14.11.2014

Czekając na przyjście

Najgorsze – albo najlepsze – jest to, że wiara nie polega po prostu na życiu w taki czy inny sposób. To nie jest życie „jakoś” – to jest życie z Kimś.

Wokół czego kręci się nasze życie, co jest w nim najważniejsze, na czym nam najbardziej zależy? Gdyby to był quiz dla nastolatków, odpowiedzi padłyby zapewne bez wahania: „przyjaźń”, „szczęśliwa rodzina”, „dobra praca”... Odpowiedzieć po głębszym zastanowieniu wcale nie jest łatwo. Czy życie nas, chrześcijan, kręci się wokół Boga, Jego spraw? Co to w ogóle znaczy? Czy jest On naszym punktem odniesienia? Czy Jego ostateczne przyjście jest przedmiotem naszych oczekiwań?

Najgorsze – albo najlepsze – jest to, że wiara nie polega po prostu na życiu w taki czy inny sposób. To nie jest życie „jakoś” – to jest życie z Kimś. Słuchając kazań, czytając artykuły można niekiedy odnieść wrażenie, że skupiają się zanadto na wyliczaniu dobrych zachowań – szefów, podwładnych, żon, mężów, rodziców, dzieci, zakonnic, świeckich, biskupów, nastolatków... Potrzebne to zapewne, ale gdzie jest najważniejsze – budowanie relacji? Gdzie jest ten proces, w którym – tak jak dziecko staje się dzieckiem swoich rodziców, chłopak małżonkiem, zainteresowany życiem zakonnym kapucynem – proces, w którym stajemy się dziećmi Ojca, świadkami Chrystusa, posłanymi przez Ducha?

Wokół czego kręci się nasze życie, co jest w nim najważniejsze, na czym nam najbardziej zależy? Nie sztuka odpowiedzieć błyskawicznie. Sztuką jest pogłębiać więzi z tymi osobami, sprawami, które naprawdę wybieramy. Także – więzi z Bogiem.

 

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka