05.05.2010

Spełnienie prośby ma zaowocować. Ma sprawić, byśmy przynosili owoc coraz obfitszy, coraz mocniej wrastali w Boga.

„Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni.” Wielka obietnica, obietnica która wielu wydaje się niewiarygodna. Przecież proszę i nie zawsze otrzymuję. Dlaczego?

Wyjaśnia to może kolejne zdanie. „Poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.” Spełnienie prośby ma zaowocować. Ma sprawić, byśmy przynosili owoc coraz obfitszy, coraz mocniej wrastali w Boga - winny krzew, bez którego nic nie możemy uczynić.

Czy to, o co proszę, sprawi, że przyniosę większy owoc? Czy w ogóle chcę owocować? Czy moja prośba przyniesie dobro – mnie, komuś? Nieważne, czy jest mała czy wielka, bardzo potrzebna czy jest drobiazgiem, bez którego w sumie sobie poradzę, czy dotyczy rzeczy wiecznych czy codzienności, a nawet pieniędzy. Ważne jest tylko jedno: czy trwam w Nim na tyle, by starać się patrzeć Jego oczami?

Jeśli będę trwać w Nim, a we mnie Jego słowa, mogę prosić o co zechcę. Pytanie tylko, czy o wszystko wtedy zechcę poprosić?