24.06.2012

Abym budował i sadził

Jak się to poskłada z tym, co robią inni może okaże się, że posadziliśmy ogród, który swoją łaską Bóg w ostatnim dniu zamieni w nowy Eden?

Dziś uroczystość Narodzenia św. Jana Chrzciciela. W pierwszym czytaniu, przewidzianym na wigilię, czytam: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, poświęciłem cię, nim przyszedłeś na świat, ustanowiłem cię prorokiem dla narodów”….

Mimo że już dawno nie jestem młodzieńcem i nie wymawiam się Bogu swoim wiekiem ten fragment Jeremiasza budzi we mnie ciepłe myśli.  Patrząc wstecz widzę, jak Bóg prowadził mnie po pokręconych ścieżkach mojego życia; jak coś, co wydawało mi się moją suwerenną, czasem nawet wbrew ewentualnym Bożym planom decyzją, nie przeszkodziło Mu złowić mnie w innym miejscu.  Tak, bardzo dobrze mnie zna. Dobrze wiedział do czego zupełnie się nie nadaję ale i gdzie i jak moje zdolności wykorzystać. A ja dobrze pamiętałem to „nie bój się”, dlatego w nowe wyzwania dla Niego pakowałem się ochoczo. Jeśli tylko widziałem, że pomysł faktycznie może Mu się podobać, a nie jest tylko działaniem dla działania.

Znam swoje miejsce i swoją małość, dlatego nie łudzę się że otrzymałem „władzę nad narodami i nad królestwami”. Choć pewnie czasem przez moje ręce przeszło ziarno, które Bóg posiał w czyimś sercu. Ale z całego tego fragmentu najmocniej słyszę jego ostatnie słowa:  „(…) byś wyrywał i obalał, byś niszczył i burzył, byś budował i sadził”.

Czas gdy chciałem wyrywać i niszczyć, a obalanie i burzenie było dla mnie jak najbardziej normalne dawno już minęły. Choć pewnie tak czasem trzeba, dziś wolę  zostawiać to innym. Speców od tej roboty jest aż nazbyt wielu, choć ruiny i zgliszcza nie są dobrym środowiskiem dla życia. Dlatego wole skoncentrować się na tym ostatnim: budować i sadzić.

W zasadzie to drobiazgi: modlitwa wstawiennicza, dobre słowo, życzliwy gest. Ale jak się poskłada z tym co robią inni, może okaże się, że zbudowaliśmy dla kogoś dom i posadziliśmy ogród, który swoją łaską Bóg w ostatnim dniu zamieni w nowy Eden?