterech. Czyli dwa razy dwanaście. A dwanaście to w Biblii liczba pełni. Jak dwanaście było pokoleń Izraela, jak dwunastu było Apostołów. To najpewniej przedstawiciele dwóch światów: Izraela Starego Testamentu i Kościoła. Sens tego obrazu? To pełnia ludu Bożego. Współkróluje w niebie razem z Bogiem (ważny chyba przyczynek do wskazania na biblijne podstawy wiary części chrześcijan w ukoronowanie Maryi). A jednocześnie Bogu, jedynemu Królowi, oddają cześć. Bo tylko dzięki Niemu współkróluje. Białe szaty owych Starców wskazują na ich świętość (przypomnijmy tylko lśniąco białe szaty przemienionego na Taborze Jezusa). Wieniec kolei to zarówno znak zwycięstwa jak i panowania. Wieniec otrzymywali w tych czasach np. zwycięzcy w zawodach. I wieniec, nie koronę, nosili władcy. To zwycięzcy, którzy panują. To ich panowanie podkreśla, prócz wspomnianego wcześniej ich zasiadania na tronie, kolor owego wieńca: złoty. To znak wielkiej godności, jaką Bóg obdarowuje tych wszystkich, którzy w ziemskim życiu byli Mu wierni. Są zwycięzcami, współkrólują z Bogiem.
Pisze dalej Jan błyskawicach, głosach i gromach wychodzących z tronu Boga. To podkreślenie faktu, że mamy do czynienia z teofanią. Jak wtedy, gdy Izrael zawierał przymierze z Bogiem na Horebie (Synaju). A owych siedem ognistych lamp płonących przed tronem, które są „siedmiu Duchami Boga”? To nawiązanie do wizji z Księgi Zachariasza „ Siedem owych lamp to oczy Pana, które przypatrują się całej ziemi” (Za 4,10). To Duch Boga dokonujący na ziemi swoich dzieł (Za 4,6). U Zachariasza chodzi o dzieło dokończenie budowy świątyni Zorobabela, czyli tej, do której (po przebudowie w czasach Heroda Wielkiego) wszedł potem Chrystus. W Apokalipsie chodzi o uzmysłowienie: Bóg widzi, Bóg działa, Bóg ma moc dokończenia swoich dzieł wobec świata – mówi czytelnikom Apokalipsy święty Jan.
Bóg ze swoim stworzeniem
Przed tronem - niby szklane morze podobne do kryształu,
a w środku tronu i dokoła tronu
cztery Zwierzęta pełne oczu z przodu i z tyłu:
Zwierzę pierwsze podobne do lwa,
Zwierzę drugie podobne do wołu,
Zwierzę trzecie mające twarz jak gdyby ludzką
i Zwierzę czwarte podobne do orła w locie.
Cztery Zwierzęta - a każde z nich ma po sześć skrzydeł - dokoła i wewnątrz są pełne oczu (...)
Napisano w krótkim komentarzu Biblii Tysiąclecia, że owo szklane morze podobne do kryształu” to „symbol odległości Stwórcy od stworzenia”. No tak, coś w tym jest, ale... Zauważmy przede wszystkim, że ten fragment wizji Jana, mimo różnic, jest wyraźnym nawiązaniem do wizji z pierwszego rozdziału Księgi Ezechiela. Tam „istoty żyjące”, tu „Zwierzęta”. Tam każda z czterech istot miała cztery oblicza (!), tu każda z czterech ma jedno z czterech różnych oblicz. Tam – i to w kontekście owego kryształowego morza najistotniejsze – znajduje się ono ponad głowami owych istot (Ez 1,22), w wizji Jana znajduje się ono przed tronem Boga. Inna pespektywa, prawda? Wizja Ezechiela rozgrywa się na ziemi; niebo w tej wizji jest w górze. Wizja Jana rozgrywa się w niebie; ziemia jest gdzieś pod owym szklanym, kryształowym morzem. Nie chodzi więc tylko o podkreślenie różnicy, odległości między Bogiem, a stworzeniem...
A owe istoty żyjące? Prócz podobieństwa do istot z Księgi Ezechiela – cherubów, jak można wnioskować z dalszej jej części – można też mówić o pewnym ich podobieństwie do Serafinów z wizji Izajasza. Czy w Apokalipsie to aniołowie? Komentatorzy widzą tu raczej symboliczne przestawienie całego stworzenia. Bo liczba cztery to symbol świata stworzonego – jak cztery są strony tego świata: północ, południe, wschód i zachód. Chodzi więc o stworzenie, ale – dodajmy – stworzenie doskonalsze niż to, co możemy zobaczyć na ziemi. Wskazują na to i owe skrzydła, dzięki którym – w domyśle – mogą się sprawnie poruszać – ale i to, że są „pełne oczu z przodu i z tyłu”, „dokoła i wewnątrz”, czyli że potrafią bacznie obserwować, bardzo dużo wiedzą, są czujne, mądre; mają bezgraniczną świadomość. Ujmując to najprościej owe zwierzęta to przedstawiciele stworzenia, które w swojej mądrości i przenikliwości wie komu należy oddawać cześć. I nieustannie ją Bogu oddaje.
Stworzenie, w tym Zwycięzcy, oddają Bogu cześć
Czytamy dalej:
(...) i nie mają spoczynku, mówiąc dniem i nocą:
Święty, Święty, Święty, Pan Bóg wszechmogący
Który był i Który jest, i Który przychodzi.
A ilekroć Zwierzęta oddadzą chwałę i cześć, i dziękczynienie
Zasiadającemu na tronie,
Żyjącemu na wieki wieków,
upada dwudziestu czterech Starców przed Zasiadającym na tronie
i oddaje pokłon Żyjącemu na wieki wieków,
i rzuca przed tronem wieńce swe, mówiąc:
«Godzien jesteś, Panie i Boże nasz,
odebrać chwałę i cześć, i moc,
boś Ty stworzył wszystko,
a dzięki Twej woli istniało i zostało stworzone».
Niebiańska liturgia... Liturgia nieustannego oddawania Bogu czci. Bóg się jej domaga? Tak wszystko zorganizował, by stworzenie ciągle go wielbiło? To chyba nie tak. Gdy my, ludzie, uświadamiamy sobie, że swoje istnienie i wszystko dobro i piękno, które się z tym łączy, zawdzięczamy Bogu, dziękczynienie i uwielbienie Go samo ciśnie nie się usta... A to stworzenie w niebie jest tego jeszcze bardziej świadome niż my...
Owo stworzenie nieustannie – czytamy – oddaje Bogu „chwałę i cześć, i dziękczynienie”. Dniem i nocą. Nazywają Boga, podobnie jak serafiny z wizji Izajasza, trzykroć świętym. Pamiętajmy: świętość to nie jedynie moralna doskonałość. To przede wszystkim bycie całkowicie innym niż stworzony świat, absolutne bycie ponad nim. To stwierdzenie, jak napisał jeden z komentatorów Apokalipsy, że Bóg wykracza poza wszelkie ludzkie kategorie i opisy. To podkreślenie transcendencji Boga – powiedzieliby filozofowie. Zawiera to w sobie moralną doskonałość Boga, ale jest czymś o wiele więcej. I, zauważmy, gdy chrześcijanie mówią o ludzkiej świętości, też mają na myśli nie tyle moralną doskonałość, co jakieś, na ludzką miarę, bycie dzięki Bogu podobnym do Niego, bycie kimś więcej niż ten ludzki, uwikłany w grzech świat....
Nazywają też Boga owie istoty oddające Mu cześć „wszechmogącym”. Warto pamiętać, że Bóg stworzył absolutnie wszystko co jest: „wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne” – jak powtarzamy w Wyznaniu wiary. Nie tylko więc materię, ale także cały świat duchów. I jeśli jest wszechmogącym, to panuje nie tylko nad stworzeniem jako takim, ale także nad dziejami, nad historią. Dziś, gdy świat zdaje się zapominać o Bogu i gdy zdaje się zmierzać ku katastrofie wojny, też...
Uzmysławia to następna część owej aklamacji. U Izajasza nazywające Boga „trzykroć świętym” Serafiny mówią o chwale Boga wypełniającej ziemię. W wizji Apokalipsy mowa jest o Bogu, który był, który jest i który przychodzi”. „Jest” nawiązuje chyba najwyraźniej do objawienia się Boga Mojżeszowi o ognistym krzewie: „Jestem który jestem”. To była swoista wymówka: nie będę mówił kim jestem: zobaczycie to sami, gdy uwolnię was z niewoli Egipcjan. Bóg kim jest objawia w działaniu. „Który był” z kolei to nawiązanie do całej historii zbawienia, zwłaszcza do tego, co wydarzyło się w związku z Jezusem Chrystusem. Jeśli chrześcijanin chce wiedzieć kim jest Bóg i jaki jest, może sięgnąć do tej historii i zobaczyć Go w niej. „Ten, który przychodzi” natomiast, to stwierdzenie, że Bóg nigdy nie zapomina o świecie; ciągle, nieustannie działa; nieustannie wkracza w ludzką historię. I wbrew ludzkim kalkulacjom, może na nią wpływać...
W tę część oddawaną Bogu włączają się także Starcy, Starsi. Zauważmy: oni też zasiadają na tronach; współkrólują z Bogiem. A jednocześnie razem z całym stworzeniem oddają Zasiadającemu na tronie, Żyjącemu na wieki wieków; czyli temu który istnieje i nigdy istnieć nie przestanie, cześć. Jak? Upadają przed Nim, kłaniają się i rzucają przed Jego tron swoje wieńce. Pierwsze dwa to po prostu głęboki pokłon, twarzą do ziemi, zapewne na kolanach. Zaś gest rzucania wieńców – znaku ich zwycięstwa, ich chwały i danej im przez Boga władzy – to gest uznania, że tylko Bogu należy się wszelka chwała; przecież jeśli z Bogiem współkrólują, to tylko dlatego, że On się z nimi swoją władzą podzielił.
Słowa, które przy tym wypowiadają jeszcze raz uzmysławiają powód tego oddawania Bogu czci: On jest Stwórcą; wszystko co jest, Jemu zawdzięcza istnienie. Nie ma słów, które mogłyby wrazić wdzięczność Bogu za ten dar; nie ma słów, które mogłyby wyrazić, jak wielki to dar. Jest przecież kolosalna różnica między istnieniem a nieistnieniem. Ktoś, kto dał istnienie zasługuje na największą cześć...
Zatrzymajmy się w tym miejscu. O dalszej części tej wizji w następnym odcinku cyklu. Skoro to jednak cykl zatytułowany „Apokalipsa dziś” to zauważmy jeszcze dwie sprawy.
Nie rżnąć głupa
Po pierwsze, kompletnie niezrozumiałe zapominanie przez dzisiejszy świat o Stwórcy. To mówienie, że „nie wiadomo” czy istnieje albo pozbawione racjonalnych podstaw utrzymywanie, że świat i człowiek na nim powstali z niczego. Albo też, że świat po prostu istnieje: od zawsze i na zawsze... Przecież na tym świecie nic nie bierze się z niczego. Samo istnienie świata jest jednoznacznym wskazaniem, że najprawdopodobniej istnieje jakiś Stwórca całej materii i rządzących nią praw. Na rozum to nie wierzący w Boga powinni tłumaczyć się ze swojej wiary, ale raczej ci, którzy tę oczywistość odrzucają. Bo wiara w to, że Boga nie ma urąga rozumności, urąga całemu ludzkiemu doświadczeniu. Nie jest bynajmniej wyrazem mądrości, ale raczej szukaniem wymówki, by nie oddawać Bogu czci. Jakież to szatańskie, prawda? Tymczasem oddawanie Bogu czci, także przez liczenie się z Nim w swoim życiu, to coś, co powinno być w naszym życiu oczywistością. Bo całe dobro, które nas spotyka, Jemu zawdzięczamy. Gdyby nie chciał, nie zaistnielibyśmy.
Po drugie... Zauważmy to oddawanie Bogu czci, które dokonuje się w każdej Eucharystii. „Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie Tobie, Boże, Ojcze wszechmogący (...) wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków”. Tak, Eucharystia jest po to, żeby się karmić. Słowem Bożym a potem Ciałem i Krwią Chrystusa. Ale jest też oddawaniem Bogu czci. Przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie. Gdy swoim życiem uwielbiamy Go za mało...