16.09.2012

Błogosławieństwo

Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem... Miłuję Pana, albowiem usłyszał głos mego błagania... Błogosławiony, kto słyszy i jest słuchany.

Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem... Miłuję Pana, albowiem usłyszał głos mego błagania... Błogosławiony, kto słyszy i jest słuchany.

Błogosławiony? Przecież zaraz czytam: podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym mi brodę. W kolejnej zwrotce psalmu słyszę: oplotły mnie więzy śmierci, dosięgły mnie pęta odchłani, ogarnął mnie strach i udręka.

Błogosławieństwo? Bóg wysłuchał?

A jednak. Blisko jest Ten, który mnie uniewinni. Kto się odważy toczyć spór ze mną? Kto jest moim oskarżycielem? Oto Bóg mnie wspomaga! I zaraz: Byłem w niedoli, a On mnie wybawił. Uchronił moją duszę od śmierci, oczy od łez, nogi od upadku.

Nie sposób dziwić się Piotrowi. Bo czy Boży wybraniec może cierpieć? Może zostać odrzucony? Czy błogosławieństwo nie powinno oznaczać zwycięstwa? Nie myślisz o tym co Boże, ale o tym, co ludzkie - usłyszał Piotr.

Paradoksalne Boże zwycięstwo. Stracić życie by je zachować. Zwyciężać nie przez brak przeszkód, ale także wtedy gdy kłodami walą się pod nogi.

Jeśli pójdziesz za mną, zawsze będziesz zwycięzcą – mówi Bóg. Tym największym: zwyciężysz wszelki strach i wszelkie zło. Zwyciężysz, bo ja będę z Tobą przez wszystkie Twoje dni.