W sumie to zadziwiające, że postawa wobec innych okazuje się jakimś świadectwem, sprawdzianem, znakiem naszej wiary (lub niewiary). Wygodnie się ustawić w życiu – to wydaje się być taką kusząca wartością! Nie chodzi przecież o wielkie rzeczy, ot, trochę tu uszczknąć, trochę tam, jedno zamienić na inne, byle do przodu. Cóż w tym złego, że trochę o siebie zadbamy, pozwolimy, by pole Nabota zawładnęło naszą wyobraźnią? Zawsze są jacyś oni, którzy powinni ustąpić, zrezygnować, usunąć się w cień.
Ludzka przewrotność nie zna granic – najgorsze uczynki umiemy przed sobą usprawiedliwić winą drugiego. Tylko co na to Bóg, któremu nie jest miła ludzka przewrotność? Co na to Jego słowo, które rzuca światło i na naszą ścieżkę?
Dodaj swój komentarz »