10.08.2011

Umierać

Gdzie jest miejsce na hojność, gdy tyle wysiłku pochłania walka o samych siebie? Gdy opieranie się pokusom tak dużo kosztuje?

„Każdy niech przeto postąpi tak, jak mu nakazuje jego własne serce”... Czy Bóg, żądając hojności na miarę naszego serca, nie ryzykuje zbyt wiele? Bo co, jeśli moje serce się boi? Jeśli nie potrafi nic już z siebie wykrzesać, jeśli całą energię straciło na dbanie o własny byt, zabezpieczenie tyłów, przetrwanie? Trudno być chrześcijaninem – i w przeszłości, i dzisiaj – nikt nie zaprzeczy. Gdzie jest miejsce na hojność, gdy tyle wysiłku pochłania walka o samych siebie? Gdy opieranie się pokusom tak dużo kosztuje? Gdy z kolejnego upadku powstać coraz trudniej?

Kurczowo trzymamy się własnych spraw, chrześcijańskich priorytetów, dobrego życia... I niepostrzeżenie nasze serce zaczyna kręcić się wokół własnej osi, nie chcemy nic stracić. A dawać nie da się bez poczucia straty, hojność jest niemożliwa bez niedostatku, zbieranie plonów bez śmierci.

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka