18.11.2010

Łzy Boga

Bóg cierpi, gdy grzeszę, a ja zapominam, że każdą moją niewiernością Go ranię

„Gdy Jezus był już blisko Jerozolimy, na widok miasta zapłakał nad nim”  Łk 19,41

 

Jakże łatwo przychodzi mi usprawiedliwiać swoje zło, zwłaszcza, gdy uważam je za małe i niezauważalne. Tłumaczę je większym złem innych lub jego nieszkodliwością wobec bliźniego. A jednak każdym grzechem, niewiernością ranię siebie, innych, a także samego Boga. Konsekwencje grzechów nie zawsze są odczuwane i zauważane, co nie oznacza, że ich nie ma. Moje słabości nie pozostają bez wpływu na moje życie i życie innych. Pan Bóg czasem może dopuścić, że zobaczę skutki mojego zła w życiu w swoim lub innych. Jednak trudno mi ujrzeć, jak bardzo swoją grzesznością ranię samego Boga. Rzadko w ten sposób patrzę na grzech.

Tylko św. Łukasz podaje wzmiankę o płaczu Jezusa nad Jerozolimą. W ten sposób ukazuje Jezusa, który chce mieć udział we wszystkich ludzkich sprawach, a tutaj w losie miasta i ojczyzny, która nie przyjęła Bożego wezwania. Pokazuje Boga, który cierpi z powodu grzechu człowieka. Każda moja niewierność jest odrzucaniem Bożego wezwania. I nieważne czy w wielkiej, czy małej sprawie. Jezus wzywa mnie do tego, bym kroczyła Jego drogą. Chce mieć udział w mojej codzienności. Niestety, zbyt często o Nim zapominam, o Jego obecności. Stąd tak mało we mnie wrażliwości na grzech, tak mało skruchy i chęci przemiany. Bóg cierpi, gdy grzeszę, a ja zapominam, że każdą moją niewiernością Go ranię.

„Godzien jesteś (…) bo zostałeś zabity i nabyłeś Bogu krwią Twoją ludzi” Ap 5,9a