18.10.2015

Dobrymi chęciami

Zabiegi wokół naszego „wizerunku”, modlitewne spa, w którym tak lubimy się pławić – niewiele chyba mają wspólnego z modlitwą…

Są takie sytuacje, w których możemy się przekonać, o co nam tak naprawdę w życiu chodzi. Trzeba raczej być niż mieć? Oczywiście! Ale wystarczy, że w portfelu puściej albo zamożniejszy kuzyn przyjeżdża w odwiedziny – i już konsumpcji poświęcamy 300 procent uwagi (bo co, jacyś gorsi jesteśmy?!). Trzeba pomagać innym? Oczywiście! Ale czy nie mogliby zapukać o innej porze, czego innego potrzebować, zniknąć z naszego życia zaraz po obdarowaniu? Trzeba być pobożnym? Jak najbardziej! Ale zabiegi wokół naszego „wizerunku”, modlitewne spa, w którym tak lubimy się pławić, szukanie coraz bardziej „wzniosłych” i „uduchowionych” form kontaktu z Panem – niewiele chyba mają wspólnego z modlitwą…

Nasze najszczersze chęci, by być blisko Boga, okazują się czasem bliskie postawie synów Zebedeusza – szukających miejsca przy Jego tronie dla swej własnej chwały. Niekiedy przekonujemy się o tym boleśnie, odkrywamy to ze wstydem. I dlatego dziękować trzeba za wszelkie puste portfele, za wszystkich przychodzących nie w porę, za samochód zepsuty w drodze na „Wielkie Duchowe Wydarzenie”. Bo może w końcu nauczymy się pokory? Poprosimy o łaskę?

Otrzymamy.

Czytania mszalne rozważa Katarzyna Solecka