03.07.2011

Oswajanie

Słowa objawiającego się Boga nie oznaczają zgody na wszelką nieprawość. Są raczej zaproszeniem skierowanym do kogoś, kto boi się kochać na całego...

„Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać.” Od tamtego czasu niewiele się zmieniło. Drogę za Jezusem ciągle postrzegamy w kategoriach trudu, wyrzeczenia i ciężaru. Do tego stopnia, że na naszych twarzach łatwiej dostrzec smutek zniewolonego, niż radość Córy Syjonu. Czyżby głos Boga trafiał w próżnię?

„Jestem łagodny i pokorny sercem.”  To znaczy „nieskory do gniewu i bardzo łaskawy”, „wierny we wszystkich swoich słowach”, podtrzymujący „wszystkich, którzy upadają” i podnoszący „wszystkich zgnębionych”.

Te słowa objawiającego się Boga nie oznaczają zgody na wszelką nieprawość. Są raczej zaproszeniem skierowanym do kogoś, kto boi się kochać na całego i zawierzyć na całego; oswajaniem naznaczonego nieufnością stworzenia; oczekiwaniem na chwilę zachwytu, przemieniającą lęk w entuzjazm. Bo miłość nie rodzi się ze słów. Rodzi się z zanurzenia w kochającym sercu. Łagodnym, pokornym i – na zawsze – otwartym.

 

Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski