29.07.2010

Jak łatwo uznać, że nieprawdą było doświadczenie miłości, jak łatwo uznać, że skoro to Jemu obojętne…

„Panie, oto choruje ten, którego Ty kochasz.” – ileż nadziei na ratunek dla brata jest w tych słowach. Pomoc nie przybywa. Jak łatwo uznać, że nieprawdą było doświadczenie miłości, jak łatwo uznać, że skoro Tobie to obojętne…

„Panie, gdybyś tu był, mój brat by nie umarł.” – mówi Marta. I zapytana potwierdza: „Ja wciąż wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży.” Wierzę, choć nie rozumiem nieobecności. Wierzę mimo cierpienia. Wierzę Osobie, choć już nie mam nadziei na zmianę stanu rzeczy.

Nie przyszedłeś. A mimo to Ci ufam…

Bardzo trudna to wiara. A Jezus nie tłumaczy się, nie wyjaśnia, choć widzi, że kobieta nie pojmuje Jego słów. Przyjmuje jej wysiłek wiary. I dokonuje cudu, na który już nie liczyła.

Panie, pomóż mi zaufać Tobie jak Marta…