21.08.2010

Nasze więzi potrzebują czasu, wymagają zaangażowania, cierpliwości w poznawaniu drugiego. To zawsze jest obustronne – choćby nawet ta relacja była zupełnie naturalna, jak matki z dziećmi.

Nasze rozmaite relacje z ludźmi i nasza relacja z Bogiem. Które są głębsze, pełniejsze, które nadają naszemu życiu ton? Czy jest tak, jak On chce, jak mówi u Ezechiela: „Synu człowieczy, to jest miejsce tronu mojego, miejsce podstawy mych stóp, gdzie chcę na wieki mieszkać”?

Są w moim życiu takie chwile, gdy odpowiedź  jest prosta. To mogą być chwile smutku, kiedy widać, przed kim żalę się i narzekam. Albo chwile rozstrzygnięć i wyborów – okazuje się, co jest dla mnie najważniejsze. Chwile tryumfu, małych zwycięstw – widać, z kim dzielę radość.

Nasze więzi potrzebują czasu, wymagają zaangażowania, cierpliwości w poznawaniu drugiego. To zawsze jest obustronne – choćby nawet ta relacja była zupełnie naturalna, jak matki z dziećmi. Ta podstawowa wiedza jakoś czasem wyparowuje nam z głowy, gdy mamy do czynienia z Bogiem. Chcemy wszystkiego od razu, domagamy się swoich praw, narzucamy Mu jakąś rolę... Co On mówi, czego chce, kim jest – czy jeszcze pytamy o to?

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka