Pójdź za Mną

ks. Jerzy Szymik

publikacja 25.09.2025 11:57

W samym sercu napisanej przez siebie Ewangelii Mateusz opisuje swoje własne powołanie. Robi to krótko, lapidarnie: „Jezus ujrzał człowieka imieniem Mateusz, siedzącego na komorze celnej, i rzekł do niego: Pójdź za Mną! A on wstał i poszedł za Nim” (9,9).

Pójdź za Mną HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ Model powoływania ludzi przez Boga jest niepojęty dla ludzkiej logiki. Konsekwentny jednak... Ilustracja: fresk ukazujący powołanie św. Andrzeja. Widać na nim, jak św. Jan Chrzciciel, którego Andrzej był uczniem, wskazuje mu i jego bratu Szymonowi Piotrowi Chrystusa, wypowiadając słowa Ecce Agnus Dei.

Od tych właśnie Chrystusowych słów zaczynamy rekolekcyjne konferencje, bo owo Jezusowe mocne „Pójdź za Mną” to jeden z trzech najważniejszych i najczęstszych biblijnych apeli Boga do człowieka: nawróć się, uwierz, pójdź za Mną.

Tak też myślę o swoim powołaniu. Że kiedy prawie pół wieku temu przyjmowałem święcenia kapłańskie, było za pewne tak, jak z powołaniem Mateusza: przyszedł lekarz do tego i po tego, który się źle miał, i nadal nie najlepiej ma, stale potrzebując lekarza. „Nie potrzebują lekarza zdrowi”, mówi Pan (9,12), tłumacząc, dlaczego powołał celnika.

Ale od tamtej pory mam zaszczyt jadać z Nim często posiłki jak tamten (9,11). Drażni to potężnie faryzeuszów i antyklerykałów. Żeby też o moim, naszym życiu można było napisać to, co napisano o życiu tamtego, wezwanego z celnej komory: „Wstał i poszedł za Nim”. I cokolwiek się z nim działo, szedł za Nim. Więc idę za Tobą.

A wracając do Mateusza: celnik kolaborant – apostołem. Oto zagwozdka – choć pewnie nie dla Boga, ale nie wolno tego przekombinować w drugą stronę. Po prostu: w odpowiedzi na „Pójdź za Mną” Chrystus, który wie o nas wszystko, nie oczekuje od nas wspaniałych cech i nieskazitelnego życiorysu, ale posłuszeństwa – czyli skromnego, lecz szczerego i faktycznego: „Tak, Panie, idę”.

Model powoływania ludzi przez Boga jest niepojęty dla ludzkiej logiki. Konsekwentny jednak. Taki, że jak „wyszukał pierwszych: Piotra, Andrzeja, Jakuba i Jana przy sieciach, i Mateusza, siedzącego w komorze celnej… zaś Pawła – czy to cię nie zdumiewa? – w jego gorliwym dążeniu do zdławienia chrześcijaństwa w zarodku” (św. Josemaría Escrivá), tak też wyszukuje i powołuje dziś. Rybaków, kolaborantów, zbrodniarzy. Świętych i grzeszników.

Powołując, mówi nam przez wieki zawsze to samo: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi” (4,19b). Wzywa nas stale i dokładnie do tego.

Tamci zostawili wszystko – sieci, łódź i ojca – na wezwanie Jezusa i poszli za Nim. To byli ludzie prości, aby – jak wyjaśniał św. Hieronim – „wiedziano z całą pewnością, że wiara rodzi się z mocy Bożej, a nie dzięki uczoności i wymowie”.

Porzucić wszystko… Ho, ho, trudno o większe wyzwanie. Ale właśnie z tego radykalnego gestu rodzi się Kościół. I to jest też dziś absolutnie konieczny fundament istnienia i rozwoju Kościoła: radykalizm porzucenia w prostocie wiary. Bez tego nie będzie powołań: kapłańskich, zakonnych, małżeńskich. O to toczy się duchowa wojna współczesności: czy tak da się żyć, czy da się wygrać życie, porzucając wszystko dla Boga i Jego sprawy.

„Na Twoje słowo zarzucę sieci” (Łk 5,5b), deklaruje Szymon Piotr. Ewangelia opowiada sporo o relacjach Mistrza z powołanymi rybakami. O ich głębi i komplikacjach. O zdumieniu i cudach, o bezowocnej pracy i strachu, o sieciach porwanych naddatkiem łaski (Piotr: „Na Twoje słowo zarzucę sieci”, Łk 5,5b), o ludziach porwanych całkowicie i bez reszty przez Chrystusowe „Pójdź za Mną!”. Ta sprawa jest warta cierpienia, a „sprawiedliwy za kwitnie jak palma”, powiada psalmista (cóż to za metafora!).

Oni – Szymon i towarzysze – obawiali się, jak i my, takiego przełomu, przez który Bóg mógłby szarpnąć za drzwi ich życia, wyrwać ich ze znajomej, ciepłej ziemi i zasadzić na nowo w nieznanym i nieoswojonym. Ale zostawili wszystko i poszli za Nim – za Prawdą. Dlatego też zakwitli jak palma, a ich łodzie prawie się zanurzały.

Będziesz łowił ludzi (por. Łk 5,10b), mówi Pan, do tego cię powołuję. A Benedykt XVI tak to życie/powołanie opisuje: „Ludzi, którzy stawiają opór i zamykają się w ułudzie pozornego szczęścia, masz wyciągać na brzeg wieczności. Będziesz to robił w posępną noc wielu niepowodzeń. Będziesz to robił niestrudzenie i bez szemrania, również w gorzkich godzinach, w których wszystko wyda ci się niepotrzebne, a dzieło twojego życia zmarnowane”.

*

Powyższy tekst jest fragmentem książki "Cztery Ewangelie. Rekolekcje". Autor: ks. Jerzy Szymik. Wydawca: Księgarnia św. Jacka / Instytut Gość Media

Pójdź za Mną