27.09.2010

Umiera mąż, wyjeżdża dziecko, tracimy pracę, powódź niszczy nam dom, choroba odbiera siły... I nagle po stronie „mam” nic nie jest już pewne ani oczywiste.

Pewne rzeczy przywykliśmy uznawać za własne. Pewne relacje – za tak istotne, jakbyśmy nie istnieli poza nimi. Przedstawiamy się: „jestem żoną X”, „matką Y i Z”... W konkretnym miejscu mieszkam, pracuję, mam tyle i tyle sił. Choć tak wielu z nas już się przekonało, co to znaczy stracić. Umiera mąż, wyjeżdża dziecko, tracimy pracę, powódź niszczy nam dom, choroba odbiera siły... I nagle po stronie „mam” nic nie jest już pewne ani oczywiste.

Zamykam oczy – wymieniam w pamięci wszystkie ważne rzeczy i patrzę, jak tracę je po kolei. Przywołuję te najważniejsze twarze i widzę, jak odchodzą, rozpływają się... Nie jest to tylko jakieś ćwiczenie wyobraźni. To prawda. To przydarzy się i mnie. Bo każdy człowiek ma na imię Hiob. Nagi się urodził i umrze, nie posiadając nic.

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka