24.07.2014

Cysterny

Bóg płacze nie tylko dlatego, że został opuszczony. Płacze także (a może bardziej?) dlatego, że ta decyzja przyniesie nam cierpienie.

Podwójne zło popełnił mój naród: opuścili Mnie, źródło wody żywej, żeby wykopać sobie cysterny, cysterny popękane, które nie zatrzymują wody – woła Bóg ustami Jeremiasza.

Podwójne zło. Bóg płacze nie tylko dlatego, że został opuszczony, że zostawiliśmy Go dla jakichś bożków. Płacze także (a może bardziej?) dlatego, że ta decyzja przyniesie nam samym cierpienie. Nie trzeba do tego żadnych „kar”, żadnych „akcji wychowawczych” ze strony Boga. To dużo prostsze. I dużo boleśniejsze.

Każdy wie: do życia potrzebuję wody. Żyjąc blisko źródła mam jej pod dostatkiem. Ale jeśli chce się oddalić, muszę sobie stworzyć zapas. Będzie może gorsza, ale będzie. A jeśli zbiornik przecieka? Cóż, próbuję łatać. Pęka w innym miejscu. Łatam z coraz większym niepokojem, coraz bardziej gwałtownie. Pęka coraz głębiej. Ciągle wydaje mi się, że jeszcze chwila i załatam, a woda umyka coraz szybciej…

Nie chcę zobaczyć, że ta praca tylko pogłębia katastrofę. Oczami nie widzę, uszami nie słyszę, sercem nie rozumiem. Nie chcę uwierzyć, że jedyną szansą jest powrót do źródła.  Nie chcę uwierzyć, że popełniłam błąd...

Znam to? Znam. Aż za dobrze. Ktoś mnie znalazł i doprowadził do źródła. I doskonale wiem: na pustyni są ciągle ludzie, którzy kleją pękające cysterny. Skoro wróciło mi życie, mam zadanie: zaczerpnąć wody i wyruszyć w drogę. Szukać tych, którzy być może właśnie umierają z pragnienia.