30.01.2012

Spotkanie z mocą

Jeśli ktoś, kto mnie kocha ponad własne życie, jest wszechmogący, nie mam powodu się lękać. Ale wszechmoc kogoś, komu nie ufam do końca, budzi popłoch.

Prosili Jezusa, by odszedł z ich granic. Prosili, by odszedł Ten, który mógł ich uleczyć. Prosili by odszedł Dawca Życia. Absurd?

Można to tłumaczyć stratą, na jaką ich naraził. Ale można też inaczej. Spotkali kogoś, kto miał niepojętą moc. Nie wiedzieli, kim jest. Nie wiedzieli, jakie ma zamiary wobec nich. Jeśli ktoś, kto mnie kocha ponad własne życie, jest wszechmogący, nie mam powodu się lękać. Nikogo i niczego. Ale wszechmoc kogoś, komu nie ufam do końca, w czyją miłość i troskę nie wierzę, budzi popłoch. I słusznie: wszechmoc bez miłości stanowiłaby niewyobrażalne zagrożenie. Trudno się dziwić, że woleli swoje znane choroby.

Nie rozumiem cierpienia, które nadchodzi. Pytam: czemu dopuszczasz, skoro kochasz? Ten kto kocha nie chce cierpienia tych, co są mu bliscy. Pojawia się pytanie: czy kochasz? Nie rozumiem Twojej nauki. Mam wrażenie labiryntu zakazów i pułapek, które postawiłeś mi na drodze. Jak tu uwierzyć, że kochasz? Jeśli nie kochasz, mam powód do strachu.

Jezus wycofuje się z Gerazy. Ale nie obraża się i nie zostawia ich samych. Posyła człowieka, który nie budzi lęku. Jednego z nich. Kogoś, kto Mu uwierzył, bo doświadczył miłości. Poleca mu, by świadczył.

Cierpliwie czeka, aż w sercach obudzi się ufność. Wtedy z radością przyjmą Jego moc. I przestaną się lękać.

borsuk1986 Chór Towarzystwa Przyjaciół Bielin "SABBATON" - Już się nie lękaj