25.04.2010

Chrześcijanin ma się bać tylko tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. O przyszłość nie musi. Ta jest w ręku Boga.

Dojrzałość nie jest zbudowana na lęku. Dojrzałość buduje się na przezwyciężaniu lęku. Lęk o przyszłość Kościoła jest symptomem niedojrzałości. Chrześcijanin ma się bać tylko tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle. O przyszłość nie musi. Ta jest w ręku Boga. On zbyt wielką cenę za nas zapłacił, by teraz z nas i z naszej przyszłości zrezygnować. Nie ma powodu, by Jezusowi nie wierzyć. „Nikt nie może ich wyrwać z ręki mego Ojca.” Dlatego nie lękam się. Wierzę w Kościół, o którym Dobry Pasterz mówi „Mój Kościół.”

Ważny jest ten moment, gdy porażka wydaje się być oczywistą. Gdy stoimy naprzeciw ogarniętych zazdrością tłumów, bluźnierstwami wyrażających swój sprzeciw. Ta chwila nie jest końcem świata. Z reguły oznacza nowy początek. On, Pan czasu i wieczności, sam wskaże łąki, pełne spragnionych Słowa i przyjmujących je z radością.

Być może wcześniej wydawało się nam, że tam nie warto iść. Że najpierw trzeba być tu, gdzie jesteśmy. Bóg wie lepiej, gdzie powinniśmy iść najpierw. Na burzących się i bluźniących też przyjdzie czas. Bo i z nich Bóg nie zrezygnuje.

Słuchać Jego głosu to rozpoznać swój czas i swoje miejsce.

 

Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski