25.08.2010

Jeśli jakaś relacja niszczy moje człowieczeństwo, zagraża mojej wierze, to należy ją zerwać.

„Nakazujemy wam, bracia, w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, abyście stronili od każdego brata, który postępuje wbrew porządkowi”. 2 Tes 3,6

Czy żona alkoholika powinna odejść, czy pozostać z mężem? Czy z pracy, w której jest się zmuszanym do nieuczciwości należy się zwolnić i narazić się na bezrobocie? Czy zakochana dziewczyna powinna pozostać z chłopakiem, który szantażuje ją odejściem jeśli nie zamieszka z nim bez ślubu? Czy powinnam zerwać relację z człowiekiem, który próbuje manipulować mną, by wymóc pomoc, czy też zainteresowanie? Czym należy kierować się w podejmowaniu tak trudnych decyzji?

Jeśli jakaś relacja niszczy moje człowieczeństwo, zagraża mojej wierze, to należy rozeznać, czy przypadkiem wolą Bożą nie jest jej zerwanie. I nie dotyczy to jedynie drastycznych sytuacji, ale każdej relacji, która może oddalić mnie od Boga. Zwłaszcza gdy dawanie kolejnych szans przemiany zawodzi i nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Czasem konieczne jest odejście, nawet jeśli byłoby bardzo bolesne, trudne i ryzykowne. Nie zawsze w sposób definitywny, bo trzeba także zakładać czyjąś przemianę, która może tę sytuację zmienić. Zerwanie szkodliwych relacji jest także wyrazem miłości, bo wypływa z troski o drugiego człowieka, a także o własne dobro. Taka decyzja może stać się szansą na jego przemianę i moje trwanie przy Bogu.