14.07.2010

Moja modlitwa ma być świadomym stawaniem wobec Boga. I nie potrzeba do tego pięknych słów i widowni

„Ludwik Chaffangeon, gospodarz z mojej parafii, wczesnym rankiem, przed udaniem się do pracy w polu, zostawił motykę przed drzwiami kościoła i wszedł do środka, aby zmówić pacierz. Tak pogrążył się w modlitwie, że stracił poczucie czasu. Jego sąsiad, który pracował opodal, bardzo się zdziwił, że Ludwik tego dnia nie pracuje w polu. Kiedy po skończonej pracy wracał do domu, zobaczył motykę przed drzwiami kościoła wstąpił na chwilę do środka i ze zdziwieniem zobaczył, że przed tabernakulum w wielkim skupieniu modli się Ludwik. Zapytał: »Co tu tak długo robisz?«. Ludwik odpowiedział z prostotą: »Patrzę na Pana Boga, Pan Bóg patrzy na mnie«… W tych prostych słowach zawiera się cała istota obcowania z Bogiem" – mówił ze łzami w oczach proboszcz z Ars.”

(za Miłujcie się 4/2009)

Zdarza się, że chlubimy się znajomością Boga, ale w źle pojęty sposób. Modlimy się po to, by inni nas zobaczyli i podziwiali, bo chcemy uchodzić za religijnych i znających Boga. Taka postawa nie zbliża nas ku Niemu. Nie gwarantuje nam bliskości z Nim. Moja modlitwa ma być świadomym stawaniem wobec Boga. I nie potrzeba do tego pięknych słów i widowni. Jezus w swojej modlitwie wskazuje, że w obcowaniu z Bogiem wystarczy pokora i prostota: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom.” Mt 11,25b.