08.05.2010

Może się wydawać, że najemnik oferuje więcej. Prostsze rozwiązania, mniej komplikacji, bardziej „ludzkie” drogi. Po co iść za pasterzem, czasem po kamieniach?

Lepszy najemnik czy pasterz? To pytanie nie jest takie głupie, jakby się wydawało. Może się wydawać, że najemnik oferuje więcej. Prostsze rozwiązania, mniej komplikacji, bardziej „ludzkie” drogi. Po co iść za pasterzem, czasem po kamieniach?

Sytuacja odwraca się, gdy pojawia się zagrożenie. Najemnik jest tylko najemnikiem, więc ucieka. Wobec niebezpieczeństwa zostaję sam. I nie ma znaczenia, czy to przypadkiem nie on mnie w to niebezpieczne miejsce wprowadził. Pasterz jest zawsze obok. Stanie w mojej obronie. A przede wszystkim: wie, gdzie może być niebezpiecznie i unika takich miejsc.

Do mnie należy wybór, za kim pójdę. Kogokolwiek jednak nie wybierałam dotąd, dzisiaj, czy kogokolwiek bym nie wybrała w przyszłości najważniejsze, bym pamiętała: pasterzowi na mnie zależy. Będzie mnie szukał, choćby w najbardziej niebezpiecznych miejscach i za cenę własnej krwi.

W każdej, nawet najgorszej sytuacji mam pewność, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.