27.07.2012

Ziemia żyzna

Nie potrzeba z mojej strony aktywizmu, jakiegoś szczególnego działania, a jedynie otwartego serca i umysłu.

Żeby być „ziemią żyzną” z przypowieści Jezusa, wystarczy jedynie, gdy będę słuchała Słowa i rozumiała Go. Nie potrzeba z mojej strony aktywizmu, jakiegoś szczególnego działania, a jedynie otwartego serca i umysłu.

Wbrew pozorom, nie jest to łatwe. Wymaga bowiem ode mnie nieustannego odwracania się od ludzkiego, ciasnego pojmowania tego, co słyszę i co widzę w Kościele, w świecie.

Muszę pozwolić, by to Pan wprowadzał mnie głębiej i dalej we wszystko. Nie ja sama mam siebie wprowadzać, ale to On ma być tym, który prowadzi i kieruje. Robi to bezpośrednio poprzez swoje Słowa, ale też poprzez drugiego człowieka.

Stawanie się „ziemią żyzną” to pozwalanie, by to Bóg mnie uwalniał, by to Bóg mnie wybawiał – gdyż ja sama z siebie nic nie mogę, nic nie potrafię. Dopiero, gdy uznam swoją całkowitą zależność od Ojca, gdy przyjmę własną niemoc i bezradność z pokojem w sercu, bez walki i buntu, zacznie się „użyźnianie” i owocowanie.

 

Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska