publikacja 07.05.2025 11:18
Nadchodzi dzień kary? Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Jak śmie?
Luke Barky /Pexels
Bezpiecznie nam na tej ziemi
Ale kiedyś to się skończy
Dlaczego Bóg pozwala na nieprawość? Jak długo ten, który wszystko może, zwlekał będzie z zaprowadzeniem sprawiedliwości? Spokojnie, nieprawość zostanie ukarana. Bóg na pewno docenia nasze Jemu oddanie; docenia naszą wobec Niego wierność. Ale Jego plany na dziś są inne. Znacznie bardzie niż nasze dalekosiężne i dalekowzroczne. To, w największym skrócie, nauka płynąca z tego, o czym czytamy w Apokalipsie, gdy Baranek otwiera piątą pieczęć tajemniczej, wziętej z ręki Boga księgi. Teraz czas na szóstą...
Świat się sypie
Otwarcie szóstej pieczęci przenosi nas... no, chyba już w czasy ostateczne. Widzimy, co stanie się przy końcu czasów, widzimy początek Wielkiego Dnia Gniewu Baranka. Zauważmy jednak koniecznie: my, pokładający nadzieję w Chrystusie, nie musimy się tego dnia bać. O tym szerzej w kolejnym odcinku cyklu, ale tu przypomnijmy tylko słowa Jezusa z Ewangelii Łukasza:
„A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie” (Łk 21,28).
Ten dzień będzie dla nas dniem zwycięstwa... A co takiego się wydarzy? Przytoczmy opis tej części wizji, danej autorowi Apokalipsy, świętemu Janowi.
I ujrzałem:
gdy (Baranek) otworzył pieczęć szóstą,
stało się wielkie trzęsienie ziemi
i słońce stało się czarne jak włosienny wór,
a cały księżyc stał się jak krew.
I gwiazdy spadły z nieba na ziemię,
podobnie jak drzewo figowe wstrząsane silnym wiatrem zrzuca na ziemię swe niedojrzałe owoce.
Niebo zostało usunięte jak księga, którą się zwija,
a każda góra i wyspa z miejsc swych poruszone.
Ciekawe, że nieszczęścia, jakie spadały na ziemię po otwarciu pierwszych czterech pieczęci, spowodowane były przez człowieka, przez jego złość. Bóg czekając na opamiętanie nie reagował, pozwalał, by człowiek na własnej skórze doświadczył skutków swojej nieprawości. Gdy otwarta zostaje szósta pieczęć, nieszczęście przychodzi jakby z zewnątrz. Chciałoby się powiedzieć: z kosmosu, ale oczywiście nie od kosmitów, ale w znaczeniu zachwiania jakieś równowagi, w jakiej świat, wszechświat, do tej pory trwał. Równowagi, dzięki której człowiek mógł spokojnie na ziemi żyć. Niestety, także w poczuciu, że nie ma kary, więc może mnożyć swoje nieprawości. Teraz to się kończy. Trzęsienia ziemi tak wielkie, że wszystkie góry i wyspy zostają nimi dotknięte, mocne pociemnienie słońca, krwawy wygląd księżyca, spadające gwiazdy, no i brzmiące najbardziej zagadkowo, niebo usunięte jak zwinięta księga...
Brzmi strasznie. Kojarzyć może się z jakimś zbombardowaniem ziemi deszczem meteorów (spadające gwiazdy). Wywołać to może wielkie wstrząsy, a wzbudzony w ten sposób pył może przykryć słońce i księżyc sprawiając, że dla obserwatora z ziemi stracą swój blask. Zwinięte niebo może zaś oznaczać inny jego niż dotychczas wygląd. Ale, pamiętajmy, to niekoniecznie jest dosłowny opis mających nastąpić wydarzeń. To apokaliptyczna wizja. Szczegóły staną się dla nas jasne, gdy zapowiedź się spełni. Najważniejsze natomiast jest przesłanie jakie opis ten niesie: pojawią się znaki, których nie można będzie nie zauważyć; znaki ewidentne dla wszystkich.
Wizja ta nawiązuje do całego szeregu podobnie brzmiących zapowiedzi prorockich Starego Testamentu. I nasuwa skojarzenia z różnymi biblijnymi wątkami. Ot, trzęsienie ziemi nieraz towarzyszy działaniu Boga. Tak jest na Synaju, gdy Izrael zawiera z Bogiem przymierze (Wj 19, 18), tak jest, gdy Chrystus umiera na krzyżu (Mt 27,52). Powtórzone w wizji Apokalipsy może wskazywać, że to, co się dzieje, jest Bożą interwencję. Pociemnienie słońca i księżyca nasuwa z kolei skojarzenie z egipską plagą ciemności (Wj 10, 21-23). Nasuwa się więc myśl o karze na zatwardziałych, nie chcących zmienić swojego do spraw Bożych nastawienia. Przede wszystkim jednak wizja Apokalipsy zgodna jest z tym, co o końcu mówił sam Jezus, gdy swoim uczniom zapowiadał zburzenie Jerozolimy i nadejście końca świata. Tak to zapisał św. Łukasz:
Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie (Łk 21, 25-28).
Podobnie w Ewangelii Marka:
W owe dni, po tym ucisku, słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte. Wówczas ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego w obłokach z wielką mocą i chwałą. Wtedy pośle On aniołów i zbierze swoich wybranych z czterech stron świata, od krańca ziemi aż do szczytu nieba (Mk 13, 24-27).
Albo, w wersji Mateusza, ciut szerzej:
Zaraz też po ucisku owych dni słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku; gwiazdy zaczną padać z nieba i moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wówczas ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy będą narzekać wszystkie narody ziemi; i ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach niebieskich z wielką mocą i chwałą. Pośle On swoich aniołów z trąbą o głosie potężnym, i zgromadzą Jego wybranych z czterech stron świata, od jednego krańca nieba aż do drugiego (Mt 24, 29-31)
We wszystkich wersjach tej Jezusowej zapowiedzi pojawia się i to, o czym mowa jest, gdy Chrystus – Baranek otwiera szóstą pieczęć zwierającej wyjaśnienie losów świat księgi. Pojawią się znaki, których nie można będzie nie zauważyć i których nie można będzie zignorować. W tym kontekście dość znamienna jest w Janowej wizji reakcja ludzi, którzy są świadkami tych wydarzeń.
Ale o co chodzi? Za jakie grzechy?
No bo czego, może naiwnie, ale roztropnie, można oczekiwać od kogoś, kto świadom jest, że oto właśnie nadchodzi czas kary? Nie bicia się w piersi? Odrobiny skruchy? Przepraszania? Albo choćby tylko tłumaczenia się? Tymczasem...
A królowie ziemscy, wielmoże i wodzowie,
bogacze i możni,
i każdy niewolnik, i wolny
ukryli się do jaskiń i górskich skał.
I mówią do gór i do skał:
„Padnijcie na nas
i zakryjcie nas przed obliczem Zasiadającego na tronie
i przed gniewem Baranka,
bo nadszedł Wielki Dzień Jego gniewu,
a któż zdoła się ostać?”
Ukryć się! Mimo bezcelowości takiego postępowania ukryć się! W jaskiniach, wśród skał! Byle Baranek nas nie zobaczył! Trudno nie widzieć w tym analogii do zachowania Adama i Ewy, gdy po grzechu, słysząc nadchodzącego Boga, schowali się przed Nim pośród drzew ogrodu (Rdz 3). Chyba dość często tak jest, że grzesznik chowa się przed Bogiem. „Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków” – powiedział Jezus (J 3,20). Przyczynek do rozmyślań nad powodami szerzenia się w XXI wieku ateizmu i obojętności religijnej. Ale o tym za chwilę.
Na razie zauważmy jeszcze, kto próbuje się ukryć przed nadchodzącym Barankiem. „Królowie ziemscy, wielmoże i wodzowie, bogacze i możni, i każdy niewolnik, i wolny”. Jan akcentuje, że to wielcy tego świata. Na koniec dodaje jednak, że nie tylko oni, ale ludzie należący do wszystkich klas społecznych. Nawet niewolnicy. Nieprawość nie jest cechą zarezerwowaną tylko dla wielkich tego światy. Jezusa na śmierć skazali nie tylko Piłat, arcykapłani i inni przywódcy, ale i tłum, który krzyczał „ukrzyżuj Go”. I też ci, którzy wykorzystując okazję dla pofolgowania swoim niskim instynktom Jezusa bili, opluwali, dla zabawy włożyli Mu na głowę cierniową koronę i ubrali w purpurowy płaszcz. Nieprawymi bywają także ludzie prości i ubodzy. Gdy Chrystus powróci, wszyscy zostaną osądzeni.
Zauważmy też, że tym, który nadchodzi, jest Baranek. To Dzień Gniewu Baranka. Brzmi trochę dziwnie, bo tytuł „Baranek” kojarzy się nam raczej z łagodnością i uległością. Ale okazuje się, że ten, który uniżył się tak bardzo, że pozwolił się zabić, na końcu czasów przyjdzie jako wymierzający sprawiedliwość tym, którzy nie chcieli się nawrócić. „Władca święty i prawdziwy”, który zwlekał z sądem i „nie wymierzał kary za przelanie krwi męczenników” (6,10), jednak, gdy pora stosowna nadejdzie, wymierzy sprawiedliwość.
Jednak jest kara za trwanie w nieprawości
Nie wiemy, kiedy ten dzień nadejdzie. Ale fakt, że nadejdzie, to otucha dla wszystkich, którzy doznali nigdy nie rozliczonego, a wielkiego zła. Zła, które nigdy nie wyraziło skruchy, zła, które pozostało bezkarne. Bóg widział, Bóg nie zapomni. Którzy łakną i pragną sprawiedliwości zostaną nasyceni.
Scena ta jest też odpowiedzią na naiwne w naszych czasach myślenie, że człowiek, który całe życie konsekwentnie lekceważąc Boga dopuszczał się wielkich nieprawości, w obliczu ewidentnie zbliżającego się końca będzie umiał szczerze za swoje grzechy żałować. Owszem, tak może się zdarzyć. Generalnie tak to jednak nie działa. Kto kocha zło, owszem, będzie bał się kary, ale swojej miłości zostawić nie będzie chciał. Będzie wołał do gór, by go przykryły, schowały przed Bogiem, ale swojej hierarchii wartości nie zmieni. I o sprawiedliwym osądzeniu i wymierzeniu kary za nieprawości będzie mówił, że to efekt zapalczywego, nieracjonalnego gniewu Boga.
Szósta pieczęć pęka. Ewidentnie zbliża się sąd. Ale jak to? Za co? Jak Bóg może się gniewać? Nie dotarło, więc pewnie też już nie dotrze.