Żyjemy w świecie, w którym coraz mocniej zaciera się granica między prawdą a fałszem. Z łatwością przychodzi nam operować półprawdami, manipulować słowem, komentować wypowiedzi wyrwane z kontekstu, przemilczać sprawy ważne i niewygodne. Tylko po to, by wywołać sensację, wzbudzić emocje, odwrócić uwagę od istotnych problemów. By w ten sposób zagłuszać własne sumienie, usprawiedliwiać swoją niegodziwość, uzyskać poklask, czy medialne zainteresowanie.
Nie znamy losów tych, którzy składali fałszywe oskarżenia, wpierw przeciw Jezusowi, potem wobec Szczepana. Czy gryzło ich sumienie? Czy przyznali się przed sobą do krzywoprzysięstwa? A może, by uciszyć sumienie brnęli w kolejne kłamstwa, brali za nie pieniądze? Znamy jednak konsekwencje tychże oszczerstw. Kosztowały życie niewinnych, życie tych, którzy umiłowali prawdę nade wszystko i według niej żyli.
Bo kłamstwo zawsze rani, nawet jeśli tego sama nie zauważę, czy też nie doświadczę. Powtarzając nieprawdę, zatracam wrażliwość na to, co czyste, piękne, prawdziwe. Jak często uciekam się do, wydawać by się mogło, niewinnych kłamstewek? Bagatelizuję istotne szczegóły, by zataić niewygodną dla mnie prawdę? Czy zdaję sobie sprawę z konsekwencji i nieodwracalności tychże kłamstw?
Czytania mszalne rozważa Aleksandra Kozak
Kalaruch
W Tobie jest Światło
Przeczytaj komentarze | 1 | Wszystkie komentarze »
Ostatnie komentarze:
wszystkie komentarze >
Uwaga! Dyskusja została zamknięta.