19.10.2012

Jak wróble w Jego ręku

Nie wiem, czemu kiedyś przyjęłam, że być w ręku Boga jest tożsame z tym, że w życiu nie spotka mnie nic przykrego, nic złego...

Nie wiem, czemu kiedyś przyjęłam, że być w ręku Boga jest tożsame z tym, że w życiu nie spotka mnie nic przykrego, nic złego, nic smutnego. Zanim zrozumiałam, że tak wcale nie jest, wszelkie złe i przykre zdarzenia w moim życiu uznawałam za wyraz Jego nieobecności, opuszczenia mnie.

Tymczasem tak wcale nie jest. To, co mnie spotyka, wszelkie trudności, przykrości, kłopoty i smutki nie oznaczają, że dla Boga stałam się nieważna, nieistotna. Także w tych okolicznościach nadal jestem w Jego ręku. Co więcej, właśnie w takim czasie najcenniejszy jest w oczach Boga mój dar: wiara w Jego dobroć, ufność w Jego opiekę, miłość do Dobrego Pasterza.

Nic nie mogę dać Bogu, co nie byłoby Jego darem. Gdy jednak wszystko wokół „mówi” mi o Jego nieobecności, opuszczeniu, odwróceniu się ode mnie – gdy w takim momencie jestem przy Nim, wybieram wiarę w Jego dobroć i miłość ku mnie – wówczas daję Panu coś najcenniejszego.

 

Czytania mszalne rozważa Elżbieta Krzewińska