05.12.2010

Każdy z nas ciągle na nowo potrzebuje proroka w swoim otoczeniu, mimo że głosi rzeczy trudne do przyjęcia, bądź wskazuje te obszary w naszym życiu, które ciągle jeszcze są niewyprostowane, pogmatwane, poplątane.

Patrzymy dzisiaj na postać Jana Chrzciciela – ostatniego proroka Starego Testamentu. Prorok to człowiek przemawiający w imieniu Boga i z Jego polecenia. A my? Zostaliśmy ochrzczeni wodą, przyjęliśmy też sakrament bierzmowania, czyli chrzest w Duchu Świętym. Przystępujemy do sakramentu pokuty i pojednania. Czy jednak możemy śmiało stwierdzić, że wzrastamy w naszym powołaniu prorockim? Czy możemy stwierdzić, że wiemy, co Pan Bóg chce przez nas powiedzieć drugiemu człowiekowi?

Nie możemy. Ciągle jeszcze za bardzo interesuje nas świat, a za mało Pan Bóg. Nie możemy powiedzieć, że całkowicie żyjemy dla Niego – tak jak Jan Chrzciciel. „Jan nosił odzienie z sierści wielbłądziej i pas skórzany około bioder, a jego pokarmem była szarańcza i miód leśny.” Jana nie interesowało to, jak wygląda, co jest modne. Nie interesował się gadżetami i mnóstwem tych wszystkich rzeczy, którymi świat każdego z nas mami i poprzez które odrywa naszą uwagę od Boga. Jan pościł, żył niebywale skromnie i nie miał o to do nikogo pretensji.

To był jego wybór, gdyż doskonale wiedział, że każda świadoma rezygnacja w świecie materialnym ubogaca i umacnia ducha. Bo nie jest łatwo być prorokiem, nie jest łatwo być „głosem wołającym na pustyni”. Nie jest łatwo mówić innym ludziom rzeczy trudne, niemiłe. Nie jest łatwo wzywać do nawrócenia i wskazywać drugiemu człowiekowi jego błędy, grzechy, zaniedbania dobra. Dlatego proroków odrzucano, wyśmiewano się z nich, zabijano. Czy ktoś z nas zgadza się na taki los dla Imienia Jezusa?

Nikt z nas nie chce słyszeć o sądzie. Ale też dobrze to sobie uświadomić: nikt z nas sądu nie uniknie. To, co robimy, to, co mówimy, to, co myślimy – wszystko zostanie osądzone przez Pana. A On „nie będzie sądził z pozorów ni wyrokował według pogłosek”. „Rózgą swoich ust uderzy gwałtownika, tchnieniem swoich warg uśmierci bezbożnego.” I to, co dobre, zostanie zebrane „w spichrzu”, a to, co złe i niepotrzebne, „spalone w ogniu nieugaszonym”.

To dlatego każdy z nas ciągle na nowo potrzebuje proroka w swoim otoczeniu, mimo że głosi rzeczy trudne do przyjęcia, bądź wskazuje te obszary w naszym życiu, które ciągle jeszcze są niewyprostowane, pogmatwane, poplątane. Bez niego nigdy nie zostaniemy prorokami. Bez niego nigdy nie nauczymy się, jak słowa Boga odróżnić od naszych słów.


Pytanie do rachunku sumienia

Czy potrafię słuchać tych, którzy mnie upominają i wskazują na moje wady i błędy?
Czy umiem zwrócić uwagę drugiemu człowiekowi jeśli postępuje niewłaściwie?