19.12.2010

Zmiana dekoracji

Boże Narodzenie to żadne tam reklamowane rodzinne święta (chyba że do grona „swoich” umiemy zaliczyć wszystkich pozbawionych miłości, ślepych na światło, ukochanych przez Boga).

Czwarta niedziela adwentu, jeszcze tydzień do świąt, a słyszymy dzisiaj: „Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak...”. Czy to nie za wcześnie? Czy to nie jest trochę tak jak kolędy słyszane zewsząd od Wszystkich Świętych? Czy liturgia nie powinna poczekać jeszcze z tydzień, zanim usłyszymy, że Bóg nam się narodził?

Nie, nie powinna. Bo ta wiadomość nie jest jak dekoracje chowane po wszystkim do pudełka, światełka w witrynach sklepów i plastikowi mikołaje. Bo Boże Narodzenie to żadne tam reklamowane rodzinne święta (chyba że do grona „swoich” umiemy zaliczyć wszystkich pozbawionych miłości, ślepych na światło, ukochanych przez Boga). Bo ta prawda jest żywa co dzień: ma oddziaływać na nas, przemieniać nas, uszczęśliwiać.

Tak, tak – najwyższa pora, by zmienić dekoracje. Na coś trwalszego.

 

Rachunek sumienia

1. Czy nie odkładam rzeczy ważnych na ostatnią chwilę?

2. Czy czuję się lepsza, bo wiem, co znaczy opłatek, sianko pod obrusem, stajenka?

3. Czy prawdy Boże są dla mnie ważne zawsze?

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka