Apokalipsa dziś. Druga Bestia: kapłani pseudoreligii

Andrzej Macura

publikacja 06.11.2025 11:07

Sześć, sześć, sześć. Tragedia wybrakowania. Bo liczba doskonała to siedem.

Jeden z wykorzystywanych dziś przez drugą Bestię kanałów propagandy Suzy Hazelwood /Pexels Jeden z wykorzystywanych dziś przez drugą Bestię kanałów propagandy

Apokalipsa dziś. Spis treści

Państwo uzurpujące sobie bycie Bogiem; aparat państwowej władzy, który domaga się dla siebie boskiej czci. Tak najkrócej można scharakteryzować pierwszą z Bestii Smoka, o której mowa była w dwóch poprzednich odcinkach tego cyklu. Jan widział w niej przede wszystkim czczące swoich cesarzy jako bogów Imperium Rzymskie. Historia ta ciągle jednak się powtarza. Ciągle niektórym władcom wydaje się, że są bogami. I walczą z tymi, którzy czczą Boga prawdziwego. Słowem, szybko także bardziej konkretnymi czynami. Znamy to z historii, i to nawet niezbyt odległej; sygnały czegoś podobnego możemy też odnaleźć we współczesności... Smok – szatan usunął się w cień. Bestia wykonuje złą robotę za niego: sprawia, że człowiek zamiast Boga prawdziwego czci stworzenie. Jan ujrzał jednak jeszcze jedną Bestię. I to jej działanie przedstawia dalsza część jego wizji.

Prorok pseudoreligii

Wyjaśnijmy od razu: Jan malując słowem obraz drugiej Bestii przedstawia ją jako swoistego proroka pierwszej. Jej zadaniem jest roztoczyć wokół pierwszej religijną aurę. Dlatego w dalszej części Apokalipsy wprost nazwana będzie „Fałszywym Prorokiem”. Owa druga Bestia to po prostu fałszywa religia w której zamiast Boga prawdziwego czci się Bestię. Czyli w gruncie rzeczy tego, który dał jej władzę: Smoka – szatana.

Trzech? Smok i dwie Bestie? I ta druga na usługach pierwszej? Komentatorzy zauważają: to kolejne małpowanie Boga prawdziwego. Jak jest Święta Trójca – Ojciec, Syn i Duch Święty, tak tu pojawia się trójca nieświęta. Jak Ojciec przekazał władzę Synowi, tak Smok przekazał władzę Bestii. I jak Duch Święty wskazuje na Chrystusa, doprowadza do Niego, tak druga Bestia zajmuje się propagowaniem kultu pierwszej. Parodia Świętej Trójcy. Przyjrzyjmy się jednak szczegółom Janowej wizji owej drugiej Bestii.

Potem ujrzałem inną Bestię, wychodzącą z ziemi:
miała dwa rogi podobne do rogów Baranka,
a mówiła jak Smok.
I całą władzę pierwszej Bestii przed nią wykonuje,
i sprawia, że ziemia i jej mieszkańcy oddają pokłon pierwszej Bestii,
której rana śmiertelna została uleczona.

Jakie znaczenie ma, że ta Bestia wychodzi z ziemi, a nie jak poprzednia, z morza? Trudno powiedzieć. Wcześniej Jan pisał o Czeluści jako miejscu mocy zła (rozdziały 9 i 11). W tym wypadku też chodzi więc zapewne o podkreślenie jej demonicznego charakteru. Jej wygląd wcale jednak tego jakoś specjalnie nie zdradza. Nie ma nie wiadomo ilu głów, rogów i diademów. Ma, skromnie, tylko dwa rogi – pisze Jan.  Przypomnijmy: rogi to w Apokalipsie symbol siły, władzy. Te dwa rogi – ciągnie dalej Wizjoner – podobne są do rogów Baranka, czyli Chrystusa! Owa druga Bestia jest więc jakoś do Niego podobna, można by się pomylić. To po czym poznać, że to nie Baranek? Bo mówi jak Smok – daje wskazówkę Jan.

Jezus mówił kiedyś, że jak dobre i złe drzewo rozróżnia się dzięki owocom, tak i po owocach rozpoznaje się fałszywych proroków (Mt 7,15-20). Zwykliśmy w owych owocach widzieć skutki ich działalności. Można jednak chyba też powiedzieć, że takim owocem jest to, co taki prorok mówi, co sobą prezentuje. Tak w każdym razie radzi Jan: nie daj się zwieść pozorom; słuchaj co ten fałszywy prorok mówi, do czego namawia.

Ta druga Bestia – ciągnie dalej Jan – stara się wzmacniać pozycję pierwszej; jest jej swoistym gorliwym ministrem, jej prawą ręką, propagatorem jej sprawy: „całą władzę pierwszej Bestii przed nią wykonuje”; „sprawia, że ziemia i jej mieszkańcy oddają pokłon  pierwszej Bestii, której rana śmiertelna została uleczona”. Przypomnijmy: z tą śmiertelną raną to było oszustwo. Jej głowa była „jakby” śmiertelnie zraniona. Ale ludzie dali się zwieść.

Trudno dociec, czy Jan malując przed naszymi oczyma obraz tej drugiej Bestii miał na myśli kogoś konkretnego. Jan, proponując w ostatnich słowach tej części wizji przeliczyć liczbę Bestii mówi, że to liczba człowieka: konkretnie 666. W starożytności poszczególnym literom alfabetu przypisywano wartość liczbową (śladem tego stosowany i dziś rzymski zapis liczb). Liczbę 666 można przypisać pewnie wielu postaciom, ale wielu wskazuje, że chodzi o cesarza Nerona. Taką liczbę daje suma liter tworzących słowa Cesarza Neron. O tyle prawdopodobne, że chodzi tu o niego, że, jak już wspominałem w którymś z poprzednich odcinków tego cyklu, wielu uważało, że cesarz ten nie popełnił samobójstwa, ale się ukrył i kiedyś powróci. Widziano go np.  Domicjanie, jednym z jego następców. To za czasów tego własnie cesarza prześladowania chrześcijan, mające wcześniej charakter lokalny,  rozpoczęły się na większą skalę. A powodem skazywania na śmierć była odmowa składania ofiar pogańskim bożkom.

Być może owa druga Bestia to po prostu propagatorzy kultu cesarzy, kapłani świątyń poświęconych cesarzom. Skoro ta Bestia jest podobna do Baranka – czytamy dalej – to najpewniej ludzie ci roztaczali przed innymi swoistą wizję „zbawienia przez Rzym”; mogli głosić wieczną pomyślność cesarstwa dzięki wspaniałości jego boskich cesarzy. Królestwo niebieskie Chrystusa zastępowane było więc ziemskim cesarstwem, a chrześcijańska pochwała służby i miłości, pochwałą bezwzględnie sobie wszystko podporządkowującej państwowej władzy. Pamiętajmy jednak, że wizje Apokalipsy nie dotyczą (jedynie) konkretnych wydarzeń z historii; one dzieją się ciągle. Czy i w naszych czasach widać w świecie działanie takiej Bestii? Tak, jak najbardziej. Ale o tym trochę później. Przyjrzyjmy się najpierw, co dalej o działaniu owej Bestii mówi Jan.

Cuda ku zwiedzeniu

I czyni wielkie znaki,
tak iż nawet każe ogniowi zstępować z nieba na ziemię na oczach ludzi.
I zwodzi mieszkańców ziemi
znakami, które jej dano uczynić przed Bestią,
mówiąc mieszkańcom ziemi, by wykonali obraz Bestii,
która otrzymała cios mieczem,
a ożyła.
I dano jej, by duchem obdarzyła obraz Bestii,
tak iż nawet przemówił obraz Bestii
i by sprawił, że wszyscy zostaną zabici,
którzy nie oddadzą pokłonu obrazowi Bestii.

Ta druga Bestia jest zwodzicielem – wyjaśnia Jan. Pomagają jej w tym cuda, które potrafi zdziałać. Tak, moce zła też potrafią działać cuda. I dlatego Kościół do różnych nadzwyczajnych wydarzeń podchodzi ostrożnie: nie każde musi być znakiem działającego w świecie Boga. Mogą prowadzić na manowce fałszu. „Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i działać będą wielkie znaki i cuda, by w błąd wprowadzić, jeśli to możliwe, także wybranych” – ostrzegał swoich uczniów Jezus (Mt 24,24). „Pojawieniu się jego (Niegodziwca) towarzyszyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszywych cudów” – zapowiadał też święty Paweł (2 Tes 2,9). Cud, który odciąga od wiary w Chrystusa, wypacz jakoś Jego naukę, nie może być uznany jako znak dany przez Boga. Niestety, i dziś bywa tak, że niektórzy pod wpływem takich pseudocudów próbują poprawiać naukę Jezusa albo ją ośmieszać (jak koncentrowanie się na sprawach trzeciorzędnych z pominięciem najważniejszych – ot, sprowadzanie godziwości przyjmowania Komunii do tego, czy jest przyjmowana na stojąco czy na klęcząco).

Jest więc owa druga Bestia zwodzicielem – jak napisałem wcześniej. Pierwszym wprowadzającym ludzi w błąd znakiem, który czyni Bestia, jest sprowadzenie ognia z nieba na ziemię. Podobnie jak niegdyś Eliasz na górze Karmel, podobnie jak Dwaj Świadkowie z 11 rozdziału Apokalipsy”. Potem, po skłonieniu ludzi, by wykonywali obrazy owej pierwszej Bestii, tej „która otrzymała cios mieczem, a ożyła”, owa druga Bestia sprawia, że te obrazy zaczynają ożywać i mówić. To zapewne aluzja do znanej w antyku, także w starożytnym Rzymie, praktyki „ożywiania” posągów bogów: za nich wypowiadały się różne wyrocznie albo i brzuchomówcy. Niepokoi tylko to „dano jej”. Czyli Bóg pozwolił. Na co? Na oszustwo? A może faktycznie na cud ożywienia obrazów bóstwa? Jako że nie znamy historii z autentycznym ożywianiem przedstawień bóstw, najpewniej chodzi o to pierwsze, o pozwolenie na oszustwo.

W każdym razie roszczenia owego „ożywionego” bóstwa są mordercze: ci, którzy nie chcą uczestniczyć w tej czci, przeznaczeni są do zabicia. Coś jak w znanej historii trzech młodzieńców z Księgi Daniela, którzy za odmowę oddania czci posągowi postawionemu przez Nabuchodonozora zostają wrzuceni do ognistego pieca. No i coś, co znamy z czasów Domicjana: śmiercią karana jest odmowa uczestnictwa w pogańskim kulcie, a więc też w kulcie cesarzy i konsekwentnie, odmowa ubóstwianie państwa.

Opisując dalej swoją wizję Jan mówi o jeszcze jednej szykanie spotykającej wyznawców Chrystusa. Brzmi trochę niekonsekwentnie, skoro za odmowę udziału w kulcie już są zabijani, ale trzeba chyba przyjąć, że ta kara nie była wykonywania zbyt konsekwentnie, ale... Przeczytajmy:

I sprawia, że wszyscy:
mali i wielcy,
bogaci i biedni,
wolni i niewolnicy
otrzymują znamię na prawą rękę lub na czoło
i że nikt nie może kupić ni sprzedać,
kto nie ma znamienia -
imienia Bestii
lub liczby jej imienia.
Tu jest potrzebna mądrość.
Kto ma rozum, niech liczbę Bestii przeliczy:
liczba to bowiem człowieka.
A liczba jego: sześćset sześćdziesiąt sześć.

Niektórzy interpretują dziś ten fragment Apokalipsy jako zapowiedź tego, co miałoby się dziać w naszych czasach: ci, którzy nie pozwolą się zaczipować (zachipować nie czyta się dobrze), nie będą mogli uczestniczyć w życiu gospodarczym i społecznym. Przejaw chorego myślenia spiskowego? Tak, gdy chodzi o czipy, tak, ale coś w tym jest. Jan zdaje się jednak raczej pisać tu o ekonomicznym wykluczeniu tych, którzy odmawiają oddawania czci pierwszej Bestii. To coś, o czym mowa już była w niektórych z listów do siedmiu Kościołów: różne grupy społeczne, cechy rzemieślnicze, miały swoje bóstwa opiekuńcze, którym trzeba było składać ofiary. Chrześcijanie odmawiając uczestnictwa w pogańskim kulcie mocno narażali się na wykluczenie z tych społeczności, co utrudniało im dalsze wykonywanie ich zawodów, a więc narażało też na życie w nędzy.

Kto nie oddaje czci Bestii  jest ekonomicznie, gospodarczo i społecznie wykluczany –  mówi więc w tym obrazie święty Jan. Nie może zarabiać, więc nie może też kupić. Mógłby, gdyby przyjął znamię – imienia Bestii lub liczby jej imienia. Zauważmy: znów mamy tu podobieństwo do tego, o czym mowa było wcześniej, o pieczętowaniu sług Bożych, o oznaczeniu ich przez Boga jako swoich.  Bestia znów Boga małpuje Boga. Jej pieczęć jej znamię, też jest oznaczeniem, że człowiek należy społeczności. Tyle że nie Bożej, ale jej, Bestii społeczności. I tacy ludzie mają prawa do normalnego życia w tej społeczności, a inni staja się wyrzutkami.

A co z tą liczbą człowieka, z tym 666? Wspomniałem już o tych interpretacjach, które każą widzieć tu cesarza Nerona. Raczej jednak trzeba potraktować ją symbolicznie. Bo przecież nawet jeśli Jan miał przed oczyma jakieś konkretne postaci z jego czasów, to Apokalipsa jako całość jest ponadczasowa. Więc jak? 6 to 7-1. 7 to liczba doskonała. 6, to doskonałość wybrakowana, brakuje 1 do doskonałości. I to w każdym z 3 wymiarów – długość, szerokość, wysokość. Chodzi więc o to, że owa Bestia jest pod każdym względem niedoskonała. Czy będzie to cesarz Neron, czy ktoś inny z ludzkiej historii – zawsze jest to ktoś, kto będzie robił wszystko, żeby ludzie oddawali cześć pierwszej Bestii, uzurpującego sobie bycie bogiem państwa. Ale zawsze będzie to działanie tylko ludzkie, nie Boże. Działanie niedoskonałego człowieka, który myśli, że można dzięki zręcznej polityce zbudować raj na ziemi. Zauważmy jednak koniecznie: wszystko to dzieje się dzięki sprytowi Smoka, który wprzągł Bestie w realizację swoich celów.

Druga Bestia dziś

Jak więc jest z tymi „drugimi Bestiami” naszych czasów? Mieliśmy w radzieckiej Rosji, ale też w Polsce, obietnicę zbawienia świata przez ustrój komunistyczny. Kapłani tej pseudoreligii, różni ideolodzy, roztaczali przed nami wizję raju na ziemi. I byli oczywiście ci, w których te idealne państwa się ucieleśniały, komunistyczni przywódcy. Mniej może w Polsce, ale gdy wspomnieć pozycję Lenina czy zwłaszcza potem Stalina w Związku Radzieckim, Mao Tse Tunga (dziś piszemy raczej Mao Zedonga) w Chinach, a dziś jeszcze kolejnych Kimów w Korei Północnej... Przed naszymi sąsiadami z Zachodu roztaczano w swej istocie podobną wizję tysiącletniej Trzeciej Rzeszy. Też byli ideolodzy –  kapłani tej pseudoreligii, też było ucieleśnienie tych idei – Führer, Wódz...

Zauważmy: tych, którzy nie chcieli oddawać czci pierwszej Bestii, czyli państwu, druga Bestia, czyli ideologia tych systemów skazywała na śmierć. Albo przynajmniej na społeczne wykluczenie. Wspominamy dziś nieraz zabijanych przez te systemy kapłanów, siostry zakonne, świeckich... W komunistycznej Polsce ten ucisk był lżejszy, ale nie tylko za naszą wschodnią,  lecz i południową granicą, przez długie lata księża byli prześladowani za to tylko, że byli księżmi.  A przyznawanie się do bycia chrześcijaninem było narażaniem się na kłopoty. Ale i w tej naszej Polsce – przypomnijmy sobie – ci, którzy zdecydowali się wstąpić do partii mieli przywileje. Legitymacja partyjna była takim podstawowym znamieniem Bestii. Mogły być i inne, np. pójście na współpracę z SB. Dla reszty (niekoniecznie oczywiście kierujących się pobudkami chrześcijańskimi) wiele dóbr było niedostępnych lub musieli je wystać w długich kolejkach...

Nie tak dawna, ale, przynajmniej w naszym kraju, już przeszłość. Spojrzenie w teraźniejszość też jednak budzi niepokój. Są i współczesne Bestie – niekoniecznie państwa, ale różne twory międzynarodowe, obiecujące zbawienie tu, na ziemi. Obiecujące lepszy świat,  o ile odrzucimy chrześcijańskie wartości. Mamy tej nowej pseudoreligii nurt ekologiczno - klimatyczny, mamy tej religii ruch genderowy, znaleźć można parę innych, a wszystko spajane nową moralnością: zasadą poprawności politycznej. No i oczywiście mamy też drugą Bestię: ideologów tej pseudoreligii, reagujących wielkim oburzeniem, kiedy próbować wykazać, że się mylą. Prześladowania? O zabijaniu, przynajmniej na razie, nie ma mowy. Ale o wykluczaniu ekonomicznym? To się teraz nazywa „zagładzaniem”. Jak nie będziecie działać zgodnie z tą wspieraną przez sporą grupę państw ideologią, to nie dostaniecie dotacji, zleceń, grantów. Coraz śmielej też mówi się o zakazie wykonywania niektórych zawodów przez tych, którzy się nie podporządkują: lekarzy, którzy nie chcą zabijać nienarodzonych dzieci, farmaceutów, którzy nie chcą sprzedawać „antykoncepcji awaryjnej”; ruguje się za szkół katechetów, a szuka takich, którzy zgodnie z obowiązującą ideologią będą młodych „szkolić zdrowotnie”.... Przyjąć znamię Bestii „na czoło i na rękę” i mieć finansowo święty spokój, czy skazać siebie i swoją rodzinę na problemy?

Ale to nie jedyna forma obecności tych Bestii w dzisiejszym świecie. Aż ciarki człowieka przechodzą, gdy to sobie uświadamia: pseudoreligia „russkiego mira”.... Motywujący religijnie imperialne zapędy dzisiejszej Rosji, mówiący o jej wyjątkowej roli w dziejach świata i gloryfikujący nieprawość dla budowania jej przyszłej pomyślności, a powołujący się przy tym na chrześcijaństwo. Tak, ci ludzie przypominają sługi Baranka, ale czyż nie mówią jak Smok? Religijne zwiedzenie, kult państwa, prorocy fałszywej religii....

Mówi się: 666, symbol diabła. Nie, nie diabła, szatana, apokaliptycznego Smoka. To znak Bestii. Człowieka,  na usługach smoczej pseudoreligii. Człowieka pod każdym względem, w każdym  wymiarze niedoskonałego. Niekoniecznie do szpiku złego, ale na pewno zwiedzionego. Uważającego, że jest mądrzejszy od Boga. Tak, Smok nie musi zbytnio ujawniać swojej obecności w świecie. Ma do działania w nim swoje Bestie.