10.10.2011

Znaki

Potrzebujemy mieszkańców Niniwy i królowej z Południa. Nie jako sędziów. Na sąd przyjdzie czas. Jako drogowskazów. Na czytanie drogowskazów teraz jest czas.

W klasycznej pedagogice zalecano, by podczas jednej lekcji prezentować dziecku maksimum trzy obrazy, a po każdej odsłonie dać czas na medytację. Świat bardzo szybko poszedł do przodu, skutkiem czego znaleźliśmy się w sytuacji, gdy w ciągu tygodnia, nie tylko dzieci, karmieni jesteśmy tak wielką ilością treści, że na ich przeanalizowanie nie wystarczy życia. Ważne miesza się z błahostką, piękno z brzydotą, prawda z kłamstwem, zachwyt ze wstrętem. Coraz trudniej odróżnić znak od znaczka, błysk od błyskotki, światło od świecidełka. Dlatego potrzebujemy mieszkańców Niniwy i królowej z Południa. Nie jako sędziów. Na sąd przyjdzie czas. Jako drogowskazów. Na czytanie drogowskazów teraz jest czas.

W Niniwie ucichły mielące mąkę żarna, wygasły piekące chleb piece, a ludzie zatrzymali się jakby w bezruchu, utkwiwszy wzrok umysłu i serca w człowieku-znaku. Ten, który po trzech dniach wyszedł z wnętrzności ryby nie był tylko sensacją. Był przede wszystkim objawieniem. Strasznej wizji sądu, ale i bezgranicznego miłosierdzia. Potrzebowali czasu, by zrozumieć jedno i drugie. I tego czasu nie stracili

Królowa z Południa miała z pewnością wiele pilnych i ważnych spraw do załatwienia. Wybrała długą podróż, by mądrość ludzką skonfrontować z mądrością Bożą. Być może przeczuwała, że bez tej konfrontacji prawdziwe problemy nigdy nie zostaną rozwiązane. Być może wiedziała, że bez wizji dalszego ciągu zaczynanie nie ma sensu. Dlatego wybrała marnotrawienie czasu panowania.

Nie potrzebujemy nowych znaków. Potrzebujemy czasu i zatrzymania przed znakiem raz na zawsze danym.

 

Czytania mszalne rozważa ks. Włodzimierz Lewandowski