25.10.2013

Zło, którego nie chcę?

Kiedy przylgnę do Jezusa z wiarą i ufnością, pozwolę Mu działać, będę liczyć się z Jego wolą, tym, czego On ode mnie oczekuje, otrzymam moc do przezwyciężania w sobie grzesznych skłonności.

Jestem bowiem świadom, że we mnie, to jest w moim ciele, nie mieszka dobro; bo łatwo przychodzi mi chcieć tego, co dobre, ale wykonać - nie Rz 7

Wybieranie zła, gdy pragniemy dobra to nie jedyna niekonsekwencja naszej wiary. Chcemy iść za Jezusem, dążyć do życia wiecznego, z drugiej zaś strony stawiamy Mu przeszkody, obawiając się zbytniej ingerencji w nasze codzienne sprawy. Wszak mogłaby okazać się zbyt ‘niebezpieczna’. Bo trzeba byłoby coś zmienić w swoim życiu, z czegoś zrezygnować, poświęcić więcej czasu na modlitwę lub inne praktyki religijne. A kiedy mamy ważniejsze sprawy, to szkoda czasu na te, wydawać by się mogło, drugorzędne, w których Jezus jest nam niepotrzebny. Taka postawa prowadzi do religijności wybiórczej, interesownej, powierzchownej i zewnętrznej, aż w końcu może doprowadzić do niewiary.

Jednym ze skutków grzechu pierworodnego jest skłonność do zła. Jezus wie o tym, dlatego objawił swoje miłosierdzie. Jednak gdy odrzucę Jego łaskę, będę ją zaniedbywać, szukać pomocy poza Nim, będę coraz częściej wybierać zło, którego tak naprawdę nie chcę. Kiedy przylgnę do Jezusa z wiarą i ufnością, pozwolę Mu działać, będę liczyć się z Jego wolą, tym, czego On ode mnie oczekuje, otrzymam moc do przezwyciężania w sobie grzesznych skłonności. To jednak wymaga zgody na przemianę według Bożego scenariusza. Czy tego naprawdę chcę?

 

Czytania mszalne rozważa Aleksandra Kozak

 

modlitwaSERCA Dobry Jest Mój Bóg